19.11.2024
W nie tak dawno opublikowanym tekście pod tym tytułem, napisałem: ”Wojna Rosji z Ukrainą nie trwałaby trzy lata i nie byłoby w niej tyle ofiar, gdyby Zachód zdecydował się na dostarczenie broni OD RAZU i BEZ STAWIANIA WARUNKÓW JEJ UŻYCIA”.
Dzisiejszy powinienem zatytułować OSTATNI DZWONEK, RYCHŁO W CZAS, NAJWYŻSZA PORA. Albo DOWCIP NA KONIEC URZĘDOWANIA.
*
Zbyt późno zorientowano się, że bez możliwości użycia broni i wykorzystania jej CAŁEJ mocy, Ukraina padnie i dotychczasowe zaangażowanie, wszystek militarny i finansowy trud, zostaną zaprzepaszczone. Zbyt późno (oby tak się nie stało) dostrzeżono, że prawo do obrony nie powinno być opatrzone zastrzeżeniami, a nikt rozsądny nie może zakazać walczyć ze wszystkich sił. Po spóźnionej decyzji odchodzącego prezydenta i w obliczu koszmarnych zapowiedzi prezydenta obejmującego urząd, łaskawe pozwolenie obronę rujnowanego kraju brzmi co najmniej groteskowo.
*
USA słynie z nieznajomości geografii. Gdy spytać zwykłego mieszkańca Stanów Zjednoczonych, gdzie leży ta Polska, mało kto z indagowanych da radę pokazać ją na mapie. Co innego my, którzy znamy historię USA i potrafimy wymienić większość prezydentów.
Podobnie z Ukrainą. Jest to dla nich kraina egzotyczna. Odległa i z niezrozumiałych (zwłaszcza dla Trumpa i jego entuzjastów) przyczyn, zaczepiająca niewinną Rosję. Nie dziwi więc fakt, że większość Amerykanów nie chce jej dalej wspierać.
*
By jednak nie zwalać całego zła na USA, warto przypomnieć sobie, jaką postawę wobec Ukrainy przybrała Europa. Niby prężącą muskuły, a w istocie ściskającą pośladki. Niby odważną, a w istocie wyczekującą i wiernie naśladującą poczynania Stanów Zjednoczonych. Europa, miłośnie wpatrzona w dyplomatyczne kluczenia wokół amerykańskiej pomocy Ukrainie, tak samo, jak Imperium, zwlekała z dostawami i tak samo zakazywała ich pełnego wykorzystywania. Z chwilą, gdy J. Biden zezwolił na obronę, sojusznicze państwa Zachodu zaczęły nosić się z zamiarem ewentualnego udostępnienia broni dalekiego zasięgu.
Ps
do początku kadencji Trumpa zostało niewiele czasu. Po tej odrobinie, świńskim truchtem nadbiegnie rzeczywistość i rozlegnie się powszechny kwik rozpaczy. Ale zanim nastąpi koniec niepodległej Ukrainy i odbędzie się współczujące zjedzenie zająca wśród przyjaciół, ów krótki czas należałoby wykorzystać na choćby częściowe odrobienie strat. Częściowe, ponieważ nie da się naprawić wszystkich.
Ps2
Mogę (z trudem i na dużych obiekcjach) zrozumieć kunktatorstwo USA. Ostatecznie są od rosyjskiego zagrożenia terytorialnie dalej, niż my. Ale spietranej Europy nie bardzo, gdyż byle kołek powinien zdawać sobie sprawę, że jak już Putin połknie Ukrainę, to nie spocznie, dopóki Europy nie podbije.
Marek Jastrząb
Pisarz, publicysta
Niektóre publikacje Autora są do pobrania w Bibliotece Studia Opinii
źródła obrazu
- jastrzab: BM
” … już Putin połknie Ukrainę, to nie spocznie, dopóki Europy nie podbije.”
No właśnie też nie umiem pojąć, skąd u nas w polityce tylu “kołków”, którzy psioczą na to, że pomagamy Ukrainie. Nie chcą zrozumieć, że zajmując Ukrainę Putin stanie na naszej granicy. Ponieważ w geografii na ogół jesteśmy lepsi od Amerykanów zaczynam wątpić, czy to tylko “kołkowatość”, bo pachnie to znacznie gorzej.
