05.11.2025
Przemiana Bogdana Rymanowskiego z salonowego publicysty w czołowego dystrybutora antynaukowych teorii spiskowych, stanowi jedno z najsmutniejszych zjawisk współczesnego polskiego internetu. Co więcej, proces radykalizacji przebiega z taką precyzją i wykalkulowanym chłodem, iż trudno oprzeć się wrażeniu, że przed nami znajduje się model biznesowy, którego celem jest maksymalizacja zasięgów poprzez systematyczne degradowanie standardów rzetelności informacyjnej. Dotychczasowe osiągnięcia dziennikarskie – z których Rymanowski słusznie mógł być dumny – zostały niemal całkowicie skompromitowane przez jego aktywność w ekosystemie YouTube, gdzie znalazł on idealną wylęgarnię wszelkiej maści kłamstw, mitów i pseudonaukowych bzdur.
Od racjonalnego konserwatysty do popularyzatora irracjonalności
Najbardziej zaskakująca jest obserwacja, że człowiek, który przez dziesięciolecia słynął ze swoistego pragmatyzmu i ogłady – znajomi pamiętają go z lat 90-tych jako kogoś, kto „zawsze starał się być politycznie przezroczysty” – dziś jawnie promuje pseudonaukę ze wszystkimi oznakami zaangażowania ideologicznego. Historia wskazuje, że konserwatyzm Rymanowskiego nigdy nie był zwykłą fasadą polityczną lecz kwestią osobistych przekonań. W czasach poprzedzających transformację 1989 roku, kiedy zaangażowany był w krakowskie środowiska młodzieżowe, Rymanowski wykazywał się poglądami, które można określić mianem „radykalnych” – czy to w kwestii lustracji w stylu Jana Olszewskiego, gdzie jego stanowisko było, jak wspominają jego koledzy, ” bardzo zasadnicze „, czy to w jego uczestnictwie w Federacji Młodzieży Walczącej.
Kluczowym momentem przemiany – momentem, którego nie powinno się bagatelizować – była tragedia smoleńska z 2010 roku. Cytując wprost słowa osoby go znającej: „Zaczął się radykalizować po Smoleńsku – abdykował kompletnie, jego prawicowi goście mówili, co chcieli, a on tego specjalnie nie kontrował”. To spostrzeżenie jest niezwykle trafne, bowiem oznacza przejście od pragmatyka-konserwatysty do kogoś, kto przesuwał się w stronę emocjonalnego zakotwiczenia w alternatywnych narracjach historycznych. Przejście to znalazło swoje uwieńczenie we współpracy przy książkowym wywiadzie z Małgorzatą Wassermann pt. „Zamach na prawdę” – projekcie, który jawnie posługiwał się metodami charakterystycznymi dla teorii spiskowych, a zarazem nadawał im pozór rzetelności poprzez samo zaangażowanie osoby Rymanowskiego.
YouTube – arena bezkarności dezinformacyjnej
Po dołączeniu do Polsatu w 2018 roku – przejściu z TVN-u, które środowisko medialne słusznie interpretowało jako „deklarację polityczną” – Rymanowski znalazł się w pozycji, która pozwalała mu jednocześnie utrzymywać pozory poważnego dziennikarza telewizyjnego, a zarazem budować swoje królestwo na YouTube, gdzie reguły gry zdecydowanie bardziej przyzwalają na rozpowszechnianie pseudonaukowych treści. Algorytm platformy, który faworyzuje emocje i kontrowersje, okazał się dla niego idealnym narzędziem. Kanał „Rymanowski Live”, subskrybowany przez ponad 450 tysięcy użytkowników, stał się platformą, na której prezentowane są tezy, które żaden szanujący się redaktor naczelny nie pozwoliłby opublikować w piśmie o minimalnym standardzie edytorskim.
