Swoją drogą – ten gigantyczny jak na Polskę internetowy spęd ludzi (błyskawicznie zebrało się tego ponad 35.000) – wzbudził zdumiewająco rozbieżne reakcje; które mają jednak pewien wspólny mianownik, o czym niżej.
Z jednej więc strony – entuzjazm, połączony jednak z rezerwą i sceptycyzmem: że w ogóle, to jest fajne i słuszne, ale przecież to tylko w Internecie, a w dodatku na Facebooku, gdzie jest główna siedziba miłośników słodkich fotek kotków i piesków oraz pań i panów uważających, że informacja o ich kolejnym menu śniadaniowym jest niezbędna do życia całemu światu. I jak się na to nałoży polską skłonność do ulegania słomianym zapałom, to nic z tego nie będzie…
Już pisałem o tym: ten sąd reprezentują ludzie cokolwiek staroświeccy lub za takich chcący uchodzić (co nie znaczy absolutnie: nierozsądni lub niemili!), dla których wszystko powinno być zorganizowane “odgórnie”, z jasnymi celami i gotową strukturą organizacyjną, a najlepiej z jakoś tam – koniecznie wedle ustalonych i zapisanych gdzieś reguł – wybranymi oficjalnymi przywódcami, wydrukowanymi deklaracjami ideowymi i programami działania… Co to można wziąć papier w rękę, zastanowić się i dopiero wtedy podjąć racjonalną, wyważoną decyzję. Ludzie, których nazwę “pokoleniem analogowym“, uważający rozmowę telefoniczną za coś szczytowo nowoczesnego; a już wykonaną za pomocą “komórki”, to ho-ho. Oni są mentalnie analogowi – nawet jeśli biegle formatują teksty w Wordzie i używają Gmaila.
Tymczasem dziś tak już nie ma. Komunikacja społeczna w epoce cyfrowej działa cokolwiek inaczej – i warto sobie to dobrze uświadomić. Jest oczywiste, że takie media (bo to są media), jak Facebook, Twitter, Instagram, G+ i dziesiątki innych przenoszą masę śmiecia, są chaotyczne, a czasami nawet – idiotyczne. Ale proszę mi wskazać inny niż użycie ich właśnie sposób na zebranie w ciągu kilku dni kilkudziesięciu tysięcy ludzi; w dodatku jeśli rzecz cała rodzi się najzupełniej spontanicznie. Nie widzę takiej metody, jeśli się nie dysponuje popularnym kanałem telewizyjnym lub dużą stacją radiową; a te i tak podobnego efektu nie osiągną, bo nie dadzą rady przez długie godziny zajmować się tylko jednym tematem. A w Internecie – można. Bo tu – jak przekonała się niedawno tzw. premierka Szydłowa – nic nie ginie i może trwać…
Rozumiem też okazaną przez niektórych – także w tym portalu – niecierpliwość. Bardzo jednak proszę: nie ulegajcie jej. Wszystko – struktury organizacyjne, lokale, jakieś tam centra funkcjonalne (specjalnie nie chcę użyć słowa władze, bo nic takiego w tym ruchu nie ma!) musi mieć czas na “wykokoszenie się” z tego chaosu. Przecież raptem minął tydzień, słynny tekst Krzyśka Łozińskiego opublikowaliśmy 18 listopada! To się zresztą już dzieje: powstała własna strona internetowa (www.komitetobronydemokracji.pl) – z pewnością minimalistyczna, ale spełniająca zadanie punktu kontaktowego lepszego niż Facebook; powstały pierwsze fizyczne przedstawicielstwa KOD w terenie, odbywają się coraz liczniejsze spotkania, ludzie oddają do dyspozycji swój czas i nawet lokale…
Za stary jestem i zbyt mało mam sił, by w tym wszystkim uczestniczyć z pełnym zaangażowaniem fizycznym. Ale mam z tymi ludźmi kontakt i widzę, jak tyrają. Uwierzcie mi: szarzeją w oczach. Już choćby samo zaspokojenie niebywałego (i zgoła nie zawsze przyjaznego) zainteresowania mediów mogłoby wykończyć byka. Nawet dwumetrowy blisko harleyowy kolos, czyli animator wszystkiego, Mateusz Kijowski (zdjęcie obok), jakby trochę zmalał i lekko słania się na nogach…
Dało się zrobić bardzo dużo i jestem pewien, że uda się więcej. Teraz KOD czeka proces opracowania statutu, rejestracji i rozpoczęcie działania – najzupełniej legalnego, praworządnego, nie mającego w sobie nic a nic z jakiejś zadymy czy “rewolucyjności”, od czego się to gremium starannie odcina. Podobnie jak od podwiązania do jakiegokolwiek istniejącego ruchu społecznego czy – broń boże – partii. Niby rozumiem zainteresowanie działaczy: widzą “do wzięcia” (jak im się wydaje) 35 tysięcy “szabel, to ich tyłki swędzą i się zaczynają wiercić… Ale – nici z tego.
