2018-08-10.
Mobilizacja policji przed każdą kolejną miesięcznicą, niezliczone suki czekające na swoją kolej na Mariensztacie, dyskretnie, ale pod ręką, barierki wzdłuż Krakowskiego Przedmieścia od katedry do uniwersytetu lub wokół Sejmu i Senatu mają zniechęcić do protestu, do gromadzenia się z powodu niezadowolenia, mają być pokazem siły i determinacji władzy. Temu też służy fotografowanie, legitymowanie, obecność cywilnych funkcjonariuszy w tłumie, wreszcie inwigilacja spotkań takich jak Zbigniewa Hołdysa z niewielkim gronem jego słuchaczy. Policja na pierwszej linii frontu nie jest uzbrojona, nie ma nawet pałek, co świadczy o zdrowym rozsądku (kto i co znajduje się na podorędziu – nie wiemy), ale już sama masowa jej obecność ma dać do myślenia: „lepiej nie zaczynaj, idź do domu, obejrzyj TVP i spać”.
Wszystko to jest sprzedawane jako niezbędna prewencja, rozpoznanie prowodyrów (oczywiście nie narodowców, bo ci noszą kominiarki, mają zasłonięte twarze i „stoją tyłem” do policyjnej kamery lub wobec tych, którzy wieszali podobizny polityków opozycji na szubienicach we Wrocławiu, którzy powinni byli być „zwinięci” od razu, a nie chronieni), tylko wobec ludzi, którzy z otwartą przyłbicą mówią „nie” dla dobrej zmiany lub „tak” dla Sądu Najwyższego.
Oczywiście, obowiązkiem policji i służb jest rozeznanie w środowiskach zagrażających ładowi i bezpieczeństwu, zwłaszcza w czasach terroryzmu, ale nie może to służyć jako pretekst do walki z opozycją, która ośmiela się np. ubierać pomniki i rzeźby, warszawską Syrenkę i Misia Uszatka w koszulki z napisem „konstytucja”. Najście o godz. 6.30 rano i przeszukanie mieszkania obywatela, który ubrał w koszulkę byłego prezydenta, a także postawienie pierwszych zarzutów prokuratorskich mają na celu odstraszenie, zastraszenie każdego, komu przyszłyby do głowy takie „głupie żarty”.
O wiele mądrzej by było, gdyby rzecznik policji powiedział, że dobrze się ubawił i policja nie będzie się ośmieszała pogonią za autorami happeningu. Ale w tym celu potrzebna jest władza, która ma poczucie humoru, jest pewna swojej polityki i swoich racji, nie boi się własnego cienia i nie reaguje histerycznie na każdy przejaw nieposłuszeństwa. W Polsce to się zresztą nie przyjmie, nie poskutkuje. Zbyt żywa jest tradycja oporu.
