Jacek Pałasiński: Drugi obieg (121)13 min czytania

13.11.2021

1. Listopad. To dla Polaków niebezpieczna pora.

Może być zdjęciem przedstawiającym przyroda, droga i drzewo

2. Listopadowe, zamglone, smutne drogi, tragiczne kikuty ogołoconych z liści, wyzutych z piękna i sensu istnienia: bo czymże jest liściaste drzewo bez liści?

Z mgieł wynurzają się ostatni zbieracze czerwonych jabłek. Stoją, po dwoje, troje, na platformie traktora, sięgają w górę, odrywają, częściej po prostu zdejmują jabłka z kostropatej, nagiej już gałęzi i ostrożnie wkładają je do wielkich, masywnych skrzyń. Potem te skrzynie staną na kółkach i traktor pociągnie ich skrzypiącą, chwiejną karawanę gdzieś, do jakiegoś punktu skupu, gdzie na wysokich nogach, jak wielkie trumny, stoją przyczepy od tirów, szpiczasto wypełnione dziwnie kolorowymi w tym krajobrazie owocami.

Może być zdjęciem przedstawiającym 2 osoby, na świeżym powietrzu i drzewo
A oni tam … zbierają oliwki.

D.O. przymyka oczy… Widzi masywne, kostropate, pokryte małymi, wiecznie oliwkowozielonymi listkami drzewa … Widzi zbocze z żółtej gliny, porośnięte kępkami wciąż zielonych traw… Krzątające się wokół każdego z drzew cztero-, pięcioosobowe grupy. Jeszcze nie ma południa, więc słychać radosne głowy, przekrzykiwania… Pod wieczór, gdy wszystkich ogarnie zmęczenie, ucichną głosy, lecz praca nie ustanie: szybko, szybko, nie można zdjąć owoców zbyt wcześnie, nie można zbierać spadziu… Rytuał ciągle ten sam: kilka osób niesie wielką siatkę, rozpościera ją wokół drzewa, szeroko, tak szeroko, jak sięga korona, najmłodsi wchodzą na drabinę, na drzewo i zaczynają trząść kolejnymi gałęziami… Owoce w dół, prosto na siatkę… Gdy już nie sięgną, biorą długą tyczkę i uderzają nią w odleglejsze konary, owoce w dół, na siatkę… Potem gdy drzewo jest już ogołocone, każdy chwyta krawędź siatki, w równych odstępach i – sapiąc, podnosi ją do góry, idąc – powoli, z wysiłkiem, w kierunku pnia, a każdy krok jest coraz cięższy, coraz trudniejszy.

Tak, tak, D.O. to wie; widział też mechanizację i na swój sposób ją podziwiał. Podjeżdża do drzewa wielki traktor. Rozstawia swoje wielkie ramiona, trzymając w nich siatkę. Ramionami obejmuje drzewo, rozpościera drobnooczkową siatkę… A potem traktor wysuwa z siebie ogromny wibrator. Ten podjeżdża do pnia i zaczyna nim trząść, oliwki sypią się jak manna z nieba. Potem podsuwa pod specjalne miejsce w siarce wielką skrzynię, siatka rozstępuje się, oliwki lecą do skrzyni. Ramiona wracają na miejsce, z traktora wychodzą widły, wsuwają się pod paletę pod skrzynią, wiozą na przyczepę stojącej w pobliżu ciężarówki… To takie praktyczne, choć mało romantyczne. No i wibrator pozostawia na drzewie więcej oliwek niż ludzkie ręce. Ale zbiorów może dokonać jedna osoba w znacznie krótszym czasie i z nieporównanie mniejszym wysiłkiem.

Potem, jak na dalekiej Północy z jabłkami, wsypuje się małe, zielone owocki do wielkich, drewnianych, albo metalowych skrzyń. Skrzynie jadą do frantoio, tłoczni. Od końca października do połowy grudnia, od tysiącleci ten sam rytuał. Tłocznie mają taką przepustowość, jaką mają, więc każdy wie, kiedy ma przywieźć swój „urobek”, żeby oliwki nie piętrzyły się u bram.

Kiedy przyjdzie na nie pora, dostają się do wielkich, długich wanien z bieżącą wodą, gdzie są myte. Wprawne ręce oddzielają co większe gałązki, liście. Wszystkich się nie da, ale nie szkodzi. Potem powoli żarna mielą owoce na grubą, mięsistą papkę mieszadło kręci się, a przez system sit, do dużych kadzi leje się obłędnie pachnący, zielony, matowy płyn, pikantny, jak piorun.