Szczególnie symptomatyczna jest strategia, którą sam Rymanowski posługuje się w promocji swojego kanału. Powiada: „Rozmowa to coś, co lubię najbardziej. Każdego z rozmówców będę traktował w ten sam sposób. Ani nie będę nikogo krytykował, ale też nikomu nie będę schlebiał. Mam prawo zadać każde pytanie. I każdy zasługuje na wysłuchanie”.
To pozornie neutralne, nawet szlachetne stanowisko kryje w sobie fundamentalne nieporozumienie – a nawet fundamentalne oszustwo – dotyczące istoty dziennikarskiej weryfikacji. Nie każdy „zasługuje” na wysłuchanie, zwłaszcza jeśli dysponuje on wyłącznie fałszywymi lub zmyślonymi faktami. W rzeczywistości stanowisko to jest jedynie sofistyką służącą do uzasadnienia popularyzowania oszustów naukowych.
Teorie antyszczepionkowe i polityka bezkarności
Gwoździem do trumny wiarygodności Rymanowskiego stały się ostatnie miesiące jego aktywności. W październiku 2025 roku opublikował on wywiad z prof. Grażyną Cichosz, kontrowersyjną specjalistką technologii żywności, podczas którego padały tezy o genetycznie modyfikowanej soi powodującej chorobę Hashimoto, o olejach roślinnych jako rzekomo rakotwórczych, a nawet o związkach autyzmu ze szczepieniami. Materiał wideo osiągnął w ciągu zaledwie dziesięciu dni dwa miliony wyświetleń – wynik, który doskonale obrazuje apetyt społeczności internetowej na pseudonaukę sprzedawaną w opakowaniu „debaty”.
Mniej znanym, ale równie symptomatycznym aspektem jego działalności jest fakt, że Rymanowski zapraszał do swoich programów postaci takie jak dr Piotr Witczak, który – jak pisze – „żyje w Matrixie” i promuje teorie o „Wielkim Resecie” kontrolującym populację, o związkach autyzmu ze szczepieniami i o „sanitaryzmie” jako narzędziu globalnych elit kontrolujących społeczeństwa. To wszystko postaci i tezy charakterystyczne dla ekosystemu, który zazwyczaj określamy mianem „alt-right” lub konspiracjonizmu czyli teorii spiskowych.
Odpowiedź Rymanowskiego na krytykę ze strony naukowców i ekspertów jest równie zaskakująca co jego program. Zamiast refleksji, zamiast przepraszającego wycofania się z promowania oszustw, Rymanowski tłumaczy się, że publikuje zarówno opinie „entuzjastyczne” jak i „krytyczne”. To stanowisko ignoruje fundamentalny fakt – że algorytm w sposób nieuprawniony zrównuje ze sobą strony w debacie. Traktuje na równi te, które mają faktyczne naukowe dowody, z tymi które dysponują wyłącznie opowieściami sprzedawanymi jako wiedza alternatywna.
Kalkulacja zamiast uznania prawdy
Pozostaje pytanie: czy Rymanowski naprawdę wierzy w antyszczepionkowe bzdury i teorie o „Wielkim Resecie”? Czy też jest to czysty cynizm, kalkulacyjne wykorzystanie algorytmów do maksymalizacji zasięgów i przychodów? Odpowiedź, jak sugerują jego najbliżsi znajomi z branży, jest prawdopodobnie taka: „pewnie jedno i drugie”. To postawa nawet bardziej niebezpieczna niż czysty cynizm, bowiem oznacza głęboką radykalizację ideologiczną połączoną z pragmatycznym wykorzystaniem algorytmów.
Porównania do Joe Rogana czy Patricka Bet-Davida – gigantów amerykańskiego podcastu – są jako najbardziej na miejscu. Ci mężczyźni osiągnęli ogromne zasięgi poprzez stawianie na teorie spiskowe i alternatywne narracje, jednocześnie chroniąc się za parawanem „wolności słowa” i „pluralizmu opinii”. Rymanowski podąża dokładnie tą samą ścieżką, tyle że w polskim kontekście, gdzie w międzyczasie stracił wszelką wiarygodność intelektualną.
