2013-07-31. Szlachetną maksymę; „Nie zgadzam się z twoimi poglądami, ale po kres moich dni będę bronił twego prawa do ich głoszenia”, przypisywaną błędnie Wolterowi (zdanie padło w pewnej biografii filozofa), przeczytałam po raz pierwszy na pewnym forum, które zaczęłam odwiedzać jesienią 2001 roku. Wtedy to pod moją strzechę zawitał Internet. Na ten czas przypadała moja dziecięca, aby nie rzec naiwna, inicjacja w życie internetowe. W świat wpisów na forach (chyba blogów jeszcze nie było) i zapoznawania się ze wszystkim, co urodzi umysł człowieka. Dotąd nie miałam pojęcia, że umysł ten tyle może, a zarazem, że może być tak ograniczony.
Maksymę nibywolterowską wypowiadali najczęściej zwykle agresywni i nieprzebierający w słowach przedstawiciele nurtu identyfikującego się jako prawicowy. Gdy bywali banowani przez prawnych właścicieli forum, albo gdy się spotykali z ostrymi reakcjami nie tylko na swoje poglądy, ale i sposób ich wyrażania, tę szczególną ekspresję, której tak służy anonimowość, przywoływali te słowa, aby się za nimi ukryć. Aby bronić swoich praw do publicznego wylewania swojej frustracji, a w jej następstwie nienawiści. Gdy zostawał wykreślony ich post z adresem, kogo by chętnie widzieli na gałęzi, gdy wyrzucano ich za progi forum za epitety w rodzaju „żydowskie ścierwa”, „komusze k…”, „czerwona zaraza” itd., itp. obrażali się i powoływali na swoje prawo do głoszenia poglądów. Jak rozumiem, gdyby ich ofiara gotowa była za nie umierać, wieszali by ją po wielekroć na suchej gałęzi, aby po zerwaniu się z niej dawała im prawo do ich wolnego bluzgu powszedniego.
W Studiu Opinii takie epitety się nie pojawiają. Są słusznie klasyfikowane nie jako dawanie wyrazu poglądom, ale jako bandyckie napaści. Przez kordon administracyjny przedziera się tylko kilku osobników głoszących wizje PiS-owskie, piszących pod różnymi nickami. Co wolno, jakkolwiek część dzielących się tu przemyśleniami publikuje je pod swoim nazwiskiem. Jestem ciekawa, co ich tu przyciąga, ale nie chce mi się nad tym zbyt mocno zastanawiać. Chętnie bym przeczytała analizę tego zjawiska.
Ja ich lekceważę. Tak zresztą, jak lekceważę, a więc omijam fora, blogi i salony, gdzie im podobni się czują, jak u siebie w domu. Tam są w naturalnym otoczeniu osób wyrażających zbliżone poglądy z podobną ekspresją. Nic tam po mnie, zwłaszcza że epitety się powtarzają, a reakcje na różne sprawy od siebie nie odbiegają. Nie czytam też już wpisów na informacyjnych portalach internetowych (no, niekiedy z ciekawości omiatam wzrokiem kilka przypadkowych, bo znajdujących się u góry). Nie biorę udziału w dyskusjach na forach. Spotykałam tam dawniej wiele ciekawych osób, także przedstawiających poglądy od moich różne. Ale posługujących się rozumem i zasadami powszechnie przyjętej przyzwoitości. Tyle że takich osób było tam coraz mniej. Publiczny dyskurs opanowali anonimowi nienawistnicy, artykułujący swoje prawo do wolności nie słowa, ale kłamstwa lub epitetu. Albo jednego i drugiego.
