2018-04-17.
Jeżeli Antoni Macierewicz jest schowany, a PiS rozdaje pieniądze, to znaczy, że zbliżają się wybory. CIT spada (nielicznym), składka na ZUS (jak wyżej), matkom rośnie (niektórym), babciom i dziadkom ma być lepiej, wnuki przyniosą po 300 złotych wyprawki każdy tuż przed wyborami, i wszyscy razem ruszą po kościele, świeżo naprawioną drogą lokalną, do lokalu wyborczego.[…]
Lepszej maszyny wyborczej nikt jeszcze nie wymyślił. Banknot stuzłotowy to najlepsza kartka wyborcza. Bilety Narodowego Banku Polskiego torują drogę do władzy. Jedyny legalny środek płatniczy da tobie i twojemu rządowi maksimum zadowolenia, nie przerywając snu.
Dwa razy G – godność i gotówka – to recepta PiS na dotarcie do wyborcy, który jest spragniony jednego i drugiego. Ekonomiści mogą grymasić, że brak programu, brak wizji, ale wyborcy trudno się do tego przyczepić. On nadstawia kieszeń i głosuje jak Pan Bóg przykazał.
A Pan Bóg był w tym tygodniu wyjątkowo łaskawy. Nie zagrzmiał nawet wtedy, gdy narodowcy ze swoimi pochodniami, ultranarodowymi transparentami i groźnymi hasłami opanowali Jasną Górę. Przeor nabrał wody w usta. Nie odróżnia pochodni od kadzidła, czy co? Podobnie szefostwo NSZZ Solidarność z przewodniczącym Dudą na czele bez zmrużenia oka wpuściło ONR do słynnej Sali BHP w dawnej Stoczni Gdańskiej. Ideał sięgnął bruku.
Kiedy słyszę, jak prezydent Gdańska zapewnia, że nie wiedział, co się święci, to sobie myślę: gdzie są odpowiednie służby, gdzie jest rozpracowywanie środowisk radykalnych, czy pod nosem władz można wnieść na historyczną salę konia trojańskiego albo smoka zionącego nienawiścią i ksenofobią? Tak jak na stadion nie można wnieść gigantycznych transparentów bez współpracy gospodarzy, podobnie w Częstochowie i w Gdańsku ktoś te igrzyska pobłogosławił. ONR i jego patroni – zamiast być pod szczególnym nadzorem – sobie z nas kpią. Dla partii rządzącej najważniejsze jest, żeby na prawo od niej nikogo nie denerwować.