Zaniedbanie etyki zawodowej i publiczna kapitulacja
Szczególnie godne pożałowania jest milczenie polskiego środowiska medialnego i akademickiego wobec tego fenomenu. Kiedy w 2021 roku „Newsweek” umieścił Rymanowskiego na okładce jako „siewcę głupoty” – tudzież jako osobę narażającą zdrowotnie na śmierć tysiące ludzi – Rymanowski zareagował nie namysłem, ale oskarżeniami o zniesławienie. W efekcie, zamiast poczucia wstydu i poważnej refleksji zawodowej, obserwujemy jego dalszą radykalizację i ekspansję dezinformacyjną.
Fakt, że redaktor naczelny Newsweeka, Tomasz Lis, napisał w komentarzu, że Rymanowski „naraża na śmierć tysiące ludzi” – po to aby zmotywować dziennikarza do przemilczenia lub opamiętania się – jest wyrazem zapaści naszych mediów. To, że osoba o takim stażu zawodowym może niemal bezkarnie propagować antyszczepionkowców i powielać teorie spiskowe, świadczy o głębokim kryzysie mediów instytucjonalnych, oraz braku mechanizmów odpowiedzialności dla popularnych osobowości telewizyjnych.
Nawiasem mówiąc sprawa sądowa, którą Bogdan Rymanowski zapowiadał przeciwko „Newsweekowi” oraz Tomaszowi Lisowi za nazwanie go na okładce tygodnika „siewcą głupoty”, ostatecznie zakończyła się zawarciem ugody między stronami. Pozew nie został złożony, a obie strony uznały, że bardziej racjonalne będzie polubowne zakończenie sporu. Tomasz Lis opublikował oświadczenie, w którym stwierdził, że jego intencją nie było podważenie rzetelności zawodowej i reputacji Rymanowskiego. Rymanowski zaakceptował ten gest, uznając sprawę za zamkniętą.
Bogdan Rymanowski jest przypadkiem, który wart jest badania – nie ze względu na niego samego, ale ze względu na to, co mówi on o naszej obecnej przestrzeni medialnej i o specyfice algorytmów, które preferują dezinformację bardziej niż prawdę. Jego metamorfoza z konserwatywnego pragmatyka o rzetelnych standardach zawodowych w promotora pseudonaukowych teorii spiskowych stanowi przykład złego wpływu Internetu na intelekt i etykę niektórych ludzi zaliczanych uprzednio do elity medialnej.
Pozostaje smutnym symbolem tego, że nie wystarczy wykazać się znacznym doświadczeniem, inteligencją czy nawet początkowymi standardami etycznymi – wystarczy jedno zaburzenie (Smoleńsk), jedno dostrzeżenie algorytmu promującego radykalizm, i człowiek może stać się narzędziem rozprzestrzeniania kłamstw na masową skalę. Jego kanał na YouTube’ie jest obecnie mniej więcej tym, czym Radio Maryja w latach 90-tych. Inną formą rozpowszechniania naukowych mitów i politycznego radykalizmu, ale z dużo większą dynamiką i bezpośrednim docieraniem do potencjalnie milionów ludzi.
Czy nazywamy to upadkiem, zdradą obowiązków zawodowych, czy też zmianą ideologiczną – jest mniej ważne niż zrozumienie, że przypadek Rymanowskiego potencjalnie wiele mówi nam o wrażliwości naszych mediów na populizm, teorie spiskowe i dezinformację, w imię maksymalizacji zysku portali internetowych kosztem prawdy.