Do tych rozważanek skłonił mnie wpis pod moim ostatnio zamieszczonym tekstem o PiS-ie i jego programie. Zastanawiam się, czy osobnik, którego wpis zaraz zacytuję, przeczytał, co zapowiada prezes partii, której, jak rozumiem, jest wiernym wyznawcą (a może i działaczem, zachowuje się bowiem w Studiu Opinii jak dyżurny, wyznaczony do pewnych zadań). Nie daje poznać, czy rozumie zapowiedzi wiceprezesa PiS-u, nie chwali ich bowiem, nie broni (przede mną i takimi jak ja), ani nie nawiązuje do żadnych konkretów. Jego wpis dotyczy umiłowanego przez niego tematu. Tuska. Jeden wpis jest „merytoryczny” w szczególny sposób: „Awanturnictwo gospodarcze i finansowe obecnego rządu zaczyna drażnić ‘pozostałą resztę 70% Polaków’, zaczyna do nich docierać brutalna prawda że pustymi obietnicami nawet kota się nie nakarmi”. Drugi, jeszcze bardziej spod serca, brzmi tak: „Do Donalda jeszcze nie dotarło, dotrze po opuszczeniu taczek – na śmietniku historii!”
To są poglądy, za które miałby umierać ktokolwiek? Chyba nawet fałszywy Wolter przejdzie obok i najwyżej wzruszy ramionami. Sama nie wiem, czy tego rodzaju wpisy lepiej kasować, czy zachowywać. Postuluję, aby zleceniodawcy wytypowali do Studia Opinii rozumniejszego dyżurnego.
Tu przypomina się słynny plakat Mleczki z lat tzw. karnawału Solidarności: „Obywatelu, nie pieprz bez sensu”. Zmieniłabym go na użytek tego rodzaju nienawistników: „Obywatelu, nawet bluzgać trzeba z sensem”. Że tak powiem: do rzeczy.


Pani Kochana! To sa bluzgi?! To sa pieszczoty a nie bluzgi!
To co nam na liste w obronie Lemanskiego posylano, to dopiero sa bluzgi! Zydziory. parchy, zdrajcy, ubeckie scierwa, zlodzieje z Fundacji KidPreotekt.
O! To sa prawdziwe bluzgi.
OK, schodzimy na ziemie. Przestalem czytac wlasciewie wszystkie blogi jakie ukazuja sie na iiii procz Studoia Opinii, precisely dlatego, ze nie wytrzymuje temperatury zarowno wpisow jak i komentarzy czytajacych.
Sa granice Kociej wytrzymalosci.
Jestem ogromnie wdzieczny Studiu Opinii, ze pilnuje swego podworka i nie wpuszcza chuliganow z kijami. . Przychodze tu w poczuciu bezpieczenstwa, ze nikt mi ogona nie urwie.
Również jestem wdzięczny Redakcji za pilnowanie podwórka i to co najmniej z dwóch powodów.
Po pierwsze, nastąpiła tragiczna dewaluacja wulgaryzmów, które, jak by nie patrzeć, mają swoje miejsce w języku, ale przez nadmierne i nieuzasadnione stosowanie tracą swoje naturalne właściwości.
Wraz z tym nastąpiło zatracenie poczucia istnienia pojęcia „cham i prostak”, a szkoda, bo świadomość nierówności ludzkiej była zawsze w historii motorem parcia wzwyż.
W czasie pierwszej kadencji Kwaśniewskiego jakiś młody człowiek obrzucił go publicznie wulgaryzmami. I co? I wystąpił pan Romaszewski z tezą, że jest to „dopuszczalny wyraz ekspresji politycznej”. Oczywiście, pod warunkiem, że lży się jego politycznych przeciwników, to oczywiste.
Przez lata lansowano w mediach tezę, że polityk „musi mieć twardą skórę” powiedzenie tyleż słuszne, co źle pojmowane.
Drugi powód, dla którego wdzięczność ma będzie ścigać redakcję do grobowej deski to ten, że w sytuacji, gdy bluzgi są nieobecne, wyraźniej widać głupotę niektórych wpisów.
Na innych forach mogłyby wręcz uchodzić za intelektualne wyżyny, a tu, gdzie trzeba to samo powiedzieć normalnym językiem polskim, widać całą nieporadność i ubóstwo językowe (a także umysłowe) wpisujących.
Gdzie indziej można by skonstruować komentarz z kilku znanych i lubianych wulgaryzmów, stosując je jako zwroty umowne, takie językowe jockery. Gdy trzeba napisać coś pełnym zdaniem i zrozumiale, okazuje się, że taki egzemplarz stać jedynie na wydukanie:”a u was Murzynów biją”.