Pytani o poglądy – KOD-owcy odpowiadają: naszym poglądem jest w tej chwili Konstytucja; ta, która jest, przy wszystkich jej niedoskonałościach. Sprawy sojuszów międzynarodowych, problemy socjalno-bytowe czy spory światopoglądowe uważamy w tej chwili za nieistotne; wobec tego, co się w kraju dzieje, a co coraz bardziej nabiera znamion zamachu stanu – są to naprawdę drobiazgi.
Ab ovo jednak. Prócz entuzjazmu – wywołał KOD wściekły opór i uruchomił wodospady nienawiści. Od samego początku osobiście dokumentuję to, co jest na ten temat wypisywane przez prawicowe media, zarówno te papierowe, jak – zwłaszcza – internetowe. Mam wszystko; kiedy czas przyjdzie, zrobię z tego bardzo śmiesznego e-booka, coś w rodzaju parodii cyfrowego Mein Kampf albo Krótkiego Kursu Historii WKP(b) z tego wyjdzie. Czegoż to się dowiedziałem…
Tego przede wszystkim, że nasza prawica – bo tam są źródła ścieku inwektyw – jest… niebywale “analogowa” w opisanym wyżej sensie. Dla nich – okazuje się – epoka cyfrowa nie istnieje; wszystko jest wynikiem działania jakichś demiurgów, a w ogóle spiskiem.
Nie po kolei, jak leci. Najdosadniej: że jesteśmy zbiorem “pedałów, lesb i parchów”; to oczywiście anonim. Albo “jawną ekspozyturą Mossadu” (to już powszechnie znany ze swojej choroby umysłowej rodzimy antysemita), bowiem – jak każdy Polak-katolik wie, tylko Żydy mogą tak namieszać i mają te swoje kabalistyczne czary, żeby wywołać na tę skalę męt i zamęt. Naturalnie, KOD nie powstał sam, ale został “powołany do życia przez Gwiazdę Śmierci z Czerskiej”, czyli Gazetę Wyborczą, rzecz jasna z inspiracji osobistej Adama Michnika. Zadawane są pytania – kto finansuje ten cały ruch, z sugestią (zapewne zwolennicy PiS-u doskonale wiedzą co mówią na ten temat), że taki spęd w Internecie to można sobie zorganizować tylko płacąc sowicie jakimś trollom. Znalazłem też wezwanie do natychmiastowej (zapewne profilaktycznej) delegalizacji nieistniejącej jeszcze formalnie organizacji… Pewien mocno kontrowersyjny (mógłbym go określić jego własnym językiem, ale to mnie brzydzi) walczący o istnienie medialne zakompleksiony bloger posunął się do wydalenia z sobie informacji, jakoby wymieniony wyżej Mateusz, działając pod innym nazwiskiem, “przekręcił” owego autora na jakąś forsę…
Nie ograniczono się do wyzwisk czy produkowania rozmaitej (to nie literówka) bublicystyki. Umieszczono w Internecie liczne fałszywki, rzekome witryny czy publikacje Komitetu, mające na celu sianie zamętu i rozbijanie ruchu, a także zapisanie na jego konto jakichś zupełnie paranoidalnych pomysłów czy poglądów… Nie wykluczam, że bojówkarze prawicy zechcą i fizycznie do niego przeniknąć.
No, hejt pełnowymiarowy został uruchomiony. Nie wiem, jak to określić: rzecz ma cechy zarówno akcji zbiegów z psychiatryka, jak działania zorganizowanych partyjnych Sturmabteilungen, czy jakichś szachermacherjugend. Jak kto woli, drużynnikow (chyba Putin ich reaktywował, ale nie jestem pewien) Nie wiem, czy bardziej mnie to wszystko rozśmiesza, czy brzydzi.
Co mnie naprawdę martwi, to fakt zdarzającej się krytyki ze strony kręgów lewicowych. Zdaje się, że ta strona sceny politycznej, ku mojej wielkiej przykrości, popada w klasyczną sekciarską paranoję. Co, szanowni towarzysze, jest absolutnie pewnym kursem na najbliższy śmietnik; weźcie to pod uwagę.
Tymczasem tyle. Będziemy współpracować z KOD-em dalej. Proszę się spodziewać kolejnych informacji w tym miejscu – a po adresy, kontakty, deklaracje i oświadczenia KOD-u sięgnąć na ich stronę. Raz zatem jeszcze: oto adres jedynej oficjalnej (i innej nie będzie, ewentualne inne są podróbkami i fałszywkami prowoków): www.komitetobronydemokracji.pl.
Aha, jedno jeszcze: to nadal jest dobra nowina.
Bogdan Miś
Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz. Próbowałem to już mówić, ale rozumiem, że entuzjazm nie pozwala na trzeźwe spojrzenie.
Skąd Ci przychodzi do głowy kontrowersja analogowi – internetowi?
Przeżyłem już wiele akcji internetowych, pisałem o tym, w tym powstanie Ruchu Palikota, bo on właśnie tam powstawał. I widziałem wszystkie niedostatki tej akcji i jej ostateczne rezultaty. Stąd mój sceptycyzm.
Liczba lajków na FB nie znaczy nic (słownie: nic), zero.
Jeśli sądzisz, ze PiS przestraszy się liczby internetowych lajków, to jesteś w błędzie. 99% ludzi “popierających” w necie cokolwiek nie ruszy się sprzed komputera.
