S. Małecki-Tepicht: Kaczyński na prezydenta!7 min czytania

 

Tak! Zemsta, zemsta, zemsta na wroga
Z Bogiem i choćby mimo Boga! – Adam Mickiewicz

Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego brata. Zniszczyliście go, zamordowaliście, jesteście kanaliami – Jarosław Kaczyński.

Prezydent Lech Kaczyński zginął tragicznie 10 kwietnia 2010 roku. Jarosław Kaczyński brat bliźniak prezydenta – prezes Prawa i Sprawiedliwości – zaprzysiągł zemstę. Zaprzysiągł był zemstę na tej formacji politycznej, która wówczas sprawowała władzę Platformie Obywatelskiej – zemsta skierowana jest w szczególności przeciwko jej przewodniczącemu Donaldowi Tuskowi.

Cały ciąg zdarzeń składa się na ponad ośmioletnie działania Jarosława Kaczyńskiego, żeby doprowadzić do celu – jakim jest zemsta na wrogu, na Donaldzie Tusku. Najpierw mamy teorię spisku Tuska i Putina za katastrofę smoleńską. Później Kaczyński namaszcza Macierewicza na specjalnego prokuratora, który ma dowieść, że zamach był, a za tym zamachem stoi Tusk. Nieustannie przez osiem lat, przez prawie 96 miesięcy, każdego 10 kwietnia Kaczyński zwoływał swoich popleczników na miesięcznice przed pałacem Prezydenckim. Nieustannie przez osiem lat Macierewicz dowodził spisku i zamachu na brata Jarosława. Winnym jest Tusk. Ale nie wystarczy Macierewicz, żeby Tuska postawić przed sądem. Do tego trzeba sądów. To Macierewicz musi odejść – ważniejsza jest sprawiedliwość.

O roku ów! Rok 2015 zapisze się szczególnie w historii polskiej demokracji od 1989 roku. W sierpniu 2015 roku wybory prezydenckie różnicą 3% wygrywa kandydat PiS-u Andrzej Duda. W październiku 2015 roku, za sprawą 5,7 milionów, wyborców 37% – wybory parlamentarne wygrywa Prawo i Sprawiedliwość. Faktycznie zaś PiS wygrywa wybory przez 15 milionów tych wszystkich, którzy odmówili uczestnictwa w wyborach parlamentarnych – i nie poszli do urn wyborczych. Zasadnie można powiedzieć, na PiS głosowało 18 % uprawnionych do udziału w wyborach. Po raz pierwszy w historii demokratycznej Polski – Prawo i Sprawiedliwość rządzi krajem samodzielnie. Kto czytał program PiS-u to doskonale widzi, słyszy i czuje, że prawie od trzech lat PiS spełnia swe obietnice. Jak wiadomo, po 1933 roku Hitler również spełniał swe obietnice. Gdyby nie sprowokował II wojny światowej, Hitler mógłby rządzić Trzecią Rzeszą Niemiecką równie długo jak Stalin Sowietami. Hitler miał dwie ambicje, zniszczyć Żydów europejskich – i tę, przy pełnej obojętności demokratycznego świata z powodzeniem zrealizował. Drugą. była ambicja większa, ambicja panowania nad światem – i tę za sprawą Stalina i Roosvelta i Churchila przegrał. W sumie wygrał Stalin.

Prezes Jarosław Kaczyński ma dużo skromniejsze ambicje. Również dwie. Przede wszystkim chce pomścić brata Lecha – postawić Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu. Ażeby Tuska postawić przed Trybunał Stanu, trzeba go zmienić. Żeby zmienić Trybunał Stanu – trzeba zmienić cały wymiar sprawiedliwości. I doktor nauk prawnych Jarosław Kaczyński doskonale to wie, i zmienia wymiar sprawiedliwości.

Gdy już ambicja zemsty zostanie spełniona, dążyć będzie Jarosław do uzupełnienia przerwanej przez niecny spisek kadencji brata Lecha. Zgodnie z prawem, które sam stanowi – Naród-Suweren – wybierze go w demokratycznych wyborach na prezydenta Rzeczpospolitej Polski. Tak jak naród węgierski wybiera Orbana, a lud rosyjski Putina – demokracja jest bardzo dobrym narzędziem do stanowienia autorytarnej władzy.

