W środę 23.03.2016 w „Gazecie Wyborczej” ukazał się ciekawy tekst: „Arcypiskup. Numer trzeci wśród hierarchów Kościoła” pióra Adama Czerwińskiego. Poznałem bohatera tego tekstu przed wielu laty jako błyskotliwego filozofa i eksperta z filozofii dialogu. Był recenzentem doktoratu poświęconego filozofii Jean Paul Sartre’a. Znał się na tym. Zresztą w ogóle był specjalistą od filozofii dialogu. Jak na księdza diecezjalnego wydawał się niezwykle otwarty. Jak ks. Józef Tischner. Zdaje się, że Tischnera szczerze podziwiał.
To były lata gdy wielu księży zajmowało się dialogiem. Było to przed rokiem 1989. Potem niektórzy się zmienili i to bardzo. To Marek Jędraszewski urodzony w 1949 roku dzisiejszy arcybiskup Łodzi. On zmienił się nie do poznania.
Z tekstu Czerwińskiego odnotowuję opinię Tomasza Polaka: –
„W sprawie abp. Paetza [poznański arcybiskup, któremu zarzucano molestowanie kleryków] Jędraszewski zachował się fatalnie. Był już biskupem pomocniczym i razem z pozostałymi organizował akcję podpisywania listów poparcia dla abp. Paetza, zmuszając do ich podpisywania księży dziekanów dekanatów archidiecezji poznańskiej. To był powód, dla którego napisałem w „Tygodniku Powszechnym”, że biskupi pomocniczy utracili moralne prawo do kierowania Kościołem w Poznaniu. Dotyczy to na pierwszym miejscu ówczesnego bp. Jędraszewskiego. Jestem przekonany, że musiał wiedzieć o skłonnościach i zachowaniach przełożonego więcej niż inni poznańscy biskupi ze względu na przyjaźń z Paetzem podczas pracy tego ostatniego w Rzymie, kiedy Jędraszewski był tam na studiach doktoranckich”.
To stwierdzenie, że „biskupi pomocniczy utracili moralne prawo do kierowania Kościołem w Poznaniu” rozszerzyłbym. Tacy biskupi w ogóle powinni się podać dymisji, jak to zaleca dzisiejszy papież Franciszek.
Piszę to w Wielki Czwartek, w Kościele katolickim to dzień kapłański.
Z Watykanu do Polski jest dalej niż kiedykolwiek. Nie podzielam „optymizmu” redaktora GW. Być może jak powiada: „Ambicje abp. Jędraszewskiego wykraczają poza Łódź. Podobno liczy na więcej niż stanowisko zastępcy przewodniczącego Episkopatu Polski”. Na ile znam młyny watykańskie, mielące wolno, ale skutecznie. Choć z drugiej strony nieoceniona Wikipedia odnotowała, że:
W marcu 2014 został wybrany zastępcą przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, a w październiku tego samego roku członkiem Zespołu ds. Wizyty Ojca Świętego w Polsce w 2016 roku. 30 listopada 2013 papież Franciszek mianował go członkiem Kongregacji ds. Edukacji Katolickiej”.
Więc wygląda na to, że jego akcje zwyżkują. Sądzę jednak, że dzieje się tak dlatego, że informacje, jakie dochodzą do uszu papieża są bardzo jednostronne. Może ktoś inny powinien dodać jak bardzo upolityczniony jest ten hierarcha i jak bardzo polaryzuje społeczeństwo i to nie tylko Łodzi.
Kariera abpa Jędraszewskiego skończy się w Łodzi, być może wczesną emeryturą. To co robi i co mówi jest w jawnej sprzeczności z tym, co robi i co głosi papież Franciszek.
Stanisław Obirek



„Kariera abpa Jędraszewskiego skończy się w Łodzi, być może wczesną emeryturą.”-jest pan niepoprawnym optymistą. Historia Kościoła Kat. niczego Pana nie nauczyła.
Jestem realistą. Proszę zwrócić uwagę na „karierę” kardynała bernarda Law z Bostonu. Wydawał się niezatapialny i był członkiem bodajże 8 kongregacji watykańskich. Jego następca kardynał Seán Patrick O’Malley jest zaprzeczeniem poprzednika. Nie widzę powodu dlaczego w Polsce nie mogłoby się stać podobnie. Sporo zależy od mediów, por. nagrodzony Oskarem film Spotlight.