To ona: oliwa, ta, która sprawie, że w krachach oliwą płynących żyje się najdłużej.

D.O. kocha oliwę. Nie mógłby znieść supermarketowego chłamu, bo za bardzo szanuje ten symbol upartego trwania przez tysiąclecia, tego towarzysza człowieczych doli i niedoli, przychylnego, potulnego, niepamiętnego grzechów, konfliktów i wojen. Kostropatego, powykręcanego, pełnego guzów i strupów, ale trwającego. Na przekór suszom, na przekór śniegom i wichrom, na przekór wojnom i pokojom, na przekór wszystkim ludzkim sprawkom.

Właśnie teraz zbierają tam oliwki.

Oliwa D.O. już dawno została zebrana. Sprowadza najlepszą, jaka jest, zbieraną bardzo wcześnie, kiedy nie jest jeszcze brzemienna w żółtozielone płyny, ale za to tak aromatyczna, że sobie, Czytelniku, nawet nie wyobrażasz, zdany na sklepowy łój. Oliwa D.O. już jedzie. Może nawet jest już w Polsce, tylko musi przeczekać długi weekend.

Kiedy nadjedzie, stanie w domu D.O. na stole. Z pietyzmem zostanie odkręcony korek i przez chwilę będziemy wciągać w nozdrza egzotyczny, kwiecistoowocowy aromat. Potem Ukroimy pajdę gąbczastego chleba z chrupiącą skórką, wylejemy trochę życiodajnego płynu i zanurzymy chleb w oliwie. Bez niczego, żadnej soli, żadnego pieprzu. Podniecający zapach odurzy nas, nim zatopimy zęby w skropionym oliwą chlebie.

3. John Milton w „Raju utraconym” z 1674 roku pisze, że szatan uważa: „lepiej być władcą w piekle niż sługą w niebiosach”.

Może być czarno-białym zdjęciem przedstawiającym pomnik
Geniusz zła, rzeźba przedstawiająca Lucyfera, znajdująca się w katedrze św. Pawła w Liege w Belgii.

Szatan… Niejasna sprawa. Ilu jest, czy też było aniołów? Ps 68: „Jest ich ogromna liczba”. Na początku wszystkie anioły były „dobre” (bezwolnie posłuszne), ale potem część z nich uznała, że nie potrzebują pana. Archanioł Michał ruszył przeciw nim, prowadząc te anioły, które wierzyły, że należy być sługą w niebiosach te, które służbę odrzucały – pokonał.

Czy podzieliły się po równo: tylu „dobrych”, co „czarnych”? Połowa – słudzy – połowa sobiepany?

Historię piszą zwycięzcy, więc „czarne anioły” miały fatalny, czarny PR; mijają tysiąclecia, a pokonanych aniołów wybielić nikt nie chce…

שטן‎, Σατανᾶς, شيطان‎ czyli Szejtan to tyle, co „przeciwnik”, „oskarżyciel”, „oszczerca”. Ale czy na pewno, czy też tylko zwycięzca go tak opisał, niepomny na prawdę?

Z Lucyferem – sprawa jest jasna. Lucyfer to luksfera, lux – światło – ferre – nosić. Luxferre – Lucyfer – nosiciel światła. A światło jest złe, światło jest herezją. Jak ogień: przykład Prometeusza naucza. Lucyfer, najpiękniejszy z aniołów, ba, serafin, czyli należący do tej grupy aniołów, która jest najbliżej Boga w ἐμπύριος, niebie empirejskim, najwyższym z niebios, o g n i s t y m, a więc świetlnym, tym, w którym mieszka Bóg z aniołami i świętymi i gdzie znajduje się Raj. Nosiciel światła uznał, że sama koncepcja pana i sługi – władcy ABSOLUTNEGO i bezwolnego niewolnika – mu nie odpowiada intelektualnie i moralnie. Więc z nieba empirejskiego został strącony do piekieł, gdzie rządzi i skąd stara się przekonać istoty na obraz i podobieństwo Boga stworzone, że nie potrzebują pana, że koncepcja wolnej woli i bezwolnego wykonawcy woli cudzej, stoją w jaskrawej sprzeczności.

Tobie, Czytelniku, bliżej do „białych” czy do „czarnych” aniołów?

