27.09.2021

Zacznę od cytatu, z którym się zgadzam w całej rozciągłości:
.
Uważałem „Tygodnik Powszechny” za śmiertelnie nudną fatalnie redagowaną piłę, z którą pod pachą wprawdzie wypadało pospacerować Krakowskim Przedmieściem, ale w której warto było czytać tylko felietony Kisiela.
To opinia redaktora Bogdana Misia (potwierdzam, przy czym wyjaśniam, że opinia ta obejmuje cały czas istnienia tego pisma – BM)
Teraz komentarz do cytatu. Nigdy nie byłem autorem TP, choć kilka tekstów w tym piśmie opublikowałem. Gdy pożegnałem się z jezuitami w 2005 roku, co zostało udokumentowane książką-wywiadem „Przed Bogiem”, ówczesny redaktor naczelny TP napisał, że wprawdzie ze mną się nie zgadza, ale zostajemy przyjaciółmi i jak tylko tekst jakiś prześlę, to go wydrukuje. Tekst takowy wysłałem. Redaktor odpowiedział, że tekst jest ok, ale ze względu na autora nie może go wydrukować.
Od tamtego czasu żadnego tekstu nie wysłałem i redaktor nie miał problemu. Myślę, że tu należy szukać przyczyn znudzenia, jakie wywołuje lektura TP. To pismo nie ryzykuje, a bez ryzyka trudno pozbyć się nudów.
I by było jasne. Mam gdzie drukować i wcale TP nie jest mi do szczęścia potrzebny.


Znam tę opinię Redaktora BM. Czytałem dość regularnie TP w latach 1966-1981 a mniej regularnie potem do 1989 r. Po upadku nieboszczki komuny juz tylko sporadycznie a ostatnie 15 lat w ogóle nie czytuje tego pisma.
*
W okresie PRL Kisiel był niekwestionowaną gwiazdą publicystyki polskiej w ogóle, a TP w szczególności. Rzeczywiście każdy numer kolejny rozpoczynałem od jego felietonu. Dla mnie ciekawa była także rubryka informacji z kraju i ze świata, wzorowana podobno na biuletynie informacyjnym AK z czasów okupacji. W bardzo lakonicznej formie redakcja potrafiła czasami przemycić perełki.
Zdarzały się czasami wspaniałe teksty Turowicza czy innych, nietuzinowych przedstawicieli tego środowiska. Czasami opublikowano interesujący wywiad bądź recenzję książki. Prócz tego tygodnik publikował w większości teksty o tematyce religijnej czy około religijnej, których nie czytałem.
*
Recenzja książki Matczaka wspomniana przez Red. BM jest dla tego pisma kompromitująca. Równie kompromitujące jest zachowanie redaktora, o którym napisał Profesor Obirek. Po „otwartym” katolicyźmie pozostała tylko legenda. Z obydwu tych historii wnioskuję, iż nie czytając tego pisma niczego nie tracę.
>Tekst takowy wysłałem. Redaktor odpowiedział, że tekst jest ok,
>ale ze względu na autora nie może go wydrukować.
Nie wydrukował bo może obawiał się jeszcze nudniejszego TP????
Opinie są różne, w tym też sprzeczne.
Ale brak logiki to defekt mózgowy gdyż wniosek że „się zapoznał” z tekstem którego następnie się obawiał to jakby mieć „krótką pamięć” To też dysfunkcja tego narządu.
W odniesieniu do Pana monotematycznej publicystyki uważam, że opinia o nudnym TP jest krzywdząca, także dla takich autorów tego pisma jak Wojciech Jagielski, Wojciech Bonowicz, Mateusz Hohol, Ryszard Koziołek, Hanna Krall, Jan Klata, Łukasz Lamża, Marcin Matczak, Andrzej Stasiuk, Tadeusz Sławek. Horyzonty myślowe, czy poglądowe przynajmniej jakiejś części obywateli (niestety nielicznej) nie zamykają się w temacie Pis i nadużycia kościoła. W zakresie tychże nadużyć można zapoznać się ze specjalnym, bezpłatnym wydaniem TP: „Po stronie ofiar” z wybranymi, a więc nie wszystkimi artykułami w ostatnim dwudziestoleciu na ten temat i skonfrontować ze sobą. „To pismo nie ryzykuje, a bez ryzyka trudno pozbyć się nudów.” Nudne bo nie ryzykuje? Pan też nie ryzykował będąc jeszcze duchownym, aby uświadamiać wiernych o tych sprawach na przykład z ambony.