Gdyby to zrobił Jan Paweł II to wszystkie polskie media pisałby o jego nadzwyczajnych talentach dyplomatycznych i niezwykłym wprost miłosierdziu.
No, wyobraźmy sobie: Jan Paweł II rozmawia z Gorbaczowem, a ten mówi, że zważywszy na to jak ten papież się zachowuje to on gotów się nawrócić.
A tak właśnie się stało po spotkaniu papieża Franciszka z prezydentem ciągle komunistycznej Kuby. Przytaczam za PAP:
Kubański prezydent zapowiedział, że nie opuści żadnej mszy, która papież odprawi w jego kraju podczas wrześniowej wizyty. Mówiąc o blisko godzinnym spotkaniu z papieżem w Watykanie, Raul Castro stwierdził, że bardzo łatwo znalazł z nim wspólny język. Franciszek jest jezuitą, a on chodził do szkół jezuickich. Przyjaźnił się też z brazylijskim jezuitą frei Betto, jednym z ojców teologii wyzwolenia.
Castro podkreślił, że jest pod wrażeniem mądrości i skromności oraz wszystkich przymiotów papieża Franciszka. Powiedział, że czyta wszystkie jego wystąpienia i jeśli nadal będzie mówić to samo, gotów jest znów się modlić i być chrześcijaninem, choć był to tej pory komunistą. Dodał, że wcale nie żartuje.
Dziennikarze obserwujący prawie godzinne spotkanie w małej salce przy watykańskiej Auli Pawła VI informują, że papież podarował przywódcy kubańskiemu medal z wizerunkiem świętego Marcina, okrywającego płaszczem ubogiego.
– Właśnie to musimy robić; musimy okrywać biedę i pomagać ludziom. Lubię wręczać ten medal, bo to znak dobrej woli – mówił Franciszek do Raula Castro. Podarował mu także swą adhortację apostolską “Radość Ewangelii”, pełną społecznych odniesień. -To jest tekst, gdzie są deklaracje, które się panu spodobają – wyjaśnił papież.
Castro dał Franciszkowi obraz kubańskiego artysty Kacho, przedstawiający krzyż z drewna z łodzi, jakimi podróżują imigranci. Malarz obecny w delegacji do Watykanu powiedział papieżowi, że zainspirowała go jego wizyta na włoskiej wyspie Lampedusa, na którą docierają imigranci i uchodźcy z Afryki.
W tym samym czasie czytam homilię abpa Józefa Michalika wygłoszoną w Krakowie. Niby ten sam Kościół, a dwa różne światy. Przepaść między polskim episkopatem a papieżem Franciszkiem ciągle rośnie. Zastanawiam się czy ktoś będzie mógł ją kiedyś zasypać.
Stanisław Obirek
Rany Boskie, mam nadzieje, ze ten Franciszek nie pojedzie do Korei Polnocnej. Juz wiem co Obirek napisze o tym.
A dlaczego nie, co Pana W.Bujaka tak przeraża, że Kim Dzong Un się nawróci, to przecież dla tak gorliwego katolika perspektywa uskrzydlająca (powinna być).
Powtorze wyjatki z mojego poprzedniego komentarza. W Polsce działa gracz, ktorego byc nie powinno w grze o swiecką władze polityczną. A mianowicie Koscioł. Ta organizacja wyrosła w rywalizacji z powaznym przeciwnikiem (PZPR), w ktorej wykazała sie sprawnoscią z pozytkiem dla kraju. Jednak powazny przeciwnik zniknął, a Koscioł nie tylko pozostał, ale przejął mentalnosc i metody byłego przeciwnika. Biskupi wskoczyli w role sekretarzy wojewodzkich i poczuli sie w tej roli niezwykle komfortowo. Społeczenstwo to zaakceptowalo. A juz zwłaszcza politycy, ktorzy tez wyrosli w cieniu PZPR i Koscioła. Z tego wynikła rzecz dosc nieoczekiwana: wrociło nowe. Wrocili oficerowie polityczni pod nazwą kapelanow, aktywisci partyjni w szkołach i instytucjach, wrociła nadgorliwosc, wazeliniarstwo, i asekurantyzm. Mozna powiedziec, ze Homo Sovieticus gładko przekształcił sie w Homo Catolicus. A moze nie musiał sie nawet przekształcac. Zmienił jedynie kolor krawata.
.
Nie spodzewajmy sie, ze sekretarz partyjny pan Michalik nagle przeksztalci sie w chrzescijanina. Tym panom nawrocenie raczej nie grozi. Nie ten format, nie ten intelekt, nie to sumienie.
Nie jestesmy jako narod, panstwo pierwsi w niczym. Moze to byc zrodlem frustracji i kompleksow, ale ma tez swoje dobre strony. Mozemy uczyc sie na bledach innych. Byla banda czworga w Chinach, tez mysleli ze maja recepte na wszystko. Dajmy sobie czas. Niech ten genderyzm, ustawy antyprzmocowe, ateizm, dziesiec plci czlowieka gdzies na swiecie pokaze swoje przewagi, sprawnosc.Na Stronie24 ktos zacytowal Stanislawa Lema, esej o hitleryzmie i komunizmie (nie udalo mi sie znalez linku). Uboczny efekt ateizmu. warto poczytac. Mamy Irak, Afganistan, Libie, Syrie a wy dalej poniesiecie demokracje do krajow gdzie ona nie dziala. W imie czego?
Przepaść owszem, rośnie, ale nie miedzy naszym Kościołem a papieżem Franciszkiem, tylko naszym Kościołem i resztą świata.
Wspominałem już kilkakrotnie książkę “Pytania o chrześcijaństwo”, która była tego dowodem, a wyszła gdzieś na początku pontyfikatu JPII.
Wywiady z chrześcijańska elitą (także świecką) plus ateistami typu Sciascia ukazywały tematy, którymi ona się pasjonuje. Żaden z nich nie był i nie jest obecny w Polsce. Zresztą może to i lepiej, bo nie wyobrażam sobie kogoś na poziomie Michalika w tej dyskusji.
Co zaś do radości z nawróceń, to nie jest tak einfach, panie profesorze 🙂
Przypomnę, że i Mieszko I i Jagiełło nie cieszyli się specjalnym uznaniem wśród naszego kleru, choć teoretycznie powinni.
To ciekawa tradycja. Zamiast radości podejrzliwość, “czy on aby jest prawdziwym chrześcijaninem”.
A tradycja, jak wiadomo, rzecz święta 🙂
Zgoda, ale świadomość tego faktu (rosnącej przepaści) dopiero teraz staje się coraz bardziej powszechna. A co do dwuznaczności nawróceń “przywódców narodu” pełna zgoda, no i brak jasnych kryteriów (a raczej arbitralność ich ustalania przez kler trzymający władzę) to dodatkowa trudność. Niemniej jednak sądzę, że Raul Castro dostrzega wspólny grunt – wrażliwość na biedę, co w katolicyzmie oznacza teologię wyzwolenia, która dopiero dzięki Franciszkowi zdobywa należne miejsce (por. artykuł w “The Guardian”, który mi podesłała studentka uczestnicząca w zajęciach poświęconych właśnie teologii wyzwolenia: http://www.theguardian.com/world/2015/may/11/vatican-new-chapter-liberation-theology-founder-gustavo-gutierrez#img-2