Kim był Kasem Sulejmani?
04.01.2020

Spektakularna śmierć irańskiego generała Kasema Sulejmaniego, do jakiej doszło w wyniku ataku drona w nocy z czwartku na piątek 2/3 stycznia 2020 roku wzbudziła falę komentarzy. Jedni prorokują, że decyzja prezydenta Donalda Trampa zabicia najpotężniejszego wojskowego Iranu wzmocni jego szansę na powtórny wybór na urząd prezydenta USA w przyszłym roku, inni obawiają się eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzi, a nawet uważają wybuch wojny między USA i Iranem za nieunikniony.
Warto przywołać komunikat Białego Domu: „Na polecenie prezydenta, armia USA podjęła zdecydowane działania obronne w celu ochrony amerykańskiego personelu za granicą, zabijając Kasema Sulejmaniego, szefa Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej – Sił Al-Kuds – uznanej przez USA za Międzynarodową Organizację Terrorystyczną”.
Nie jestem ani politologiem, ani ekspertem od Bliskiego Wschodu, więc nie będę się wdawał w przewidywania, w jakim kierunku nastąpi rozwój wypadków, ale pomyślałem sobie, że warto przytoczyć pewne fakty z życia i dzieła generała Sulejmaniego. Zebrał je już w 2013 roku dziennikarz miesięcznika The New Yorker Dexter Filkins, a przypomniał na łamach New York Times Bret Stephens 3 stycznia 2020.
Nawet jeśli są to fakty powszechnie znane, to warto je przypomnieć, bo w pełni uzasadniając tytuł artykułu Stephensa „Sulejmani zginął tak jak sam zabijał”.
Stephens powołując się na obszerny esej Dextera przypomina najważniejsze fakty z życia generała Kasema Sulejmaniego, szefa Sił Al-Kuds — elitarnej jednostki Gwardii Rewolucyjnej Iranu. Nie bez przyczyny jest uważana przez Amerykanów za organizację terrorystyczną. To ona była prawdopodobnie odpowiedzialna m.in. za bombowy atak na żydowską siedzibę w Buenos Aires, w wyniku którego zginęło 85 osób. W 2003 roku w wyniku ataku bombowego w stolicy Arabii Saudyjskiej Rijad zginęło 35 osób, w tym 9 Amerykanów, co również łączono z wpływami Teheranu.
Od 2004 roku Sulejmani zarzucił Irak bombami z opóźnionym wybuchem, w wyniku czego zginęły setki Amerykanów. W 2005 roku w wyniku masowego bombardowania Bejrutu przez Hezbollah zginął były premier Libanu Rafik Hariri i 21 osób. Prawdopodobnie również w ten atak Sulejmani był zamieszany, a nawet nim kierował. W 2006 roku ten sam Hezbollah zabił kilku żołnierzy izraelskich, co doprowadziło do wybuchu trwającej miesiąc wojny, w wyniku której zginęło tysiące ludzi.
Ta lista jest znacznie dłuższa. Trzeba do niej dodać uratowanie syryjskiego dyktatora Bashara al-Assada, głównego sojusznika Iranu czy wspomaganie jemeńskiej milicji znanej z brutalności. Krótko mówiąc, generała Kasema Sulejmaniego należy postawić obok takich przywódców organizacji terrorystycznej jak Osama bin Laden czy Abu Bakr al-Baghdadi.
Tak więc przy ocenie decyzji Trumpa należy powyższe fakty wziąć pod uwagę.


Zdania w naszym maleńkim gronie, jak i w szerokim świecie, są podzielone. I co ciekawe, każda strona może mieć racje, ale też może jej nie mieć.
Skutki mogą być różne. W Stanach Zjednoczonych może to pomóc Trumpowi, ale też może mu zaszkodzić. Nobody knows. Na Bliskim Wschodzie i wszędzie gdzie sięgają macki Brygady Jerozolimskiej, Hamasu, Hezbollahu i kogo tam jeszcze, może się rozpętać piekło. Lecz niekoniecznie.
Może nie każdemu z demiurgów islamskiego terroryzmu spieszy się, by jako męczennik trafić w ramiona 38 hurys, którym po każdym razie odradza się błona dziewicza. Nie każdy lubi deflorować i deflorować, a każdy z nich już wie, że może w każdej chwili zostać zabity. I może rządzący w Teheranie teokraci wiedzą czym musi skończyć się wojna z USA i co z nimi mogą wówczas zrobić ich poddani.
A z drugiej strony, błąd i głupota mają swoje poczesne miejsce w historii. A zatem…Что делать?
Na pytanie Czernyszewskiego i Lenina mamy odpowiedź Bartoszewskiego: nie wiesz jak postąpić, postąp uczciwie. Otóż uczciwą rzeczą w prowadzonej wojnie jest pozbycie się najgroźniejszego przeciwnika. W myśl zasady; kto mieczem wojuje…
Na niewinnego nie trafiło.
P.S. Ten komentarz dostawiam do tekstów moich PT współautorów w SO.
No tak na niewinnego nie trafiło
Miał tez swoich wrogów i to nie tylko w Iraku ale i ojczystym Iranie
A główny ajattolah umie kalkulować i wyjdzie mu ze lepiej krzyczeć niż ryzykować
Sulejman był żołnierzem a nie politykiem i jako żołnierz wykonywał tylko rozkazy.
Ciekawy jestem jak by był komentowany zamach na życie amerykańskiego generała na przykład w Arabii Saudyjskiej? Czy przypadkiem nie zakwalifikowany by był jako zamach terrorystyczny?