Do tego “zawodowi aktywiści”, których łatwo ośmieszyć, zdyskredytować, właśnie w internecie, nie gdzie indziej.
Brałeś to pod uwagę?
Internet jako narzędzie komunikacji – tak, ale nie jako narzędzie tworzenia czegokolwiek. Można się srodze zawieść.
Ponadto odbiega to mocno od idei p. Łozińskiego, nie wiem czy zauważyłeś. Mam swoją teorię dlaczego, ale na razie wolę nie psuć zabawy. Z idei p. Krzysztofa nie ma tam niczego. Kompletnie niczego, więc uważam powoływanie się na nią za nadużycie.
Przepraszam, że tak ostro, ale sam sprowokowałeś.
Ok, popularyzuj, chwal, wynoś pod niebiosa, ale daj już spokój, proszę, z tym wyklinaniem inaczej myślących (bo w sumie do tego sprowadza się ten tekst.
Naprawdę sądziłem, że rodzi się poważna inicjatywa. Do teraz byłem cały za. Do teraz.
Nie wykluczam, że się mylę (pewien bliski mi młody dżentelmen mówi mniej więcej to co ty – mianowicie, że media społecznościowe są w gruncie rzeczy utrwalaczami status quo, bo aktywność w nich jest w istocie działaniem zastępczym wobec aktywności prawdziwej), ale nie ukrywam, że byłbym smutny. Czas pokaże.
Dodam, ku własnemu pocieszeniu – od Mateusza:
Szanowni Państwo!
Kończy się kolejny dzień wytężonej pracy. Rozmowy z osobami, które mogą nam poradzić, jak działać, które chcą nas wspierać, które pomagają nam zbudować ruch, jego program, jego strategię medialną, rozmowy z mediami.
Ponieważ jest już późno, nie będę wchodził w szczegóły, a powiem o tym, co najważniejsze.
Wspaniałe spotkanie w Warszawie! Sala pękała w szwach. Wspaniała atmosfera zapału do działania w obronie wolności i demokracji. Sala, która jest przeznaczona dla 50 osób pomieściła chyba dobrze ponad 150 osób. No, część stała na korytarzu.
Jeżeli tak będą wyglądały wszystkie nasze spotkania, to w najbliższym czasie będziemy musieli myśleć o wynajęciu Stadionu Narodowego chyba na ogólnopolskie spotkanie 😛 No, może Torwaru albo sali Kongresowej na razie, jeżeli w stolicy.
Pozwoliłem sobie ukraść od Was na spotkaniu trochę pozytywnej energii! To mnie motywuje do działania. Niestety, nie mogliśmy z Krzysztofem Łozińskim być do końca. Liczę na sprawozdanie niedługo. A może spotkanie jeszcze trwa?
Jeszcze raz serdecznie dziękuję!
Tworzymy własne Komitety! To się już dzieje! Komitety w realu! To już nie jest klikactwo na fejsuku! To się dzieje naprawdę.
Język red. Misia jak zwykle bezkompromisowy. Biorę na to poprawkę i nie obrażam się.
O KODzie wypowiedziałem się raz i… wystarczy. Nie będę mu robił pod górę, bo na to nie zasłużył. Nawet podrzucę jeden link, a nuż się przyda: http://www.inpris.pl/fileadmin/user_upload/documents/rekomendacje_wybory_sedziow_TK.pdf.
O komunikacji społecznej mógłbym się nieco powymądrzać, ale… też się powstrzymam. Ważne, żeby wiedzieć, wokół czego (cel) zbiera się ludzi. Bez tego odejdą, dystansując się na szkodę całego (mgliście zarysowanego) środowiska.
Dobra, koniec komentowania (gryzę się w palec).
Myli się pan.Nowoczesna powstawała w internecie i teraz jest w sejmie i jako jedyna broniła w nocy demokracji gdy PO wyszła z sali
@j.Luk
Spróbuję Panów pogodzić.
Jestem jak najdalej od hurra optymizmu (choć można odnieść wrażenie, że jest inaczej 🙂
Mam mnóstwo zastrzeżeń, obaw, wątpliwości – wyraża je Pan w swoim komentarzu.
Podobnie jak Pan uważam, że Krzysztof Łoziński miał co innego na myśli.
ale…
i tu przyznaję rację Panu BM.
–
Nawet najbardziej otwarty na nowe technologie człowiek, który urodził się przed rokiem 1990 jest analogowy. Dlatego myślę, że chociaż pan KŁ opisał jak to powinno wyglądać, to (tak mi się wydaje) rozumiał, że “struktura”, którą proponuje, to jedynie przykład strategii z minionej epoki. Że cokolwiek powstanie dziś, powstanie w inny sposób, w innym trybie i będzie miało inny kształt. Gdyby się trzymać propozycji (formy) KŁ, aby zebrać taką grupę trzeba by na to kilku lat, dużych środków (i dziś by się to nie udało, bo ci (młodzi), którzy muszą to zrobić są inni, inaczej myślą, inaczej reagują i wszyscy mają ADHD.
*
KŁ: “A więc, trzeba zebrać grupę ludzi”.