Wchodzimy sobie do SO jak o oazy spokoju, grzeczności, gdy tymczasem dookoła nas te bluzgi są coraz bardziej słyszalne, coraz mniej wstydliwe. No, bo jeśli już sądy zaaprobowały „pasożytnicze” lub „żydowskie ścierwa” jako niewinną, łagodną satyrę, to pozostaje nam już chyba tylko zwracać się w ten sposób do Wysokiego Sądu bez obawy ukarania. Możemy przecież napisać tak o JK, o jakimkolwiek pośle. Tyle, że ci to się na pewno obrażą, w odróżnieniu od Prezydenta, Premiera, którzy rzekomo takiego prawa nie mają. Ich zawsze można zbluzgać, jako że ma to być forma oceny ich działalności.
A my? Wychodząc gdzieś z ukrycia ze swoimi poglądami nagle też stajemy się inni, obcy, więc niewarci szacunku, warci tylko by nas unicestwiać. Jeśli nie da się fizycznie, to przynajmniej słownie.
Omijać fora, blogi i salony zawsze możemy. Tyle, że zawężamy sobie w ten sposób internetowy światek. A może o to właśnie chodzi? Może nas – inaczej myślących, inaczej mówiących, inaczej piszących – ma być tam coraz mniej?
z lekcewazeniem, maksyma nie brzmi juz tak ladnie – osobiscie i bez tego bym sie pod nia nie podpisal. wymog sensu dotyczy dyskursu.
Anonimowość w sieci jest zaletą, ale też wadą.
Więc może po pojawieniu się „intelektualisty” wiadomego pochodzenia najpierw podać publicznie jego IP. Jeżeli się nie poprawi, to imię i nazwisko. A jak dalej będzie zanieczyszczał, to może jego fotkę?
.
Wiem, pomysł nierealny, bo GIODO będzie interweniował. Ale można pomarzyć…
Niezrozumiale jest dla mnie stanowisko wladz, policji, strazy miejskiej ktorzy toleruja naruszanie porzadku publicznego. Poniewaz akty przemocy szczegolnie w wykonaniu bojowek pisowskich z kibolami organizowane przez kluby gazetyANTYpolskiej (popatrzcie tylko na ich strony internetowe), sa tolerowane, narastaja i beda narastac.
Ciezko pobity przed Palacem Prezydenckim moj maz z urazem glowy trafil do szpitala. W odleglosci 30m, 20m, 50m stali straznicy miejscy i co? i nic. Tylko zadzwonili na pogotowie.
Mysle ze porzadek publiczny jest sprawa wielkiej wagi.
@ Anna
Pani Anno, co za straszna historia. Kiedy się to stało? Teraz? Przecież to powinno być ścigane. Jest monitoring itd. Czy państwo coś tym robicie? Czy policja jest zawiadomiona?
@ nickt
Słowa „lekceważenie” użyłam świadomie i z rozmysłem. Byłam ciekawa, w jaki sposób i kto się obruszy. A chyba lekceważenie to, przyzna pan, łagodna reakcja na wyzwiska i zachowania naruszające normy współżycia, o elegancji nie wspominam, bo nie sposób jej wymagać od ludzi niedouczonych (mówią o sobie, że są „zdenerwowani” i to ich usprawiedliwia).
@ elkaem
Także świadomie przyznaję się do nieczytania wszystkiego, co Sieć przynosi. Nie czuję swojego specjalnego zubożenia. Myślę, że i moje horyzonty specjalnie się nie skurczyły. Ale – oczywiście – to rzecz wyboru i wolnego czasu. Nie mam go za dużo. Ograniczam do przyswajania treści pożytecznych.
@ Andrzej Pokonos
Ojej, czyżby moje kulinarne podróże i penetracje już pana znudziły:) Nagrody dla Zasłużonych Jeźdźców Apokalipsy bardzo mi się podobają. Choć to i śmieszne, i straszne, jak się na nich patrzy.
