31.10.2025
Jesteśmy świadkami dużych wydarzeń w polityce światowej takich jak na przykład ostatnie spotkanie, pierwsze od sześciu lat, spotkanie dwóch prezydentów – Stanów Zjednoczonych i Chin. To ważny moment – dwóch ludzi z dwóch zupełnie różnych kultur spotyka się i rozmawia.
No właśnie, o czym ci ludzie rozmawiali?.
To co poszło do mediów nie pozwala na odpowiedź o czym oni tak naprawdę rozmawiali. Można tylko snuć przypuszczenia, ale tylko tyle. Bezpośrednio po rozmowie, z pokładu swojego samolotu Donald Trump zapowiedział wznowienie prób nuklearnych przez Stany Zjednoczone i to jest ta naprawdę ważna informacja, a nie to, że ktoś tam obniżył cła w zamian za ustępstwo Chin w sprawie produkcji układów scalonych.
Świat żył w przeświadczeniu, że wyścig zbrojeń atomowych zatrzymał się, że nie są prowadzone próbne wybuchy czy to w atmosferze, czy pod ziemią. Tak było przez ponad dwadzieścia lat i bęc – Stany Zjednoczone decyzją swojego prezydenta, człowieka o niezrównoważonej osobowości, zapowiadają wznowienie takich prób. Pomijam, czy to będą podziemne próby, czy te gorsze dla środowiska próby w atmosferze, ważne, że mają być wznowione.
Najgorsze w tym jest to, że jest to decyzja jednego człowieka, a to że pełni on powierzony mu przez Amerykanów urząd prezydenta nie zmienia niczego w tym, że jest to decyzja jednego człowieka, decyzja bardzo brzemienna w skutki – łatwo sobie wyobrazić, że inne kraje, w rękach innych ludzi mających pełnię władzy czy to z mandatu wyborczego, czy z innych powodów, będą miały pretekst by pójść w ślady Stanów Zjednoczonych AP. Wizja światowej wojny atomowej, wojny po której nie będzie tego świata, stała się bardziej realna, bardziej prawdopodobna.
Co będzie tego nie wiemy, wiemy tylko, że teraz jeden człowiek może podjąć takie decyzje i jest to zgodne z obowiązującym prawem.
Czy tak być musi, czy nie można tego zmienić już teraz zanim będzie za późno?
Przez całe wieki światem rządzili królowie, których władza podobno pochodziła od boga. Sojusz tronu i ołtarza był w interesie obu stron, lud nie był ważny, lud miał słuchać władcy i modlić się do boga i dawać pieniądze i królowi i kapłanom. Ale teraz jest podobno inaczej, nie ma królów, a i coraz więcej ludzi wie, że nie ma boga, przestali wierzyć i przestają chodzić do kościoła i słuchać kapłanów tej czy innej religii. To dlaczego wielkimi mocarstwami – a Chiny i Stany Zjednoczone są takimi mocarstwami, rządzą królowie, przewodniczący i prezydent, dwaj królowie. Rosją rządzi car Putin, a w wielu krajach świata władza jest w rękach jednego człowieka obojętnie czy dyktatora, czy z mandatu wyborczego ?
To pytanie jest teraz coraz bardziej ważne, bo w naszych czasach władcy mają do dyspozycji takie bronie i takie środki niszczenia i świata, i ludzi o jakich się nawet nie śniło władcom dawnych czasów.
No to jak to jest – świat się radykalnie zmienił, wynalezione zostały bronie i techniki niszczenia, które oparte są o współczesną naukę, a w sprawach jeszcze ważniejszych, tych od których zależy do kogo należy władza zostaliśmy w dalekiej i mrocznej przeszłości?
Co takiego jest w naturze człowieka, że zrozumiał naturę świata, jego fizyczne i chemiczne prawa,a nie rozumie samego siebie i mając techniki kosmiczne pozwalające mu planować i realizować loty w kosmos nie rozumie tego, co dotyczy jego istoty, tego kim jest jako podmiot w społeczeństwie, w swoim środowisku społecznym?
