Magdalena Kijowska opublikowała w Studio Opinii artykuł pod znamiennym tytułem ”Mam marzenie”. Jest to ciąg dalszy dyskusji nad pytaniem co dalej. Ktoś zaproponował referendum, ktoś zasadnie odpowiedział, że mandat wyborców nie wygasa na mocy referendum. Przyspieszone wybory mogłyby się odbyć, gdyby część posłów PiS-u doszła do wniosku, że nie ma ochoty na dalsze uczestnictwo w tej zabawie i gdyby rząd można było obalić w wyniku skutecznego wotum nieufności.
Prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest bliskie zera, aczkolwiek nie jest tak całkiem niemożliwe. Na demonstracjach KOD-u widywano już byłego wicepremiera w rządzie koalicyjnym z PiS, Romana Giertycha, Ludwika Dorna nie zauważyłem, ale jego obecność wcale by mnie nie zdziwiła; boję się, że któregoś dnia mogę tam zobaczyć Czarzastego. Czy istnieje możliwość, że za rok lub dwa na demonstracji KOD-u pojawi się pan Gowin? Nie można tego wykluczyć, ale nie należy takich nadziei traktować poważnie. Jest to równie mało prawdopodobne jak to, że prezydent Duda dojdzie nagle do wniosku, że warto być przyzwoitym.
Autorka artykułu zwraca uwagę na fakt, że parlamentarna opozycja nie daje nam dziś żadnej sensownej alternatywy. Pojawiła się w jej artykule sugestia niesłychanie istotna, że presja Komitetu Obrony Demokracji powinna być presją skierowaną zarówno na władzę, jak i na opozycję. Do tego punktu zgadzam się z każdym słowem. Dalej jednak pojawia się pytanie jak organizacja taka jak KOD może wywierać presję na ciała takie jak SLD, PSL, Nowoczesną czy PO? Presja na władzę wydaje się łatwiejsza.
Władza podejmuje decyzje, które są delikatnie mówiąc na bakier z konstytucją, procedurami, parlamentarnymi, demokratycznymi obyczajami. Komitet Obrony Demokracji jest ruchem społecznym, pokazującym, że społeczeństwo widzi co się dzieje i nie zamierza tego akceptować. Fakt, że rządzący poświęcają działaniom KOD-u wielokrotnie więcej uwagi niż wszystkim partiom opozycyjnym razem wziętym, mówi sam za siebie. Ich strach, ich pełne nienawiści reakcje są informacją, że odczuwają wywieraną presję.
To niesamowite. Artykuł Krzysztofa Łozińskiego ”Trzeba założyć KOD” ukazał się 18 listopada, był swego rodzaju wystrzałem z Aurory. W ciągu kilku godzin tysiące ludzi zareagowało na ten tekst, następnego dnia były to już dziesiątki tysięcy. Mateusz Kijowski podchwycił wyzwanie i zaczął organizować tę erupcję społecznego entuzjazmu. Jego wkład trudno przecenić.
Cel był oczywisty – obrona konstytucji, obrona parlamentarnego porządku.
Po dwóch miesiącach istnienia Komitetu Obrony Demokracji istnieją struktury, powstały mniejsze grupy celowe, zaczęła się zbiórka niezbędnych pieniędzy. Imponujące demonstracje odbywają się praktycznie każdego tygodnia. Nie ma jeszcze własnych wydawnictw, Latającego Uniwersytetu Demokracji, telewizji. Ironia? Wcale nie. Ludzie zaangażowani w działanie KOD-u nie będą ograniczać się do wymyślania mocnych, czy tylko zabawnych transparentów. Ogromna liczba zaangażowanych ludzi z natury rzeczy prowadzić musi do zróżnicowania form działania. Natarczywie powracające pytanie „co dalej” świadczy o niecierpliwości, warto jednak uświadomić sobie fakt, że nic nie rozstrzygnie się w ciągu tygodni czy miesięcy, że ta obrona demokracji to będą lata pracy.
Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej bolszewicką partią jaka powstała w Polsce po 1989 roku. Jest to partia działająca pod hasłem; „chociaż jesteśmy mniejszością, jesteśmy jednak większością”. Jest to partia uzurpująca sobie przemawianie w imieniu narodu i całkowicie ignorująca różnorodność naszych postaw i poglądów. SLD przy PiS jest nowoczesną, parlamentarną partią polityczną, respektującą zasady parlamentaryzmu. Przywódca PiS jest laboratoryjnym wzorem tego, co ksiądz Tischner nazywał „Homo sovieticus”.
