Dania od lat utrzymuje się w czołówce najbardziej cywilizowanych krajów, najbogatszych i takich gdzie ludziom żyje się wygodnie i szczęśliwie. Tym bardziej dziwi zachowanie władz kopenhaskiego zoo, które niedawno na oczach licznych widzów, w tym dzieci, zastrzeliły i poćwiartowały żyrafę. Okazała się zbędna, a władzom nie wpadło do głowy zapytać inne ogrody zoologiczne, czy by nie chciały przyjąć do siebie zwierzęcia. Teraz z kolei zastrzelono cztery lwy (po wcześniejszych protestach – już nie publicznie) aby zrobić miejsce nowemu samcowi.
Ciekawe co o tym sądzą sami Duńczycy. Może Nathan Gurfinkel mógłby coś powiedzieć na ten temat? Przyjmie się ten zwyczaj w stosunku do zbędnych ludzi?
co sądzą duńczycy można się zorientować z sondażu w popularnym tabloidzie „BT”:
kopenhaskie ZOO uśmierciło cztery lwy, ponieważ nowy samiec mial dołączyć do stada. czy jest to problem?
- 21% – tak. ZOO zaczęło przypominać rzeźnię
- 79% – nie. to są dzikie zwierzęta, a nie domowe pieszczoszki
(głosów: 26603)
informacja, że władze ZOO dokonały egzekucji na żyrafie nie zapytawszy nawet innych ogrodów zoologicznych czy nie wzięłyby żyrafy nie jest całkiem ścisła. zarówno zastrzelenie żyrafy, jak uśpienie lwów przeprowadzono w porozumieniu ze zrzeszeniem ogrodów zoologicznych i kopenhaskie ZOO nie mogło inaczej postąpić (wyjąwszy może zastrzelenie żyrafy na oczach widzów), chodziło bowiem o jakość genów zwierząt, które przychodzą na świat w ZOO. jednakże takie wytłumaczenie nie daje telewizyjnych newsów i tytułów w gazetach. szum medialny, wzniecony wokół tej sprawy wcale mnie nie dziwi. nie jest też dziwne, że media w danii nie nawoływały do przeciwstawienia się antyduńskiej kampanii, jaka rozpętała się w świecie, co niechybnie zdarzyłoby się w polsce w takiej sytuacji.
to co mnie zadziwia, to powielany od lat stereotyp, zgodnie z którym dania jest ziemskim odpowiednikiem raju.
przypomina mi się list, jaki napisałem do znajomej w kraju pięć lat temu:
j***, wystaw sobie. że żyję w strefie działań wojennych, choć nie ma tutaj żadnego hamasu (jest tylko chamas – na pęczki) i żadne kopenhaskie dziecko nie zanosi modłów: hamasu miły, hamasu. jak już musisz miotać bomby, to bądź człowiek i zbomb naszą panią od duńskiego z 3-b. zamiast palestyńskich terrorystów są dwa gangi: „hell angels” i „grupa z blågårds plads”, które od kilku tygodni robią sobie nawzajem kuku.
H.A. jest strukturą rasistowską na podobieństwo skinów, a „grupa” składa się z drugiego pokolenia imigrantów. jak widzisz, rów trudny do zasypania…
(tu stosowna dygresja: jeszcze w czasach perliczki zapytałem mego kolegę z radia, zbyszka byrskiego – naonczas korespondenta w afryce wschodniej, o masakrę w zanzibarze, w której od kul żołnierzy zginęło kilka tysięcy osób. – nie było żadnej masakry – usłyszałem, były tylko wypadki z bronią, bo siły junty, która przejęła władzę były drastycznie niedoszkolone. ale czego innego można się spodziewać, kiedy kapral z dnia na dzień zostaje generałem)…
tutaj ulubioną zabawą rywalizujących gangów jest strzelanie do siebie nawzajem przez szyby kawiarni i barów. w dzielnicy za dnia słychać tylko syreny policyjnych wozów i kłapanie mówców na niekończących SIȩ zebraniach, poświęconych zaprowadzaniu pokoju. władze apelują do rodziców, by nie pozwalali dzieciom wychodzić samym po zapadnięciu zmroku. zamknięto kilka instytucji kulturalnych i trochę knajp, a ambasada amerykańska rozsyła sms-y do przebywających tutaj obywateli U.S., by trzymali się z dala od mojej dzielnicy…
jeżeli mój premier, anders fogh rasmussen zostanie sekretarzem generalnym nato (teraz właśnie kończy się jego kadencja), będzie miał gotowe doświadczenia w zaprowadzaniu pokoju, bo właśnie był na jednym z takich zebrań w pstrokatej etnicznie-e-szkole (innych w dzielnicy nie ma) i próbował wylewać oliwę na wzburzone fale…
wczoraj pokuśtykałem (dopadło mnie w tych dniach jakieś lumbago) na spacer i zobaczyłem coś, co wprawiło mnie w euforię. na murach nørrobrogade – głównej dzielnicowej arterii porozklejane były ulotki:
„szanowni członkowie gangów, kiedy załatwiacie swoje porachunki na mieście, strzelacie bardzo niecelnie, przez co przyprawiacie nas o rozstrój nerwowy. prosimy was, byście celowali w siebie nawzajem z większą starannością, a jeżeli porządne obsługiwanie broni palnej sprawia wam trudności, to nauczcie SIȩ strzelać i trafiać w cel, nim zaczniecie polować na siebie nawzajem. to nie może tak być, że wskutek tego niedoszkolenia my i nasze dzieci jesteśmy ofiarami tej partackiej strzelaniny.
