Andrzej Koraszewski: Ekumeniczne spotkanie apostatów7 min czytania

29.06.2021

Anjuli Pandavar
Anjuli Pandavar

Nasz dom jest właściwie pustelnią, w której częściej słychać stukanie klawiatur niż ludzkie głosy. Od czasu do czasu pod bramą pojawia się samochód z gośćmi z bliższego lub dalszego sąsiedztwa. To stukanie w klawiatury sprowadzało już do Dobrzynia ludzi zza oceanu, z Afryki, a ostatnio z Brna. Z Brna przyjechały dwie ateistki, więc nagle siedzieliśmy przy kuchennym stole, czwórka ateistów, ale tylko troje apostatów, a każde z nas uciekało z innej religii. Przy stole siedziała eksmuzułmanka, eksprotestantka, ekskatolik i ateistka od kołyski. Słowem ekumeniczne spotkanie ludzi kpiących z pustych obietnic życia wiecznego, którzy różnymi drogami zmierzali do tego samego wniosku, że religia jest nie tylko oszustwem, ale również formą zniewolenia.

Wnioski końcowe podobne, ale drogi różne i odmienne grozy ucieczki z niewoli. Urodzona w spokojnej Australii Belinda zbywa pytania. Wygląda na to, że tam przejście od wiary do niewiary nie było żadnym dramatem, było jak przekroczenia koryta wyschniętego strumienia. Zreformowany stulecia temu protestantyzm tu i ówdzie wraca do swoich purytańskich korzeni, jednak chętnych na protestancki fundamentalizm coraz mniej, Rubikon dzielący wiarę i niewiarę wysechł i czasem nie wiadomo już, gdzie właściwie był. W zlaicyzowanych społeczeństwach pokusa totalitaryzmu wyszła ze świątyń i przeniosła się na uczelnie. 

Urodzona sześćdziesiąt pięć lat temu w Republice Południowej Afryki Anjuli uciekła od islamu, w którym zniewolenie religijne jest nadal ze wszystkich miar podobne do fizycznej niewoli.  Obie uczą dziś angielskiego na czeskiej uczelni w Brnie, ale główną pasją Anjuli jest walka z nieludzką religią. Chrześcijaństwo niczym jej nie kusi, ale wydaje jej się bardziej ludzkie, albo tylko bardziej pokonane, wcześniej przymuszone do akceptacji (chociażby pozornej) humanistycznych wartości. Apostatka z islamu widzi totalitarne zawłaszczenie jednostki przez religię w ostrzejszym świetle. Nasze polskie spojrzenie na totalitaryzm jest silniej związane z komunizmem i faszyzmem niż z religią, chociaż rzecz zabawna, bo w czasach realnego socjalizmu pisarze nie mogli pisać o koszmarze totalitarnego zniewolenia, więc korzystali z parasola państwowego ateizmu i opisywali średniowieczne totalitarne praktyki katolickiego Kościoła, a czytelnicy bez trudu rozpoznawali w tych opisach współczesną im rzeczywistość.                     

Dzieliliśmy się w tej naszej socjalistycznej Polsce na tych, którzy jeszcze wierzyli, że komunizm da się jakoś powoli zreformować i na tych, którzy byli  głęboko przekonani, że komunizm jest niereformowalny i albo trzeba uciekać, albo próbować go obalić.

Anjuli jest przekonana, że islamu nie da się już zreformować, a ci, którzy tego próbują, oszukują sami siebie, wielu z nich właściwie porzuciło islam, ale boją się do tego przyznać. Chwilami mam wrażenie, że jest nazbyt stanowcza, ale wtedy uświadamiam sobie nasze dylematy (które nam wydają się groźne, ale w jej oczach muszą być zgoła dziecinne). Nasz otwarty katolicyzm utknął w wielkomiejskich kawiarniach, pisma reformatorów Kościoła z ich uczonymi rozprawami nie budzą nawet wzruszenia ramionami zwykłych ludzi. Umiarkowany katolik z prowincji ignoruje trzy czwarte nauk proboszcza, chodzi lub nie chodzi do kościoła, bierze kościelny ślub, chrzci dzieci, posyła je na religię, w ankiecie wpisuje właściwe wyznanie, czasem psioczy, ale nie protestuje, kiedy biskupi zawłaszczają państwo. Tu nie ma religijnej policji, brodatych, uzbrojonych zbirów, jest Ordo Iuris, Kaczyński i Zbigniew Ziobro. Trudno porównywać arcybiskupa Jędraszewskiego do kardynała Hozjusza, a jednak jest się czego bać. Najgłośniej protestują dziś dziewczyny i nie bawią się w dyskusje o reformowaniu.