To robi KOD. Wszystko inne robi inaczej.
*
1 – autorytety: dziś nie istnieją. Są celebryci. Są osoby świadome tego, co i kiedy powiedzieć, żeby zebrać oklaski. Najlepszy przykład, to pewne nazwiska na liście potencjalnych autorytetów. Skóra cierpnie, bo są to osoby, które przyczyniły się do obecnej sytuacji (czego członkowie KOD nie wiedzą, bo jak pisałam gdzie indziej, teraz nikt nie sprawdza źródeł), a ponieważ (te osoby) “wypadły z gry”, mówią teraz w mediach to, co trzeba w danym momencie, żeby wrócić do gry, już na innych plecach.
–
2 – ludzie KOD działają jawnie (a więc są wystawieni na odstrzał), ale oni nie mają tej świadomości. Wyrastali w czasach Big Brothera, a nie SB. Nie doświadczyli inwigilacji, nie odrobili lekcji z PRL-u.
–
3 – nie myślą “niuansami”, metaforami. Żyją w czasach hiperrealizmu i dosłowności. W świecie zdań prostych (i szybkich), zdań chwilowych, myśli bez myśli. Treść przestała być celem, liczy się zdobycie przewagi, pokonanie wroga. Grają w “strzelanki” i strzelają słowami, nie ponosząc za to żadnych konsekwencji.
TAKA JEST RZECZYWISTOŚĆ
*
KŁ: “A co robić? To samo, co robił KOR. Pisać listy otwarte i zbierać pod nimi podpisy (można przez Internet), tworzyć raporty (takie jak nasz „Raport Gęgaczy”, żadna dyktatura nie lubi, gdy „spisane są czyny i rozmowy”), prowadzić dyskusje publiczne i wykłady, organizować pokojowe demonstracje. Organizować pomoc prawną i materialną dla ewentualnych poszkodowanych. Bardzo ważne jest pokazywanie społeczeństwu, jak bardzo jest okłamywane. Zresztą co ja będę Polakom tłumaczył takie rzeczy. Trzeba pokazać że „siła bezsilnych” istnieje.”
*
I myślę, że to właśnie zamierza robić KOD. (O ile wcześniej nie zostanie pokonany, spacyfikowany, nie “utleni się”).
–
Ludzie mogą stracić zapał, bo w Internecie cały czas musi się coś dziać, a kto to ma robić? KOD nie pozwala na obrażanie, linkowanie, na memy, więc istnieje duże zagrożenie, że KODerzy się znudzą, bo FB nie jest miejscem poważnych debat. No i jak długo, garstka osób, może odpierać ataki wyszystkich opisanych “przeszkadzaczy”, bez realnego wsparcia z zewnątrz?
*
I tu otwiera się pole do działania dla autorów Studia Opinii (i innych).
Macie ogromną wiedzę, doświadczenie i świadomość tego, jak się rzeczy mają. Znacie “tajemnice”. Piszecie dobre artykuły. Prowadzicie świetne pismo.
–
Wcale nie uważam, że wszyscy powinni przyłączyć się do KOD, ale uważam, że należy wesprzeć ten ruch ukierunnkowując pewne działania i właśnie WY (jako mgła) możecie to zrobić.
“A co robić?”
–
1. Lekcja historii na SO – w telegraficznym skrócie (1 temat=1 akapit) – aby wiedzieli kto jest kim. Kto jakie ma zasługi i co spartaczył (jak psuł demokrację). To nie ma być nagonka tylko czysta informacja. Co gdzie kiedy, który rząd, w jaki sposób. Aby nie przykleił się żaden złotousty weteran.
2. Wskazywanie narzędzi – sprawdzone strategie działania, taktyki, kontakty.
3. Uświadamianie pułapek – czego nie robić, dlaczego nie robić. Przykłady porażek.
4. Finansowanie – nakierować na KOD potencjalnych sponsorów. Podpowiedzieć jak zdobywać środki.
*
W tekście nie ma wyklinania “inaczej myślących”, ani takiej intencji. BM (określeniem “analogowy”) niefortunnie połączył ludzi skażonych dogmatem z ludźmi myślącymi. Ale proszę o wyrozumiałość.
*
Rodzi się poważna inicjatywa, ale jaki przyjmie kształt, jak się rozwinie, zależy nie tylko od genów (członków grupy), ale i od środowiska. Na razie media się interesują, ale jak pisze BM prawica jest agresywna, przypuściła szturm, lewicy nie po drodze (odcina, co jest dziwne, smutne, niezrozumiałe), a centrum (rozum) śpi >> “demony”.
*
Zachęcam do entuzjazmu. Entuzjazm daje siłę nie do pokonania. Oczywiście czasem para idzie w gwizdek, ale kto nie ryzykuje… Pozdrawiam serdecznie.
***
PS. To moje prywatne spostrzeżenia. Ja nie mam nic wspólnego z organizatorami projektu. Jestem zwykłym członkiem grupy.
@Konteksty Bóg zapłać za dobre chęci. Prawie mnie pan przekonał 🙂
Ale…
Czy zauroczeni pseudopowodzeniem na FB (35 ty. ojejejjejjej…) policzyliście ilu internetowych zwolenników ma PiS? Bo ja ich widzę wszędzie, pod każdym artykułem w necie, są na każdym portalu i to znacznie bardziej widoczni. Znacznie. Pan nie zauważył?