Czy uzasadnione są obawy, że strategia rządzącego obecnie ugrupowania podporządkowana jest hasłu „raz zdobytej władzy nie oddamy nigdy”? Wiele na to wskazuje, a przygotowania do zmiany ordynacji wyborczej są w najwyższym stopniu niepokojące. Z tego punktu widzenia być może głównym celem Komitetu Obrony Demokracji jest przygotowanie się do kolejnych wyborów w (prawdopodobnie) mocno zmienionych warunkach. Paraliż Trybunału Konstytucyjnego, podporządkowanie rządowi mediów publicznych, coraz bardziej wyraźny zamach na wymiar sprawiedliwości, postępująca i bezczelna falandyzacja prawa. Wielu uczciwych ludzi, którzy w dobrej wierze oddali swoje głosy na tę partię, nadal jeszcze nie chce wierzyć, że ich oszukano. Jestem przekonany, że szeregi KOD-u będą rosły, ale również że nastąpi w pewnym momencie zmęczenie, że i tu będziemy świadkami podziałów i konfliktów.
Czy i jak KOD może wpływać na opozycję? Interesujące i ważne pytanie. W pewnym sensie już wpływa – jednoczy opozycję wokół zasady ustrojowej, skłania do deklaracji, że musimy się różnić parlamentarnie, że odmienne wizje i programy muszą się mieścić w konstytucyjnych ramach, a zwycięska władza musi respektować instytucje nadzoru i wolne media. Czy są to deklaracje uczciwe, czy tylko element walki z silniejszym dziś przeciwnikiem?
Żadna partia polityczna nie jest bez grzechu, a polityka nie stanie się nagle szlachetną sportową walką. Kiedy piszę, że SLD jest przy PiS nowoczesną parlamentarną partią polityczną, to mam zaledwie na myśli, że przy wszystkich swoich grzechach, żadnemu z jej polityków nie marzył się powrót do systemu jednopartyjnego. Po 1989 roku PiS jako pierwszy próbuje wrócić do systemu, w którym jedna partia całkowicie dominuje arenę polityczną.
Wywierając presję na opozycję uczestnicy ponadpartyjnego ruchu społecznego nie mogą oczekiwać, że ta presja pozwoli na wypracowanie partyjnej alternatywy dla obecnej władzy. To akurat nie jest możliwe. KOD wywiera presję na akceptację parlamentarnej różnorodności.
Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak będzie wyglądała polska scena polityczna przed następnymi wyborami, czy będzie bardziej dojrzała, czy w konfrontacji z dominującą dziś demagogią partie opozycyjne nauczą się innych form prezentowania swojej programowej oferty, czy nauczą się poważnie dyskutować ze swoimi przeciwnikami w ramach opozycji?
Po dwóch miesiącach istnienia KOD-u pytamy natarczywie: co dalej. To dobrze, może to bowiem znaczyć, że zaczynamy dyskutować o państwie jak dorośli. Może będziemy pamiętać, że tylko Kaczyński ma 100 procent racji, my nie mamy takich ambicji i chcielibyśmy, żeby politycy różnych partii, które będziemy rozważali przy kolejnych wyborach, też nie udawali, że mają 100 procent racji.
Andrzej Koraszewski



Poniewaz KOD nie jest reprezentowany w Sejmie, konieczna jest wspolpraca partii opozycyjnych z KOD aby docelowo doprowadzic do rozlamu PIS w Sejmie. Oczywiscie forma takie wspolpracy rodzi wiele pytan ale nie ma chyba innej mozliwosci… N.B. ciekawe co wyjdzie z ostatniej inicjatywy PO Veta Obywatelskiego, zapozyczonej od KOD.
KOD czeka powolny zanik popularności i poparcia jeżeli nie wypracuje strategii przywrócenia Polakom państwa prawa a więc odsunięcia PiS od władzy i respektowania konstytucji. W tej strategii rezygnowanie z góry z takich narzędzi jak referendum, strajki i manifestacje permanentne (podobne do Majdanu) i wielu innych jest skazywaniem się na nieskuteczność w działaniu. A ruch nieskuteczny straci poparcie milionów Polaków.