Najpierw czujemy zapach tchórzostwa, a potem niestety zdrady. Tchórz szybko “ratuje się” zdradą…
W strategii odchodzącej administracji pod przywództwem Joe Bidena panuje od początku wojny rosyjsko-ukraińskiej strach, że Rosja się rozleci. Wtedy Ameryka zamiast jednego wroga nuklearnego mogłaby mieć szereg mniejszych państw na tym obszarze terrroryzujących świat arsenałem jądrowym. Stąd “salomonowe” decyzje USA i po części Europy aby Ukraina nie przegrała ale i Rosja nie przegrała. Powoduje to zasadniczy dylemat omawiany w artykule i obawę, że Putin może podbić Europę. Wbrew pozorom zwycięstwo Trumpa, w zawoalowany tylko sposób nieprzychylnego NATO i Europie, może zmobilizować nasz mały kontynent do zjednoczenia wysiłków na rzecz ochrony własnych granic. Początki tego już widzimy – w wysiłkach dyplomatycznych państw Trójkąta Weimarskiego, UK, państw skandynawskich i ba łtyckich. Aktywną i ważną rolę w budzeniu Europy odgrywają Donald Tusk i Radosław Sikorski. Putin jest groźny, ale jego potencjał, wykruszony na Ukrainie, przez co najmniej kilka lat nie jest w stanie zagrozić Europie. Tyle właśnie ma Europa na wzięcie spraw bezpieczeństwa we własne ręce.
J. “skąd u nas w polityce tylu “kołków”, którzy psioczą na to, że pomagamy Ukrainie”. Zapłacone to psioczą.
U nas i tak lepiej niż w Niemczech. https://correctiv.org/aktuelles/russland-ukraine-2/2022/09/20/gas-gazprom-lobby-deutschland/ (wierzchołek górki).
Dokładnie. Zwłaszcza po Hitlerze powinni to wiedzieć.
Ciekawa sprawa, tak strasznie przeszkadzała niektórym ta Ukraina za Janukowycza, która była buforem między Polską a Rosją że posunęli się do jej bezmyślnego zniszczenia, a teraz płaczą że Rosja ją może przejąć.
Do zamachu stanu w 2014r. Ukraina była zupełnie innym państwem, była zdominowana Ukraińców rosyjskojęzycznych i Rosjan którzy zamieszkiwali wschodnią część Ukrainy.
Do zamachu stanu w którym banderowcy obalili prezydenta Janukowycza, całkiem dobrze nam się współpracowało z tamtą drugą prorosyjską Ukrainą. Tamta wschodnia Ukraina była dla nas raczej neutralna, współpraca gospodarcza odbywała się bez większych przeszkód, wysyłaliśmy tam ogromną ilość towarów, zrobiliśmy z nimi mistrzostwa Euro 2012.
Jednak bezmyślnie poświęciliśmy to wszystko by wspierać nowa banderowską Ukrainę która zniszczyła tamtą spokojną neutralną Ukrainę. Ba! Nawet aktywnie uczestniczyliśmy w tym niszczeniu. Banderowska Ukraina odwołuje się do historii w której to nawet nie Rosjanie, a Polacy byli jej największymi wrogami, i których to Polaków w akcie bezprecedensowej zbrodni ta nacjonalistyczna Ukraina wymordowała. W imię czego to zrobiliśmy? Przecież dla nas dużo bardziej korzystna była ta balansująca między wschodem a zachodem neutralna Ukraina, jako bufor między nami a Rosją. Teraz mamy wściekle nacjonalistyczne państwo które prowadzi wojne na śmierć i życie z Rosją, i w interesie tego państwa jest byśmy się w to jak najbardziej zaangażowali.
Panie Andrzeju,
Jak deklarowałem, tak czynię. Nie będę odrzucał komentarzy, jeżeli nie zawierają określeń obraźliwych wobec innych komentujących oraz autorów tekstów. Nawet jeżeli całkowicie nie zgadzam się z wyrażanymi w nich opiniami. Jak w tym wypadku. Znam kilku Ukraińców, których językiem ojczystym jest rosyjski, walczących z Rosjanami na froncie. Nie zdawałem sobie sprawy, że to banderowcy. Ciekawe skąd Pan to wie?
Nie wiem czy ci których Pan zna to banderowcy, natomiast wiem że na Ukrainie pełno ulic, placów i miejsc pod wezwaniem Bandery i Szuchewycza. I powstają coraz to nowe. Np. niedawno postawili pomnik Szuchewycza w Tarnopolu. To my im tak pomagamy a oni takie rzeczy robią? Zresztą daleko nie trzeba szukać, we Lwowie jest piękne muzeum UPA, może po wojnie w ramach przyjaźni polsko ukraińskiej będziemy tam wysyłać polskie dzieci by podziwiały wyczyny banderowskich hierojòw?