Może nie jest tak źle. Wybory prezydenta USA są pośrednie. Wybierają elektorzy poszczególnych stanów. Liczba elektorów jest proporcjonalna do liczebności wyborców w stanie. Lecz elektorzy stanu muszą głosować na tego kandydata, który w ich stanie zdobył większość. Inaczej jest tylko w stanach Nebraska i Maine, z niewielką ilością wyborców i elektorów.
Dlatego w walce liczy się najludniejsza Kalifornia — 55 elektorów — a nie taki Wyoming — trzech. Kalifornia, oczywiście, za Clinton.
Z tej mapki wynika, że po raz piąty w historii USA może wygrać kandydat mający mniej wyborców, a więcej elektorów.
Zrobiono ją gdy Clinton miała przewagę około 5 procent. Więc być może niewielka przewaga Trumpa nie sprawi, że on wygra wybory. Ale pewność będziemy mieli – w Polsce – dopiero dziewiątego listopada nad ranem, zważywszy różnicę czasu. Sześć godzin do wschodniego i dziewięć do zachodniego wybrzeża.
A jeśli nawet Trump przegra te wybory, to pozostaje pytanie: co ze Stanami i co ze światem, dla którego Stany stają się nieprzewidywalne?
A jeśli wygra?
Nie chce mi się pisać po raz drugi, ani skłaniać PT Czytelników do czytania mojego artykułu o NATO. Przytoczę więc z niego fragment, na tę okoliczność:
”Brexit jakoś tam przeżyjemy. Z trudem, bo z trudem, ale już widać, że Londyn będzie się starał gorliwością w NATO nadrobić to co sprawił w Unii Europejskiej. Jeśli jednak – piszę to raz jeszcze – we wtorek po pierwszej niedzieli listopada wybory w USA wygra Trump, to świat może zacząć przypominać dom wariatów. Nie wiadomo co mu przyjdzie do głowy i co będzie próbował robić. Lecz przewidując jego prezydenturę, można się zastanowić jakie będzie miał możliwości. Działania i szkodzenia.
Dla wygody, porównajmy go z naszym Prezesem RP.
Kaczyńskiemu brakuje głębokiej, historycznej mądrości, ale w żadnym przypadku nie jest głupi. Kaczyński myśli, planuje, wychodzi mu albo nie, ale prowadzi grę. Trump jest głupi, nic nie wie i nic nie rozumie, idzie na chama i na tym wygrywa. Kaczyński zdobył nieco ponad jedną trzecią głosów i to skrywając siebie, a Trump eksponuje wyłącznie siebie i może mieć około połowy wyborców.
Trump to raczej nie Kaczyński lecz Kukiz. Nie ma swojej – od lat skupionej wokół siebie – partii. Nie ma wiernych wyznawców i akolitów, nie ma całościowej, zwartej ideologii, kultu, aparatu propagandy – żadnych takich „niepokornych”. Zostaje prezydentem i co? Ma szeroki zakres uprawnień, lecz jest on precyzyjnie wyznaczony przez prawo i chroniony przez instytucje. Raczej nikt – przynajmniej jawnie – nie złamie tam prawa na polecenie prezydenta. Watergate i rozpoczęty impeachment Nixona – to nie zostało zapomniane. Przede wszystkim pozostanie Kongres, w którym nie będzie miał „swojej” większości. Nawet jeśli Republikanie będą mieć większość w obu izbach, to nie będą in gremio pozwalać na szaleństwa prezydenta. Ich plany sięgają poza jedną kadencję.
Nie ma spółek skarbu państwa i synekur do obsadzenia. Pozostają tylko stanowiska w administracji federalnej, a i to najważniejsze nominacje akceptują, lub nie, komisje Kongresu. Nie ma wojewodów. W pięćdziesięciu stanach, mających ogromną autonomię, władze są wybierane. Nie ma praktycznie publicznych mediów, które władza by mogła zawłaszczać.
Pozostanie Sąd Najwyższy i całe sądownictwo, któremu prezydent może nagwizdać. Mianuje on dożywotnich sędziów SN, całkowicie od nikogo niezależnych. Sędziowie i prokuratorzy są z wyboru.
