Walter Chełstowski: Reformacja umysłu4 min czytania

3.01.2022

Photo by DeltaWorks on Pixabay

Wiele, wiele lat temu – w czasach ponurej szarości w PL, byłem w Nowy Rok w Londynie i oglądałem z podziwem i radością tysiące fajerwerków unoszących się nad miastem. Był to fantastyczny widok.

Potem, wiele lat temu tuż po zmianie ustroju w PL postanowiliśmy z Jurkiem O. uruchomić taką tradycję (nieznaną w PL) obchodzenia Nowego Roku na ulicach. Pojechaliśmy gdzieś na koniec świata w PL, do jedynej ówczesnej fabryki fajerwerków w PL i zamówiliśmy ich stosowną porcję.

Najlepszym naturalnym miejscem na uruchomienie takiej tradycji był oczywiście Plac Zamkowy w Warszawie. I tak się stało.

Zamówiliśmy też nagłośnienie, aby była muzyka. Gdzieś ok 2kW na stronę, (kto wie, ten wie.)

Przekonaliśmy też ówczesnego Dyrektora TVP2 (ówczesnej Telewizji Publicznej) do transmitowania tego live. Dostaliśmy czas antenowy 23.55 – 00.10, czyli 15 minut anteny live.

Na prowadzących do Jurka O. dołączyła Alicja Resich-Modlińska jako doświadczona.

W międzyczasie przyszedł do mnie szef tej ekipy od fajerwerków i spytał się: „A gdzie Pan zaparkował samochód?”. Odpowiedziałem: „Tu niedaleko, jak najbliżej Placu Zamkowego”. Popatrzył na mnie i: „Niech go Pan postawi dalej, bo z tych fajerwerków spadają palące się śmieci i dach i maska pana samochodu mogą słabo wyglądać”. Tak zrobiłem.

Było bardzo zimno. Nie było śniegu.

Stoimy i czekamy. 22.00 i cały Plac Zamkowy pusty. 23.00 Plac Pusty, pojawiają się pojedyncze osoby, 23.300 Kilkaset osób. Słabo i raczej dupa.

I nagle w ciągu kilku minut na Plac zwaliła się masa ludzi. Cały Plac i wszystkie okoliczne uliczki wypełnione. Szampany i balanga. Naszej muzyki z ułomnego i słabego nagłośnienia nie słychać. Ale to nie przeszkadza. Balanga jest.

Jest już 23.55. Wchodzimy live na antenę TVP2. Jurek O. i Alicja stoją przed kamerą, we włączonych światłach. Ludzie zorientowali się, że jest TV i wszyscy postanowili przed tą kamerą wystąpić.

Jurek trzyma Alicję mocno pod ręką. Drugą jego rękę trzyma Jarek Hermanowski. Przyjaciel i kierownik produkcji całości. Jarek pozostałą ręką trzyma obiektyw kamery, transmitującej całość live. Ja podobnie z drugiej strony – jedną ręką mocno trzymam Alicję a drugą, z drugiej strony obiektyw kamery.

A kilkanaście tysięcy ludzi właśnie się zdecydowało, aby live wystąpić przed kamerą. Strzelają szampany, nasze fajerwerki i nawet skromne fajerwerki spośród publiki. (Nie było wtedy takich dostępnych fajerwerków jak dzisiaj. Zwykle były to „cósie” wystrzeliwane z nakładek na pistolety gazowe – kto wie, ten wie).

Szaleństwo, zabawa, balanga kilkudziesięciu tysięcy osób. Setki, tysiące wypitych butelek szampana (grube szkło) i nie tylko. Jest fantastycznie i zjawiskowo.

Jak w całej normalnej Europie. I nagle widzę, jak pierwszy facet bierze taką butelkę i wali nią o bruk. I za nim następni.

Kompletny paraliż. Bo wiem, że jeżeli kolejna/pierwsza butelka poleci w witrynę sklepową czy w jakiekolwiek okno to będzie bardziej niż strasznie.

Pół godziny+ przerażenia. I lekka ulga potem. Nic nie poleciało– w sensie butelek– nigdzie indziej niż na bruk. Gdzieś 2–3 w nocy ludzie się rozeszli.

Cały Plac i okoliczne uliczki, łącznie z Krakowski Przedmieściem, zasłane grubą warstwą szkła. Koszmar. Będziemy oskarżeni o wszystko, co możliwe.

Oczywiście mieliśmy zamówione MPO (Miejski Zakład Oczyszczania Miasta) na sprzątanie od rana. Ale od rana. Więc Jarek Hermanowski – przyjaciel itd.– wyrwał z łóżka ówczesnego dyrektora MPO i stał się cud. Gdzieś od 4–5 rano przyjechały pierwsze ekipy sprzątające i mozolnie sprzątały te tysiące kilogramów szklanej stłuczki.

Niepojęte, ale przyjechałem tam kilka godzin później, to były tylko nieduże resztki między brukiem a chodnikami. Brawo.

Tak właśnie (dla pamięci historycznej) odbył się pierwszy uliczny Sylwester w Wolnej Polsce.

A reformacja umysłu? Od lat nie strzelam fajerwerkami w Sylwestra, I nie tylko, dlatego, że mamy psy (one akurat nie reagują). Nie strzelam, bo zrozumiałem, jaki to jest koszmar dla zwierząt. I jestem wściekły na sąsiadów, którzy nie rozumieją i strzelają. I to jest właśnie reformacja umysłu. Mojego.

A oprócz tego?

Oczywiście, że fajerwerki wyglądają wspaniale na niebie. I że jest w nich pewna magia. Ale to trochę jest też tak jakby wziąć 100–200–300+ PLN w banknotach i w ciągu kilku minut je spalić. No i jestem przekonany, że już niedługo pokazy świetlne i niesamowite show robione przez setki/tysiące dronów zastąpią fajerwerki.

Szkoda mi fajerwerków i tych chwil, gdy patrząc w górę człowiek się rozmarza i przenosi w inny wymiar wyobraźni. Ale tak trzeba.

Reformacja umysłu. Reformacja naszej Cywilizacji. Odpowiedzialność za naszą Planetę.

Walter Chełstowski

Polski reżyser i producent programów i widowisk telewizyjnych. Członek Akademii Fonograficznej ZPAV[1].

Więcej: Wikipedia

Print Friendly, PDF & Email