Romowie to Cygany, czyli złodzieje, Żydzi to parchy, Niemcy to Szwaby i naziści, Rosjanie to bolszewickie kacapy, Ukraińcy to banderowcy, Litwini to nacjonaliści, Francuzi to żabojady, Włosi to makaroniarze, Afrykanie to asfalt, to nieroby, Arabowie to ciapaci, a wszyscy islamiści to oczywiście… terroryści!
Takie obraźliwe i generalizujące sformułowania możemy przeczytać nie tylko na anonimowych forach internetowych, ale także usłyszeć w Polsce na ulicy, w knajpie, czy w centrum handlowym. Niestety, padają one niekiedy również i w debacie publicznej. Tak oto o innych mówi się u nas i to w sensie narodowym czy państwowym, zbiorowym, powołując się na ich kolor skóry, pochodzenie albo wyznanie. Jednocześnie fundamentalnie obrażamy się, jeśli podobnie nieuprawione określenia kierowane są zbiorowo wobec nas, wobec Polaków…
Państwo Izrael ogłosiło swoją niepodległość w 1948 roku. Było to historyczne wydarzenie, choć nastąpiło w bardzo trudnych czasach. Rany po II wojnie światowej jeszcze się nie zagoiły, a już w dwie dekady później, w 1967 roku, Polska zerwała z tym krajem stosunki dyplomatyczne. Rozpoczęły się jednocześnie antyżydowskie prześladowania. Wielu ludzi trafiło do więzienia. Tysiące straciło pracę. Kilkanaście tysięcy wyemigrowało. Swoją od wieków ojczyznę musieli opuścić ludzie, którzy dla niej pracowali, działali, żyli…
Wcale tego nie chcieli, ale zostali do tego zmuszeni przez władze własnego państwa i to tego, na terytorium którego miliony innych Żydów straciło swoje życie. Przede wszystkim z rąk Niemców. Ci, którzy w Polsce pozostali w większości znów musieli się jakoś ratować. Trzeba było wyjechać do Izraela lub gdzie indziej za granicę, albo „inaczej zniknąć” z oczu ludzi i władzy. Tak jak wczesniej, zmieniano imiona, zmieniano nazwiska. Dzieciom i wnukom nie mówiono o ich pochodzeniu. Niektóre dzieci chrzczono, aby dać im „przepustkę do spokojnego życia”.
Więzy łączące Polskę i Izrael są szczególne ze względu na kilkusetletnie relacje między Polakami i Żydami. Ale i ze względu na to, co wydarzyło się na naszych ziemiach pomiędzy 1939 a 1945 rokiem. Nie ulega wątpliwości, że nasi rodzice i dziadowie mężnie stawiali czoła niemieckiej okupacji. Wielu Polaków ratowało swoich przyjaciół, sąsiadów, a najczęściej zupełnie obcych sobie Żydów. Narażali tym samym własne życie i swoich rodzin. Cześć im za to i chwała! Nikt nie wie, jak wielu ludzi dzisiaj zachowałoby się w podobnie szlachetny sposób. Niestety, miały miejsce również i zupełnie inne sytuacje. Wydawanie Żydów Niemcom, mordy, kradzieże, lokalne pogromy… Także już po drugiej wojnie światowej. To również część naszej historii. Jak każdy naród mamy w niej zapisane i piękne strony, ale i te wstydliwe. Trzeba potrafić o nich mówić, pisać i pamiętać. Jest to potrzebne choćby po to, aby znów ponad podziałami budować dobrą przyszłość. Wspólną dla wszystkich.
„Rozpędzić zawczasu żydostwo do lasu”. „Żydzi do gazu”. „Jude raus!”. „A na drzewach zamiast liści będą wisieć syjoniści”. „Żydzi – pasożyty na ciele świata”. „Żydzi, mordercy Polaków”. „Jesteśmy na wojnie ze złem. Żadna talmudyczna hydra nie podepcze krzyża”. „Nie przepraszam za Jedwabne”. „Europa biała albo bezludna!” ….
Ostatnia nowelizacja ustawy o IPN miała bronić honoru i godności Polaków, a wywołała tylko szum medialny i przypomniała niechlubne epizody z przeszłości naszego współżycia. Co gorsze, obudziła głęboko skrywaną u wielu niechęć do obcych, niechęć do innych. Także do Żydów. Dzikie zwierzę antysemityzmu, przez lata zamknięte w klatce wstydu, podniosło głowę i znów zaczyna ziać nienawiścią! Jak na rozkaz. Jak na zawołanie. Jak zawsze w przeszłości!
Adam Szejnfeld
Poseł do Parlamentu Europejskiego


Mała poprawka. Poprawność polityczna tak mocno skompromitowana, trzyma się jak widać w niektórych głowach (?) mocno.
