Telewizja pokazała (766)7 min czytania

26.01.2023

Jakiś czas temu w piątek zaskoczyła mnie kioskarka informacją, że mogę już nabyć sobotnią Gazetę Wyborczą. Ta sobotnio-niedzielna składa się z artykułów, nie ma w niej wiadomości. Okazuje się, że kilka innych gazet sobotnio-niedzielnych jest już dostępnych w piątek.

* * *

Wysłuchałem wystąpienia Szymona Hołowni na zjeździe partii Polska 2050. Mówi ładnie. Niestety, potem zaprezentowano 10 postulatów jego partii. Wyglądało to na jakiś pospieszny pomysł populistyczny.

  • Czym ma być „elektrownia w każdym domu”?
  • Jak partia chce zrealizować „skrócenie oczekiwania na wizytę u specjalisty do 3 miesięcy”? Podobne zadanie wyznaczył kiedyś premier Tusk ministrowi Arłukowiczowi – skrócić kolejki do lekarzy do końca kadencji (w 2 lata). Nie da się zmniejszyć kolejek. Byłoby to możliwe w przypadku znacznego zwiększenia liczby lekarzy bądź zmniejszenia liczby chorych. To pierwsze wymaga nakładów finansowych, których nie ma. Żartowano wtedy, że jak się ustawi chorych bliżej siebie to się kolejki skrócą.
  • Pociąg dojeżdżający do każdego powiatu”. Piękne hasło, ale nawet gdyby Polska 2050 rządziła samodzielnie to trudno byłoby to zrealizować. Podobny postulat (przywrócenie autobusowych połączeń lokalnych) zgłaszała już kiedyś partia Biedronia.

Te i podobne postulaty zgłaszane są co kilka lat przez różne partie i nigdy nie są zrealizowane. Ciągle czekamy, kiedy Wałęsa puści aferzystów w skarpetkach. Tu widać, że partie opozycyjne mogłyby opracować wspólnie program gdzie pewne takie propozycje by się znalazły. Ten postulat jest ważny także dlatego, że partie opozycyjne nie deklarują pożądanych zmian po ewentualnie wygranych wyborach, raczej „powrót do normalności”. Przypomnę co parę lat temu pisała Agnieszka Wołk-Łaniewska:

Trybunał [za rządów PO-PSL] zaklepał wprowadzenie religii do szkół, wystawianie stopni z religii na świadectwach, ochronę wartości chrześcijańskich, finansowanie uczelni katolickich przez państwo. Nie pozwolił na stosowanie aborcji z przyczyn społecznych. Odmówił zajmowania się Komisją Majątkową rządu i episkopatu i jej przekrętami, bo przestały już obowiązywać przepisy o tej komisji, ale nie miał obiekcji, żeby zająć się stanem wojennym, który przecież nie obowiązywał już w 2011 roku od wielu lat. Nie miał nic przeciwko zbiorowemu karaniu ludzi przez tzw. ustawę dezubekizacyjną. Odrzucił skargę Dody skazanej za obrazę uczuć religijnych, a na zarzut, że ustawa ta nie chroni praw niewierzących, odpowiedział, że obraza tych uczuć może dotyczyć „jedynie osób wyznających jakąś religię”. Klepnął tzw. klauzulę sumienia, która pozwala lekarzowi odmówić leczenia pacjentki i nie wskazywać innego lekarza, który nie narzuca pacjentom swego sumienia. Całkiem niedawno zaklepał ustawę o możliwym karaniu więzieniem za „demonstracyjne okazywanie w miejscach publicznych lekceważenia Narodowi Polskiemu, Rzeczpospolitej Polskiej, a także jej konstytucyjnym organom”.

I jeszcze o elektoracie, który politycy muszą brać pod uwagę.

Kiedyś Michał Kamiński wyszukał na potrzeby kampanii wyborczej PiS Erikę Steinbach, która ujmowała się za Niemcami wypędzonymi po wojnie z naszych Ziem Odzyskanych. Straszono nas, że ci wypędzeni dążą do odebrania Polakom zajętych ziem. Teraz żadne pozory nie są potrzebne. Poseł Marek Suski powiedział, że Niemcy chcą zbudować IV Rzeszę i odebrać nam Śląsk. Jest elektorat który to łyknie, może nawet nie tylko pisowski.