Po drugie skoro powstała strona i wykupiono domenę, cóż stoi na przeszkodzie by na niej organizować grupy regionalne zamiast na FB? Chciałem dołączyć, ale FB mi się zbuntował (on coś do mnie ma, serio) a adresy koordynatorów prowadzą do grup na FB, innej możliwości nie ma. To już Palikot był lepszy i lepiej zorganizowany (mówię z doświadczenia).
Widzi pan, ja nie wierzę w tłumy, a parę już ich w życiu widziałem.
Trzech ludzi zrobi wszystko, tłum nic, najwyżej szum i to chwilowy.
Jeśli walka idzie o rząd dusz rodaków, to pańska uwaga “KOD nie pozwala …[…] na memy…” itd. świadczy, że już poległ, bo przeciwnik wahał się nie będzie. A internet jak mało które medium jest wrażliwe na te swoiste środki wyrazu.
Odwoływanie się do KOR jest śmieszne, bo wtedy były dwie strony, a dziś? Dziś ma pan przeciw sobie nie władzę, nie Kaczystan, z którym stosunkowo łatwo będzie sobie poradzić, ale miliony rodaków wierzących w ich kłamstwa i głosujących na nich. Brał pan to pod uwagę? Czy ktoś z KOD? To jest zupełnie inna sytuacja, niż wtedy, nie da się ich porównać.
List do prezydenta to istne kuriozum! “Szanowny przestępco, uprzejmie proszę, byś rozważył w stosownym czasie ew. oddanie ukradzionych mi rzeczy, o ile nie sprawi ci to jakiejś szczególnej przykrości”.
No super literatura! Tak trzymać!
aktywność w nich jest w istocie działaniem zastępczym wobec aktywności prawdziwej
.
Co to jest “aktywność prawdziwa”?
.
I druga uwaga. Ja sie zawodowo zajmuję przekładaniem elektroniki analogowej na cyfrową. Z sukcesem tworzę nowe układy cyfrowe ktore pełnią funkcje podobne do ich analogowych poprzednikow w fizyce jądrowej. Prosze mi wierzyc, ze to jest precyzyjnie zdefiniowana działalnosc informatyczna (*), ktora z zyciem społeczno-politycznym nie ma nic wspolnego. Wszelkie uzywanie takich analogii w dyskusji społecznej jest dowodem ignorancji albo w jednej, albo w drugiej dziedzinie. To są jakies bałamutne slogany, podobnie jak uzywany do znudzenia “wybor zero jedynkowy”. Jesli mowic takim nieadekwatnym językiem, to juz lepiej nic nie mowic.
.
Specjalnie dla BM: matryce cyfrowe i jezyk VHDL.
Ja sobie pozwolę nie zgodzić się z p.J.Luk. U nas we Wrocławiu działamy w realu jak najbardziej.Było pierwsze spotkanie organizacyjne, w przyszłym tygodniu kolejne, mamy pomysły, które realizujemy ( w ramach oczywiście założeń manifestu ). Z działalnością szerszą czekamy wciąż na rejestrację. I wiedząc to wszystko czy mógłby Pan J.Luk przypomnieć dlaczego i w jaki sposób odbiegamy od idei p. Łozińskiego??
I być może to konkretne działanie nie wpisuje się bezpośrednio w monitorowanie naruszeń instytucji demokracji ale zaraz po powrocie z pracy pojechałem na zakupy. Kupiłem podwójny uchwyt na flagi, za pomocą czterech kołków rozporowych przykręciłem go do elewacji i już od kilku godzin dwie flagi: polska i unijna powiewają przy moim oknie.To taki mój osobisty komentarz do wyczynów mojego( jako obywatela płacącego jej pensję) pracownika Premier B.Szydło.
Wydaje mi sie, ze KOD chcąc nie chcąc jest ruchem politycznym. Roznica miedzy KOD a partią polega na wąsko zdefiniowanej platformie wspolnych wartosci, przy pomocy ktorej KOD chce zbudowac szerokie poparcie (*). Druga roznica jest taka, ze KOD chce osiągnąc cel ustrojowy, a nie zdobyc reprezentacje w parlamencie. W tym drugim punkcie moim zdaniem rysuje sie słabosc koncepcji KOD. Mianowicie, nie bardzo mozna osiągnąc cel polityczny bez reprezentacji politycznej. A jesli do tego dązyc, to trzeba by precyzyjnie okreslic sam cel, sciezkę dojscia do celu, i harmonogram działan politycznych zakładając, ze nie wystawia się reprezentacji do wyborow.
.
Przykładem takiej nieskutecznej politycznie organizacji jest Krytyka Polityczna. Dobrze, ze istnieje, ale jest to organizacja niszowa. Nie mając reprezentacji, w tej chwili Krytyka Polityczna nie ma wpływu na zdarzenia polityczne, choc bardzo by sie taki wpływ przydał.
.
