Jak większość Polaków urodzonych po wolnie nigdy nie miałem okazji uczestniczenia w bar micwie czyli jak to definiuje wikipedia – w „uroczystości żydowskiej, obchodzonej od XIV wieku, podczas której chłopiec żydowski staje się pełnoletni wobec prawa”. Dodać wypada, że dzisiaj coraz częściej spotyka się również żeński odpowiednik tej uroczystości czyli bat micwę, kiedy to dziewczynka wchodzi na równych prawach w świat dorosłych.
Dzięki mojej izraelskiej rodzinie miałem okazję w takiej uroczystości wziąć udział w miniony sabat 4 i 5 lutego w Izraelu. Dokładnie w konserwatywnej synagodze w mieście Hod HaSharon gdzie mieszka mój szwagier Yaron z żoną Simą i synem Gajem, który był bohaterem tej uroczystości. Polecieliśmy z żoną tylko na bar micwę bo musieliśmy wracać do Warszawy już w poniedziałek. Druga siostra Yarona Ofra przyleciała z synem Benem, rok młodszym od Gaja aż z Sydney.
To było wyjątkowe doświadczenie z wielu powodów. Przede wszystkim z tego oczywistego, to było pierwszy raz! Ale były też inne, mniej oczywiste. To była bar micwa w synagodze konserwatywnej, w której nie ma rabina, co w Izraelu jest raczej wyjątkowe. Dzieje się tak dlatego, że w Izraelu dominuje judaizm ortodoksyjny i ultra ortodoksyjny, zaś konserwatywny i reformowany jest zaledwie tolerowanym marginesem.
Ten brak poparcia ze strony dominującej formacji sprawia, że te formy marginalne nie mają finansowego wsparcia państwowa, więc i o rabina trudniej. W praktyce oznacza to, że całe życie religijne spoczywa w ręku wolontariuszy. Zresztą w tym konkretnym przypadku jest też tak, że synagoga mieści się w budynku szkolnym, który tylko w wydzielonej części w szabat przyjmuje funkcje sakralne. Już w piątek wzięliśmy udział w nabożeństwie szabasowym, zaś główna uroczystość miała miejsce w sobotę od godz. 9.00 do 12.00.
Jednak najważniejsze jest to, że uroczystość miała przebieg niezwykle demokratyczny. Modlitwy były recytowane zarówno przez mężczyzn jak i przez kobiety (co jest nie do pomyślenia w synagogach ortodoksyjnych nie wspominając o ultra ortodoksyjnych). Miało to duże znaczenie w przypadku mojej rodziny, gdyż dziadek Gaja już nie żyje, a oprócz mamy i babci ma też dwie siostry ze strony ojca i dwie siostry ze strony matki. Tak więc dzięki egalitaryzmowi konserwatywnej synagogi wszystkie panie mogły na równi z ojcem aktywnie uczestniczyć w uroczystości.
Podobnie jak w przypadku katolickich uroczystości rodzinnych związanych z pierwszą komunią (choć lepszym odpowiednikiem bar micwy jest chrześcijańskie bierzmowanie) całość zakończyła się w restauracji z udziałem nie tylko najbliższej rodziny ale i przyjaciół. Dla mnie wszystko było nowe, ale najbardziej uderzył mnie fakt, że uroczystość ma charakter indywidualny, tzn. wszystko koncentruje się na jednej osobie. Nie jest to więc przeżycie wspólnotowe, jakie pamiętam z własnego dzieciństwa. Nie polega to też na dokładnym odegraniu scenariusza przygotowanego przez księdza katechetę. Tutaj scenariusz pisze rodzina, choć oczywiście recytowane teksty są te same, już od ponad dwóch tysięcy lat. W długich modlitwach i tekstach Tory zdumiała mnie ich koncentracja na chwale Boga, którego człowiek jest wybranym od zawsze partnerem. Nic o grzechu, nieprawości świata. Czysta afirmacja wielkości Stwórcy i stworzenia.