4. Gdzie, jak wykroić sobie kawałek spokojnego świata w państwie totalitarnym, czyli bezdusznym i pełnym przemocy?

W jakiej mysiej norze się zaszyć i udawać, że się nie istnieje, że się umknie bezduszności i przemocy?

Młodym nie wypada się zaszywać; ale starcy? Nad którymi stoi już „rano, wieczór, we dnie, w nocy” Ona, więc mają jedno tylko pragnienie: ponapawać oczy dostępnym jeszcze pięknem tego świata, nim Ona zbliży się i skinie?

5. Może należy być maluczkim, tak małym, by móc się bez wysiłku przecisnąć przez kraty, jak te psinki zagrodowe, które przez kraty bram wychodzą na skraj drogi, by popatrzeć na przejeżdżające powozy, miło zaburzające monotonię ogrodzonego dziedzińca?

6. Wschód jest Polsce wrogi, Zachód też – oznajmił w święto Niepodległości jedynowładca, jak Michał Archanioł i jego Przełożony wymagający ślepego posłuszeństwa.

Doskonała diagnoza. Tak właśnie jest; do tego doprowadził Polskę: Wschód i Zachód są Polsce wrogie.

A to wyznacza Polakom miłą perspektywę, nieprawdaż?

Zamilczał, że wrogie Polsce są też Południe i Północ; niech się nie łudzi taktycznymi zagrywkami Orbana.

„Wschód i Zachód – powiedział – odmawiają nam podmiotowości”.

Błąd.

Chwilowo podmiotowości NIKT nam jeszcze nie odmawia: D.O. przytaczał wypuszczane z Kremla opinię, że należałoby odebrać podmiotowość Ukrainie i Pentagon jest zdania, że 90 tysięcy rosyjskich żołnierzy i ciężkiego sprzętu u granic Ukrainy ma służyć właśnie temu, że w bardzo krótkim czasie te dziesiątki tysięcy żołnierzy i tysiące czołgów staną na linii Bugu (https://www.bloomberg.com/…/u-s-warns-europe-that…).

Chwilowo podmiotowości nikt nam nie odmawia, a gdy zechce jej nam odmówić, bo siejemy chaos i nienawiść, to ją nam odbierze. (https://tvn24.pl/…/bialorus-wspolne-cwiczenia…)

Odbierze bez żadnego wysiłku, jak to się w przeszłości zdarzało.

A zdarzało się ZAWSZE, gdy Polską rządzili tacy, jak ONI, biernie podporządkowani jedynowładcy głupcy i fanatycy, mający gęby pełne patriotycznych haseł i Pana Boga, ale nie tego Asyryjskiego, Perskiego, czy Hebrajskiego, ich prywatnego pana boga przebranego w kontusz i rogatywkę z pawim piórem.

Kiedy zechcą odebrać nam podmiotowość, dadzą nam pstryczka w noc, a my padniemy na plecy, jak żuk, i będziemy przebierać bezsilnie łapkami, dopóki nas nie rozdepcą.

7. D.O. zapamiętał słowa Bogusława Wołoszańskiego: „Ludzie, którzy w 1939 roku podpalili Europę i zorganizowali gigantyczną machinę zbrodni, byli półanalfabetami, całkowicie nieprzygotowanymi do pełnienia najwyższych stanowisk państwowych. A jednak dostali władzę, demokratycznie i pokojowo. Adolf Hitler – w wieku 16 lat zakończył edukację w Realschule. Martin Bormann, jego prawa ręka, zerwał ze szkołą na dwa lata przed maturą. Joachim von Ribbentrop, minister spraw zagranicznych, uczył się w różnych szkołach i u prywatnych nauczycieli, ale do matury nie doszedł. Najbliższy współpracownik Hermann Göring: roczna nauka w szkole kadetów. Reinhard Heydrich, szef Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, organizator eksterminacji Żydów: roczna szkoła kadetów marynarki wojennej. Heinrich Himmler, organizator terroru i eksterminacji narodów, po przyspieszonym zaliczeniu szkoły średniej, przez 3 lata studiował agronomię. Jedyny wykształciuch w tym towarzystwie to Joseph Goebbels, doktor filozofii. Wydawali się śmieszni, nadęci i pokraczni, a okazali się śmiertelnie groźni. Co było ich siłą? Nienawiść”. (…)

D.O. dodałby: chciwość.

8. Z Drugiego Listu świętego Piotra:

1 „Znaleźli się jednak fałszywi prorocy wśród ludu tak samo, jak wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzą wśród was zgubne herezje”.

