Każdy człowiek o minimalnej zdolności do autorefleksji w pewnym wieku zadaje sobie pytanie: czy dobrze przeżyłem swoje dotychczasowe życie? Konsekwencją tego pytania jest kolejne, które zaczyna się od słów: „co by było, gdybym wtedy…”. Pytanie to zadają sobie również (a może zwłaszcza) ludzie, których życie można obiektywnie nazwać szczęśliwym.
Oto mężczyzna: udane małżeństwo, dwoje lub troje zdrowych i inteligentnych dzieci, własny dom a w garażu dwa porządne samochody, co roku wczasy w Grecji lub Hiszpanii, grono dobrych przyjaciół. Można by stwierdzić, że spełnione marzenie każdego Polaka, prawie jak z „Rodzinka.pl”. Ale na każdego faceta, również (a może zwłaszcza) na tego z udanym życiem, przychodzi kryzys wieku średniego, kiedy zaczyna zadawać sobie dziwne pytania: gdybym wtedy wyjechał na tamto stypendium, to może dzisiaj miałbym świetną pracę w Hiszpanii; gdybyśmy nie podjęli tak szybkiej decyzji o ślubie, to może podróżowałbym teraz po świecie, podziwiał dzikie stepy Mongolii, nurkował na australijskiej rafie, latał helikopterem nad Wielkim Kanionem.
Taka już jest natura ludzka, że nie doceniamy tego, co mamy, a za najwartościowsze uważamy to, co jest trudno osiągalne lub to, co posiadają inni. Z pewnością takie myślenie jest motorem ciągłego rozwoju, który poprzez nienasycenie jednostek pcha do przodu cywilizacyjny pochód. Jednak czasami zbyt ryzykowne pragnienia mogą doprowadzić do katastrofy, zwłaszcza gdy ofiara kryzysu średniego trafi na okoliczności, które ten kryzys będą podsycać.
Niestety zachowanie przypisywane mężczyznom w pewnym wieku daje się obserwować również w odniesieniu do narodów. Kryzys wieku średniego przechodzi obecnie polska liberalna demokracja. Znaczna część społeczeństwa uznała, że warto się rozwieść z tym kapitalistycznym wymysłem, no bo przecież gdybyśmy wtedy przeprowadzili pełną dekomunizację, gdyby nie doszło do dzikiej prywatyzacji, gdybyśmy żądali więcej przy Okrągłym Stole, gdybyśmy nie dopuścili do upadku państwowych zakładów, gdybyśmy…, gdybyśmy…, gdybyśmy… . Mali ludzie, którzy w tamtych czasach mieli niewiele do powiedzenia, rozniecają wątpliwości i doskonale rozgrywają fakt, że pozytywne zmiany zwykło się traktować jako „oczywistą oczywistość” i należną psu kość, natomiast wszystkie porażki jako złą wolę a wręcz zdradę elit, które do nich doprowadziły. Bodajże Edward Deming, wybitny praktyk i naukowiec w dziedzinie zarządzania, powiedział kiedyś, że ludzie nie dostrzegają jakości, tylko jej brak. Bardzo szybko przestajemy się cieszyć z możliwości dodzwonienia się w każdej chwili do dowolnego miejsca na świecie, traktując to jako rzecz zupełnie naturalną (kto dziś pamięta „zamawianie” rozmów telefonicznych na poczcie). Jeżeli jednak połączenie zacznie się zrywać, będziemy kląć na czym świat stoi – właśnie na niską jakość.
Dzisiaj okazało się, że opisane zjawisko dotknęło nie tylko Polskę, ale również Wielką Brytanię, która dała się uwieść mirażom o powrocie do świetlanej przeszłości. Kryzys wieku średniego w tym kraju skończył się fatalnie – decyzją o rozwodzie. Co najciekawsze, za Brexitem byli przede wszystkim starsi Anglicy, młodzi w wyraźnej większości popierali pozostanie. Zadecydowało więc myślenie w rodzaju, jacy to kiedyś byliśmy potężni, jaka wspaniała była nasza gospodarka zanim przyjechali tutaj ci hałaśliwi Polacy i dziwnie pachnący Hindusi. W duszach zagrała tęsknota za minioną świetnością, za niewykorzystanymi szansami, za tym, że nie podróżowało się po mongolskim stepie, nie nurkowało na australijskiej rafie.
I nieważne, że połowa z tego to bzdury, że mamy skłonność do idealizowania przeszłości, że bez Polaków, Hindusów i Rumunów gospodarka brytyjska byłaby na poziomie hiszpańskiej, że Tchatcher miała rację zamykając kopalnie i zwalniając tysiące górników, że Wielka Brytania już nigdy nie będzie morską potęgą ani żadną inną. Pragnienie ziszczenia pięknego snu jest zbyt silne. Więc łudzeni przez cwanych manipulatorów zaczynamy wierzyć, że jeszcze wszystko można zmienić, że jeszcze będzie przepięknie, odzyskamy utraconą młodość i będziemy mogli zacząć od nowa. Słowem, czas na „dobrą zmianę”.
