29.06.2024

Jak się zastanowię, to mógłbym wykonywać wiele zawodów. Mógłbym układać glazurę, mógłbym uczyć w szkole matematyki, mógłbym być trenerem piłkarskim, mógłbym być Ministrem Edukacji, mógłbym być szefem kuchni, mógłbym być nawet ambasadorem.
Jest jednak kilka zawodów, których nie ośmieliłbym się wykonywać. Nie mógłbym być chirurgiem, nie mógłbym grać w orkiestrze, nie mógłbym hodować zwierząt, ani nie mógłbym opiekować się dziećmi upośledzonymi umysłowo.
Znając swoje ograniczenia, nie mogę się nadziwić, że różni ludzie godzą się pełnić funkcje, do których nie mają absolutnie żadnych kompetencji. Wspominamy panią muzykolog, co badała katastrofę samolotu w Smoleńsku, ale czy Koalicja 15 Października stawia na czele różnych firm i agencji ludzi najbardziej kompetentnych?
Niestety, mamy wysyp socjologów, politologów, prawników, i innych tzw. „humanistów”, którzy mają uczestniczyć w tworzeniu „gospodarki opartej na wiedzy”. Określenie to, przypominam, oznacza wiedzę fizyków, inżynierów, chemików, czy biologów, a nie humanistów.
Hazelhard
Zobaczcie Państwo, co ze słowem „wiedza” zrobili politycy i dziennikarze… Wczoraj w TVN poseł Przydacz pytany o fundusz sprawiedliwości, odpowiada, że nie ma 'szczegółowej wiedzy’, zamiast odpowiedzieć 'nie wiem’ (choć wie wszystko!). Dziennikarka pyta więc drugiego rozmówcę, jaką 'ma wiedzę’ w tej sprawie? W kontekście felietonu Hazelharda wniosek jest jeden: ryba nie tylko psuje się od głowy; ogon też jest w rozkładzie…
Fakt! Fakt! – skazała sobaka !!! („Prikljuczenija Czipollino”) – Przygody Cebulka czytałem najpierw po rosyjsku. Ubudubu ! Niech żyje Hazelhard, PREZES NASZEGO KLUBU OPTYMISTóW LEPIEJ POINFORMOWANYCH. czyli pesy… Zło systemowe PRL-ki nie pozwalało „rozrzedzić gówna” przez udział „porządnych” ludzi w partii. Ale za mojej pamięci u nas każda inna partia po dojściu do „wadzy” gupiała, tlaciła lozum i zaczynała się kulwić.
Z pozoru niemożliwe, ale dla mnie jedyne wyjście z tej sytuacji, to powiązanie tzw. kierowniczych stanowisk z możliwie najniższym wynagrodzeniem. Bo wtedy tylko ci, którym naprawdę zależy…
Albo drogą referendum zdelegalizujmy na wieki jakiekolwiek partie polityczne. Howgh !
Zaraz usłyszę, że oni, dostając tak mało, oczywiście będą podatni na łapówy. Może tak. Ale zawsze będą lepsi niż gównoznajcy.
Nie rozumiem dlaczego nie wspomniałeś o ekonomistach.
Co zaś do wyraźnego uprzedzenie do humanistów powiem Ci tak: inżynier, ekonomista, chemik, fizyk itp. powiedzą Ci „jak”
Humanista powie Ci „po co”.
Niechęć do humanistyki sprzyja społeczeństwu w którym wiedza, nauka, fakty, mają o wiele mniejsze znaczenie niż emocje i osobiste przekonania, nabywane zresztą najczęściej nie wiadomo skąd. Dewaluacja humanistyki który trwa od początku lat 80. ubiegłego wieku ma już swoje konsekwencje w postaci wysypu ordynarnej głupoty na zachodnich uniwersytetach, czy antyszczepionkowej histerii, także w Polsce.
A gdyby tak humanizmem zastąpić religię, czyż nie byłoby to o wiele sensowniejsze. Religia to żadna wiedza. To jakiś zlepek zabobonów, przeczuć i uczuć. Bardzo ludzkie. Jeśli tylko nauki ścisłe dostarczają nam wiedzy to co z psychologią, z naukami społecznymi?
Ministrem Edukacji chciałbyś być w tym XIX wiecznym bałaganie prawnym i organizacyjnym? …
No daruj… Szkoda młodego zdrowia i głowy na skazanie na porażkę w tym socrealizmie centralistycznym.
Ale – gdyby ci różni „…olodzy” humanoloidalni uczęszczali do takiej podstawowej szkoły kanadyjskiej, jak opisana tu w SO w skrócie w trzeciej części „Tryptyku szkolnego”( Krzysztof J. Konsztowicz: Tryptyk szkolny. Część trzecia – przykład szkół publicznych w Kanadzie – Studio Opinii), to nie trzeba by żadnej przekomarzanki, bo od dziecka wiedzieliby o co w tej gospodarce chodzi, znaliby wartości i koszty i rozumieliby czego chcą od życia a życie od nich i rozumieliby swoje miejsce w tym teatrze. Mogliby rozwijać swoje talenty i prace nad tym co lubią i tak jak lubią, a nawet czasem umówić się na piwo z kolegą inżynierem, bo ciekawych wspólnych tematów zawsze znalazłoby się sporo. Choćby – Wimbledon a sprawa polska…