Jak to wszystko sobie uświadomimy, to dopiero widzimy, że amerykańska demokracja jest optymalna, jak na ten marny system, od którego na razie nie ma lepszych. I tak było w zamyśle ojców-założycieli i jest w trwającej już ćwierć tysiąclecia praktyce – wystarczy, panie ministrze, Macierewicz. Ameryka uczy się na błędach, takich jak choćby wojna domowa, wielki kryzys 1929-33. Drogo płaci za naukę, lecz jest w kolejnych kwestiach mądrzejsza po szkodach.
Szaleniec, któremu w takim systemie uda się zdobyć władzę wykonawczą, albo pójdzie po rozum do głowy – jeśli jest tam cokolwiek do znalezienia – wpasuje się z trudem w ten układ i przetrzyma swoją kadencję, albo narazi się na impeachment. A co narozrabia po drodze, to jego. Nas ta nauka może kosztowa drożej niż Amerykę. Stosunkowo niewielkim kosztem będzie zapłacenie Trumpowi – jeśli zażąda – za każdego z tysiąca łepków pod keflarowym hełmem, stacjonującego u nas batalionu US Army.
A to już dodaję teraz. Jest jeszcze środa, 02.11 br. godzina 23.32:
W historii są długie trwania, są dynamiczne trendy, są przesilenia i są wypadki przy pracy. To co się dzieje teraz na Zachodzie szeroko rozumianym, z Polska, Węgrami i Turcją, wygląda na dynamiczny trend. Co z czegoś takiego wychodzi dowiadujemy się zazwyczaj po czasie.
Więc może „to wszystko” okaże się wypadkiem przy pracy?
Ernest Skalski




Kaczyńskiemu brakuje głębokiej, historycznej mądrości, ale w żadnym przypadku nie jest głupi. Kaczyński myśli, planuje, wychodzi mu albo nie, ale prowadzi grę.
……………………………….
Sie pogubiłem, skoro nie jest głupi to znaczy jest mądry?
A dlaczegóż to jest mądry? Przecie ma opinię głupiego, na SO też.
Czyli ci z PiS nie są durniami bo idą w ogień za mądrym przywódcą?
Prosiłbym o szersze wyjaśnienie, może przylgnę do tej diagnozy?
Kto wie, może polubię ten PiS?
Wszak stare przysłowie mówi, lepiej z mądrym stracić niż z głupim zyskać…
Wygląda na to że straty które ponosimy są naszym zyskiem bo mądry te straty generuje.
Jasne że sie czepiam, mam to we krwi, jak to na muzykanta przystało.
A polityka to jak obertas, tak wszyscy tańczą jak kapela rzympoli.
Amerykanów to też dotyczy.
Kaczyńskiemu brakuje głębokiej, historycznej mądrości, ale w żadnym przypadku nie jest głupi. Kaczyński myśli, planuje, wychodzi mu albo nie, ale prowadzi grę.
……………………………….
Sie pogubiłem, skoro nie jest głupi to znaczy jest mądry?
A dlaczegóż to jest mądry? Przecie ma opinię głupiego, na SO też.
Czyli ci z PiS nie są durniami bo idą w ogień za mądrym przywódcą?
Prosiłbym o szersze wyjaśnienie, może przylgnę do tej diagnozy?
Kto wie, może polubię ten PiS?
Wszak stare przysłowie mówi, lepiej z mądrym stracić niż z głupim zyskać…
Wygląda na to że straty które ponosimy są naszym zyskiem bo mądry te straty generuje.
Jasne że sie czepiam, mam to we krwi, jak to na muzykanta przystało.
A polityka to jak obertas, tak wszyscy tańczą jak kapela rzympoli.
Amerykanów to też dotyczy.
Czy Kaczynski jest glupi? Opanowany zadza wladzy, ale nie skory do brania odpowiedzialnosci operuje teatrem marionetek, naogol poslusznych, czasem pozornie niezaleznych (Macierewicz). Nie jest glupi, tylko ma paskudny charakter. W srodkach nie przebiera. Kosciol mu potrzebny wiec mu dogadza, a jak czasem im podpadnie to spoleczenstwo sie skubie zeby hierarchow udobruchac.
Są rozumy, które wymykają się prostej ocenie głupi/mądry. To te rozumy, które powinni oceniać, po dłuższej obserwacji, psychiatrzy.
jakkolwiek zakończą się te wybory napewno mamy do czynienia z kryzysem autorytetów w amerykańskiej polityce