12.08.2019
…współczesnego katolicyzmu

Nie tak dawno pisałem o konsekwencjach religijno-politycznych pewnego dekretu cesarza Teodozjusza. Pozwolę sobie nawiązać do tamtego felietonu, przywołując jeszcze raz rzeczony dekret, który opatrzyłem krótkim komentarzem: Teodozjusz wprowadził pewien obowiązujący do dzisiaj paradygmat, który można określić jako ekskluzywizm religijny. W praktyce oznaczało to niszczenie, a gdy to się nie udawało to ośmieszanie zastanych kultów i wprowadzanie jedynej słusznej religii.
Oto jak brzmiał stosowny dekret z 380 roku „wielkiego chrześcijańskiego cesarza”:
Chcemy widzieć wszystkie ludy, które podlegają miłościwej władzy Naszej Łaskawości, żyjące w wierze, jaką przekazał Rzymianom Apostoł Piotr i którą głosi się tak jak niegdyś także dzisiaj, i którą wyznaje, jak każdy wie, papież Damazy i biskup Piotr z Aleksandrii […]. Nakazałem, żeby ten tylko, kto przestrzega tego prawa, mógł przybrać imię katolika, a wszyscy inni jako nierozumni i szaleni byli napiętnowani hańbą nauki heretyckiej. Winni oni spodziewać się przede wszystkim pomsty Bożej, a następnie naszej kary stosownie do decyzji, którą powzięliśmy z natchnienia niebieskiego.
I tak już zostało, przynajmniej w krajach dość późno przecież nawróconych na religię cesarza Teodozjusza, jak chociażby Polska.
Powód jest tragicznie aktualny. Chodzi mianowicie o konsekwencje skandalicznego sformułowania abpa Marka Jędraszewskiego o „tęczowej zarazie”.
Wbrew oczekiwaniom liberalnych środowisk związanych z Kościołem katolickim i liczących na potępienie mowy nienawiści krakowskiego metropolity, ta mowa nie tylko nie nadszarpnęła reputacji Jędraszewskiego, ale uczyniła z niego nowego bohatera. Stał się wręcz symbolem niezłomnego rycerza broniącego wartości chrześcijańskich i jedynego sprawiedliwego, który miał odwagę jasno powiedzieć, co myśli. W obronie Jędraszewskiego ruszyły największe autorytety konserwatywnego katolicyzmu, już nie tylko polskiego.
Oto co napisał kardynał Duka z Pragi: „Jako prymas Czech, przewodniczący Konferencji Biskupów Czeskich, arcybiskup Pragi i kardynał Kościoła rzymskokatolickiego przyłączam się do deklaracji przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski i wzywam do podobnego kroku przedstawicieli episkopatów Słowacji i Węgier”.
Nieoceniony o. Rydzyk stwierdził: „Ks. abp Marek Jędraszewski powiedział – ja mogę tak porównać sobie z historii, może za mało jej znam – ale powiedział tak, jak kardynał Wyszyński kiedyś powiedział komunistom: »non possumus«, nie możemy dalej tak”.
Znacznie subtelniej i, by tak rzec, historiograficznie, swoje poparcie wyraził kardynał Zenon Grocholewski, który nie dostrzega w treści wygłoszonego 1 sierpnia kazania „nic niewłaściwego, lecz, przeciwnie, realistyczne odczytanie rzeczywistości oraz poczucie odpowiedzialności, którym się Ksiądz Arcybiskup kierował, broniąc prawdy i dobra oraz prawa Bożego wobec narzucającej się obecnie ideologii”.
Lista popierających hierarchów i polityków jest naturalnie znacznie dłuższa. Więc na zasadzie pars pro toto przywołam jeszcze autorytatywne dla polskiego katolicyzmu oświadczenie abpa Gądeckiego, który napisał, że:
Fala krytyki, która dotknęła metropolitę krakowskiego, arcybiskupa i profesora, a także reakcje pracodawców wobec osób wyrażających swoją dezaprobatę wobec ideologii LGBT+, świadczą o zakorzenionym w pewnych środowiskach totalitaryzmie światopoglądowym, polegającym na usuwaniu poza sferę obszaru wolności ludzi myślących inaczej.
Osobliwie brzmi przy tym stwierdzenie Gądeckiego, że „osoby przynależące do środowisk tzw. mniejszości seksualnych są naszymi braćmi i siostrami, za których Chrystus oddał swoje życie i które również chce doprowadzić do zbawienia”. Oraz jeszcze jedno dookreślenie: „Szacunek dla konkretnych osób nie może jednak prowadzić do akceptacji ideologii, która stawia sobie za cel przeprowadzenie rewolucji w zakresie społecznych obyczajów i międzyosobowych relacji”.