Nie da się ukryć, że islam to inna bajka, więc Anjuli upiera się, że tego zreformować się już nie da, że islamskiego oświecenia nie będzie, trzeba zerwać z tym świństwem. Islamskich otwartych apostatów na Zachodzie jest sporo, ale to kropla w morzu. Nie wszystko wiadomo, wielu ucieka w religijną obojętność, w spokojne życie między niewiernymi. Inni są rozdarci między swoją islamską tożsamością a ludzkimi odruchami. Czują się niepewnie po jednej i po drugiej stronie barykady. Próbują o tym nie myśleć, ale to się nie da. O tym wewnętrznym rozdarciu traktuje jej książka. Czy można się uwolnić z niewoli przez ignorowanie strażników więzienia? Islam leczy frustrację zacofania kompleksem wyższości. Niby należysz do najlepszych spośród bożych stworzeń, ale coś się nie zgadza. Jak długo żyjesz w izolowanym świecie islamu, to z Allahem sprawa. Jednak izolacja się skończyła, bo z jednej strony podróże i bezpośredni kontakt, z drugiej Internet. W krajach muzułmańskich ucieczka z islamu pociąga za sobą okrutne kary, od śmierci z rąk państwa, religijnych milicji, sąsiadów lub własnej rodziny, do łagodniejszych, w postaci konfliktów z najbliższymi, utraty przyjaciół, trudności ze zdobyciem pracy. Właściwie nikt nie wie, ilu jest tych apostatów i kiedy ilościowa zmiana zacznie powodować zmiany jakościowe. Jedno pewne, im bardziej islam czuje się zagrożony, tym bardziej rośnie desperacja fanatyków. Niby możemy powiedzieć – skąd my to znamy. Skala jest jednak inna, zegar przesunięty o kilka stuleci, nie bardzo wiadomo co gorsze, barbarzyństwo nakazów w świętych księgach, czy religijna tresura od najmłodszych lat, która każe te nakazy traktować z dosłownością i zmienia umysł dziecka w umysł zniewolony. Dla Anjuli islam jest nieustannym atakiem na człowieczeństwo.

Islam uczy nienawiści do niewiernych, zabrania przyjaźni z innymi, zachęca do mordów, nakazuje kłamstwo. Część muzułmanów ignoruje te nakazy, czuje do nich obrzydzenie; co się dzieje, kiedy czują przewagę, kiedy tłum słyszy wezwania do mordów? Nigdy nie wiesz, kiedy miły sąsiad, z którym dziesiątki razy wymieniałeś uprzejmości, sięgnie po nóż. Tak, to prawda, to część ludzkiej natury,  tak było całkiem niedawno, kiedy rozpadła się Jugosławia, tak było w Rwandzie, tak było podczas wojny w całej Europie. Anjuli się z tym zgadza, ale przekonuje, że islam ze szczególnym uporem wzmacnia mroczną stronę ludzkiej natury.

Na domiar złego islamski totalitaryzm znajduje sprzymierzeńca nie tylko w katolickim papieżu, który szuka wspólnoty z wielkim muftim z Al-Ahzaru, totalitarna pokusa popycha również w objęcia muzułmańskich fanatyków zachodnich ateistów. Jedni ze strachu, a inni z miłości pilnują, żeby przypadkiem nikt Allahowi nie bluźnił, by nikt nie mówił złego słowa na temat Mahometa, żeby nikt  nie mówił zbyt głośno o zabijaniu dziewcząt, apostatów, o tym, co się słyszy w meczetach, co się dzieje w madrasach, gdzie dzieci pobierają nauki o nieludzkich nakazach. Okrzyk islamofobia każe patrzeć podejrzliwie na apostatów z islamu, którym coraz trudniej znaleźć wydawców, na ich krytykę islamu i jego produktu – muzułmanina ze zniewolonym umysłem. Ekumenicznie zgadzamy się, że wielu zachodnich ateistów zrobi co w ich mocy, żeby ratować islamski totalitaryzm w imię głębokiego szacunku dla kultury Innego.

Tak wielu tak trudno zrozumieć, że nie każda kultura zasługuje na szacunek, że to płynące z Zachodu wsparcie kultury pogardy, supremacji, nienawiści do demokracji i praw człowieka nie wróży dobrze. I jeszcze ta zdumiewająca wspólnota nienawiści do Żydów i Izraela. Wychowana w czasach apartheidu w RPA Anjuli doskonale widzi obłęd oskarżeń i dobrze wie, że służą budowaniu nieludzkiej wspólnoty. Wie również, że służą podtrzymaniu wiary w życie wieczne w nagrodę za niszczenie życia doczesnego, za niewiarę w sens bycia człowiekiem.

Odjechał żółty samochód, do naszej pustelni powróciła cisza i większe niż wcześniej poczucie wspólnoty płynących pod prąd. Kilka dziesięcioleci temu w ZSRR nazywano ich inaczej myślącymi.             

*Anjuli Pandavar porowadzi stronę internetową Murtadd to Human       

Andrzej Koraszewski

Publicysta i pisarz ekonomiczno-społeczny.

Ur. 26 marca 1940 w Szymbarku, były dziennikarz BBC, wiceszef polskiej sekcji BBC, i publicysta paryskiej „Kultury”. Więcej w Wikipedii.

Facebook

Artykuł ukaże się również jutro w witrynie Listy z naszego sadu. Publikacja za zezwoleniem Autora.

Print Friendly, PDF & Email
 

One Response

  1. Lech Slomianowski 30.06.2021