Obserwuję „obrady” ukraińskiego parlamentu. Na ulicach Kijowa leje się krew – w sali posiedzeń „ludowi posłowie” leją się po spasłych mordach. W naszym kraju trwa nacechowana współczuciem dla ofiar domowej wojny akcja pomocy -zbieranie darów dla walczących, przygotowanie szpitali dla rannych i organizowanie ogólnopolskiego poparcia (zapal świeczkę o 20.00). Tylko jedno pytanie – poparcie? Dla kogo?
Dla tych, którzy bawią się w parodię demokratycznych instytucji? Dla nacjonalistów głoszących nierealne w dzisiejszym świecie hasła rewizji granic? Dla zwykłych bandytów, wykorzystujących zamieszki? Dla tzw. legalnej władzy, kompletnie bezsilnej wobec przerastających ją wydarzeń?
Ustrój prawdziwie demokratyczny być może jest potrzebny Ukrainie. Ale także zrozumienie, czym on jest dla obywateli! To nie przyzwolenie na anarchię! Z przykrością stwierdzam, że Ukraina do demokracji nie dorosła. Proponowanie jej uczestnictwa w Unii było przedwczesne i wyciągnęło na jaw wszelkie demony, od lat grasujące w ich społeczności. Płynące z przynależności do europejskiej wspólnoty dobrodziejstwa jawiły się Ukraińcom jak cukierek do polizania przez szybkę – tę samą, którą na własne życzenie od Europy sami się oddzielają. Tak – Unia ma dać mnóstwo kasy, a jak może ją wykorzystać kraj będący w ekonomicznej zapaści, w którym nie wiadomo, do czyich rąk trafi.
Aby Ukraina znalazła się w naszym, unijnym obozie – musi przejść czyściec przemian – poczynając od zmian konstytucyjnych, co dość proste, ale przede wszystkim mentalnościowych – co potrwa jeszcze bardzo długo. Bo – niestety – klucz do Kijowa nie leży w rękach potomków Chrobrego, lecz następców rosyjskich carów. Czas się z tym pogodzić. Pomagać ludziom, ale zachować rezerwę w angażowaniu się w cudze sprawy.
Antoni Kopff
I glossa:
natan gurfinkiel: niedoszły kijew w warszawie
nie zdarzyło mi się jeszcze czytać tutaj tekstu, napisanego z tak wielkim natężeniem szlachetnych skądinąd emocji, że rzeczywistość nie ma już żadnych odcieni i może być tylko czarna albo biała. jednym z argumentów autora za jego czarną wizją jest dzisiejsza bójka w parlamencie, a przecież podobne spektakle ogląda się często w izraelskim knesecie i parlamencie włoskim.
motyw niedorośnięcia do demokracji pobrzmiewał w moich uszach odkąd pamiętam. te same argumenty, które przytacza tu autor mogłyby paść w stosunku do polski 25 lat temu. zohydzany teraz przez prawicę okrągły stół przedstawiany jest jako cyniczna transakcja ze słabnącą władzą i komunistycznym establishmentem.
a przecież bez tego dwuznacznego moralnie biznesu ofiar z oprawcami warszawa mogła zamienić się w kijew, a polska w jeden wielki majdan. komuniści mieli w swoich rękach wojsko i struktury siłowe, a w zdesperowanym społeczeństwie nie brakło ludzi podobnych do dzisiejszych ukraińskich nacjonalistów.
argument, że naród ukraiński (polski, hiszpański lub jakikolwiek inny) nie dojrzał do demokracji jest mistyfikacją, której trzeba się wystrzegać. gdybyśmy jej ulegli mielibyśmy w warszawie (i w madrycie) to, co zaczęło SIȩ teraz w kijowie – w zwielokrotnionej skali. gdybyśmy czekali aż polacy (i hiszpanie) dojrzeją do demokracji, nie mieliby jej nigdy, bo demokracja jest procesem, a nie faktem, który zaistniał raz na zawsze. jeżeli obecne porozumienie daje szansę uniknięcia wojny domowej, to nie można się go wyrzekać w imię szlachetnych ideałów. hasło: wszystko albo nic jest całkowicie nieprzydatne w polityce.
powinniśmy trzeźwo obserwować dalszy rozwój sytuacji, bo janukowycz zawsze grał znaczonymi kartami, ale nie przekreślać z góry szansy, jaka się teraz zarysowała bo to porozumienie jest czymś na kształt rozbrojenia bomby w najostatniejszej chwili.
nathan gurfinkiel
Cóż, ktoś wreszcie musiał to powiedzieć. Gratuluję odwagi.