z pozdrowieniami,
mieszkańcy dzielnicy nørrebro”
właśnie! gangster nie gangster, ale niech pamięta o przepisach bhp…
jeżeli nawet dania jest rajem, to nie dla wszystkich, bo polityka wobec imigrantów jest niezwykle brutalna i władze usiłują raz po raz deportować duże grupy etniczne, którym przedtem udzielono schronienia, pod pretekstem że zagrożenie już minęło. tak było z palestyńczykami z libanu, z uchodźcami z iraku i z somalii.
kiedyś pastor jednej z kopenhaskich parafii udzielił schronienia w swojej świątyni kilkuset uchodźcom, zagrożonym deportacją. a jego apel parafianie przeprowadzali zbiórkę na utrzymanie azylantów.
prokuratura zapowiedziała śledztwo i wystąpienie, z zarzutami za sabotowanie ustawy, regulującej przepisy imigracyjne. pastor oświadczył, że ewangeliczny nakaz miłości bliźniego jest dla niego ważniejszy od ustaleń władzy świeckiej, a gdyby miał zostać za to skazany, to z pokorą w sercu i czystym sumieniem podda się karze. mimo licznych ostrzeżeń władze nie zdecydowały się nigdy na proces.
obserwuję to wszystko na co dzień, bo moja dzielnica jest najbardziej multietniczna i multireligijna w mieście i wszystkie problemy są bardziej widoczne niż w innych miejscach.
duński jest tutaj drugim, może nawet trzecim co do ważności językiem, choć z niepojętych powodów nadal używany jest przez władze samorządowe, policję, straż pożarną, służbę zdrowia i banki (właśnie – na brighton beach w nowym jorku, kiedy wyjmowałem pieniądze z ATM, mogłem wydrukować pokwitowanie po rosyjsku)
gdy za którymś z pobytów w kraju zostałem zapytany jak mi się żyje w danii, odpowiedziałem: dania nie zawsze bywa sympatyczna, ale ja żyję na nørrebro. tam jest cool
appendix:
PIRS pyta w związku z incydentami w ZOO czy dania dojdzie do pozbywania się zbędnych ludzi.
to już było. w latach międzywojennych, równocześnie z wprowadzaniem struktur państwa opiekuńczego, wcielano w życie program przymusowej sterylizacji kobiet. eugenika była elementem polityki socjalnej.
ofiarom tej inżynierii społecznej – kilkuset kobietom, którym zrujnowano życie, dopiero po wielu latach, już w czasach powojennych wypłacono cichcem odszkodowanie.
nathan gurfinkiel



Czyli, wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma.