Już tylko brakuje płomiennego wsparcia papieża Franciszka. Czy może się pojawić? Tego bym nie wykluczał; wszak Franciszek już wielokrotnie wypowiadał się na temat zagrożeń związanych z „ideologią gender”.
Skąd ta jednomyślność we frontalnym ataku na środowiska LGBT ze strony przedstawicieli katolicyzmu, chyba nie tylko fundamentalistycznego czy konserwatywnego, ale dosłownie całego?
Odpowiedź jest dość prosta. Posłużę się wyjaśnieniem „głównego bohatera tęczowej zarazy”.
Otóż w Radiu Maryja Jędraszewski wyjaśniał, że używając słów „tęczowa zaraza” miał na myśli ideologię, a nie ludzi „którzy tę ideologię głoszą”. – Nie ma on żadnych wątpliwości, że istnieje coś takiego, jak ideologia LGBT. Jego zdaniem „Jest to pewien określony system myślenia, pewien określony system wartości – trzeba by powiedzieć antywartości – który przede wszystkim jest antychrześcijański, który odrzuca jednoznacznie przesłanie chrześcijańskie o Bogu, który stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo jako kobietę i mężczyznę, który ich powołał do życia małżeńskiego, do płodności małżeńskiej. To wszystko jest odrzucane bardzo systematycznie i w sposób – nie bójmy się tego powiedzieć – totalitarny”.
No więc pisząc o „antropologicznym fałszu współczesnego katolicyzmu” nie mam na myśli konkretnych katolików, którzy są ludźmi pełnymi dobrej woli, tylko „ideologię katolicką”, która wyklucza każdego, kto nie podziela jej przekonań i systemu dogmatycznego stworzonego na przestrzeni ostatnich dwóch tysięcy lat. Jest to system ściśle połączony z władzą polityczną, którą wspiera o tyle, o ile pomaga mu osiągnąć jego ideologiczne cele.
Do połowy wieku XX, a dokładnie mówiąc do Soboru Watykańskiego II, Kościół katolicki dążył do osiągnięcia swoich celów w sposób bezwzględny, zgodnie z wytycznymi sformułowanymi przez cesarza Teodozjusza w 380 roku w dekrecie przywołanym na początku tych uwag. Jednak ze względu na postępującą utratę wpływów politycznych, religijnych i kulturowych, wypracował nową strategię „dialogu” i „aggiornamento” czyli dostosowywania się do zmieniających się warunków kulturowych. W praktyce oznaczało to zadowolenie się stanem posiadania i zgodę na możliwość odchodzenia z szeregów katolicyzmu tych, którym przestarzały i coraz bardziej egzotyczny światopogląd katolicki przestał odpowiadać.
Jednak enklawy katolicyzmu wojowniczego i fundamentalistycznego pozostały nawet w kręgach najbardziej liberalnych. Tymi enklawami są prawa rozrodcze i model rodziny.
Jest to o tyle ciekawe, że najbardziej zaciekłymi obrońcami „tradycyjnego modelu rodziny”, czyli związku mężczyzny i kobiety, są mężczyźni żyjący samotnie bądź w związkach homoseksualnych (vide znakomita książka francuskiego socjologa Frederica Martela „Sodoma”).
Nie sposób wytłumaczyć tego przedziwnego paradoksu inaczej jak tylko błędem epistemologicznym bądź wręcz fałszywą antropologią. Sprawa wymaga naturalnie głębszego namysłu, do czego — jak ufam — niebawem nadarzy się okazja. Obecną gorącą debatę uważam bowiem tylko za preludium do frontalnej konfrontacji dwóch antropologii. Jednej, fałszywej, reprezentowanej przez współczesny katolicyzm i drugiej, prawdziwej, reprezentowanej przez krytyczne myślenie, uwzględniające dane nauk szczegółowych, zwłaszcza antropologii, etnografii, socjologii, psychologii, a nawet neurobiologii.

Stanisław Obirek
Profesor
Teolog, historyk, antropolog kultury, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, były jezuita. Ur. 1956.
Więcej w Wikipedii
O nich mowa w tekście

Abp Marek Jędraszewski
Arcybiskup metropolita krakowski od 2017, zastępca przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski od 2014.

o. Tadeusz Rydzyk
Założyciel i dyrektor rozgłośni radiowej Radio Maryja oraz Telewizji Trwam, założyciel i były rektor Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.