Moim zdaniem, KOD powinien szukac sojusznikow z realnym wpływem na rzeczywistosc, a nie tylko rzeszy kibicow. KOD powinien takze zdobyc finansowanie. Czyli jednak klasyczna polityka, ktora w tej chwili jest potrzebna, zas sprawę reprezentacji wyborczej mozna na jakis czas odłozyc. (Pozniej mozna sie bedzie wycofac z deklaracji, ze nigdy przenigdy nie, i jednak przejsc do klasycznej polityki, jesli bedzie trzeba.) Głowne pytania: kto jest sojusznikiem PiSu we wprowadzaniu dyktatury? Kto ma w tym interes? A kto wręcz przeciwnie? Czyj interes ucierpi, jesli dyktatura będzie wprowadzona? A jeszcze węziej: czyj interes ucierpi, jesli Polska będzie wyprowadzana z UE? Pierwszych nalezy omijac, szykując sie na starcie prędzej czy pozniej. Z drugimi nalezy zawierac sojusze. To jest zadanie dla kierownictwa KOD, a nie dla kibicow. Kibice są od kibicowania.
.
Czyli jednak polityka, bo walka o ustroj Polski to jest polityka. To trzeba sobie jasno powiedziec od początku. A to, ze w tej chwili formuła KOD nawiązuje do tradycji KORu, to jest tylko nalepka. KOD to nie KOR. KOR dawał swiadectwo. A potem przyszła Solidarnosc i pojawiła sie mozliwosc robienia polityki. Michnik powiedział (**) w Audytorium Maximum UW w czasie karnawału: teraz jest czas na politykę, wiec robię politykę. Jesli będzie czas na dawanie swiadectwa, to będę dawał swiadectwo. I tak sie własnie stało, bo przyszedł stan wojenny, polityka sie skonczyła, i wtedy Michnik znowu dawał swiadectwo. W tej chwili jeszcze trwa karnawał, choc ostatnio zamienił sie w ponurą szopkę. Ale jeszcze jest czas na politykę, i KOD powinien sie zajmowac polityką. Miejmy nadzieję, ze nie nadejdzie czas dawania swiadectwa. To powinien byc obecnie cel polityczny KOD oraz wszelkich mozliwych sojusznikow.
.
*)To mozna rzec prawo natury: jesli zgodzimy sie na jedna czy dwie wspolne wartosci, to mozemy sie roznic w wielu innych sprawach i ciagle byc w jednym ruchu. Dwa przyklady to Solidarnosc A.D. 1980, oraz ruch obrony Rospudy.
**) Byłem na tym wykładzie i do dzis pamietam.
matryce cyfrowe i jezyk VHDL
Widzę, ze język VHDL zbiera minusiki. Czyzbym sie znalazł w gronie zwolennikow języka Verilog? No, to moze rozwinę swoja mysl na temat “analogowa – cyfrowa”. Wyroznikami przenosnego internetu nie jest technologia, ale sposob uzycia i miejsce w zyciu danego czlowieka. W czasie kazdej mojej wizyty na kampusie tutejszego uniwersytetu (przejezdzam rowerem do pracy) zdumiewam sie widząc osobnikow i zwłaszcza osobniczki, ktorzy/ktore idą i cos mamroczą. I nawet niekoniecznie mają ręce przy uszach. Po prostu mowią cos do siebie. Z kolei w kafejce w osrodku narciarskim widuję grupy mlodziezy, ktore ze soba nie rozmawiają, tylko siedza obok siebie i gapią sie w swoje sprytfony. To nie ma nic wspolnego z cyfrową naturą tychze. Oni sie po prostu gapią, dotykają ekranow, i cos najwyrazniej przezywają. Kazdy z osobna, a nie w grupie.
.
Cechy charakterystyczne takiego sprytfona to przede wszystkim (1) informacja przede wszystkim wizualna (tzw. kontent, fuj); (2) stała obecnosc w kazdej chwili; (3) skupienie uwagi własciciela na “kontencie”; (4) stałe oczekiwanie na nowy “kontent” i emocjonalne uzaleznienie od takowego; (5) agresywna natura sprytfona, ktory ciągle włascicielowi przypomina o swojej obecnosci i o nowym “kontencie”.
.
Jaki to ma zwiazek z KOD? Ano moim zdaniem taki, ze zarowno KOD jak tez cała awantura zrobiona przez PiS jest znakomitym dostarczycielem nowego “kontentu”. Widac to w niekonczących sie dyskusjach na KODowym fejsie. To nie jest koniecznie złe, ale tak własnie jest. Natomiast polityczna batalia w Polsce jest niestety zarowno prawdziwa, jak tez nie ogranicza sie do walki z “kontentem”. Walka rozpętana przez PiS to jest faszystowska rewolucja oparta na bojowkarskich szumowinach, ktore prezes starannie wybierał z rozmaitych rynsztokow. W ciagu ostatnich osmiu lat prezes i jego sztab stworzyli doskonale zorganizowaną brunatną osmiornicę. A takze swietnie opłacaną przy pomocy pieniędzy wyprowadzonych ze SKOKow. Ta osmiornica atakowała w “kontencie”, a teraz wzięła sie do roboty naprawdę. Walczenie z nia na fejsbuku jest odrobinę spoznione. Ta walka jest realna, stawka jest prawdziwa (Polska albo w EU, albo nie), i mozemy sie spodziewac rosnącej brutalnosci ze strony stronnikow Kaczynskiego. Takiej prawdziwej, w stylu bananowych republik z Południowej Ameryki. Albo gorzej. Fejsbuk temu nie zapobiegnie.