I dlatego właśnie musiał Kaczyński zainwestować w lud, każdemu drugiemu dziecku dać po 500 złotych – i wygrał. Nie jest to wysoka cena za pełen demontaż demokratycznego systemu państwa. Odwoływanie się do filozofii Carla Schmitta, nauk politycznych Stanisława Erlicha – to tylko filozoficzne gierki, kiczowaty ornament maskujący czyste własne ambicje. Oczywiście jest Duda niezbędną figurą – laufrem, marionetką w grze Kaczyńskiego – musiał być jego prezydentem i nim został. Został po to, by podpisywać “w ciemno” wszystkie ustawy Kaczyńskiego. Duda, jak koń, którego cugle uwierają, usiłuje wierzgać – ale woźnica Kaczyński szybko ściąga cugle i wszystko wraca do normy.

Kaczyński z pełną konsekwencją i premedytacją Dudę zrobił prezydentem, żeby ten podpisywał w ciemno stanowione przez niego ustawy. Kaczyński z konsekwencją i premedytacją zniszczył Trybunał Konstytucyjny, żeby nie było komu kwestionować uchwalanych nocą ustaw, o prokuraturze, o sądach powszechnych. Z pełną świadomością popełnianego czynu zrobił z Ziobry ministra sprawiedliwości i i generalnego prokuratora, żeby ten w sądach powszechnych i prokuraturze dokonał wszelkich takich zmian, które dosłownie zamkną usta opozycji. Przypadek sprawy Frasyniuka jest tego szczególnym świadectwem. Na końcu prezesowi została ‘wisienka na torcie” – Sąd Najwyższy. Kaczyńskiego nie obchodzi żaden “trójpodział władzy”, Kaczyńskiego obchodzi, żeby “sprawiedliwość była po jego stronie”.

Rok temu Kaczyński podjął pierwszą próbę zniszczenia ostatniej reduty niezależnego wymiaru sprawiedliwości, Sądu Najwyższego – poprzez zmianę ustawy o sądzie najwyższym. To wówczas właśnie, w trakcie debaty nad ustawą prezes Kaczyński “wyszedł z siebie, stanął obok”, “bez żadnego trybu” wtargnął na trybunę sejmową i wykrzyczał znamienne zdania “Wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego świętej pamięci brata, niszczyliście go, zamordowaliście go, jesteście kanaliami(http://www.tvn24.pl)” .. I to jest to.

Nie był to żaden niespodziewany atak szału, nie jest też prawdą, że puściły nerwy prezesa – przeciwnie, było to świetnie z premedytacją rozegrane przedstawienie, którego uwieńczeniem, już “poza protokołem”, jest stwierdzenie prezesa z ław sejmowych – “wszyscy pójdziecie siedzieć“. U Kaczyńskiego, jak przed trzydziestoma laty – socjalizm jest naszą jedyną celą. Dlatego opanowanie Sądu Najwyższego – jest najważniejszym celem programu PiS-u. Dlatego potrzebny jest nowy “dubler” pani prezes Małgorzaty Gersdorf. Potrzebny jest nowy prezes sądu najwyższego, który jest z mocy konstytucji przewodniczącym Trybunału Stanu. To nowy sąd najwyższy, to nowy trybunał stanu, w swym nowym składzie, w swej nowej odsłonie ma sprawić, że sprawiedliwość będzie po stronie Kaczyńskiego i jego kota – a Donald Tusk zostanie słusznie ukarany, i jak pisał wielki wieszcz – poeta polski, Litwin zresztą – Adam Mickiewicz:

Potem pójdziem, krew wroga wypijem!
Ciało jego rozrąbiem toporem,
Ręсе, nogi gwoździami przybijem,
Ву nie powstał i nie był upiorem.
Tak! zemsta, zemsta na wroga,
Z Bogiem — i choćby mimo Boga!

I tak główna z ambicji Kaczyńskiego sprawiedliwe zostanie uwieńczona sukcesem. Żaden Tusk nie będzie go wywoływał “na udeptaną ziemię” do debaty w kampanii wyborczej 2019 roku. Tuska nie będzie – a będzie Kaczyński, któremu żadna Duda już do niczego nie będzie potrzebna.

I to ponownie Sąd Najwyższy wykona kolejne zadanie – ogłosi prawomocność wyborów wygranych przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego w 2019 roku.

 

Tak nam dopomóż Bóg!

Stefan Malecki-Tepicht

Print Friendly, PDF & Email
 

2 komentarze

  1. ansz 29.07.2018
  2. slawek 02.08.2018