ubi leones, ubi patria. Ciekawe, czy tam też w Kopenhadze akurat ktoś czai się na posadę dyrektora tej placówki przetrzymania. Jako przyjaciel (odwieczny, krytyczny) Gucwińskich (jakby kto nie wiedział – z Wrocławia) pamiętam dokładnie zaplecze medialnej afery z Nieszczęsnym Miśkiem. Co mu z pewnością nie było dobrze, ale wierzcie mi że: Kiedyś miałem nadzieję, że się przebiję i będę projektował fajne wybiegi dla zwierząt w ZOO. Sprawa zdechła razem z moim projektem na Włocławek, kiedy tej Perliczce (ładna nazwa) akurat skończyła się kasa. Ale przedtem przeprowadziłem takie studium, związane z objazdem wszystkich ważniejszych, dostępnych (w demoludach) ogrodów zoologicznych. I możecie spokojnie być pewni. Za każdą, lepszą lub gorszą fasadą mamy świat ruchów przymusowych, co niekiedy zmieniają zaplecze takiej instytucji w filię tego najstraszniejszego, co – na co dzień – bez problemu omijamy wzrokiem. Mówię tu o masowej hodowli zwierząt na rzeź. Ale to się odbywa w tych przetwórniach i dziecko nie musi patrzeć, jak dzieci Matki Kurki zmieniają się w Sam Smak, czyli ten piersiowy filet.
Chodziło mi o zabijanie zwierząt na oczach ludzi.
Eugenika, właśnie w krajach skandynawskich, to było cholerne kurewstwo. Upiekło się Skandynawom, bo ich wyczyny przykrył Hitler. Mam nadzieję że nie zaczną teraz badać genów mieszkańców i ustalać standardy.
Swoją drogą ze zdumieniem czytam jak zmieniła się Dania. Byłem tam u przyjaciół dawno temu i był to spokojny kraj. Miałem wrażenie, że wszystko dzieje się powoli i mechanicznie i jak ktoś wyłączy prąd to wszyscy na ulicach zastygną w bezruchu.
@Pirs: Każdy dyrektor ZOO ma (bardzo słusznie) zezwolenie na broń. Niektórzy w nagłych wypadkach go nie wykorzystują i próbują interweniować wręcz, (dyr. Nogge, w Kolonii, którego jeden rozwścieczony szympans przyprawił niemal o kalectwo). W Polsce znamy przypadek, gdzie wezwana policja, podobnie jak Pan Dyrektor, też nie umiała strzelać, i najpierw zastrzeliła weterynarza, co wcale nie był lew, ale odważny. Nie wiem, czy na oczach dzieci, ale go przynajmniej nie poćwiartowano. I jakoś nikt z tego nie robił żadnej sensacji. Jak z Gucwińskim, co nie chciał zabić tego niedźwiedzia i przetrzymywał go, latami, w klatce, bo nie miał wybiegu ani pieniędzy na niego (ja bym go, k***a! z litości zabił, a swoją dupę obronił bez trudu, oznajmiając, że misiek był chory). Każdy, kto znał sytuację ówczesną w Zoologach, z tym nadmiarem zwierzaków-emerytów cyrkowych itp. wiedział, że sytuacja była beznadziejna. Ale Gucwiński był niewygodny, bo bronił uparcie terytorium ZOO przed łakomymi dewelopperami. A ci paskudni Skandynawowie nie byli nic gorsi od Amerykanów, co sterylizowali przecież Indianki i z pewnością nigdy nie wypłacili im żadnych odszkodowań. Jak się bliżej przyjrzeć, to w gruncie rzeczy cały ten świat się robi mało sympatyczny. Człowiek, to brzmi… że jak?
A mnie najbardziej podobali się oburzeni, protestujący i toczący pianę z ust, amerykańscy miłośnicy psów (nie zwierząt – tylko psów)kiedy w Meksyku zaczęto uśmiercać psy prądem, gdyż nie stać ich było na drogie – amerykańskie – środki typu „morbital”, czy inny „vetbutal”.
Jak wiadomo w Meksyku jest więcej zdziczałych psów, niż ludzi.
Pasuje tu:”każdy orze, jak może”
PS.Ciekawe, czy wielbiciele psów, protestowali, kiedy prądem likwidowano, w ich pięknym kraju, ludzi.
My nie Dania. W najjaśniejszej dla zwierząt R.i P. nawet dania post zwierzęce mają się świetnie. Pod Mławą, na potężnym bilboardzie widniał kilka miesięcy temu dumny napis: „NASZ KURCZAK SPONSOREM BITWY MŁAWSKIEJ”, co jest dobitnym dowodem, że nas problem nie dotyczy.
Mój bracie w lumbago; przyznaj, że ulotkę sam wymyśliłeś!
A po drugie: Niech tam się wszyscy z przepisami i regulaminami w ucho ugryzą, zwierzątek się nie zabija bez najwyższej konieczności i już. Więc dla mnie nic drani nie tłumaczy, Duńczycy oni czy Inuitowie. Z czarnogórskim pozdrowiem!