Metoda faktów społecznych rozstrzyga zasadność KOD. Ponieważ ruch uzyskał poparcie internautów w liczbie aktualnej 36.500 członków, to jest fakt społeczny. Można oczywiście wybrzydzać, że to klikactwo na Fb ale to nie jest produktywna postawa. Przechodzenie do tworzenia KOD jako bytu fizycznego, nie tylko wirtualnego jest faktem i zweryfikuje członkowstwo wirtualne. Nawet gdyby tylko 5% zapisanych na Fb „odmeldowało” się fizycznie to i tak sukces. KOD musi się przygotować na działalność długotrwałą, ponieważ tak długo jak rządzi PiS zamachom na demokrację nie będzie końca. Wcale zresztą nie jest powiedziane, że kiedy PiS rządzić przestanie demokracja nie będzie zagrożona.
KOD dlatego jest dobrą formułą działania, ponieważ koncentruje się na obronie porządku konstytucyjnego a nie na walce z PiS. W tym sensie jego cel działania jest uniwersalny, odnoszący się do wielu różnych zagrożeń. Demokracja tak jak ja rozumiemy współcześnie w Europie to rządy większości z poszanowaniem praw mniejszości. Właśnie te prawa mniejszości domagają się ochrony a mniejszości są tak różne jak społeczeństwo: etniczne, rasowe, religijne, polityczne, oraz wszystkie inne.
Szansą KOD jest właśnie spontaniczna aktywność obywatelska. Jej zaprzeczeniem są pisowskie trolle, które muszą być opłacane aby w ogóle zechcieli działać. Ich aktywność będzie działała na szkodę PiS. Nienawiść jest fatalną płaszczyzna integracji, może burzyć ale nie daje niczego zbudować. I to jest największa szansa KOD.
@slawek ja doceniam internet, nawet FB, choć z niego nie korzystam, ale ktoś musi marudzić dla lekkiego otrzeźwienia. Na razie widzę zachwyconych sobą zawodowych działaczy, którzy w spędach mają wprawę, tylko efektów jakoś mniej.
Wie pan ile lajków miała Jola Rutowicz i jej biały jednorożec? I co z tego? A tu wciąż słyszę niezdrowe podniecanie się liczbami. Wolałbym 20 ale konkretnych osób, do których mógłbym mieć zaufanie.
Nie być przeciw PiS? No to dostaniemy coś tak rozmytego, jak inne szlachetne inicjatywy, typu choćby Amnesty International, która sama pogubiła się we własnych ideach.
Jasno zdefiniowany musi być cel i przeciwnik, inaczej większość pary pójdzie w gwizdek.
Ale niektórym to wystarcza.
http://ruslan.pecado.pl/upload2/readfile.php?file=ruslan/maj_1.jpg
Ale niech się pan nie przejmuje. Jak powiedziałem – ktoś musi marudzić, by przynajmniej w opozycji do mojego zdania komuś przyszło do głowy coś rozsądnego.
Advocatus diaboli to przecież nie najnowszy wymysł, a wciąż okazuje się być potrzebny 🙂
Cyfrowo czy analogowo?
Oczywiście cyfrowo, prawie wszystko co chcę wiedzieć mam na ekranie.
No może nie wszystko, czasem trzeba poszperać i wiedzieć gdzie zaglądnąć.
Komunikacja z drugim końcem świata błyskawiczna i można skrzyknąć się w każdej sprawie natychmiast, uzgodnić wszystko co należy i…
No właśnie, spotkać się! Analogowo, czyli osobiście w konkretnym miejscu o określonej godzinie i objawić wcześniej (cyfrowo rzecz jasna) co będzie się w przybliżeniu działo.
Z racji profesji mówię o skrzyknięciu się orkiestry do wykonania czegoś tam, wszyscy są mile widziani.
Chętnych tysiące z całego kraju!
I tu są schody..
1. Kto będzie dyrygentem?
2. Ilu muzyków potrzeba i jakiej specjalizacji.
3. Co potrafią? Czy są zawodowcami? Z jakim doświadczeniem?
4. Ile mogą (chcą) poświęcić czasu na próby, bez widoku zarobienia złotówki ale uznanie słuchaczy powinno to zrekompensować.
Przyszło tysiąc osób, na pytanie kto zna nuty i potrafi z nich grać, 900 zadeklarowało, że będą raczej słuchaczami.
Przyszły dyrygent prosi o podniesienie ręki skrzypków, potrzeba 10 a rąk trzy. Potrzeba dwa saksofony a rąk w górze 10. Potrzeba dwóch perkusistów a rąk 15. Gitara basowa 10 rąk a potrzebna 1.
Fortepian potrzebny jeden a 30 chętnych itd.