Zamach na generała Sulejmana to bardzo niebezpieczny precedens zaogniający i tak gorącą sytuacje w tym rejonie świata.
Sulejmani – to po pierwsze – był politykiem nr. 2 i nie tyle wykonywał ile wydawał rozkazy. Był organizatorem i operatorem wielkiego i złożonego aparatu terroru. Ten aparat nie zniknie, lecz został pozbawiony człowieka, który trzymał w rękach narzędzia władzy.
Podsądni w Norymberdze, to w większości też żołnierze, wykonujący rozkazy.
Nie będę kopi kruszył o to czy Sulejmani był politykiem czy tylko żołnierzem.
Jedno nie wyklucza drugiego. Jednak zarówno w Syrii jak i w Iraku był przede wszystkim żołnierzem. W Iraku walczył z ISIS zaś w Syrii z ISIS i z tak zwanymi „umiarkowanymi islamistami” wspieranymi przez USA. W Syrii Ameryka postrzegana jest jako agresor, z tego powodu amerykański personel wojskowy był również celem ataków jego sil zbrojnych. Sulejmani okazał się być utalentowanym organizatorem i niezwykle skutecznym dowódcą. Z tego powodu cieszył się wielkim szacunkiem i uznaniem zarówno w Syrii jak i w Iraku. W Iranie uważany jest za bohatera.
Nic więc dziwnego że w oczach amerykańskich jest symbolem wcielonego szatana. Co by pan powiedział gdyby tak FR w ten sam sposób zabiła w Warszawie polskiego i amerykańskiego generała którego uważała arbitralnie, bez sądu, za wcielenie zła? Oficjalne, na polecenie rządu, popełnione morderstwo jest symbolem zdziczenia. Podczas gdy proces w Norymberdze był symbolem nadchodzących rządów prawa.
Heh. -cieszył się wielkim szacunkiem i uznaniem zarówno w Syrii jak i w Iraku. W Iranie uważany jest za bohatera-. To zdanie jest prawdziwe w stosunku do grupki ludzi którzy tańczyli ze szczęścia np po zamachach na WTC. Już zaczęły się przez początkową propagandę przebijać głosy z Iranu, Syrii itp które ogromnie się cieszą ze smierci tego terrorysty w mundurze. Zastanawia mnie co kieruje komentującym który poświęca czas na skazane na porażkę próby przekręcania całej sytuacji stosując porównania i przykłady które nijak mają się do polityki Iranu w regionie. Nie da się żadnym sofizmem stworzyć narracji, że ten Bin Laden w mundurze który od 30 lat niszczył wszystkich sąsiadów nie zasłużył na śmierć. Co bym powiedział gdyby FR zabiła polskiego generała? Po pierwsze nie w Warszawie tylko np w Donbasie, bo Sulejmaniego zabito w Iraku a nie Teheranie. Po drugie w tym czasie na Litwie, Czechach i Austrii trwałyby rujnujące wojny domowe które on by wywołał. Rosja miałaby rujnujące powstania w Czeczenii, Osetii, Krymie, Murmańsku wszystkie finansowane i zbrojone przez Warszawę, generał spiskowałby z Chinami by obalić i rozwiązać Unię. To samo z baskami w Hiszpanii. Grecja i Turcja miałyby wojnę bo agenci i komandosi polscy przeprowadziliby prowokacyjne ataki zwalając winę na miejscowych. A pan Dominik Dadok żyłby dziś w kraju przypominającym Polske i Europe z 1945 roku. Co bym wtedy powiedział gdyby FR zabiła wtedy polskiego generała? Powiedziałbym -uff, nareszcie będzie spokój-
Proponuje żeby pan się zapoznał a tymi dwoma tekstami.
https://www.theamericanconservative.com/larison/words-have-meaning/
https://turcopolier.typepad.com/sic_semper_tyrannis/2020/01/httpsenwikipediaorgwikichristianity_in_iran.html
Oba teksty są co prawda w języku angielskim, ale „wujek google” w razie potrzeby panu pomoże. Jak pan się z nimi zapozna, będziemy mogli sobie podyskutować bez emocji, zacietrzewienia i na temat.
” Killing other nations’ leaders is not the sort of thing a good nation does. It is the sort of thing terrorists do.”
Polecam zajrzeć tutaj:
https://www.theamericanconservative.com/larison/words-have-meaning
Zgodnie z ta opinią Sulejmani jako żołnierz od 30 lat wypowiadał wojnę innemu krajowi i organizował przemyślane i zaplanowane akcje zbrojne i zgodnie z logiką został przez atakowany przez siebie kraj odparty. I tak USA przez 30 lat nadstawiało drugi policzek i dawało mu dziesiątki razy drugą szansę. Facet pomylił cierpliwość i pobłażliwość ze słabością. Poza tym nie widzę zwiazku z tą sytuacją jakiegoś hipotetycznego zamachu w Arabii. Jednorazowy atak jakiegoś prywatnego psychopaty religijnego pod wpływem impulsu i omamów, że słyszy głos boga z przemyślaną, realizowaną od 30 lat na poziomie sztabu generalnego wrogą polityką to nie to samo.
Jeden z komentatorów uparcie broni swojej tezy, że Sulejmani zginął jako żołnierz, więc w domyśle bohater. To możliwa narracja, której broni prezydent Iranu. Jest to jednak jedna z możliwych narracji. Warto też uwaględnić długą historię życia generała Sulejmaniego, który walczył głównie zabijając innych, przeważnie zresztą bezbronne ofiary. W tym sensie zginął od broni, której z upodobaniem sam używał.