kard. Zenon Grocholewski
31 marca 2015 papież Franciszek przyjął jego rezygnację z urzędu prefekta Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej[5][6].
Uchodzi za jednego z najlepszych współczesnych znawców prawa kanonicznego.

Abp Stanisław Gądecki
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski od 2014, wiceprzewodniczący Rady Konferencji Episkopatów Europy od 2016.
Konfrontacja antropologii miałaby miejsce gdyby hierarchowie KRK mieli poważną ofertę atropologiczną. Tymczasem to co proponują, możnaby naukowo okreslić pseudo antropologią lub w najlepszym razie antropologią wulgarną. Ten fundamentalistyczny, fanatyczny pseudo konserwatyzm ignoruje współczesność, wiedzę ludzką i stopniowe wyzwalanie się mniejszości seksualnych z okowów tradycyjnych wzroców społecznych. Wzorców odwołujacych się do poglądów skrajnych, głoszących wzorzec normatywny tym bardziej, im bardziej rzeczywistość odbiega od wzorca. Współczesność przyniosła najpierw na przełomie XIX i XX wieku emancypację kobiet, co było pierwszym uderzeniem w paternalizm doktryny KRK. Przełom XX i XXI wieku przyniosł także emancypację różnych mniejszości seksualnych nazywanych w skrócie LGBT, a w rozszerzeniu LGBTQ+
*
Polscy hierachowie poczynając od Jędraszewskiego próbują przeciwstawić się tej emancypacji posługując się językiem nienawiści, aby wzbudzić sprzeciw wiernych . „Tęczowa zaraza” Jędraszewskiego nie ma nic wspólnego z milością, a jest stwierdzeniem nienawistnym, stygmatyzującym i potępiającym społeczność LGBT w Polsce i na świecie. Tłumaczenie Jędraszewskiego, że odnosił się do ideologii LGBT a nie do ludzi jest celowym kłamstwem. Nie istnieje nic takiego jak „ideologia LGBT” i Jędraszewski bedąc przyzwoicie wykształconym człowiekiem doskonale się w tym orientuje.
*
Jędraszewski, a w ślad za nim inni hierachowie nie są w stanie powstrzymać nieuchronnych procesów emancypacji mniejszości społecznych. Mogą natomiast głosząc nienawiść doprowadzić do wielu indywidualnych i zbiorowych nieszczęść i tragedii ludzkich. Tragedii nie tylko reprezentantów środowiska LGBT i popierających te środowiska Polaków, ale także nieszczęść i tragedii protestujących na ulicach tzw. wiernych. Określenie tzw. wierni odnosi sie głównie do środowisk kibolskich, narodowych i nazistowskich, których przedstawiciele wiarę religijną mają raczej w nosie, ale gotowi są brać udział w zamieszkach, rozruchach, ekscesach, w których nie jest ważne kogo atakują, byle tylko móc używać przemocy psychicznej i fizycznej. Taka postawa hierarchów KRK jest także na rękę partii rzadzącej, której taka pseudo wojna kulturowa wydaje się korzystna dla własnych interesów.
*
Hierarchia ma tym sposobem nadzieję na odwrócenie uwagi społeczeństwa od problemu czynów pedofilii w KRK i tuszowania tych czynów przez wielu księży i hierarchów. To naturalnie bardzo krótkowzroczna strategia, bowiem problem pedofilii ksieży już się upublicznił i bez jego radykalnego rozwiązania nie da się go zamieść pod dywan.
*
Istnieje inna kwestia, w której hierachia KRK strzela sobie w kolano. Pod wpływem takiego jezyka nienawiści hierarchów wielu wiernych, zwłaszcza młodych i światłych, dość mocno dystansuje sie od kościoła jako instytucji wstecznej i obciachowej. Młodzi ludzie odchodzą od wiary nie chcąc mieć nic wspólnego z czymś co zaprzecza swoim własnym, ewangelicznym idealom miłości, akceptacji i tolerancji, zastępując je nienawiścią i seksualną deprawacją dzieci i młodzieży. To proces, który każde wystąpienie Jędraszewskiego i popierających go hierarchów nieustannie przyspiesza. Im szybciej koscioły w Polsce się wyludnią, tym szybciej Jędraszewski i/lub jego następcy zaprzestaną jezyka nienawisci. Hierarchowie rozumieją wyłacznie wiernych glosujących nogami. Tyle warte jest wykształcenie takich hierarchów.