Proszę państwa potrzebujemy 50 muzyków ! niestety będziemy musieli zrobić coś na kształt egzaminu! Zostało trzydziestu na sali…
Po miesiącu ustalono skład, po trzeciej probie orkiestry oznajmiłem szefowi, że jak się nauczą to niech mnie zawołają na dzień przed ewentualnym koncertem. Nie zawołali… odwołali koncert!
Tak to wygląda w analogu czyli realu. Prawie zawsze.
Tylko dlatego Jurek Owsiak ma mój szacunek, bo wbrew realiom stworzył coś co będzie jeszcze długo trwało.
Jeden człowiek pełen samozaparcia pochłonięty ideą którą podziwia świat! Chciał i chce zrobić coś dla ludzi!
Oni wszyscy też korzystają z internetu!
Bardzo interesujący i wnikliwy komentarz do powyższego tekstu Bogdana Misia oraz przemyślenia w sprawie listu KODu do prezydenta RP ukazały się jako wpis na blogu http://moskwasadowa.blox.pl/2015/11/Ale-o-co-8222kodzi8221.html
W komentarzu Pani Moskwa Sadowa jest jedno ciekawe zdanie:
“Z kim i jak KOD chce bronić demokracji, skoro sprawy podstawowe dla ludzi ma w tyle, a liczy się dlań jedynie konstytucja? Konstytucja to wartość rozumiana przez nielicznych, demokracja również – dopiero powiązanie tych haseł-pojęć z interesami poszczególnych środowisk i grup może je aktywizować do ich obrony, inne stawienie sprawy skazuje KOD na klęskę.”
.
Ja tez pisalem, ze trzeba znalezc sojusznikow. Wezmy taki TK. Rozgonią? No rozgonią. I co z tego? Dlaczego obywatele mają sie angazowac w obrone czegos, co nie ma przelozenia na ich zycie? Trzeba wiec po pierwsze wytlumaczyc obywatelom, dlaczego TK jest wazny na codzien. A po drugie, trzeba znalezc sojusznikow z wplywami i pieniedzmi, ktorzy chcieliby sypnac groszem w obronie demokracji i konstytucji, jak rowniez nacisnąc zakulisowe przyciski.
.
Tlumaczenie obywatelom to jest marketing. Marketing kosztuje. Niewyspani entuzjasci nie zrobią dobrego marketingu. Potrzebni sa konsultanci i fachowcy, ktorym trzeba zaplacic. Czesc pieniedzy moze przyjsc z reklam. Tu przypominam, ze prawicowe media byly finansowane z reklam SKOKow. Lewicowe i liberalne tez powinny miec swoich reklamodawcow.
.
Zakulisowe dzialania to jest polityka. Do robienia polityki trzeba zidentyfikowac grupy interesu, ktorym jest po drodze z demokracja, a nie po drodze z totalitaryzmem. Tutaj sie trzeba najpierw zastanowic, dokad tak naprawde zmierza Kaczynski i jak bedzie wyglądac sytuacja w rozmaitych scenariuszach. Na przyklad: Jesli oni wypowiedzą kontrakty zbrojeniowe i rozwalą polską armie, to moze nalezy publicznie zaytac generalow, co oni na to, ze nie bedzie czym i kim bronic kraju przed ludzikami Putina? Czy aby na pewno grupa szalencow, ktora rozpieprzą obronnosc kraju, nie powinna zostac odsunieta od wladzy? To jest powazne i delikatne pytanie i pewnie najlepiej zadac je otwarcie. Zakulisowe zadawanie takiego pytania moze sie skonczyc wizytą o swicie, natomiast publiczne pytanie to jest wolnosc slowa i publicystyka. Za to jeszcze nie wsadzają, ale trzeba sie spieszyc, bo za jakis miesiąc juz zaczną.
.
Armia to jest jedna grupa interesu. Przemysl zbrojeniowy to druga, zresztą powiązana. Rozmaity inny przemysl to cala plejada takich grup. Mozna zapytac, co przemysl na oderwanie Polski od Unii? Nastepnie rolnicy. Jesli celem Kaczynskiego jest oderwanie Polski i wprowadzenie satrapii, to nie bedzie doplat dla rolnikow. Co oni na to? Czy aby na pewno wystarczą im dwie msze dziennie zamiast unijnych funduszy? A jesli cele Kaczynskiego sa inne, to jakie one wlasciwie są?
.
Poruszanie sie pomiedzy grupami interesu i proby pozyskania ich dla siebie to jest polityka. Jesli ruch anty-totalitarny potrafi to zrobic, to ma szanse. A jesli nie, to przegra.
Drogi Narciarzu,
Dziękuję za obszerny komentarz. Tak, zgadzam się z tym, co piszesz. A wraz ze mną Moskwa Sadowa, który jest mężczyzną z krwi i kości, choć do dżendera odnosi się z sympatią 😉
Pozdrawiam, Juli
@narciarz2
A jesli cele Kaczynskiego sa inne, to jakie one wlasciwie są?
””””””””””””””
I tu jest pies pogrzebany.
Ma poparcie ludu, nareszcie zdobył władzę czas pokaże na jak długo.
Martwi mnie tylko zestaw psycholi w jego otoczeniu, oby nie wplątali kraju w jakieś g… które skończy się czymś zbliżonym do Majdanu.