Pomyślałem sobie, że szkoda, że akurat o tym aspekcie swoich korzeni chrześcijaństwa nie zawsze pamięta.
Stanisław Obirek



Jak dobrze jest w coś wierzyć..
Może i ja zacznę?
Boję się tylko co będzie, jak moje indywidualne poszukiwanie Boga zakończy się sukcesem.
Spotkamy się i co będzie? No co?
A jeśli On oznajmi, że jestem jestem idiotą, który wciska się w jego istnienie na tzw. chama? I ma mnie … w.. i jestem przeszkodą w Jego Dziele?
Oj Profesorze, trudne sa poszukiwania sensu istnienia, nikt tego nie podpowie a życie toczy się zgodnie z prawami przyrody, która nie wie co to jest litość.
Życzę dalszych bezowocnych poszukiwań i życzę sukcesu.
Czyli ciągłego tropienia Boga bez osobistego kontaktu z Nim…?
Ten Kontakt, to nasz ostatni oddech.
Szanowny Magogu, pytanie Co jest dla nas Bogiem? Szukamy Boga osobowego, żeby przed Nim stanąć twarzą w twarz w jakimś raju? Hmm… , czy to aby nie jest cd bajek opowiadanych w KK? Ilu nas, tyle wyobrażeń Boga.
Jak dla mnie spostrzeżenie, którym dzieli się z nami prof. Obirek jest bardzo inspirujące do własnych przemyśleń na temat mojej wizji Boga. Mnie – zadeklarowanego ateisty, osoby nie wierzącej w istnienie Boga na obraz i podobieństwo, albo jakoś odwrotnie. CO zatem jest Bogiem, bo pytanie KTO, jak dla mnie jest bez sensu.
W każdym z nas jest potrzeba odrobiny transcendencji i metafizyki. Wszak wszyscy czasem patrzymy na rozgwieżdżone niebo…
Pozdrawiam ciepło
Ja na wydarzenie patrzyłem oczyma chrześcijanina, nawet jeśli moje chrześcijaństwo wielu „prawdziwych chrześcijan” kwestionuje. W synagodze bywam przy różnych okazjach i w różnych odmianach, zawsze mnie uderza koncentracja na Bogu jako źródle przede wszystkim dobra, błogosławieństwa itd. W katolicyzmie nabożeństwa są bardzo zróżnicowane i czasem mam wrażenie, że Bóg jest najmniej ważny. No ale może marudzę.
Z punktu widzenia wiary chrześcijaństwo jest sektą judaizmu.
Wszyscy chrześcijanie są reformowanymi Żydami.
Nie dziwi mnie ciekawość związana ze źródłami ostatecznie wierzymy w tego samego Boga jako ludzie Księgi, do których należą też muzułmanie bliżsi Żydom niż wyznawcy Jezusa.
Swoją drogą obrządki religijne są fascynujące jeśli patrzy się na nie z boku.
W momencie zaangażowania w obrządek jakikolwiek, rozum przestaje działać a wtedy mamy to otacza nas dzisiaj.
Dobry kantor czy muezin w momencie słuchania daje poczucie „kontaktu” z Niepojętym, podobnie śpiewy w cerkiewne jak i nasza muzyka kościelna. To jest piękne. I takie ma być bo każdy jest wrażliwy na dźwięki które połączone z otoczeniem dają „odlot”.
Wiem o tym, szukam tego i chcę brać w tym udział od zawsze.
Człowiek to dziwna istota, w szaleństwie wiary tworzy rzeczy które potrafią wpływać na współwyznawców i nie tylko.
I to jest właśnie piękne…
I dlatego uważam że Bóg fizycznie nie istniał i nie istnieje.
To człowiek jest bogiem kiedy z niczego coś tworzy a to jest doskonałe albo inaczej, piękne….