Raczkowski 3

Chciałbym uspokoić pana Suskiego, który uważa się za polityka – prężna patriotyczna polska młodzież na pewno da odpór zakusom Niemców:

C:\Users\Piotr\Pictures\W ykorzystane memy\436 b, 560 c,616 c.jpg

* * *

Jedna lista opozycji na wybory? Chcielibyśmy, ale czy chce tego cały elektorat? Nie wszyscy oglądają TVN24 i czytają odpowiednie gazety. Co naprawdę myśli elektorat głosując na tę lub inną partię czy polityka? Dwie moje wykształcone znajome wyznały swego czasu, że głosowały na Andrzeja Olechowskiego … bo przystojny. Część wyborców, skłonnych głosować na konkretną partię, deklaruje, że nie zrobi tego, jeśli ta partia utworzy wspólną listę z inną. Liderzy partii opozycyjnych chyba biorą to pod uwagę i liczą na to, że kiedy będzie bliżej wyborów to może uda się uświadomić elektoratowi, że najważniejsze jest usunięcie PiS a do tego potrzebna jest wspólna lista. Ale nie wiadomo do ilu wyborców trafi taki argument, bo większość nie śledzi uważnie sceny politycznej.

Wyborcy mają różne wyobrażenia o, wydawałoby się, podstawowych sprawach. Wielu uważa na przykład, że prezydent może zmienić prawo, podwyższyć pensje, albo że europosłowie powinni załatwiać pieniądze z Unii dla Polski, szczególnie dla terenów skąd zostali wybrani, co przecież niektórzy obiecywali w kampanii wyborczej. Do tego elektoratu trafiają oskarżenia PiS wobec Tuska i partii opozycyjnych, że świadomie szkodzą Polsce.

Problemem dla liderów partii jest też to, że wyborcy głosują przeważnie na polityków zajmujących pierwsze miejsca na listach wyborczych. Stąd problem jak podzielić te miejsca w przypadku koalicji kilku partii i niechęci do wspólnej listy. Ta niechęć może mieć też inne przyczyny, bo przez ostatnie lata partie opozycyjne nie wykazały chęci współpracy i opracowania choćby podstawowych wspólnych tematów.

I jeszcze jedno. Uważam, że rzeczywistość trzeba zmieniać zmieniając poglądy elektoratu (tej części która jest podatna na zmiany, a nie jest ona mała), zyskując zwolenników swoich projektów. Poruszanie tych tematów uruchamia ludzi, którzy myślą podobnie i tych, którzy nie głosują, bo nie mają na kogo. Nie odpowiada mi sytuacja, kiedy partie siedzą cicho, żeby nie drażnić twardogłowych i debata publiczna ogranicza się do licytacji kto jest lepszym patriotą, kto bardziej ceni „żołnierzy wyklętych” i kto lepiej będzie bronił Polaków przed niebezpiecznym światem który na nas czyha.

Inna sprawa to Kościół katolicki, którego nie należy drażnić, bo mimo jego wad i ekscesów ma wpływ na elektorat. I tu partie dmuchają na zimne. Parę lat temu pani Scheuring-Wielgus otrzymała propozycję startu do europarlamentu z listy Koalicji Europejskiej, z drugiego miejsca w Bydgoszczy. Ale po tym, kiedy spotkała się z papieżem i przedstawiła mu raport o pedofilii w polskim Kościele, podejście Koalicji zmieniło się. Proponowano jej coraz dalsze miejsca i to, pod warunkiem że wyciszy w swoich wystąpieniach sprawę pedofilii.

* * *

Powszechne jest u nas uzasadnianie dobrych uczynków tym, że „może i ja będę potrzebować pomocy i mi odpłacą”. Jakoś zanikła świadomość nauk Jezusa, który zachęcał do czynienia dobra bezwarunkowo. Tego chrześcijańskiego ducha brak też w stosunkach między narodami. Argumentuje się za okazaniem pomocy Ukrainie tym, że jak Ukraina przegra to Putin potem może napaść na nas. A nie wystarczy, że sąsiedzki kraj został brutalnie napadnięty i trzeba mu pomóc żeby przetrwał?

* * *

Zachęcałem opozycję do stosowania metod PiS-u – oskarżania przeciwników o najdziksze sprawy, poruszanie zwariowanych tematów itp. Francja sprzedała Rosji dwa okręty za dwa euro? Przeciętny wyborca może powiedzieć jak biskup Wyszyński (późniejszy kardynał), którego po pogromie kieleckim poproszono, aby zdementował bzdurne oskarżenia Żydów o mord rytualny: – A jeśli to prawda?

Prawda czy nieprawda – chodzi o szum. Radosław Sikorski zasugerował, że rząd PiS na początku napaści Rosji na Ukrainę rozważał rozbiór Ukrainy. Podniosły się głosy wspierające tę sugestię – rząd wiedząc o zbliżającej się napaści utrzymywał serdeczne stosunki z wielbicielami Putina. No to niech się tłumaczą, że nie mieli takich zamiarów.

* * *

Trochę optymizmu:

szczęście

PIRS

Print Friendly, PDF & Email
 

źródła obrazu

  • telewizja: Freepic