Z czymś podobnym mamy do czynienia w polityce. Przychodzi poseł, zwykle dyletant, i proponuje zmiany, które rozwiążą nam wszystkie problemy. Paweł Kukiz uważał że źle się dzieje w kraju bo wybiera się do parlamentu niewłaściwych ludzi. Jako rozwiązanie problemu widział zmianę systemu wyborów – Jednomandatowe Okręgi Wyborcze. To, że dotychczasowa praktyka stosowania tego systemu nie dała spodziewanych efektów, w niczym nie osłabia jego przekonań. To niemądre rozwiązanie poparło ze względów taktycznych PO.
Politycy wprowadzają swoje pomysły na poprawienie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, wiedzą jak ukrócić narkomanię, jak zwiększyć dzietność w kraju, zmniejszyć przestępczość itp. – każdy z nich się na tym zna i nie potrzebuje zdania fachowców.
Nie tylko posłowie są dyletantami. Na stanowiska ministerialne często powołuje się dyletantów, rekomendując ich zalety takie jak „świeżość spojrzenia”, „brak uprzedzeń” itp. Tak mieliśmy już np. w Ministerstwie Sprawiedliwości, gdzie pan Gowin – filozof wdrażał swoje przemyślenia. Chwała Bogu że nie trafił do Ministerstwa Zdrowia, choć tam nie wystarczy być lekarzem żeby wiedzieć co i jak i zmienić.
Wydaje się, że i w tej materii naśladujemy PRL, gdzie na najważniejsze resorty „rzucano” fachowców, a reszta, szczególnie kultura czy leśnictwo, już nie wymagały wiedzy ani doświadczenia i można je było obsadzać jako fuchy dla znajomych czy zasłużonych. Męczyła mnie ówczesna „drętwa mowa” i obowiązująca ideologia, ale nowi władcy stoją na wysokości zadania i tak jak tamtych trudno jest ich słuchać i czytać.
* * * Propozycja widza Szkła Kontaktowego: – Darmowe leki tylko dla drugiego emeryta 75+ w rodzinie. * * * Prawie 10 lat temu wydarzył się wypadek w kopalni „Halemba”, w którym zginęło 23 górników. Prasa szeroko opisywała zaniedbania w kopalni, świadome wysyłanie górników do pracy mimo wiedzy, że w każdej chwili może być wypadek itp. Po 9 latach zapadł wyrok, a teraz sąd apelacyjny skierował sprawę ponownie do pierwszej instancji. Ile jeszcze lat będzie się to ciągnęło?Ale co się dziwić, kiedy prostsze sprawy wciąż się ciągną. W dalszym ciągu (po 3 latach) nic się nie dzieje ze sprawą byłego posła Wiplera. Będąc po alkoholu wdał się w bójkę z policjantami interweniującymi na ulicy. Są zeznania policjantów, Wiplera, zapiski z kamer. Ile jeszcze lat będzie się to ciągnęło?
* * * Przerzucałem kanały i trafiłem na kolejną „miesięcznicę” przed Pałacem Prezydenckim, właśnie kiedy Jarosław Kaczyński z dworem modlili się: – I odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom.Hm. Po co kusić los.
* * * W sejmie debata nad projektem konstytucji zgłoszonym przez Ruch Kukiza.Przypomniało mi się opowiadanie Lema („Jak ocalał świat”), gdzie maszyna skonstruowana przez Trurla likwidowała po kolei wszystkie rzeczy których nazwy zaczynały się na literę n. Przydałaby się podobna maszyna, która zlikwidowałaby parę rzeczy na literę k. Jak by to było miło gdyby nagle zniknęli Kaczyński, Kukiz, Kuchciński, Kurski (jeden, przy tym drugim można by było maszynę zatrzymać), Kamiński, Kempa, Kruk.
Oczywiście maszynę trzeba by w porę zatrzymać, żeby np. nie zlikwidowała kredytów, kasztanów czy kaczeńców, no i pewnych słów na k – bez nich mowa polska zostałaby poważnie zubożona i wszelka komunikacja między Polakami by zwiędła.