Tak trzymać, Pani Alino. Przyznam się, że o niebo wolę Pani polityczne felietony, zawsze bardzo starannie przygotowane, od przepisów kulinarnych! Tu w felietonach jest zawarty ten temperament i lwi pazur, za które cenię Pani teksty.
A co do Mleczki, to także mój ulubiony jego rysunek, o czym już tu wspominałem. Może należałoby go wysyłać tym nieznośnym pisim pieniaczom, którzy starają się tu harcować, bez pomyślunku , zastanowienia i refleksji? (i bez wstydu…)
Jak już o rysunkach mowa, to jest jeszcze jeden ważny dla mnie obraz nieżyjącego Dudy-Gracza: „Trzej jeźdźcy apokalipsy”. Ten zadedykowałbym, w zależności od okoliczności znanym trójcom-zatruwaczom życia politycznego. Najpierw uhonorowałbym Kaczyńskiego, Macierewicza i Rydzyka. Potem nagrody dziennikarskie – Lisicki, Ziemkiewicz, Terlikowski. Ale o tych z PO – Kowal-synku, Bożym-synku i temu trzeciemu co mu Żal nie zapomniałbym, a jakże. Znalazłaby się też nie święta trójca, np Dziwisz, Hoser i Głódź. (Ten ostatni pasowałby do tych tytułowych zapitych jeźdźców w kufajkach z taczkami jak ulał).
Może warto by w Studio Opinii nadawać coroczną nagrodę (z imionami i nazwiskami, a jakże) najbardziej bezsensownemu blogerowi SO oraz najbardziej „zasłużonym” trzem jeźdźcom apokalipsy polskiego życia politycznego?
@anna no tego właśnie chyba nikt nie rozumie, a niejeden chciałby.
@alina kwapisz-kulinska
z dostepnych, raczej przyznalbym jej przymiot pasywnej (miast lagodnej)
Coz sie dziwic skoro szef DYPLOMACJI i najwiekszy zyjacy wciaz polski autorytet nazywa swoich przeciwnikow:
Bydlem
Karlami Moralnym
Dewiantami
Nekrofilami…
Tak tak kolejny szef dyplomacji z ramienia rzadzacej partii zaproponowal wyrrzniecie watah opozycyjnych –
no to sie doczekalismy jedynego narazie na szczescie „Narutowicza III RP” – Rosiaka z PiS-u zamordowanego w Lodzi przez plynaca z ust elit nienawisc.
Panie Andrzeju Faliczu: nie wiem, dla ilu moich rodaków, szef dyplomacji jest największym autorytetem bo tematu tak głęboko nie drążyłem. Słyszę natomiast na własne uszy, jakim językiem posługują się ludzie z kręgów niechętnych partii rządzącej.
Zapewne, nie obce są Panu formułowania: żydokomuna, bij żyda, krew na rękach, złodzieje,mordercy, kundelki, zbrodnia smoleńska, oni po drugiej stronie barykady, sprzedawcy Polski, spieprzaj dziadu, itp.
Co do tragicznej śmierci p. Rosiaka: Narutowicza zabił człowiek kojarzony z prawicą, rzekomo psychicznie chory w intencji którego organizowano msze dziękczynne. Działanie polityczne wytłumaczono niezrównoważeniem (być może).
W przypadku zabójcy p.Rosiaka – działanie osoby niezrównoważonej, wyznawcy pewnej teorii nazywają politycznym.
Komu zależało na „morderstwie” w/w; ruskim, szwabom, mośkom, pedałom, iluminatom, mafii, reptilianom?.
Gratuluję dobrego samopoczucia!. Czuwaj!.
Andrzejku a spieprzaj dziadu, krew na rękach, kundelki, mordercy, żydzi, oni stali po drugiej stronie, rozliczymy złodziei,zbrodnia smoleńska?. Szkoda wyliczać.
Narutowicza zabił fanatyk polityczny a wyszło,że niezrównoważony psychicznie. A te msze dziękczynne, to za kogo były?.
Rosiak został zabity przez osobę niezrównoważoną psychicznie a wg tzw, pewnych źródeł, popełniono mord polityczny.
Dobrego samopoczucia gratuluję.