Raport 37 min czytania

Stan na 3 marca 2023 roku, trwa rosyjska agresja na Ukrainę.

„Bez Bachmutu da się żyć?”

Zapraszam na kolejną odsłonę moich rozważań na temat trwających na Ukrainie walk – a te w minionym tygodniu mogły sprawiać wrażenie szczególnie trudnych dla strony ukraińskiej. Czy taka właśnie jest rzeczywistość pola walki?

Do drobnych starć dochodziło w ostatnich dniach w wielu punktach, lecz w naturalny sposób szczególną uwagę przykuwał rzecz jasna rejon Bachmutu i nad wydarzeniami z tego odcinka frontu wypada się skupić. Przede wszystkim zaś, należy zadać sobie pytanie, czy aby na pewno dobrze rozumiemy intencje obu stron i sposób realizacji tychże zamiarów.

– Po pierwsze…

Byłem absolutnie zaskoczony żywiołową reakcją znakomitej większości obserwatorów na ukraiński kontratak na północ od Bachmutu, choć właściwie już w chwili opublikowania obszernej dawki map z zaznaczonym charakterystycznym włamaniem w pozycje Rosjan – co niezmiennie budziło jednoznaczne skojarzenia o charakterze satyrycznym – jasne stało się, że przedsięwzięcie to nie spełniło pokładanych w nim nadziei. Nie tylko nie zdezorganizowało rosyjskiego natarcia na pozycje ukraińskie na północ od Bachmutu, ale zaangażowało rozporządzalne rezerwy w chwili, gdy Rosjanie bardzo już poważnie zagrozili obronie Chromowego. Na marginesie mówiąc – przez dłuższy czas rozważałem inny sens tego przedsięwzięcia. Otóż wydało mi się całkiem logiczne, by poprzez zaangażowanie w walce sił rosyjskiej 20 Gwardyjskiej Dywizji Strzelców Zmotoryzowanych ułatwić w ten sposób oderwanie się od przeciwnika i przeprowadzenie skutecznej ewakuacji samego Bachmutu. Nic takiego jednak się nie wydarzyło, więc raczej należy stanąć na stanowisku, że faktycznie Ukraińcy postanowili zagrać va banque, by po prostu przeszkodzić Rosjanom w organizacji ostatecznego szturmu na „szyjkę od butelki” łączącą jeszcze Bachmut z resztą sił obrońców, co im się nie udało.

Nie udało się, bo nie mogło się udać, gdyż siły ukraińskie użyte w tej operacji nie były dostatecznie silne, a wyznaczone im cele natarcia były zdecydowanie zbyt ambitne. Nawet przez sekundę do głowy mi nie przyszło, że mamy do czynienia z „mini Kannami”. Od tego momentu jasne było, że miasto jest definitywnie stracone i naprawdę nie ma sensu upierać się przy dłuższym jego utrzymywaniu. Jak uważam, jedynym profitem z całej imprezy jest stwierdzenie za pomocą fizycznego doświadczenia, że nawet jeśli pozycje pierwszej linii obsadzane przez rosyjską piechotę zmotoryzowaną są bronione dość miękko, Rosjanie nadal potrafią bardzo szybko zablokować jakiekolwiek próby zaczepne szybkimi i skutecznymi ruchami swych zmechanizowanych rezerw, jeśli rzecz jasna takowe pod ręką posiadają.

– Po drugie…

Oczywiste było, że od chwili załamania się ofensywnej inicjatywy sił ukraińskich z Bachmutu na zachód zaczynają się przesączać pododdziały obrońców, że zaczęła się ewakuacja miasta. Uważam, że pojawiające się od tego dnia informacje o ukraińskich kontratakach nie mają potwierdzenia w faktach, a są jedynie wytworem wyobraźni obserwatorów pobudzonych ową nieszczęsną mapką z postępów ukraińskiego natarcia. Uważam, że w ciągu ostatnich dni jedynym życzeniem dowództwa ukraińskiego było po prostu stopniowe zrywanie kontaktu bojowego z siłami rosyjskimi, by w spokoju opuścić Bachmut.

– Po trzecie…

Dowództwo rosyjskie bardzo dobrze i szybko odczytało zamiary strony ukraińskiej i natychmiast zdwoiło wysiłki mające na celu zdobycie Chromowego i przebicia się przez pozycje obronne ukraińskiej Obrony Terytorialnej w rejonie południowo-zachodnich zabudowań miasta, zwłaszcza w rejonie punktów charakterystycznych, czyli stacji benzynowej i szkoły. Jeśli próby te zakończyły się niepowodzeniem, to przede wszystkim dzięki niezłomnej postawie ukraińskiej 24 Brygady Zmechanizowanej, której oddziały wciąć utrzymywały (i najprawdopodobniej nadal utrzymują) wzniesienie w rejonie Kliszcziwki. Dysponując dominującą nad okolicą pozycją artyleria 24 Brygady była w stanie oddać obrońcom wąskiego już korytarza nieocenione usługi w walce z rosyjskim zagrożeniem.