14 … „Mają serca wyćwiczone w chciwości, synowie przekleństwa. 15 Opuszczając prawą drogę, zbłądzili, a poszli drogą Balaama, syna Bosora, który umiłował zapłatę niesprawiedliwości, 16 ale został skarcony za swoje przestępstwo; juczne bydlę, pozbawione mowy, przemówiwszy ludzkim głosem, powstrzymało głupotę proroka”.

18 „Wypowiadając bowiem słowa wyniosłe a próżne, uwodzą żądzami cielesnymi i rozpustą tych, którzy zbyt mało odsuwają się od postępujących w błędzie. 19 Wolność im głoszą, a sami są niewolnikami zepsucia. Komu bowiem kto uległ, temu też służy jako niewolnik”.

22 „Spełniło się na nich to, o czym słusznie mówi przysłowie: Pies powrócił do tego, co sam zwymiotował, a świnia umyta – do kałuży błota”.

9. No to popatrzmy na to nasze państwo, pohańbione pisem. Takiej Polski chcą Polacy, więc nie można się dziwić, a i protestować może nie warto?

• Jarosław K. zaprosił do Warszawy liderów większości europejskich partii faszystowskich” „Kaczyński zaprasza konserwatywnych polityków do Warszawy. Wśród gości Orban, Meloni, Abascal, Salvini” (https://tvn24.pl/…/jaroslaw-kaczynski-zaprosil-do…)

• „Hajnówka. Troje migrantów pobitych, policja szuka sprawców. Żądali od nich pieniędzy (https://tvn24.pl/…/hajnowka-troje-migrantow-pobitych-i…). Napadnięci to małżeństwo z Iraku i towarzyszący im Syryjczyk, których przy szosie z Narewki do Hajnówki (województwo podlaskie) spotkali wolontariusze z Grupy Granica. Jeden z mężczyzn miał zostać uderzony łomem w głowę. Kobiecie zdarto część ubrania. Cudzoziemcy zostali obrabowani z wszystkiego, co mieli przy sobie. Migranci określili napastników jako „osoby o wyglądzie europejskim”.

Eeee, tam, europejskim: polskim! Do Europy stąd daleko!

• Ggenerał Muhammad Haidar Nikpai, jeden z najważniejszych przyjaciół Polski, dowódca wojsk specjalnych, człowiek, który bardzo pomógł polskim żołnierzom podczas ich misji w Afganistanie, uciekł z Polski do „normalnego” kraju (https://tvn24.pl/…/general-muhammad-haidar-nikpai…). Został ewakuowany z Afganistanu polskim samolotem, ale zaraz potem został zamknięty w ośrodku dla cudzoziemców, w lesie niedaleko Radzynia Podlaskiego. Otrzymał tygodniówkę w wysokości kilkunastu złotych. Mieszkał wśród nieszczęsnych Czeczeńców, którzy w ośrodku tym wegetują już od siedmiu lat i, podobnie, jak oni, nie miał żadnych perspektyw. Na jego prośby nikt nie odpowiadał, a dwa spotkania z kimś z władz nie przyniosły żadnego rezultatu. Polskie służby specjalnie – z którymi Haidar współpracował w Afganistanie – nie wzięły odpowiedzialności za los generała.

10. Może uratuje nas wiara, zogniskowana w Kościele?

Hmmm… We Włoszech rozbito w piątek siatkę pedofilską (https://torino.repubblica.it/…/smantellata_rete_di…/…). Wśród aresztowanych jest katolicki kapłan, ksiądz ks. Nicola De Blasio, dyrektor Caritasu w Benewencie. Skonfiskowano tysiące plików z „makabrycznymi obrazami” pornografii dziecięcej. Przemocy seksualnej dopuszczano się nawet na noworodkach.

Ksiądz de Blasio trafił do aresztu… domowego. Podał się do dymisji ze stanowiska w Caritasie.

Może być zdjęciem przedstawiającym 1 osoba
Ksiądz Di Blasio, oszalały pedofil nieoszczędzający nawet noworodków.
Módlmy się?

Tam i sam Klub Bezkarnego Pedofila ma jakąś wpadkę, ale zasadniczo trzyma się nieźle. Schrońcie się pod takie skrzydła.

11. „Idźcie precz ode ,nie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom”! (Mt 25, 41)

Jacek Pałasiński

 

2 komentarze

  1. Mr E 14.11.2021
  2. Witold Witold 14.11.2021