18.03.2022
Dzień, w którym Rosjanie zbombardowali Lwów
1.
To jak to jest?
Rodzi się bandyta. Kradnie, morduje, prześladuje. Tacy ludzie się zdarzają.
Ale społeczeństwo ma na nich sposoby. Historia cywilizacji to w pewnym sensie historia prawa. Sprawdzone przez stulecia paragrafy mówią jasno: bandytę trzeba odizolować od reszty społeczeństwa, ponieważ stanowi dla niego zagrożenie.
Dawniej się wieszało, ścinało głowę albo uśmiercało w jakiś inny, bardziej wyrafinowany sposób; dziś większość ludzkości jest bardziej cywilizowana i bandytę wsadza do więzień; piekła na ziemi, jak w przypadku niektórych więzień azjatyckich, albo ogrodzonych, komfortowych pensjonatów, jak w krajach skandynawskich.
Ale:
Rodzi się bandyckie państwo. Od kilku stuleci napada, morduje, zniewala. Takie państwa się zdarzają.

Społeczność światowa ma na nich sposoby: zapisane są w prawie międzynarodowym. Są odpowiednie trybunały, komisje arbitrażowe, jest Rada Bezpieczeństwa ONZ, mająca do dyspozycji całą gamę środków przymusu.
I nic. Bandyckie państwo pozostaje bezkarne. Bezkarność rozzuchwala, więc bandyckie państwo zachowuje się coraz bardziej bandycko. Stanowi zagrożenie dla świata. Dla istot ludzkich i zwierząt. Dla środowiska naturalnego, czystego powietrza i czystej wody. Grozi wręcz światu nuklearną zagładą.
I nic.
To trochę niesprawiedliwe, nieprawdaż? Że przez te wszystkie stulecia świat nie wyposażył się w odpowiednie środku przymusu, zdolne skutecznie odizolować bandyckie państwo od reszty społeczności światowej.
À propos: Kreml odrzucił wyrok Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości, który orzekł, że Rosja musi „niezwłocznie zawiesić operacje wojskowe rozpoczęte 24 lutego na terytorium Ukrainy”. „Nie możemy brać tej decyzji pod uwagę” – powiedział rzecznik prasowy Putina Dmitrij Pieskow.
2.
Powtórka: wojny wybuchały zawsze. Aby do wojowania szarego człowieka zmusić, wojowniczy władcy mieli dość ograniczoną liczbę środków: terror – dać większe szanse przeżycia na wojnie niż w przypadku odmowy w niej uczestnictwa; perspektywa zysku – łupy i szabrownictwo – żeby zaspokoić naturalną chciwość szarego człowieka do narażenia życia za fanty; fanatyzm – przywiązanie do władcy lub religii plus rozbudzenie nienawiści do „obcego”, żeby „chęć zemsty” przewyższyła strach przed śmiercią.
Zazwyczaj władcy uciekali się do wszystkich trzech tych środków.
Ale w połowie XIX wieku wynaleźli dodatkową, fenomenalną motywację: państwo narodowe. Wokół idei „narodu” można było – jak się okazało – wytworzyć fanatyzm silniejszy niż kiedykolwiek. Naród jako rodzina, inny naród – jako dla tej rodziny zagrożenie. Nigdy wcześniej nie manipulowało się społeczeństwami tak łatwo, jak od czasu wynalezienia koncepcji „państwa narodowego”. Często utożsamianego z religią, ale zawsze zakładającego nienawiść do „obcych”.
Ale nacjonalizm okazał się bronią obosieczną. Bo na nacjonalizm państwa X odpowiadało równie silnym nacjonalizmem państwo Y. I już w kilkadziesiąt lat po wynalezieniu idei „państwa narodowego” doszło do I Wojny Światowej. Była tak dewastująca, że po jej zakończeniu powołano do życia rząd światowy – Ligę Narodów. Jej głównym zadaniem było ograniczenie partykularnych nacjonalizmów na rzecz szerszej koncepcji wspólnoty państw. Pokładano w niej wielkie nadzieje na trwały pokój, ale rzeczywistość szybko doprowadziła do rozczarowania: Liga nie miała środków przymusu, a bez środków przymusu nie ma wiarygodniej władzy wykonawczej.