Epilog – murarze
Nie trzeba było długo czekać na reakcję z prawej strony. Znani politycy prawicowi oraz media prawicowe, w tym między innymi „Otwarta konserwa” Krzysztofa Ziemca, Radio WNET, Kanał Zero, przystąpiły do zmasowanej obrony pod hasłem: „murem za Rymanowskim”. Redaktorów Newsweeka, poważnych portali internetowych, uczonych wykazujących zmyślenia, kłamstwa i nieprawdy w podcastach Rymanowskiego, oskarżano o ograniczanie wolności słowa, cenzurę w internecie, czy ograniczanie wolności słowa przez rząd Tuska. Rymanowskiego przedstawiano jako ofiarę ataku „liberalnych mediów”, a nawet wpisano rzecz całą w szerszą narrację o walce z „totalitaryzmem liberalnym”.
W tej retoryce nie rozróżniano pomiędzy prawem do wypowiedzi a odpowiedzialnością za fakty i dezinformację – każda krytyka była nazywana „cenzurą”, a każde fake newsy „alternatywną prawdą”. Obrona okazała się taktycznie skuteczna, mobilizując zwolenników Rymanowskiego i zwiększając jego zasięgi, ale pogłębiła polaryzację medialną, legitymizowała pseudonaukę i osłabiła standardy publicznej debaty.
To jest esencja problemu: w świecie, gdzie każda krytyka jest „cenzurą”, każda nieprawda jest „alternatywną narracją”, a każdy fact-checking jest „atakiem na wolność słowa” – nie ma już możliwości racjonalnego dyskursu publicznego.
Rymanowski może triumfować, że „wygrał” z „Newsweekiem”. Ale prawdziwym przegranym jest polska przestrzeń publiczna, która coraz bardziej przypomina dwie równoległe rzeczywistości niemogące się ze sobą porozumieć.
⁂
- https://www.newsweek.pl/polska/spoleczenstwo/co-sie-stalo-z-bogdanem-rymanowskim-znajoma-zawsze-ciagnelo-go-do-radykalow/pgqjej4
- https://www.wirtualnemedia.pl/bogdan-rymanowski-w-ogniu-krytyki-wszystko-przez-wywiad-o-zywnosci,7215441713445536a
- https://wiadomosci.onet.pl/kraj/bogdan-rymanowski-jako-siewca-glupoty-w-newsweeku-chce-isc-do-sadu/tznt6rx
- https://www.wirtualnemedia.pl/bogdan-rymanowski-fake-newsy-covid-19-koronawirus-podlosc-nieudolnosc,7170072466393217a
- https://www.ejournals.eu/pliki/art/23949/
- https://www.ejournals.eu/pliki/art/23671/
- https://ispan.waw.pl/journals/index.php/adeptus/article/download/a.2058/5750
- https://www.onet.pl/styl-zycia/plejada/wyksztalcenie-bogdana-rymanowskiego-zaskakuje-nie-wszyscy-o-tym-wiedza/yjdddgx,0898b825
- https://natemat.pl/628994,bogdan-rymanowski-kompromituje-sie-dalej-po-wywiadzie-z-cichosz
- https://www.youtube.com/watch?v=o2QOBA_WhCI
- https://www.wirtualnemedia.pl/burza-wokol-wywiadu-rymanowskiego-nie-cichnie-co-dziennikarz-na-tym-zyskal,7217905154325088a
- https://wpolityce.pl/media/744832-fala-wsparcia-dla-rymanowskiego-krotko-z-cenzorami
- https://www.newsweek.pl/opinie/brednie-u-rymanowskiego-oto-dlaczego-opublikowalismy-ten-tekst/3g27k0d
- https://www.tokfm.pl/polska/burza-po-okladce-newsweeka-o-co-chodzi-w-aferze-z-bogdanem-rymanowskim
- https://www.youtube.com/watch?v=Lt1dyO6tloI
- https://www.youtube.com/watch?v=6MXKAsypcok
- https://wnet.fm
- https://www.youtube.com/watch?v=mY1-vsBoViQ
Sławek

Wspomniany Tomasz Lis. Konto na portalu X, ponad milionowy zasięg.