Historia pokazuje, że społeczeństwa wielokrotnie ogarniały okresy szaleństwa. Przychodziły one zwłaszcza wtedy, kiedy wydawało się, że historia się kończy, że nadszedł czas ostatecznej stabilizacji. Takim zamrożonym światem wydawała się monarchia austro-węgierska, takim skończonym dziełem wydawała się do niedawna Unia Europejska. Obym miał rację, że wkroczyła ona w kryzys wieku średniego, który zakończy się minimalną liczbą rozwodów. Oby nie okazało się, że to starcza demencja.
Piotr Stokłosa



Można to nazwać kryzysem wieku średniego, albo po prostu populistyczną głupotą. Dotyka to zjawisko coraz więcej krajów. Czym będzie rozbita Europa np dla Rosji, która choć goła (hołysze) i wesoła ma tu swoje dalekosiężne plany zdominowania Europy aż po Atlantyk? Jaki los czeka młodą rodzącą się dopiero demokrację na Ukrainie? Niewątpliwie największym beneficjantem Brexitu jest prezydent Putin.
Dlatego warto się wsłuchać w głos rozsądku płynący dziś od Jacka Żakowskiego apelującego do posła Jarosława Kaczyńskiego aby skończył z udawaniem podstawionych rządów premier Szudło i prezydenta Dudy i wziął sprawy w swoje ręce jadąc do Niemiec na wspólne tworzenie nowej strategii w polityce Unii. Niestety dziś to jedyny w Polsce polityk który może reprezentować Polskę na arenie międzynarodowej. Takich czasów dożyliśmy.
Panie Pokonos kochany, czy Pan o tym małym HTY^FB NMNHF$RE co ma jechać do Berlina i robić porządek, pisze poważnie ? Przecież on już powiedział Torańskiej, że chce być tylko emerytowanym zbawcą Polski, a gdyby teraz tam pojechał to skończyło by tym, że najpierw mianował by się Cesarzem Europy.
Zaraz potem walnęła by asteroida o wadze 10 do 1000 potęgi kiloton, bo przecież Ci co latają w tych talerzach i pilnują względnego porządku na tej planecie, na pewno już nie mogli by tego wytrzymać !
@Kolarz: tu nie chodzi o porządki PiSowskie tylko o pokazanie z kim chce być polska polityka. Ani pani Szydło ani pan Duda nie są już tu wiarygodni. Dlatego zgadzam się z redaktorem Żakowskim. Ma Pan lepszego kandydata?
A może tak bez emocji…
http://pl.sputniknews.com/opinie/20160624/3247492/Brytyjskie-referendum-niespodziewany-wynik-ale-przewidywalne-skutki.html
Ceniłem od dawna redaktora Zakowskiego, ale od czasu jak palnął swoje pomysły na temat KOD i Hamasu to zawiesiłem czytanie jego tekstów na 6 miesięcy. Niestety natychmiast zdarzyła mu się recydywa z uznaniem Prezesa wszystkich Prezesów za Ambasadora Nowych Wspaniałych Reform i Idei, na którego przez całe dziesięciolecia czekała cała drżąca Europa Wschodnia, Środkowa, Zachodnia, Północna i Południowa, niczym na zbawienie.
Ponieważ jakoś nie wierzę we wiodące posłannictwo PWP chyba zawieszę czytanie JŻ na dodatkowe sześc miesięcy. No i poszukam sobie jakiegoś innego kompetentnego dziennikarza
Kaczyński to nie mąż stanu, a co najwyżej populistyczna niedołęga i polskie społeczeństwo się o tym przekona, ale cena będzie stosunkowo wysoka jak za takie indywiduum.