Patrząc na skalę rozwoju nauk technicznych i ich odpowiednika po stronie społecznej można pomyśleć, że są to dwa światy tak od siebie odległe, jak galaktyki w kosmosie.
Mamy za sobą, pozostają w naszej pamięci, dwie wielkie wojny światowe – I Wojnę lat 1914-1918 i drugą Wielką Wojnę lat 1939-1945. Zginęły w nich setki milionów ludzi, zniszczone zostały całe państwa i miasta – patrz nasza Warszawa, trzeba było całych długich lat,by odbudować zniszczenia, by wyjść na prostą po wielkich klęskach. To w twardej rzeczywistości, tam ludzie wiedzą jaką klęską, klęską wszystkich, jest wielka wojna, a jednocześnie nic nie zmieniło się w systemie władzy, od której zależy: pokój czy wojna.
Trzeba się obudzić zanim będzie za późno, trzeba tym bardziej że systemy decyzyjne w nowoczesnych społeczeństwach stają się coraz bardziej autonomiczne. Wybory jako system wyłaniania władzy stały się zaprzeczeniem demokracji, do targowiska próżności jakim były zawsze doszły techniki manipulacji opinią społeczną, która tworzy się głównie w mediach społecznościowych, robią ją coraz częściej boty, a nie ludzie. Farmy trolli to już nie armia słabo opłacanych ludzi, którzy za pieniądze wpisywali zamówione opinie, teraz to są boty, sztuczne podmioty, które na zamówienie tych, którzy płacą ich dysponentom wpisują zamówione treści w takich ilościach, by wywołać wrażenie aprobaty czy oburzenia u innych. Z danych z naszego podwórka wynika, że jest to wielka skala sięgająca 70% wszystkich wpisów w mediach, na portalach takich jak X czy innych podobnych. Już teraz AI może wygenerować postać polityka, która będzie nie do odróżnienia od prawdziwego, żywego człowieka i kazać mu mówić rzeczy całkowicie sprzeczne z jego programem. Za chwilę przekazy telewizyjne, treści w mediach będą tak pomieszane, fikcja tak często zastąpi prawdę, że kampanie wyborcze stracą sens, zostanie tylko kontakt twarzą w twarz, a więc nastąpi powrót do przeszłości.
Jak do tego odniosą się politycy i jak to potraktują wyborcy trudno powiedzieć. Wydaje się, że świat który znamy kończy się, a ten który nadchodzi jest wielką niewiadomą.

Zbigniew Szczypiński
Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

Główna teza Autora brzmi: nowoczesne technologie trafiły w ręce systemów żyjących mentalnie w przeszłości, co tworzy globalne niebezpieczeństwo – technologiczny postęp nie idzie w parze z rozwojem norm demokratycznych i społecznych. To ostrzeżenie przed bezrefleksyjnym zaufaniem, że rozwój techniki automatycznie uczyni świat bezpieczniejszym i bardziej sprawiedliwym.
Zbigniew Szczypiński w swoim felietonie serwuje coś w rodzaju filozoficzno-technologicznego espresso – mocne, gorzkie, z nutą goryczy pochodzącą z faktu, że zamiast z postępem społecznym, zostaliśmy wciągnięci w recykling średniowiecznych modeli władzy, tylko tym razem królowie mają przyciski atomowe, a nie konie i berła.
Bardzo mądrze i celnie autor zauważa, że technologia zrobiła skok w przyszłość, a człowiek… no cóż, człowiek jak zwykle zapomniał wziąć ze sobą swoją dojrzałość. Nowe technologie w rękach starych systemów to jak dać iPhone’a jaskiniowcowi – szybko zrobi z niego maczugę.
Szczypiński nie daje łatwych odpowiedzi, ale zadaje te niewygodne pytania, które każdy rozsądny człowiek wolałby zignorować przy śniadaniu. Brawo. Trochę boli, ale to chyba dobrze.