– Po czwarte…

Rosyjskie dowództwo okazało się elastyczne w obliczu faktów. Nie zdoławszy „zatrzasnąć drzwi” wiodących do Bachmutu i godząc się z wymknięciem się szansy na trwałą izolacje choć części ukraińskiego garnizonu porzuciło wczoraj daremne próby okrążenia miasta. Nie miały już sensu z tej prostej przyczyny, że jasne stało się, że cała wschodnia część Bachmutu została już ewakuowana, a trwa odwrót z centrum i nie bardzo da się go zakłócić. Szybko przedefiniowano zmianę sytuacji, co przekuło się na natychmiastową zmianę priorytetów. Rosjanie od 2.03 są absolutnie pochłonięci organizowaniem kolejnych ataków na pozycje ukraińskiej 24 Brygady, której sytuacja jest bardzo poważna, ale nie beznadziejna. Z pewnością nie jest w stanie w obliczu nacisku z trzech stron wykonać klasycznego manewru odwrotu na krótszą i dogodniejszą pozycję, ale dzięki temu, że Rosjanie są zmuszeni manewrować znacznie poniżej, jej obserwatorzy artyleryjscy mogą w bardzo skuteczny sposób organizować krótkie nawały na wszelkie pozostające w zasięgu wzroku oddziały rosyjskie. Oczywiście, fakt, że pozycje ukraińskie są również doskonale widoczne powinien mieć z założenia pozytywny wpływ na skuteczność artylerii rosyjskiej, ta jednak borykając się wciąż z dwoma poważnymi problemami pozostaje bardzo pasywna. Rzecz jasna problemy te, to luka zasięgu i luka celności. Po prostu artyleria ukraińska ma dużo większą zdolność głębokiej penetracji ogniowej głębi rosyjskich stanowisk i jest przy tym w odróżnieniu od artylerii rosyjskiej dużo celniejsza.

Kończy się zatem bitwa o Bachmut. Oddziały ukraińskie wycofują się z miasta i choć nie jest mi wiadome, czy zamierzają wycofać się na rubież Chromowe – Iwaniwskie, czy utrzymać zachodni skraj samego Bachmutu, co miałoby swoje znaczenie w kwestii sytuacji taktycznej 24 Brygady w rejonie Kliszcziwki. Raczej optuję za drugą opcją, gdyż wydostanie brygady z rejonu Kliszcziwki może tego wymagać. Tak czy owak, Rosjanie powoli penetrują Bachmut zmierzając swymi drużynami rozpoznawczymi w stronę centrum, a ich główne siły zostały już przegrupowane na skrzydłach w celu podjęcia kolejnej serii natarć. Celem tychże, musi być Czasiw Jar, a sens takiego działania jest przecież oczywisty. Skoro nie udało się pod Bachmutem – można próbować oskrzydlić wroga bardziej na zachód.

Czy w związku z tym wszystkim możemy próbować pierwszych ocen długich i zaciętych walk pod Bachmutem? Oczywiście, że tak. Nie bardzo pragnę krytykować dowództwo ukraińskie, które uwikłane przez Rosjan w mozolne i wyczerpujące walki starało się ograniczać ryzyko i od pewnego momentu ewidentnie oszczędzać posiadane zasoby. Rosjanie zyskali zatem nieco terenu, ale ponieważ ich hałaśliwe zazwyczaj źródła nadal milczą w kwestii tłumów jeńców i ton przejętego, bądź zniszczonego sprzętu, powinniśmy zaryzykować stwierdzenie, że cała ta długa batalia to kolejny, wprawdzie mało efektowny, ale jednak skuteczny pokaz zdolności defensywnej armii ukraińskiej. Wydarzenia ostatnich tygodni nie będą jednak miały dużego znaczenia operacyjnego dla obu stron. Po prostu kończy się Bitwa o Bachmut, a zaczyna się Bitwa o Czasiw Jar. Pytanie brzmi – jak wiele Rosjanie będą w stanie poświęcić tym razem?

Dla zilustrowania sytuacji w rejonie Bachmutu posłużę się mapą Toma Coopera, która dość dobrze oddaje złożoność obecnej sytuacji.

Marcin Jop

Autor jest historykiem wojskowości.
Studiował tę dyscyplinę na UAM w Poznaniu.
Swoje cenione raporty publikuje na Facebooku, gdzie śledzi je stale ok. 2,5 tys, osób.
Mieszka w Bochum.