Zeszły tydzień: pan Tomasz rozpowszechnia topornego fejka. Nie widać ratunku. Fejk-niusy, spreparowane fakty, wygenerowane przez AI nagrania nas zaleją (zalały?).
https://demagog.org.pl/fake_news/mbappe-powiedzial-ze-pis-to-faszysci-to-falszywy-cytat/
Nie ma wiarygodnych dowodów na to, że Tomasz Lis zamieścił w zeszłym tygodniu na swoim profilu na portalu X wskazaną w pytaniu wiadomość dotyczącą fejka z cytatem o Kylianie Mbappé i partii PiS. Brak jest potwierdzenia, aby taki wpis z powiązanymi treściami pojawił się na jego oficjalnym koncie, a żadne dostępne źródła nie archiwizują podobnej publikacji w tym okresie ani nie wspominają o jej viralowym rozprzestrzenianiu. W ostatnich latach Tomasz Lis był już krytykowany za udostępnianie innych fake newsów, jednak dotyczą one wcześniejszych spraw, niezwiązanych ze wspomnianym cytatem Mbappé.
Sprostowanie dotyczące cytatu Mbappé
Portal Demagog wskazuje, że cytat przypisywany Mbappé odnośnie PiS jest fałszywy i został zweryfikowany jako fake news. Jednak w analizie tych wydarzeń brak jest jednoznacznych dowodów na to, by Tomasz Lis rozpowszechniał tę konkretną informację z własnego konta w zeszłym tygodniu.
Wnioski
Wszystko wskazuje na to, że informacja jakoby Tomasz Lis na swoim koncie w portalu X udostępnił ten fejk w zeszłym tygodniu, nie została potwierdzona w dostępnych źródłach. Jeśli wymagana jest pełna pewność, należałoby przejrzeć bezpośrednio archiwum profilu Tomasza Lisa na portalu X z zeszłego tygodnia, jednak obecnie brak jest publicznych śladów takiego wpisu.
Wpis opublikowało konto @wlkopolanka
Oto link do wpisu:
https://x.com/wlkpolanka/status/1981557626270798335?t=0Q5b-kL_ybUi-duDbT16cQ&s=19
Tomasz Lis podał wpis dalej, i przynajmniej przez kilka dni, nie cofnął udostępnienia.
Screen który wkleiłem, zrobiłęm własnoręcznie.
Proszę bardzo:
Na graficę widać link do listu kont, które podały dalej fejka. Wśród nich konto Tomasza Lisa. Sprawdzałem 2 minuty temu. Nie ma za co!
Prostą instrukcją dla pana @Slawek żeby nie musiał wklejać, nic nie wnoszących, odpowiedzi generowanych przez AI.
1.Na portalu X znajdujemy konto wlkpolanka,
2.W wyszukiwarce postów z poziomu konta wpisujemy 'taka prawda’, znajdujemy post z fake newsem opublikowany przez trolla wlkopolanka,
3.z poziomu posta dostępna jest lista użytkowników, którzy podali post dalej, na liście jest konto Tomasz Lisa
Nigdy nie darzyłem Rymanowskiego sympatią — jego dziennikarstwo od zawsze miało w sobie coś z meblościanki: niby stoi, niby funkcjonalne, ale nikt przy zdrowych zmysłach nie nazywa tego sztuką. Teraz jednak przeszedł metamorfozę z nudnego salonowca w buńczucznego proroka idiotyzmu — i czuję coś więcej niż niesmak. Czuję autentyczne obrzydzenie. Jakbym oglądał starego znajomego, który kiedyś mówił: „Sprawdzaj źródła”, a dziś klepie się po plecach z ludźmi, którzy wierzą, że gluten jest wynalazkiem Billa Gatesa.