Więc, kiedy jeden, drugi, trzeci kraj, znów postawiły na agresywny nacjonalizm, reszta bezsilnej wspólnoty światowej musiała się dostosować.
3.
I tak do szło do II Wojny Światowej. Była jeszcze bardziej krwawa i niszczycielska niż poprzednia, „Wielka”, ta, która miała być ostatnią.
Więc kiedy się skończyła, ocaleli przywódcy powiedzieli „tym razem to koniec, musimy ograniczyć suwerenność państw narodowych, dać światowej społeczności możliwość zbrojnej interwencji w krajach, które chciałby do agresywnego nacjonalizmu powrócić.
Bo już było powszechnie wiadomo, że nacjonalizm = wojna, a wojna = ludobójstwo i dewastacja = stracone pokolenia istot ludzkich.
Wokół tej idei zapanował powszechny konsensus, więc powstała Organizacja Narodów Zjednoczonych, a w niej Rada Bezpieczeństwa, która miała prawo zaordynować wysłanie wojsk do kraju, w którym stwierdzono odradzanie się agresywnego nacjonalizmu lub innych zagrożeń.

Niestety, podobnie, jak w Lidze Narodów, tak i w ONZ pozostawiono zalążek autodestrukcji. Nazywał się Związek Radziecki i Chińska Republika Ludowa. Jak pozostałe trzy państwa członkowskie miały prawo wetowania nawet najsłuszniejszych decyzji i rezolucji.
Jak niszczycielski był to zalążek, świat przekonał się już w cztery lata po powstaniu ONZ, podczas wojny koreańskiej. Powstała koalicja 15 państw – członków Narodów Zjednoczonych, która miała odeprzeć komunistyczną agresję na Koreę.
Ale dzięki wsparciu ze strony dwóch państw – członków Rady Bezpieczeństwa ONZ, koalicja Narodów Zjednoczonych tę wojnę de facto przegrała.
Od zawieszenia broni w Panmundżomie 27 lipca 1953 roku świat już wiedział, że ONZ jest wydmuszką, a każdy bandycki kraj znów poczuł się bezkarny.
4.

W tych dniach mnożą się w mediach mniej lub bardziej kompetentne analizy psychologiczne Władimira Putina. D.O. czyta te, co mniej irytują. A to, że mały Wołodia z biednej rodziny z Leningradu był bardzo bity przez łobuzów z dzielnicy, a jak groźni bywają łobuzy z dzielnicy, to zapewne ludzie z pokolenia D.O. dobrze wiedzą. Tam, w uliczkach dzielnicy Wołodia miał nauczyć się zasady, która ponoć przyświeca mu do dziś: „uderzaj pierwszy”. A to, że każdy dyktator, a zwłaszcza dyktator osamotniony, wcześniej czy później przestaje słuchać jakiegokolwiek innego głosu poza własnym. Wśród pląsów i ukłonów dworzan, wśród komplementów i duserów pochlebców, zaczyna wierzyć we własną wielkość i własną nieomylność.
D.O. gotów się założyć, że każdy z P.T. Czytelników w swojej karierze miał przełożonego o podobnych cechach. Nieprawdaż? Więc, jeśli to się zdarza na najniższych szczeblach w środowisku zawodowym, to co dopiero na szczeblach wyższych, tam, gdzie dostęp mają wyłącznie potakiwacze.
Dlatego D.O. myśli, że Putin postanowił się wedrzeć do podręczników historii raz na zawsze. Skoro nie można zająć miejsca koło Piotra I, chce chociaż zająć miejsce koło Hitlera.
Tak, będzie miał złą prasę, jak i kapral Adolf, ale nawet za sto lat będą jacyś nostalgicy, hasający z jego portretami. I to nie tylko w Rosji, ale i w krajach przez Putina podbitych, tak, jak to się dzieje w Polsce z Hitlerem.
A przy odrobinie szczęścia zajmie miejsce koło Mao Tse-Tunga. Mao winien śmierci ponad 70 milionów swoich rodaków, nadal ma swój portret na największym placu Pekinu, sympatyczny zakątek w podręcznikach historii i – co najważniejsze – gwarancje, że nikt nie może o nim mówić źle, pod karą długoletniego więzienia albo śmierci.
5.