Cygan nie jest określeniem obraźliwym i nigdy nie był. Podobnie jak Murzyn. Obraźliwy jest „cygan” (z małej litery) jako oszust, a nie złodziej.
Utworzenie obraźliwego określenia od nazwy własnej posłużyło niektórym „obrońcom” za pretekst do uznania samej nazwy własnej za obraźliwą, co graniczy z paranoją i przynosi skutek odwrotny od zamierzonego. O nazwę „Cygan” (z wielkiej litery) najlepiej zapytać ich samych, opowiedzą autorowi o różnicy między „Cygan” a „Rom”.
To tak jakby z powodu amerykańskiego określenia „polish jokes” uznać nazwę „Polak” za obraźliwą.
Co do Niemców to bardziej obraźliwa od „Szwaby” lokująca wszystkich w jednym z landów, jest sama nazwa Niemcy. Chyba, że autor nie wie co oznacza.
Zmiany nazwisk żydowskich rozpoczęły się pod zaborami. W Kongresówce dopiero w 1822 r. dopiero ustanowiono obowiązek posiadania nazwiska. Jeśli delikwent nie umiał się zdecydować, nazwisko nadawał mu urzędnik. Owocem „poczucia humoru” carskich urzędników były często nazwiska żydowskie ewidentnie ośmieszające ich właścicieli.
Tak więc tradycja jest dość długa, a wiadomo, że tradycja rzecz … itd.
Owocem „poczucia humoru” carskich urzędników były często nazwiska żydowskie ewidentnie ośmieszające ich właścicieli.
Panie Jerzy czy aby to urzędnicy carscy? Wszak nazwiska są ewidentnie niemieckie, nie podejrzewam carskich biurokratów o powszechną znajomość niemieckiego… to tak mimochodem..
Chyba żywcem przetłumaczone nazwisko Autora na polski brzmiałoby „Jasnopolski” albo „Pięknopolski” czyż nie pięknie?
Nazwisko to tylko identyfikator, taki dawny PESEL ludzie często nie znali daty swoich urodzin więc było nazwisko, nazwisko rodowe ojca i matki i tak coraz niżej, aby zasługi przodków świadczyły czy jest coś wart i mógł to obnosić z dumą czy z pokorą przyjąć określenie, cham, prostak itd. Moja siostra pracowała z inżynierem o nazwisku Dupa, było to powodem do żartów i kpin. Kiedyś na spędzie CRZZ powiedziano panu Dupie, że powinien zmienić nazwisko, facio się wściekł i publicznie wygarnął, mam zmieniać swoje rodowe nazwisko z XVI wieku i otrzymane szlachectwo od króla za zasługi dla Królestwa Polskiego bo wam się nie podoba słowo dupa? Ja pochodzę z tych sławnych Dup!
O dziwo przestali pokpiwać
http://sciaga.pl/slowniki-tematyczne/5474/dupa/
Pozdrawiam.
@ J.Luk
„Co do Niemców to bardziej obraźliwa od „Szwaby” lokująca wszystkich w jednym z landów, jest sama nazwa Niemcy”
Podział na Bundeslnady podzielił także Szwabię, której część znajduje się w Badeni Wurtenbergii, a (mniejsza) część w Bawarii. Na Południu dzisiejszych Niemiec. Samo księstwo Szwabskie upadło gdzieś w średniowieczu, później jakieś związki szwabskie się tworzyły – widac przywiązani ludzie byli do swojego „szawbstwa” i nie bardzo chcieli się uznać za „wurtembergczyków”
Nie piszę tego, by pouczać – bo Pan sam to wie – tylko by zapytać:
Dlaczego akurat „Szwabami” się przyjęło określać Niemców? Pan kiedyś pisał o Kaszubach i o „Kaszebszci Note” jako o starej niemieckiej pisence sugerując, że musiała kiedyś właśnie z Niemiec, i to gdzieś z południa.
Czy w XIX wieku na tereny Pomorza (ewentualnie Wielkopolski) jakieś większe migracje były właśnie Szwabów, że tak się zapisali w polszczyźnie? A jeśli tak, to były to samodzielne decyzje migrantów, czy w ramach politycznych akcji ściągano osadników akurat stamtąd? Czy wyróżniali się na tle Meckelmburczyków, Branderburczyków czy innych niemieckich mieszkańców królestwa pruskiego, że do języka polskiego weszło „oszwabić”, a nie np. „oprusić”?
„Dlaczego akurat „Szwabami” się przyjęło określać Niemców?”
Nie tylko u nas. W Bazylei i okolicach też mówi (mówiło?) się na Niemców „Schwaben”. W niemieckojęzycznej Szwajcarii.