* * * W wielu krajach obchodzi się radośnie karnawał. W Niemczech pokazano szereg karykaturalnych figur polityków krajowych i zagranicznych, obwożonych na platformach. Niektóre dość śmieszne. Na jednej z platform figura Kaczyńskiego w czapce i ciemnych okularach trzyma nogę na głowie figury leżącej kobiety uosabiającej Polskę. W Polsce oburzenie i żądanie, aby zwrócić się do niemieckiego rządu „żeby coś z tym zrobił”. Sama reakcja o niebo głupsza od zdarzenia. Warto przypomnieć, że kiedy w polskich gazetach przedstawiano zdjęcie kanclerz Merkel jako Hitlera, nie wzbudzało to u nas specjalnego oburzenia, ani MSZ nie występowało z przeprosinami. * * * Przedziwna dymisja komendanta głównego policji insp. Zbigniewa Maja. Zrezygnował po dwóch miesiącach urzędowania. Jako przyczynę podał wyciągnięcie mu sprawy, gdzie został niesłusznie oskarżony 13 lat temu, a sprawa została wyjaśniona na jego korzyść w 2010 r. (tylko 7 lat zajęło wyjaśnianie sprawy!). Oskarżenie dotyczyło przyjęcia łapówki – 5 butelek wódki i nierozliczenie się z 10.000 zł. Pan komendant twierdzi, że dowiedział się od dziennikarzy, że ktoś znowu wraca do tej sprawy. Uważa to za prowokację oficerów Biura Spraw Wewnętrznych, którym nie są w smak jego nowe porządki.Problem w tym, że sprawa ciągnie się od roku, a więc wrócono do niej jeszcze przed mianowaniem insp. Maja na stanowisko komendanta głównego.
Insp. Maj ma ładną kartę służby, wiele osiągnięć. Natomiast nie ma talentów – nazwijmy to – dyplomatycznych. Kiedy został komendantem głównym, zaprosił dziennikarzy aby pokazać im odziedziczony gabinet i wydziwiał nad łazienką z bidetem (i w ogóle na to, że jest łazienka przy gabinecie), że zainstalowano w gabinecie urządzenia przeciwpodsłuchowe itd. No cóż, jak to mówią „dziwna chłopu wątroba”. Jak na twardziela, jakim się przedstawiał, trochę zbyt wrażliwy na możliwość pokalania „honoru munduru” przez powrót kogoś do dawno wyjaśnionej sprawy. A jak na nominata PiS działał ślamazarnie – zdążył tylko wywalić komendanta stołecznego policji, zresztą starszego od niego stopniem.
Komentarz widza w Szkle Kontaktowym: – Pan komendant zrezygnował, bo nie spodobał mu się gabinet.
* * * Program 500+ przepchnięty. Miało być na każde dziecko, miało być prosto, ale nie jest. Oto przykłady wyliczeń jakie podaje Jakub Ceglarz na portalu wp:Przykład 1:
W rodzinie jest trójka dzieci – 19-latek, 16-latka i 7-latek. Dochód na jedną osobę wynosi w tym przypadku 1400 złotych. Na potrzeby programu, rodzina ta jest traktowana jako posiadająca dwójkę dzieci, bo najstarsze skończyło już 18 lat. Rodzicom będzie więc przysługiwać tylko 500 złotych na 7-latka. Ale tylko przez 24 miesiące. Gdy bowiem córka osiągnie pełnoletniość, najmłodsze dziecko stanie się jedynym w rodzinie. O jakimkolwiek dodatku można więc będzie zapomnieć. I nie ma przy tym znaczenia, że dwójka pełnoletnich dzieci studiuje, wciąż mieszka w domu i jest na utrzymaniu rodziców.