Mały Wołodia Władimirowicz, Władimir, syn Władimira, chciał się wedrzeć w poczet wielkich carów matuszki Rassiji, ale guzik z tego wyszedł. Owszem, ustabilizował gospodarkę, ale karygodnie oparł ją tylko na surowcach, z których część, wraz z rozwojem nowoczesnych technologii energetycznych, lada rok, stanie się niepotrzebna. Cały ten względny dobrobyt w Moskwie i niektórych innych miastach Rosji, uzyskał niemal w 100 procentach dzięki współpracy z Zachodem. Nie stworzył nowoczesnego przemysłu, pracującego na rynek wewnętrzny, pogłębiał uzależnienie kraju od zagranicznych nowoczesnych technologii, zaniedbał infrastrukturę, zwłaszcza transportową. Tak skonstruowana gospodarka jest bardzo krucha i może runąć z byle powodu.
No i właśnie teraz ten powód jest.
D.O. czyta analizy, dowodzące, że Rosja ze swoim ogromnym zapleczem, może prowadzić wojnę, taką, jak w Ukrainie bardzo długo, zaś Ukraina, de facto okrążona – nie, w związku z czym musi dążyć do szybkiego jej zakończenia.
Owszem, ale te analizy nie uwzględniają czynnika gospodarczego. Każdy dzień wojny w Ukrainie przybliża gospodarkę rosyjską do krachu. Tak, to bardzo specyficzne społeczeństwo i Rosjanie być może mogą znieść większe i dłuższe wyrzeczenia niż społeczeństwa zachodnie, ale pewnych granic nawet społeczeństwo rosyjskie nie będzie w stanie przekroczyć.
Cóż – być może – by ten proces przyspieszyć, przydałby się jakiś kolejny Lenin?
6.
W swoim pierwszym przemówieniu do narodu po prawie trzech tygodniach Wołodia Putin zdobył się tylko na takie łgarstwo małego chuligana, które dyżurny milicjant w dzielnicowym komisariacie rozszyfrowałby w mgnieniu oka: „To wina rządu ukraińskiego, który odmówił wycofania wojsk z Donbasu. To była ich decyzja”.
A dyżurny milicjant, obyty z małymi chuliganami z dzielnicy, odpowiedziałby „Ty Wołodia nie bądź taki cwany! Gdyby twoje oddziały działały tylko na terenie tych twoich samozwańczych republik Doniecka i Ługańska, to może ktoś by ci uwierzył, ale mnie takich farmazonów nie wciskaj”!
A Wołodia dalej w zaparte, jak na dzielnicy starsi chuliganie uczyli: „Pojawienie się wojsk rosyjskich w pobliżu Kijowa i innych miast nie oznacza, że chcemy okupować Ukrainę. Nie mamy takiego celu”. „My to robimy, by zagwarantować bezpieczeństwo Rosji i dlatego żądamy »neutralnego statusu Ukrainy, demilitaryzacji i denazyfikacji«”.
Wołodia zwrócił się potem do swoich współobywateli „Zwracam się do ciebie. Próbują cię przekonać, że twoje trudności są wynikiem wrogich działań Rosji, ale to kłamstwo. Zachód próbuje rozerwać nasze społeczeństwo, spekulując na temat strat bojowych Rosji i społeczno-ekonomicznych konsekwencji sankcji, w nadziei wywołania buntu w społeczeństwie. I wiem, że wykorzystuje tak zwaną piątą kolumnę, naszych zdrajców, aby osiągnąć swój ostateczny cel, jakim jest zniszczenie Rosji. To jest jak pogrom antysemicki”
Oj, Wołodia… Mają rację ci, którzy mówią, że odjechałeś!
„Zresztą każdy naród, zwłaszcza rosyjski – mówił dalej – jest zawsze w stanie odróżnić prawdziwych patriotów od drani i zdrajców i wypluć tych ostatnich jak komary, które przypadkowo wpadły im do gardeł. Wyplujmy je na ziemię. Jestem przekonany, że to naturalne i niezbędne oczyszczenie naszego społeczeństwa sprawi, że nasz kraj stanie się silniejszy, nasza jedność i nasza zdolność do reagowania na wyzwania”.

No, to chyba było skierowane do jego najbliższego otoczenia, w tym do ministrów obecnych przy tym występie Wołodii.
Wołodia daje do zrozumienia, że wie, że oni knują przeciwko niemu i zapowiada czystkę.