Felieton pana Sławka to nie publicystyka — to sekcja zwłok. Spokojna, chirurgiczna, bez histerii. Autor z zimną precyzją pokazuje, jak Rymanowski rozmontował własną reputację, rozciągnął ją na patyku i wystawił na klikbajtowy grill YouTuba. Nie sposób tego czytać bez mieszanki podziwu i zgrozy. W końcu mówimy o człowieku, który kiedyś udawał obiektywnego dziennikarza, a teraz udaje, że „zadawanie pytań” to jakaś forma odwagi, a nie wygodna wymówka dla promowania kompletnego szajsu.
Murem za Rymanowskim? Tak, pewnie — jak murem za wulkanem dezinformacji, który pluje siarką w twarz każdemu, kto jeszcze próbuje bronić rozsądku. To już nie jest „różnica opinii”. To wybór: rozum, albo Bogdan.
@KUBA
Sam wpis oraz opisane w nim linki i grafika (gdyby były dostępne w pełnej rozdzielczości i wiarygodnie potwierdzały tożsamość kont) mogą być dowodem poszlakowym, że konto Tomasza Lisa rzeczywiście podało dalej fake-newsa z fałszywym cytatem Mbappé o PiS, ale nie są jednoznacznym i niepodważalnym dowodem bez weryfikacji źródłowej. Aby uznać to za pewny fakt, niezbędna byłaby:
– wyraźna, dostępna publicznie grafika pokazująca, że oficjalne konto Tomasza Lisa (najczęściej: @lis_tomasz na X) figuruje na liście podających dalej konkretny wpis z fejkiem,
– możliwość samodzielnego zweryfikowania tej aktywności na jego profilu lub w archiwum portalu X.
Obecne źródła nie udostępniają oryginalnego, aktywnego linku do wpisu Tomasza Lisa ani nie potwierdzają, aby portal X oraz niezależne serwisy archiwizujące wpisy social media potwierdziły, że profil @lis_tomasz rzeczywiście podał fejka dalej i nie usunął go przed sprawdzeniem.
Istnieje wszakże dowód nie wprost – Tomasz Lis jest na tyle popularną a zarazem kontrowersyjną i znienawidzoną przez prawice osobą, iż gdyby podał takiego fake-newsa dalej politycy PiS, a w ślad za nim cała armia pisowskich trolli zrobiliby z tego awanturę ogólnopolską. Tymczasem cisza w tej sprawie.
*
Podsumowując: link z opisem i grafika z listą kont mogą być wstępnym dowodem, natomiast same nie wystarczają do jednoznacznego potwierdzenia bez dodatkowej, zewnętrznej weryfikacji źródłowej w systemie X lub archiwum narzędzi typu Wayback Machine czy inne rejestrujące publiczne działania profili.
Na tym wątek Tomasza Lisa, który pan ropoczął uważam za zakończony..
*
Niestety z przykrością muszę po raz kolejny kategorycznie i jednoznacznie stwierdzić, że jest pan zdeklarowanym, pisowskim trollem. Nie odnosi sie pan nijak do treści artukułu tylko wrzuca nieistniejący problem zastępczy, aby „przykryć” temat kwestią siedmiorzędna bądź nieistniejącą. Mało tego sugeruje pan, że istnieje jakakolwiek symetria między Tomaszem Lisem a osobami pokroju Romanowskiego. Tymczasem nie ma żadnej symetrii. Internet jest pełen fake-newsów, czasami łudząco podobnych do prawdy i nawet najwybitniejszym dziennikarzom (do takich niewątpliwie zalicza się Tomasz Lis) zdarzało się podać dalej taką podróbke prawdy, za co wielokrotnie przepraszali czy ponosili inne konsekwencje. Nigdy jednak nie rozpowszechniali nieprawdy w sposób świadomy i celowy.