Przykład 2:
Mam dwójkę małoletnich dzieci, ale zarabiam na tyle dużo, że 500 złotych przysługuje mi tylko na jedno z nich. W dokładnie takiej samej sytuacji jest mój partner, z którym żyję w wolnym związku. Czy jeśli weźmiemy ślub, to będą nam przysługiwać pieniądze już nie na dwójkę, a na trójkę dzieci?
Komentarz JC:
Rzeczywiście, w takiej sytuacji, gdy wspólne gospodarstwo domowe zostanie „usankcjonowane” ślubem, rodzina może liczyć na 500 złotych więcej. – Ślub to rodzina – poinformował nas niedawno wiceminister Bartosz Marczuk.
W takim wypadku rodzina będzie liczyć sześć osób, w tym czworo dzieci. 500 złotych przysługiwać będzie natomiast na troje z nich. Ślub jest jednak w takim przypadku wymagany, bo skoro partnerzy nie mają wspólnych dzieci, dopiero wtedy można mówić o „rodzinie”. Bez formalizacji związku zarówno matka, jak i ojciec dostaną po 500 złotych tylko na swoje drugie dziecko.
Sytuacja przypomina dylematy z czasów PRL z kartkami na mięso, alkohol, cukier oraz buty.
PIRS
Sytuacja przypomina dylematy z czasów PRL z kartkami na mięso, alkohol, cukier oraz buty.
…………….
Pirsie, te karteczki na prawie wszystko to waadza wprowadziła na żądanie klasy robotniczej, nieprawdaż? Czyżby to była Solidarność, bo pamięć już krótka..
To były fajne czasy, miałem co miesiąc prawo zakupu 2 flaszek wina, żoneczka tyle samo więc nauczyłem sie pić wino..
A jeszcze papieroski, tyż piknie bo nie paliliśmy, robiliśmy barter albo prezent potrzebującym. Kłopot był potem z benzyną ale jakoś też jeździłem.
aaa był też dodatek na dzieci na tyle wysoki ze nie warto było pracować.. wtedy jeszcze się nie rozmnożyłem więc pracowałem.
To były czasy… oczywiście podłe!
Pamiętam w prawie każdym domu mole mączniaki żywiące się zapasami zgromadzonymi, należało przecież wykupić mąki kasze cukier i wszystko inne bo dawali karki, a czasy były niepewne.
Z dobrobytu to ludowi rządzącemu we łbie sie mniesza i kombinuje po staremu bo nic innego nie potrafi wymyślić.
Kartki nasze obecnie sa ważne na całym świecie tylko zawsze ich brak!
…………
Dzisiaj wigilia.. potem 200-tny PIRS!!!
U Lema to było na „m”!
@A. Goryński
Ależ skąd! Maszyna umiała robić wszystko na N.Najpierw zrobiła naukę, a na życzenie Klapaucjusza aby zrobić Nicość zaczęła najpierw likwidować wszysto na N, a dopiero potem inne rzeczy zanim jej nie zatrzymano.Klapaucjusz miał żal, że zlikwidowała murkwie. Mazyna nie mogła przywrócić niczego co zaczynało się na inną literę, ale przywróciła niesmak, niewiedzę, nienawiść, niepokój itp.
Racja oczywista. Już jak to pisałem, czułem że coś nie tak, bo na drugim planie majaczyła mi ta „nauka”, co też nie odpowiadała kapryśnemu Klapaucjuszowi. Ale przyblokowały mnie te prześliczne murkwie, co ich już nigdy w życiu nie zobaczę.
Pirs ma rację… na N…
A jeśli chodzi o JarKacza, to proponuję przeczytać opowieść o Wszechmocniku Ultymatywnym…
a ja mam „Obłok Magellana” pierwsze wydanie ISKRY 1955 oprawa płócienna..
A pasja SF powstała po odcinkach Obłoku w Przekroju, kolekcjonowałem wszystkie prawie, były rysunki nie pomiatam czyje, Przekrój poszedł na makulaturę jak zdobyłem książkę.
To były czasy… dziś klikamy i mamy!