Po raz pierwszy Wołodia przyznał, że nie wszyscy go kochają w jego dzielnicy.
Wołodia naśladuje Stalina, ale niczego się od niego nie nauczył: Im więcej im grozisz, tym szybciej cię sprzątną, Wołodia!
Miał również coś do powiedzenia do cwaniaków, którzy dotąd hojnie finansowali jego bandycką karierę, a teraz zaczynają szemrać: „Nie chcę osądzać naszych rodaków z ich willą w Miami lub na Riwierze Francuskiej, którzy nie są w stanie żyć bez ostryg, foie gras czy tak zwanej swobody płciowej”.
Politolożka Tatiana Stanowa skomentowała: „Te słowa emanują rozpaczą, silnymi emocjami, bezradnością. Po takim wystąpieniu mam wyraźne wrażenie, że wszystko, co władze uznają za ‘zdradę narodową’, zostanie zmiażdżone. Bezwzględnie, okrutnie, bez żadnych ceremonii. Na wszystkich poziomach życia publicznego. Nie tylko media, sprzeciwy i protesty. Ale edukacja i nauka, kultura, styl życia”. „Ten początek końca – kontynuuje Stanowa – daje absurdalne poczucie nadziei”.
7.
Rosjanie trzymają w szwajcarskich bankach miliardy dolarów. Z szacunków Szwajcarskiego Stowarzyszenia Bankowców (SBA) wynika, że może chodzić o kwotę nawet 213 miliardów dolarów (https://tvn24.pl/…/rosja-ukraina-szwajcaria-rosjanie…).
8.
Co możesz zrobić przeciwko bandytom?
Poskarżyć się na nich władzy sądowniczej.
Co możesz zrobić przeciwko bandyckim państwom?
Pewnie myślisz, że nic, ale to nieprawda. Możesz zrobić dużo.
Zacznij od zwalczania wszelkimi siłami nacjonalizmu.
Wyślij ich wszystkich na księżyc, zaczynając od Dmowskiego, potem leć po jego wielbicielach: na księżyc!
Bo nacjonalizm = wojna.
9.
D.O. z pewnym niesmakiem obserwuje, jak niektóre media żerują na tragedii Ukrainy. Te same, jeśli nie bezczelniejsze – „chwyty”, zmuszające czytelników do zwiększania „klikalności”, zwielokrotnione do urzygu zupełnie puste dyskusje na temat wojny, rzekomych win Zachodu, pełne idiotycznych rad dla bombardowanych, walczących i umierających. Te niekończące się transmisje z przejść granicznych, to polowanie na czyjeś łzy, na czyjeś wykrzywione strachem twarze. I to wszystko podlane sosem obrzydliwej hipokryzji i udawanego współczucia.

Ale cóż – na co dzień mamy politykę, mamy partie i partyjki, rządy i nierządy, usiłujące eksploatować to polityczne złoto, jakim jest rosyjska agresja na Ukrainę. Więc czemuż media miałyby się inaczej zachowywać?
D.O. tego świata nie pokochał i raczej już nie pokocha.
Np. zażenowany jest plamą na honorze Financial Timesa, który opublikował niektóre punkty rzekomego porozumienia rosyjsko-ukraińskiego, które okazały się wyłącznie elementami rosyjskiego ultimatum, na które Ukraina nie przystała. Ale FT cieszy się taką renomą, że najpoważniejsze media świata podchwyciły tego scoopa. Który, jak się okazało, nie tylko był operacją komercyjną, ale na dodatek głupią, wykazującą całkowity brak zrozumienia pozycji ukraińskich.
A komentując ten artykuł z Financial Timesa Pies Pieskowicz Pieskow powiedział, że „Są w artykule elementy poprawne, ale generalnie nie jest to poprawne”.
Zażenowany jest przez panią Lu Yuguang, chińską reporterkę państwowej telewizji „Phoenix”, „embeded” w rosyjskiej armii najeżdżającej Ukrainę, nadającą reportaże z Mariupola i przeprowadzającą wywiady z rosyjskimi żołnierzami. „Jako przedstawicielka narodu chińskiego i chińskich dziennikarzy, życzę Rosji szybkiego zwycięstwa” – brzmiały słowa pani Lu w jednym z reportaży.

10.
