W przedświątecznym numerze “Gościa Niedzielnego” Prezes Rady Ministrów, pani Beata Szydło wypowiedziała się na temat filmu “Ida”.
Pani Premier wyraziła zdziwienie, że film Pawła Pawlikowskiego otrzymał Oscara. W tym samym artykule stwierdziła, że według niej “akurat ten [film] na pewno nie był promocją Polski, raczej rysował jej negatywny obraz”. Pod względem artystycznym też się jej “niespecjalnie podobał”(GW); na tę opinię o największym od lat sukcesie polskiego kinaodpowiedziała gildia reżyserów filmowych.
pod listem do pani premier figurują podpisy najbardziej znanych twórców filmowych, łącznie z andrzejem wajdą i agnieszką holland.
można było o tym dowiedzieć się z mediów, nie muszę więc przytaczać odpowiedzi. twórcy filmowi, wśród których nie zabrakło Roberta Glińskiego – brata obecnego ministra kultury i wicepremiera – zaprotestowali ponadto wobec obecnego szefa radia i telewizji jacka kurskiego z powodu sposobu, w jaki ida została wyemitowana w programie TV. do filmu dołączono plansze, mające skorygować “niesłuszną” wymowę filmu, który jakoby naraża na szwank wizerunek polski w świecie.
tego typu ingerencja w dzieło artystyczne zdarzyła się po raz pierwszy od obalenia dyktatury komunistycznej.
jeżeli mówię o tej – i tak już bardzo nagłośnionej – sprawie, to dlatego, że chciałbym również zaprotestować jako widz. jedną z zalet demokracji (która formalnie nie została jeszcze uchylona) jest to, że przewiduje ona możliwość zaprezentowania stanowiska przez jednostkę, przemawiającą w swoim tylko imieniu – i głos taki jest, a przynajmniej winien być – wysłuchiwany.
chciałbym zatem dorzucić do protestu filmowców moje stanowisko widza kinowego i w ogóle konsumenta kultury, wprzęganej na moich oczach w ideologiczny rydwan.
szanowna pani szydło, swoją opinię o filmie pawła pawlikowskiego wyraziła pani nie jako widz, lecz z racji sprawowanej przez nią funkcji. jeżeli premier wyobraża sobie, że winien pouczać obywateli jakie filmy mają lubić, a jakich nie, to państwo staje się freblówką, a szef rządu spada w hierarchii do pozycji belfra, który plecie komunały z przekonaniem, że spełnia dziejową misję.
wydaje mi się, że nie z taką intencją wyborcy głosowali na partię, która wytypowała ją na pierwszego ministra. wiązali oni z tą funkcją nadzieję na sprawniejsze niż dotąd ministrowanie machiną państwową, a nie na wychowywanie obywateli i kształtowanie ich gustu artystycznego.
gdyby jednak wyobrażała sobie pani, że uwaga o niskim poziomie artystycznym idy została poczyniona z pozycji widza, to tyle tylko mam do powiedzenia, że pani osobiste doznania filmowe niewiele mnie obchodzą.
jeżeli chce pani występować jako widz, to trzeba również zaakceptować rzeczywistość bez hierarchicznej zależności pomiędzy widzami, a więc to, że nie istnieje i nawet istnieć nie może żaden nadwidz, otoczony tłumem posłusznych podwidzów.
gdyby ta prosta sytuacja przekraczała pani dzisiejsze zdolności percepcyjne, to najbardziej doradzałbym cierpliwość. przyjdzie czas, że wyborcy wyjaśnią pani, na czym polega błąd.
ma to pani jak w banku, a ja żyję już dostatecznie długo, by zdawać sobie sprawę z nietrwałości tego, co zrazu wygląda na wieczność…
O gustach nie ma co dyskutować. Jednak oceny tak formułowane, jak czyni to premier mojego kraju, zawstydzają. Nieodparcie narzuca się określenie użyte prze Stefana Kisielewskiego na określenie rządów Gomułki: dyktatura ciemniaków. Pozostaje czekać na “Gnoma” i “Szmaciaka” jakiegoś Szpotańskiego.
Chciałbym poznać zakres codziennych obowiązków Jęczącej (napisany oczywiście łapką prezesa). Może tam wpisane są takie “koprolaudacje”. Ale może to ze szczerej gorliwości, jak śpiew Beaty Kępy?
ja żyję już dostatecznie długo, by zdawać sobie sprawę z nietrwałości tego, co zrazu wygląda na wieczność…
……………
Podpisuję się oburącz pod tym stwierdzeniem.
PiS zupełnie przypadkowo nadał rozgłos Idzie. Z wybitnego ale jednocześnie niszowego filmu zrobił dzieło masowe. W ten sposób wielu ludzi, którzy nie oglądaliby IDY bez tej wątpliwej, PiSowskiej promocji, poczyniło sobie za punkt honoru film zobaczyć. Z dzieła rozpatrującego uniwersalne, zawiłe problemy życia, zbrodni, śmierci, zagłady, przeżywania w oczach najbliższych “uczynił” zideologizowane kino w wyniku percepcji Holocaustu oczami prawicowych “intelektualistów” i takichże “recenzentów”.
Wypowiedź pani Szydło dołącza do grona dyletantów zabierających głos na każdy temat. Premier nie musi się znać na wszystkim, jednak kompromituje się dokumentnie, kiedy próbuje to robić.
Natan, ja Ciebie podziwiam za kulturę wypowiedzi, a jednocześnie za pracowitość.
Przecież to co powiedziała ta pani można było skwitować jednym słowem. Tyle, że BM pewnie by go nie puścił 🙂
j.Luk: a zobaczmy – te trzy słowa przejdą : Kur wie lepiej. (zapożyczone z Marca ’68).