*
Oczekiwanie wyrażone w artykule M. Kijowskiej, że powstanie jakaś nowa partia polityczna lepiej reprezentująca interesy większości Polaków jest myśleniem apolitycznym, ponieważ realizacja tego postulatu jest możliwa jeśli stworzymy+/_ 38 milionów partii. Inaczej reprezentacja interesów Polaków w istniejącym systemie zawsze będzie pozostawiała wiele do życzenia. Wywieranie presji na partie przez KOD aby lepiej reprezentowały interesy społeczne jest działaniem, które nie da żadnych rezultatów.
Rządzący są wciąż w amoku -roznosi ich buta i połączone ze zdumieniem przekonanie że moga wszystko. Ekonomiczne skutki ich dezynwoltury dopiero zaczynaja do nich docierac- i także budzic zdziwienie- czyzby jednak w gospodarce nie wszystko mogli ?
Zwolennicy i fanatycy szaleją- prześcigając sie w obelgach przeciwko „:obozowi sterowanemu z Czerskiej”NIeszczęsny Michnik wyrósł na demona wszechmogącego.TYch jest kilka milionów i cała organizacja Kościoła. KOD to może milion ludzi z dużych miast=słabo zorganizowanych i bez pomysłu na organizację.Partie opozycyjne ? Nowoczesna to głównie Petru i Pihowicz- skupieni na bieżącej walce parlamentarnej – bez struktur w terenie- PO- dość żąłosne – tez juz bez struktur które praktycznie boją sie własnego cienia – oświadczenie Schetyny że program przygotuja …. w czerwcu – mówi samo za siebie.A kto wie co mysli .na co czeka ogromna – bierna masa Polaków ? czy tylko na mityczne 5oo zł – czy też z liczy na coś wiecej ? na uzdrowienie chorego rynku pracy na ktorym ani pogardzany pracownik ani zaskakiwany posunięciami rzadzacych pracodawca nie czuje sie dobrze? na miejsca pracy – ale gdzie ? w mitycznej „:zindustrializownej narodowo” Polsce ? może na jakąś stabilnośc w rozlatujacej sie Europie ? Nikt tego nie bada , nie diagnozuje – to na jakiej podstawie projektowac przyszłośc czy strategie opozycji – ?narazie skupionej na sobie i wzajemnym subtelnym podgryzaniu .
@Koraszewski „Po dwóch miesiącach istnienia KOD-u pytamy natarczywie: co dalej. To dobrze, może to bowiem znaczyć, że zaczynamy dyskutować o państwie jak dorośli.”
Po pierwsze – nieprawda. Pytaliśmy: co dalej od pierwszego dnia po 25 X. Tu na SO. Przecież stąd się wziął artykuł pana Krzysztofa.
I na dodatek pamiętam odpowiedzi, w których znaczna część bywalców myślała tylko o jednym :jak przywrócić do władzy PO i obrażała się gdy wskazywano na absurdalność takich pomysłów.
O tym, że coś się skończyło nikt nie chciał słuchać, niektórzy do dziś nie chcą uważając, że zaklinając rzeczywistość, nie dopuszczając do świadomości pewnych faktów cokolwiek da się stworzyć.
Zamykanie ust (także wewnątrz KOD) świadczy o kompletnym braku pomysłów, albo co gorsza – o jednym tylko – żeby było tak jak było.
Ja już straciłem swój początkowy optymizm, bo nie tylko nie widzę w parlamencie żadnej alternatywy, ale i wśród tzw. inteligencji żyjącej w oparach narkotycznego upojenia własną domniemaną „wyższością” nie widzę zdolności do artykułowania swobodnych myśli, co wg mnie jest warunkiem stworzenia czegokolwiek.
Dlatego zgadzam się z panem, że to robota na lata, pewnie na dłużej, niż byśmy chcieli.
„Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało”, że pozwolę sobie zacytować Pańską ulubioną lekturę 🙂
Bez stworzenia KOMPLETNEJ wizji nowej Polski postPiSowskiej daleko nie ujedziemy. Będzie to tylko reagowanie na pojedyncze incydenty, które PIS nam będzie serwował, by nas czymś zając i robić swoje.
Wbrew pozorom oburzeniem przeciwnika da się sterować. I oni to – co już widać gołym okiem – potrafią.
No, chyba że nie chce się widzieć.