Niedawno właśnie zajmowałem się tą kwestią – antropologicznym fałszem religii. Doszliśmy do następującego wniosku przy następujących założeniach:
zał.1 istota „wyższa” jako emanacja doświadczanej świadomości – poprzez rozróżnienie wobec uznania stanu jej braku.
zał. 2 potrzeba depozytu świadomości w przypadku braku zainteresowanych lub kwalifikowanych.
wniosek: brak konieczności posiadania depozytu świadomości w bycie indywidualnym
1 szklaneczka Ballantines, 3 drinki wyśmienite kawowe oraz 1 Guinness pozwoliły mi na wysunięcie hipotezy o potencjalnej użyteczności społeczności mrówek, niestety w krytycznym momencie zamknięto bar.
Na użytek szanownych pt. czytelników pozwolę sobie na analogię sieci energetycznej oraz depozytu energii. Niech radość poznania z wami pozostanie.
Oczywiście trzeba się zastanawiać nad filozoficznymi i teologicznymi podstawami myślenia (czy raczej nie-myślenia) polskiego kleru. Jednak na rzecz zupełnie podstawową zwrócił mi uwagę znajomy ksiądz, którego opinię (bez jego wiedzy i zgody) pozwalam sobie przywołać, bo wydaje mi się absolutnie genialna: „Mnie najbardziej przeraża hipokryzja.Nie jestem w stanie śledzić tej wstrząsającej obłudy w Polsce. Zauważ, że prawie nikt kręgów liberalnych czy konserwatywnych nie pyta o to, czy MJ ma moralne prawo mówić to, co mówi. Nikt nie pyta o najnowszego biskupa, którego konsekrował w Krakowie. Nikt nie pyta o Poznań. Przeczytałem „Uzurpatora” (to o Jankowskim). Wraz z „Sodomą” to dwie lektury obowiązkowe. Bez tych dwóch książek trudno zrozumieć to, co się obecnie dzieje w naszym kraju.” Myślę, że podobnie myśli wielu księży, a być może i biskupów. Szkoda, że tych myśli nie wypowiadają publicznie i dlaczego nie odcinają się od „złej mowy” Jędraszewskiego i jego akolitów.
Zdziwił mnie ze strony konserwatywnej rozdział na dwie wrogie, szkodliwe (… i tak dalej) ideologie: mianowicie ideologie gender i ideologie LGBT. Już prędzej spodziewałbym się, że zleją to w jeden nierozdzielny byt. Obracałem się w przeszłości w różnych środowiskach i chciałbym przedstawić jak to wygląda ze strony nazwijmy to ogólnie konserwatywnej, nie konserwatywno-liberalnej, chadeckiej, ale tej twardogłowej (chociaż to może być krzywdzące dla niektórych konserwatystów i taka kategoryzacja jest uproszczeniem), podkreślam że dokonuję tylko pewnego uporządkowania, a nie prezentacji swoich poglądów.
1.Akty nieheteroseksualne są złe. Czy nazwiemy niemoralne czy grzeszne, nieważne.
2. Dla dobra cywilizacji, kultury należy w przestrzeni publicznej, systemie edukacji, grzmiąc z ambon itd promować jako moralny model umiarkowanej ascezy wyrażający się między innymi w monogamiczności związku czy restrykcyjnej etyce seksualnej.
3. Liberałowie i „lewactwo” (ogółem wrogowie) propagują kulturę wyrażania siebie, dążenia do indywidualnego szczęścia, prawa do samorealizacji, są wyznawcami etyki gdzie głównym kryterium jest niezadawanie cierpienia, niekrzywdzenie innych, dbanie o świadomą zgodę wszystkich graczy, „żyj i daj żyć innym”, „wolność mojej pięści kończy się na nosie innego obywatela”, „moralność jest jak pupa każdy ma swoją” (prawda, głoszą tak). Jest to złe i nie do pogodzenia z chrześcijaństwem (nie jestem pewien…).
4. Emancypacja LGBT jest tylko małym odpryskiem rewolucji seksualnej i występując przeciwko postulatom LGBT tak naprawdę należy występować u korzenia przeciwko rewolucji seksualnej i poglądom z punktu 3.
5. Antropologia chrześcijańska jest zupełnie sprzeczna z antropologią gender studies.
6. Coś może z psychobiologicznego punktu widzenia być neutralne lub pozytywne dla człowieka i nie powodować cierpienia innych, a i tak może być moralnie złe.
ps. Czy w prawicowej, konserwatywnej, katolickiej publicystyce lub innych pracach ktoś uczciwie postarał się zdefiniować terminy „ideologia LGBT” lub „ideologia gender”?