@ANDRZEJ POKONOS ciekawa propozycja red. Żakowskiego, ale zupełnie nieadekwatna do okoliczności. Oczywiście JK dzisiaj publicznie zaznaczył, że wobec Brexitu trzeba Traktat Unijny negocjować od nowa. Myśl przednia, ale w ustach JK pozbawiona wszelkiej wiarygodności. Po pierwsze JK z jego projektem satrapii, notorycznie łamiąc konstytucję polską sam lokuje się na antypodach europejskich. Po drugie wizja Unii w wypowiedziach JK przypomina wspólnotę Węgla i Stali z lat 50, no maksimum EWG z lat 70-tych. JK nie zauważył, że Polska wstąpiła do zupełnie innej UE w 2004 r. a dzisiaj ten projekt wymaga poważnych refleksji i działań na rzecz jego spójności w kontekście przyszłości. Po trzecie myśl polityczna JK to mieszanina koncepcji Piłsudskiego, Dmowskiego i Bismarcka oderwana od późniejszych doświadczeń Europejczyków. JK miałby szansę rozmawiać w Berlinie gdyby dysponował reputacją D. Tuska i formatem intelektualnym powiedzmy A. Olechowskiego. Wreszcie ostatnią i rozstrzygającą sprawą jest towarzystwo. Polska w efekcie zabiegów Tuska i Sikorskiego, w ścisłej współpracy z Niemcami grała rolę dużo wyższą niżby wynikało to z potencjału naszego kraju. JK w ciągu kilku miesięcy zniszczył tę pozycję i jeśli ktokolwiek ma szansę ją odbudować to z pewnością nie on. Rozumiem marzenia Jacka Żakowskiego ale ich realizacja jest mało prawdopodobna.
*
Ciekawe procesy będą teraz zachodzić w samej UK. Po pierwsze czeka tamtejsze społeczeństwo rewolta młodych, którzy są blisko projektu unijnego. Po drugie Szkocja zechce ogłosić niepodległość z jednoczesną akcesją do EU. Irlandia Północna przyłączy się do reszty niepodległej wyspy. Wreszcie kolejne władze UK w obliczu wymienionych procesów wewnętrznych oraz trudnych negocjacji z KE mogą zrezygnować z Brexitu jeżeli się okaże, że koszty są wielokrotnie wyższe niż korzyści.
*
Reasumując – Polacy wybierając PiS postanowili strzelić sobie w stopę. Wygląda na to, że społeczeństwo brytyjskie wybierając Brexit zrobiło to samo. Oba kraje stają przed dylematem jak z tego wyjść z możliwie małymi stratami. Przed nami przyszłość być może trudna i zaskakująca, ale poznawczo pasjonująca.
Jak zawsze @Sławek trafia w sedno. Myślę, że nadal należy się wczytać w głos red. Jacka Żakowskiego. Bo nie wiem jak wielu dyskutantów tu zadało sobie ten trud. Choćby w Wyborczej. Polityka europejska jest na ostrym zakręcie i takie tuzy jak podstawieni premier i prezydent w Polsce po prostu nie będą w stanie reprezentować kraju na arenie międzynarodowej, bo zwyczajnie już się zbłaźnili. Jeśli dojdzie do rozłamu w UK, to nie tylko Cameron odejdzie, ale pewnie i popierająca Brexit Królowa. Jest w wieku, gdy niewiele może już z siebie dać, a ewentualna secesja Szkocji i Irlandii Północnej obciążą jej konto. Ale to nie nasze zmartwienie. W tak niepewnych czasach rządy musi na siebie wziąć prawdziwy lider obecnie rządzącej partii.
Ma tu dwa wyjścia: albo diametralnie zmieni swoją politykę i uporządkuje sprawy wewnętrzne w kraju aby móc miarodajnie reprezentować zwarty politycznie kraj, albo będzie nadal mataczył, a wtedy poleci prędzej czy później. Los tak chciał, że teraz on musi pokazać jak jest w stanie reprezentować interesy swojego kraju. Myślę, że to może być ta dobra strona obecnego Brexitu: polityka wreszcie może przerosnąć tego gnoma. Ale on sam ma teraz szansę, żeby się dla Polski wykazać.
Chyba znacznie bardziej od ocen Pana Pokonosa i naiwnosci Pana Zakowskiego odpowiada mi ocena możliwości JK na forum miedzynarodowej polityki.przeprowadzona przez Pana Sławka, Po prostu wydaje mi się ze pozbawiony podstawowej kultury osobistej, agresywny i nadęty swoją”misją naprawczą” cwaniak z Marymontu, który potrafi bezczelnie obrażać publicznymi wyzwiskami o złodzeiejach i komunistach większość polskiego społeczeństwa, zupełnie nie nadaje się na eksport i reprezentowanie Polski za granicą.
@Kolarz: ja się z tym oczywiście zgadzam. Niestety Polska ma teraz zakulisowego lidera i rządzące marionetki. A powaga chwili spowodowała, że ten ukryty za kiecką niby premier lider PiSu będzie musiał wziąć sprawy w swoje ręce. Albo nie podoła wyzwaniu, albo zmieni kompletnie swoją głupią politykę. W to drugie nie bardzo już wierzę. Być może to, czego nie była w stanie dokonać leniwa Platworma, dokona Brexit: sprawdzi na żywo politycznego szulera Kaczyńskiego. To co sobą dotąd on i jego obóz reprezentują, szkodzi Polsce. Teraz nastał czas próby dla Kaczyńskiego i jego przedziwnej formacji.