Scoop to zrobiła „Wyborcza”: „Ilu uchodźców przyjmuje Kościół? Zapytaliśmy 42 diecezje w całej Polsce. Wielkie liczby nie padają. U Rydzyka zero” (https://poznan.wyborcza.pl/…/7,36001,28228532,ilu…):
„Zaledwie kilka diecezji w Polsce potrafi podać choćby przybliżoną liczbę uchodźców z Ukrainy, jaka znalazła schronienie w domach rekolekcyjnych, salkach katechetycznych czy u rodzin w parafiach. Najczęściej pojawia się ogólna odpowiedź „kilkaset” albo „trudno oszacować”. Bardzo sprawnie działa Caritas m.in. w Krakowie, Poznaniu, Katowicach i Lublinie”.
11.
„Jeśli Ukraina będzie kontynuować eskalację przeciwko Białorusi, Mińsk nie pozostawi jej bez odpowiedzi” – powiedział cytowany przez TASS prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka. I dodał: „Jeśli Zełenski odmówi podpisania porozumienia z Putinem, to będzie zmuszony do podpisania aktu kapitulacji”.
D.O. ma do siebie zarzuty natury moralnej, bo łapie się na bezwstydnej myśli, że sprawiłoby mu przyjemność oglądanie trupa Łukaszenki, dyndającego na wietrze na głównym placu Mińska, tak, jak to przydarzyło się Benito Mussoliniemu.
12.
Dziwne rzeczy się dzieją wokół Rosji. Lecący do Pekinu samolot z Ławrowem zawrócił do Moskwy znad Nowosybirska!
D.O. obszernie donosił o rzymskich rozmowach doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivana z guru ds. strategii międzynarodowej w biurze politycznym komunistycznej partii Chin Yang Jiechim. Obaj panowie są uważani za „jastrzębi”, z wrogości do kraju rozmówcy zrobili swoje wizytówki, ale rozmawiali przez prawie 8 godzin i dużo sobie zapewne powiedzieli. A Moskwa nie wie, co.
Stanowisko Chin jest w tej chwili dla Rosji kluczowe, prawdziwe „być albo nie być”. Jeśli Chiny nie pozwolą Rosji obejść embarga, będzie głód, przemysł stanie; będzie katastrofa. Jeśli nie dostarczą do Rosji towarów – będzie katastrofa. I będzie katastrofa, jeśli nie kupią za dolary rosyjskiej ropy, choć jej transport statkami będzie dla Rosji nieopłacalny.
A tu Ławrow zawraca spod samej granicy chińskiej do Moskwy.
Pojawiają się teorie alarmistyczne: Mniej więcej wtedy z moskiewskiego lotniska Wnukowo wystartowało 6 samolotów rządowych, wylądowały w różnych miejscach daleko za Uralem, po czym po chwili wróciły do Moskwy. „Rząd się ewakuuje, bo Putin kazał użyć broni atomowej i spodziewa się kontruderzenia atomowego na Moskwę” – piszą niektórzy komentatorzy, powołując się na opinie europarlamentarzystów.
Ale być może wyjaśnienie tkwi tu: rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki zakomunikowała właśnie, że Prezydent Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinping zgodził się na rozmowę telefoniczną z prezydentem USA. To „jest częścią naszych nieustających wysiłków zmierzających do utrzymania otwartych linii komunikacyjnych między Stanami Zjednoczonymi a Chińską Republiką Ludową. Obaj przywódcy będą dyskutować o tym, jak zarządzać konkurencją między naszymi dwoma krajami, a także o wojnie Rosji z Ukrainą i inne sprawach będących przedmiotem wspólnego zainteresowania”.
Niemal jednocześnie przemówił ambasador Chin w Ukrainie Fan Xianrong. Podczas spotkania z gubernatorem obwodu lwowskiego Maksymem Kozyckim zapewnił, że Pekin „nigdy nie zaatakuje Ukrainy”. Xianrong powiedział również, że Chiny mogą zapewnić krajowi pomoc gospodarczą. Ambasada chińska, po zbombardowaniu Kijowa, przeniosła swoją siedzibę do Lwowa.
13.
Chiny są kluczowe, ale bardzo ważna dla Moskwy jest również Turcja. No i wczoraj Putin po raz kolejny zatelefonował do Recepa Tayyipa Erdoğana. Oznajmił to turecki minister spraw zagranicznych Mevlüt Çavuşoğlu ze … Lwowa, gdzie spotkał się z ukraińskim kolegą Dimitrijem Kulebą. DO Lwowa Çavuşoğlu doleciał …z Moskwy, gdzie spotkał się z Siergiejem Ławrowem.