Pozdrawiam
wjaf
u nas też jest dostatek tych co o by chcieli od morza do morza, tych co to wrzeszczą, ze Niemcy nas wykupuja i tych co najchetniej wieszali by komunistów. O nas też mówiono, że nie dorośliśmy do demokracji. Myśle, że jest wielu Ukrainców, którzy myślą inaczej niż panujący u nas steorotyp.
Choć emocje w polityce są złym doradcą zgadzam się z Autorem, że lekcje demokracji odrabiali ukraińscy polityce na wagarach.Szkoda bo to pięknie żyzny kraj, mający ogromny potencjał zawieszony miedzy imperium a Europą. Oby wyszli z tej matni którą sobie zgotowali przez wybór krętaczy i kombinatorów. Nic się nie pisze o ekspansji Chin na Ukrainie, którzy dzierżawią ponad 600 tysięcy hektarów ziemi, nie tylko tam. Ciekawe czy ten model gospodarki preferowanej przez Chińczyków przyjmie się u naszych sąsiadów?
Panie Natanie, patrząc na Polskę, patrząc na całą UE, tak z boku, na trzeźwo, bez żadnych sentymentów widać jak na dłoni, że w żadnym z państw unijnych, społeczeństwa jeszcze nie dorosły/nie dojrzały do życia w demokracji. Nacjonalizm kwitnie wszędzie, widać go w całej okazałości w Soczi, gdzie zamiast indywidualno-sportowej rywalizacji do czynienia mamy z bitwą na narodowe flagi, barwy i godła. Słysząc radiowe sprawozdania z tych „sportowych zawodów” mam wrażenie, że znajduję się na arenie walki na śmierć i życie w starożytnym Rzymie. W zasadzie każde zawody sportowe ukazują nam, jak bardzo nasze społeczeństwa pragną indywidualności, pokazania swoich narodowych cech, aby tym samym zaistnieć w świecie swoją niepowtarzalnością. Nie wiem, jak w takim układzie mamy się jednoczyć, być Unią, skoro tylko nieliczni czują się Europejczykami.
.
Waldemar Kuczyński w swoim artykule „Nauki z kijowskiego Majdanu” pisze: „Mówiąc ogólniej, im głębiej Polska wejdzie w Unię, tym będziemy bezpieczniejsi, nie tracąc swej tożsamości i wolności.
.
O jakiej tożsamości i wolności pisze autor ? Czy urodzony w Teksasie, Arizonie lub Kalifornii obywatel USA poddaje w dyskusję swoją tożsamość i wolność ? Czy będąc obywatelem UE Polak, Czech lub Węgier będzie pozbawiony tożsamości i wolności ?
.
Od ponad 30 lat, żyjąc w różnych krajach europejskich, obserwuję wzmożone ruchy nacjonalistyczne, dlatego też myślę, że pan Antoni Kopff ma rację. Zachowujmy rezerwę w angażowaniu się w cudze sprawy i patrzmy uważnie na własne podwórko, gdzie w tej chwili jeszcze koguty pieją.
@ Natan! Prawda- nie istnieje rzeczywistość czarno-biała, ale przy ustrojowych, głębokich zmianach trzeba przekroczyć pewien próg w mentalności narodu, wytresowanego do życia w totalitaryzmie. Ja tylko twierdzę, że Ukraina zmarnowała wiele lat na wahaniach, w którą stronę ma pójść i dziś nadal stoi przed tym progiem.Musi sobie z tym poradzić -sama, a nie liczyć w tym względzie na pomoc z zewnątrz. My daliśmy radę za cenę wyrzeczeń, których oni nie chcą ponosić i dlatego Warszawa nie była Kijowem.A startowaliśmy z podobnego poziomu.
Cenny dwugłos. I warty przemyślenia argumentów i racji obu, bo wtedy chodzi się po ziemi, a jednocześnie bez beznadziei.