Jacek Parol: Referendum3 min czytania

referendum glosowanie wybory2015-08-19.

Kilka słów o referendum dla tych, którzy już nic nie kumają i nie chce im się rozkminiać wypowiedzi kolejnych polityków.

Referendum nie będzie ważne. Nie ma szans na taką frekwencje, która zapewniłaby ważność referendum, a nawet gdyby jakimś cudem okazało się ważne, to i tak nie oznacza to automatycznego wejścia w życie od następnego dnia. W zasadzie na stwierdzeniu, że frekwencja rozłoży referendum można by poprzestać, no, ale może warto zastanowić się, jaki kto ma interes do wygrania.

Prezydent Komorowski rozpisując referendum i wyznaczając datę na 6 września w mniejszym stopniu usiłował poprawić swoje notowania, a w większym zostawić PiS-owi gorący kartofel polityczny.

Referendum ma 3 pytania

– o finansowanie partii politycznych z budżetu

– o tzw. JOW-y

I trzecie nieistotne z cyklu: czy wolisz być piękny i bogaty czy brzydki i biedny.

PiS jest przeciwko zarówno JOW-om jak i zakończeniu finansowania partii z budżetu. Stąd z jednej strony brak jednoznacznego wyrażania stanowiska w sprawie pytań, przy jednoczesnej próbie rozmydlenia niewygodnych pytań poprzez dołożenie kolejnych bezsensownych pytań. W miarę słabnięcia notowań potencjalnego koalicjanta w postaci Ruchu Kukiza stanowisko PiS w sprawie JOW-ów wraca do zdecydowanie przeciwnej tej idei postawy. PiS będzie próbował zdyskredytować ten głos ludu nazywając referendum polityczną akcją PO i Komorowskiego. W ostateczności wezwie swoich zwolenników do zbojkotowania referendum. Patrząc na mobilizację zwolenników PiS-u już to wystarczyłoby zapewne do utrącenia referendum.

Problem polega na tym, że i PO nie do końca jest zainteresowane odpowiedzią na te pytania. Gdyby było, to wielokrotnie miało okazję do postawienia ich na forum Sejmu lub w referendum. Po wykorzysta kampanię referendalną do pokazania, że PiS chce by finansować go z budżetu i nie chce JOW-ów, które okazały się nośnym motywem dla wyborców mających dosyć obecnego systemu. Poza kampanią anty-PiS nie będzie próby mobilizowania elektoratu do udziału w referendum. W obliczu wielce prawdopodobnej klęski referendum nie ma sensu angażować się w przegraną sprawę.

PSL korzystając z okazji, jako wytrawna polityczna p… anienka już demonstruje PiS-owi gotowość do współpracy.

Lewica jest zbyt zajęta ustaleniem jedynek na listach, by zajmować się referendum. Jest spore prawdopodobieństwo, że przegapi również same wybory.

I jeszcze Kukiz i jego ciasteczkową armią. Tuż po wyborach napisałem artykuł na temat wydmuszki, jaką jest tzw. elektorat Kukiza. Postawiłem wtedy tezę, że w miarę przedstawiania swojego programu Kukiz będzie tracił zwolenników aż do poziomu 5-6 %. Przyznam, pomyliłem się. Sukces przerósł możliwości intelektualne i organizacyjne Kukiza już na początku. Kolejne ruchy pokazały, że poza średnim warsztatem wokalnym facet nie ma nic sensownego do zaoferowania swoim zwolennikom. Sypie się zarówno armia Kukiza jak i jego zaangażowanie w idee JOW-ów. W zasadzie od ogłoszenia wyników wyborów Kukiz nie podjął żadnej ofensywy mającej przynieść wygrana w referendum. Główny sprawca całego zamieszania poza wykrzykiwanymi z emfazą wezwaniami do głosowania na JOW-y na koncertach, nie robi nic. No może poza zatrudnieniem psychiatry, co wydaje się sensownym ruchem.

Sytuacji nie rozjaśni Prezydent wszystkich prawdziwych Polaków. Gdy ukaże się ten artykuł będzie już – być może – znana decyzja Prezydenta w kwestii dopisania pytań, zmiany terminu, czy – jak chce PSL – odwołania referendum. Wydaje się, że Prezydent zdecyduje się na rozpisanie drugiego referendum, które odbyłoby się w dniu wyborów i jako „prawdziwe” i potrzebne mobilizowałoby elektorat bliski sercu Prezydenta wszystkich prawdziwych Polaków.

Jacek Parol

 

8 komentarzy

  1. slawek 19.08.2015
  2. Therese Kosowski 19.08.2015
  3. hazelhard 20.08.2015
  4. Marian. 20.08.2015
  5. narciarz2 21.08.2015
    • hazelhard 21.08.2015
  6. j.Luk 21.08.2015
  7. j.Luk 21.08.2015