Ta Twarz: nie jestem fanatycznym zwolennikiem fizjognomiki. Te zaondulowane w trwały uśmiech usteczka widuję jednak permanentnie na twarzach kłamców i szarlatanów, oferujących np. lekarstwa i przyrządy, co w tydzień zlikwidują moje zmarszczki i nawet uleczą narastające od lat zwyrodnienia kośćca – też w tydzień. Ciekawe, czy on już wtedy tak wyglądał, kiedy go podziwiałeś, jako młodego, zdolnego filozofa, co nawet nie brzydził się egzystencjalnym mężem feministki. Do ludzi co wierzą w Odgórny Przymus Zewnętrzny, nie mam pretensji. Obchodzę się bez niego, ale akceptuję te osobliwości mózgu ludzkiego. Nie można przecież czepiać się rudych, albo daltonistów – że widzą inne kolory niż ja.
.
Jednakże dla tej kategorii pasterzy ustaliłem sobie przed wielu laty prostą ocenę: – ksiądz niepowołany.
.
aha, jestem wrażliwy na „marcowe” cudzysłowy. U Ciebie jest jeden: ten „optymizm”.
W Polsce normą jest bezkarność Paetza. Otwarte sianie nienawiści przez (np) Michalika czy Rydzyka nie spotkało się z reakcją JP II, który zapewne znał dobrze polskich hierarchów. Natomiast Franciszek skazany jest na współpracowników, którzy wcale nie muszą podzielać jego poglądów, ani nie muszą interesować się polskim KK. Dlatego rację miał Miller, gdy mówił przed europejskim referendum ,że JP II jest w Rzymie, a ksiądz proboszcz na miejscu.
Oczywiście lepiej by było, gdyby Pański optymizm potwierdził się.Ja pozostaję jednak pesymistą.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19823369,papiez-umyl-stopy-imigrantow-wierni-zbezczescil-wielki-czwartek.html
Przepraszam, że się zacytuję: „Z Watykanu do Polski jest dalej niż kiedykolwiek”. To zresztą nie pierwszy raz. W XIX wieku też było daleko i w czasie I wojny światowej gdy to Watykan nie wyobrażał sobie niepodległej Polski. Dziś przyczyny rozejścia są nie polityczne, ale religijne. Niektórzy „wierni” utożsamili chrześcijaństwo z fundamentalizmem religijnym, z którym zmagał się Jezus w I w.n.e. a dziś próbuje to robić Franciszek. W obu przypadkach reakcje są boleśnie przewidywalne. Zresztą również wtedy niektórzy przywódcy religijni byli przeciw Jezusowi. Dziś są zbyt tchórzliwi by być przeciw więc biorą go na przeczekanie.
@Obirek wie pan, ja też nie mam już 15 lat, ale po raz pierwszy w katolickiej Polsce słyszę tak otwarcie głosy antypapieskie i to płynące ze środowisk katolickich (przynajmniej teoretycznie). W polskim Kościele panuje coraz większy zaduch.
@j.Luk : co się czepiasz, to Zaduch święty! I jak się czepiają, on się robi Naj, albo nawet Przenaj. I już nie przeskoczysz. Pozwolisz, że zacytuję Jasia H. z czasów mojej młodości: „Denaturat piłem, wodę brzozową – piłem, a popatrz – hydrol mi szkodzi !
P.s. Przepraszam za antyczny słownik. W dzisiejszym pokoleniu mało kto wie, że hydrol, to płyn do hamulców. Dzisiaj to się chyba nazywa D-4. I na stacjach mówią, że co dwa lata trza wymieniać, bo on hygroskopijny i pije wodę, co koroduje cylinderki. Nigdy nie wymieniałem i w okresie 50 lat jazdy (używanymi) samochodami raz mi się to zdarzyło.
no, wlasnie to sa skutki studiowania Sartre, bo gdyby biskup studiowal Alberta Camus na pewno wylpynal na szerokie wody, a tak tonie w bagnie.
Rany boskie, dlaczego ta biedna Łódź ma takie zezowate szczęście?? 🙁