No i teraz: „Ta wojna musi się natychmiast zakończyć. Kontynuujemy, od pierwszego dnia konfliktu, niestrudzoną pracę, aby położyć kres temu rozlewowi krwi. W tym celu zaprosiliśmy Ławrowa i Kulebę do Antalyi w zeszłym tygodniu. Również w tym celu prezydent Erdogan rozmawiał wczoraj z prezydentem Wołodymirem Zełenskim, a dziś odbył rozmowę telefoniczną z Władimirem Putinem” – powiedział Çavuşoğlu.
I dodał: „Nasze poparcie dla integralności terytorialnej i suwerenności Ukrainy jest całkowite, jest wynikiem naszego sojuszu i naszej pozycji. Prowadzimy dialog z obydwoma krajami, ponieważ chcemy zakończyć działania wojenne i ograniczyć kryzys humanitarny. Nasze wsparcie będzie kontynuowane również w tej dziedzinie. W tym trudnym momencie ratowanie ludności cywilnej jest priorytetem, zakończyliśmy ratowanie wielu Turków z pomocą rządu ukraińskiego i trzymamy wszystkie drzwi otwarte dla Ukraińców i Tatarów Krymskich, których jesteśmy gotowi powitać w Turcji”.
14.
Codziennie dostajemy od sztabu armii ukraińskiej biuletyn strat, poniesionych przez Rosjan (i z pominięciem strat ukraińskich). Wielu, w tym D.O. zastanawiało się, w jakim stopniu takie dane są wiarygodne. Odpowiedział wczoraj wywiad amerykański. „Ponad 13.500” zabitych żołnierzy rosyjskich z biuletynów sztabu ukraińskiego, przeciwstawił 7000 zabitych i 14-21.000 rannych Rosjan.

To więcej niż Amerykanie stracili żołnierzy w Iraku, w Afganistanie razem wziętych, nawet więcej niż na Ivo Jimie – napisał „New York Times” (https://www.nytimes.com/…/poli…/russia-troop-deaths.html)
Zdaniem NYT, jeśli 10% stanu każdej jednostki jest wyłączonych z walki, taka jednostka przestaje być operacyjna. „A tu ten limit został znacznie przekroczony” – pisze gazeta
15.
Delicja: hiszpański pisarz Manuel Vilas napisał w „La Stampie” felieton pod tytułem „Car jest prehistorycznym chuliganem; kraje należy uwodzić, a Putin je najeżdża, bo chce z powrotem zardzewiałą przeszłość z powodów osobistych. My zaś chcemy muzyki, pisarzy, sztuki, my chcemy wolności”.
16.
Mówią, że marzec przychodzi jak lew i wychodzi jak baranek. Dlatego I Symfonia „Wiosna” Roberta Schumanna rozpoczyna się czymś w rodzaju lodowatego podmuchu. Tę pierwszą, lodowatą część kompozytor zatytułował „Początek wiosny”.
Potem rozgrzewają się kolejne trzy części tego cudownie afirmującego życie dzieła, wykonanego po raz pierwszy pod batutą Felixa Mendelssohna w marcu 1841 roku. Po delikatnej drugiej części Larghetto i energicznym Scherzo, radosny finał celebruje świat, w którym wszystko jest już naprawdę zielone.
D.O. wybrał wyjątkowe wykonanie Wiener Philharmoniker pod dyrekcją Wilhelma Furtwänglera z 1951 r. Zapis był bardzo złej jakości, ale w 2012 został poddany remasteryzacji, która uczyniła zeń coś niezwykle przyjemnego w słuchaniu. Genialny kompozytor, genialny dyrygent, genialna orkiestra. Idealny utwór na wiosenne przesilenie.
To tak w przeciwieństwie do słów wybitnego pianisty rosyjskiego Borysa Bieriezowskiego, który w reżimowej telewizji rosyjskiej nawoływał do odcięcia Ukrainie energii https://wyborcza.pl/7,113768,28231737,rosyjski-pianista….
Może ty jesteś pianista wybitny, Bieriezowski, ale иди нахуй.
Jacek Pałasiński
