Mam na swoim profilu na Facebooku taki album ze screenami. Jest tam ich kilkanaście. Założyłam go kilka miesięcy temu, kiedy w odpowiedzi na moje artykuły i wpisy na FB zaczęłam otrzymywać wiadomości prywatne od całkiem nieznanych mi osób.
Tak, to hejt. Ordynarny, prostacki hejt, pełen najgorszych wyzwisk, a także gróźb karalnych, łącznie z groźbą śmierci. To była moja walka z hejtem; ci, którzy do mnie pisali nie spodziewali się ujawnienia, pisali co im w duszy grało, a grało nieortograficznie, podle, nienawistnie. „Pejsata kleszczyca” to jedno z łagodniejszych określeń. Album jest do obejrzenia tu.
Nie tylko ja walczę z hejtem w ten sposób. Robi to coraz więcej osób i uważam, że robi słusznie. Ale zdaje się tylko ja zostałam w ubiegłym tygodniu ukarana przez administratorów polskiego FB za udostępnienie screena z kolejnym hejtem.
Nie, to nie pomyłka. Wiadomość tym razem była od młodego chłopca, który był łaskaw napisać do mnie, osoby zdaje się starszej od jego matki „pojebana kodowska cichodajko”. Oczywiście udostępniłam screen, chłopcu poleciłam grzecznie wrócić do nauki, po czym poszłam na długi spacer. Po kilku godzinach po powrocie zobaczyłam powiadomienie, że mój wątek został skasowany a profil zablokowany na 30 dni za „naruszenie standardów”.
Jest to pierwszy znany mi przypadek w cywilizowanym kraju, gdy ukarana przez administratorów jakiegoś portalu jest ofiara a nie napastnik. Odwołania moje i dużej grupy moich znajomych nie przyniosły absolutnie żadnego rezultatu. Blokada trwa, a ja jestem zmuszona korzystać z „awaryjnego konta”. Facebook milczy. Sprawa jest pozornie dość błaha, ot zablokowane na miesiąc czyjeś konto. Ale biorąc pod uwagę to co się obecnie dzieje w naszym kraju jest to kolejne zobrazowanie faktu, (tak, już faktu!), że wszystko stoi na głowie. Komuniści nauczają nas o moralności i stroją się w piórka bohaterów, złodzieje wyzywają od złodziei, prokuratury ścigają ludzi stojących na straży Konstytucji.
Szaleństwo trwa i zatacza coraz szersze kręgi.
Nie wiem kim są polscy administratorzy FB, w sieci można tylko znaleźć adres przy Rondzie ONZ, żadnego maila, żadnego nazwiska, żadnego telefonu. Na zawiadomienia, że profil i zamieszczane na nim materiały pana Międlara polscy admini odpowiadają, że nie naruszają one standardów. Nie naruszył standardów młody Damian wysyłając do mnie wiadomość, ale naruszyłam ją ja upubliczniając ją.
Wariactwo, szaleństwo, obłęd?
Chyba tak. Dobra zmiana dosięgła nawet Facebooka. Polskiego Facebooka.
Interesuje mnie bardzo, czy Mark Zuckerberg, obejrzawszy wideo antysemickiego wystąpienia księdza Międlara miałby podobną opinię, że nie narusza ono „standardów społeczności FB”.
Moja blokada za to, że ktoś mi napisał „pojebana kodowska cichodajko” będzie trwała jeszcze 24 dni. Screeny mam. I jeszcze kilka osób je ma.
Anna Izabela Nowak



„Pejsata kleszczyca” – ładne. I wyjątkowo poprawnie napisane 🙂
A tak serio: nie używam FB więc nie wiem – czy ktoś próbował zawiadomić prokuraturę o wybrykach adminów? Bo to jest ewidentny wybryk podpadający pod paragraf. Wiem, że za granicą to już się zdarzało i to z powodzeniem.
W Polsce też jest karalne. Wiem ze w Warszawie przy komendzie GP jest komórka która zajmuje się cyberprzestępstwami. Tam nalezy to zglosic.
Pani Izabello, aby zablogować na 24 h, tydzien czy miesiąc nie mają wplywu żadni admini. Robi to za nich automat. Hejterzy skrzykuja sie na fb jest ich np 50 osob że glaszaja TEN post, TEN komentarz czy TEN profil. Im więcej zgloszen na dany post, koment czy profil tym dłuższa blokada. Aby tego uniknąć posty nie dawac jako PUBLICZNE, jezeli znow będzie blokada tzn. ze ma Pani kreta wśród znajomych. Ale jak się ma po 5 tys. (nie)znajomych a kazdy post jest publiczny to następnym razem nie będzie blokady, ale fb skasuje Pani konto. Bo blokada to 24 godziny, tydzien , miesiąc i …likwidacja konta.
ps
podobno do kontroli Internetu, MS (zero) zatrudnił 2000 hejterow z kampanii Dudy……
Do refleksji.
Errata – nie zablogowac ale zabloKowac 😀
Malpe wyrzucano, blokowano kilka razy, za kazdym razem jak napislam tekst polityczny, moralny czy poruszajace problemy spoleczne. I za kazdym razem kazano skanowac moj dokument tozsamosci, co jest nie zgodne z prawem, bo tylko instytucje publiczne maja prawo do wgladu dowod osobistego, lub paszportu! Udawalo mi sie zawsze jakos objec, ale do czasu. Uwazam ze jest to potworna hipokryzja, bo jak roznica jest jesli ktos sie „ukrywa” pod psudenimem Kasia Kowalska a Malpa z paryza, moi znajomi wiedzieli, znali moje prawdziwe nazwisko, a reszcie swiata nie mialam ochoty i dalej nie mam „narcyzowac sie”. A wiec doszlam do wniosku, ze cos jest nie jasnego na FB, zrezygnowlam, mimo, ze poznalam cudownych ludzi.