Zbigniew Szczypiński: Sukces Jacka Kurskiego, klęska nas wszystkich4 min czytania

04.08.2021

Nic o tym, co na scenie, nic o podwyżkach dla władzy przy braku nawet zapowiedzi podwyżek dla sfery budżetowej, nic o nasilającej się wojnie zwolenników i przeciwników szczepienia się.

No to o czym?

Chciałbym opisać swoje wrażenia i refleksje po spotkaniu ze starszym panem, z którym odbyłem interesującą rozmowę, powodem której było omówienie szczegółów, dotyczących tekstu jego wspomnień — jego, pracownika Stoczni Gdańskiej, jakie znajdą się w drugim tomie pamiętników wydawanych przez Stowarzyszenie Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej. Moja wizyta miała wyraźne dwie fazy, w pierwszej rozmawialiśmy o tekście. Rozmawialiśmy długo i serdecznie o Stoczni, w której mój rozmówca podjął pracę już w 1953 roku, o tym, co robił, jak kształcił się na wieczorowych kursach, a potem studiach.

Mój rozmówca mieszka sam (żona umarła kilka lat temu), sam prowadzi swoje gospodarstwo domowe, co zważywszy na wiek – 89 lat – jest wyzwaniem. Mimo wieku jest aktywnym człowiekiem, podpierającym się wprawdzie i laską, i kulami. Nie przeszkadza mu to robić samemu zakupy, a nawet jeździć tramwajem na działkę, na której siedząc na stołeczku pielęgnuje swoje rośliny.

Piszę o tym, aby przedstawić go jako aktywnego, a uwzględniając wiek, bardzo aktywnego człowieka. Rozmowa toczyła się wartko, obejrzałem zdjęcia z czasów wojny i tuż po wojnie. Mój rozmówca pokazał mi zdjęcie z tamtych lat, na którym widać go jako syna pułku Armii Czerwonej. Weszła na tereny jego pobytu. Po kilku pierwszych latach, jakie wraz z rodziną przebywał na terenie ZSRR — w 47 roku powrócił do nowej Polski.

Praca w Stoczni i możliwości, jakie stocznia stwarzała swoim pracownikom dała mu szansę, by po paroletniej pracy w produkcji na wydziale wyposażeniowym rozpocząć studia umożliwiające pracę w branżowym ośrodku informacji technicznej i ekonomicznej. Było to podstawą późniejszego awansu na rzecznika patentowego w całej branży okrętowej w Polsce.

Piszę te szczegóły, aby tym większy był kontrast pomiędzy pierwszą częścią rozmowy a jej końcówką. Gdy po ponad godzinie sympatycznej rozmowy zasygnalizowałem potrzebę jej zakończenia wykorzystując fakt dwóch telefonów, jakie odebrałem w trakcie naszej rozmowy i gdy naprawdę chciałem się pożegnać sugerując, że być może spotkamy się raz jeszcze, co dla gospodarza było bardzo ważne (nie może to dziwić zważywszy na jego sytuację życiową i samotność) mój rozmówca, być może licząc na kontynuację rozmowy, rozpoczął nowy temat i zapytał mnie nagle — co ja sądzę o „tym Tusku” i jego powrocie do kraju. Powiedziałem, że nie widzę w tym niczego nadzwyczajnego, Tusk wrócił, bo skończyła się jego kadencja we władzach Unii Europejskiej, a w kraju będzie miał co robić.

No i się zaczęło – dowiedziałem się, że Tusk to zdrajca, że to za niemieckie pieniądze będzie teraz niszczył Polskę, że za jego powrotem stoi Angela Merkel i ten żyd, chodziło mu o Sorosa, zmuszonego przez Orbana do opuszczenia Węgier i zamknięcia założonego przez niego uniwersytetu.

Zaciekawiony taką postawą, nie przerywałem, a on dopiero się rozkręcał. Przedstawił mi swoją ocenę sytuacji politycznej w Polsce, z jakimi trudnościami musi walczyć Jarosław Kaczyński, najmądrzejszy polski polityk, jak trzeba skończyć z tymi, co brużdżą i sypią piach w tryby premierowi i rządowi.

Słuchałem cierpliwie, by w końcu powiedzieć, że mam całkowicie inne zdanie w tych sprawach. Zapytałem też, widząc duży odbiornik telewizyjny, jakich programów mój rozmówca słucha i ogląda. Tylko polskiej telewizji, reszta to zdrajcy.

Pożegnałem się wiedząc, że już tam nie wrócę.

Jestem zadowolony z tego spotkania, zobaczyłem człowieka sformatowanego przez telewizję Jacka Kurskiego, który za nasze społeczne pieniądze, za dwa miliardy złotych przyznanych mu na ten rok i zapowiedź trzech i pół miliarda na rok przyszły, pewnie wyborczy, robi co robi.

Tak wygląda twardy elektorat PiS-u, inteligentny człowiek, mieszkaniec dużego miasta, jakim jest Gdańsk mówi to, co słyszałem. Jeżeli tak jest w Gdańsku to, jak jest w małych miejscowościach, miasteczkach i wsiach na Podkarpaciu i Ścianie Wschodniej?

To Jacek Kurski jest autorem złotej myśli – „ciemny lud to kupi”. Okazuje się, że nie tylko ciemny, wystarczy powtarzać kłamstwa — a staną się prawdą. To chyba teza nazistowskiego ministra propagandy z czasów, gdy nie było telewizji a tylko radio.

Ale i tak działało…

Zbigniew Szczypiński

Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

Gdańsk

 

3 komentarze

  1. jas fasola 06.08.2021
  2. slawek 08.08.2021
    • z.szczypinski@chello.pl 09.08.2021