*
Tymczasem Bogdan Rymanowski prowadzi rozmowy z ludźmi, którzy otwarcie głoszą kłamstwa, konfabulacje, oszczerstwa, bzdury i brednie, oraz nienaukowe poglądy ubrane w walor naukowości i Rymanowski daje im swobodnie wygłaszać te herezje, zaniedbując podstawowy obowiązek dziennikarski – weryfikacji prawdy. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby Romanowski w jakikolwiek sposób za te brednie i dezinformacje przeprosił czy unał, że zaniechał swoich obowiązków. NIc z tych rzeczy – Rymanowski chełpi sie tym, że daje sie wypowiadać każdemu, bo to oznacza wolność słowa a słuchacze sami mają weryfikować „prawdy” głoszone przez rozmówców. Pominąwszy fakt, że to sprzeczne z etyką i misją rzetelnego dziennikarstwa warto podkreślić, że odbiorcami Rymanowskiego są na ogół ludzie o słabszych możlwościach umysłowych, z jednej strony podejrzliwi na tle ignorancji, a przy tym żądni sensacji i spoisku, z drugiej strony niezbyt zdolni czy skłonni do weyfikowania czegokolwiek. Ta rzekoma wolność słowa przyczynia się do szerzenia ciemnoty, zabobonu, spiskowych teorii czy naukowych herezji. To działanie nie tylko na szkodę dyskusji publicznej, ale na szkodę konkretnych ludzi, którzy na bazie tych bzdur mogą zaszkodzić sobie czy swoim bliskim, rodzinie i znajomym. Taka postawa nie ma nic wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem i jakakolwiek, elementarną odpowiedzialnością zawodową. I o tym jest artykuł.
@SŁAWEK
Mój pierwszy wpis był wyrazem opinii, że zalał nas potop fejków. I to co Pan pisze powyżej (gdyby Tomasz Lis udostepnił coś takiego…). Otóż udostępnił i nic się nie stało.
Pan ma wszystko podane na tacy:
-należy znaleźć na portalu X konto wlkpolanka (to troll ktory opublikowal fejka)
-w wyszukiwarce wpisać 'taka prawda’, znajdujemy ten wpis
-z poziomu wpisu jest lista uzytkowników, ktorzy podali wpis dalej, jest tam konto Tomasza Lisa. Ot co.
Zamiast tego wkleja pan wygenerowane przez AI odpowiedzi, które mają coś tam niby sugerować.
Osobiście uważam, że Rymanowski przegiął (dla mnie wywiad z Witczakiem to za dużo), ale chciałbym, żeby podobna afera wybuchała po podobnym wyczynie każdego dziennikarza (wczoraj gwiazdą była Karolima Opolska i zmyślone przypisy do książki, jak się okazuje nie tylko).
A co do wiarygodności źródeł. Na portalu Studioopinii wielokrotnie ktoś (nawet pan) wspominał Jana Pińskiego i tzw.”Tomasza Wiejskiego”. To nie wymaga komentarza.
Nie powinienem się do innej pańskiej bzdury odnosić, ale nie mogę się powstrzymać. „Pisowkim trollem” nie jestem. Oczywiście pan mi nie uwierzy, ale nie zależy mi na tym”. Zabawna sprawa, skomentowałem kiedyś nieprawdziwe informacje, które opublikował jeden z autorów w Studioopinii. Zwyzywał mnie od „pisowskich trolli” i na jego prośbę, Bogdan Miś dał mi bana i uniemożliwił komentowanie. Wysłałem maila do Bogdana Misia (korespondowałem z Redaktorem Misieem kilkukrotnie, była to przyjemność, kontakt był zawsze szybki i konkretny), gdzie opisałem dokładnie nieścisłosci i poprosiłem o przekazanie do autora. Za kilka dni ukazał się w SO artykuł, gdzie autora przepraszał czytelników za fragmenty poprzedniego. A mój ban jakoś zniknął.
@SŁAWEK
I jak.już stosujemy, wygenerowane przez AI odpowiedzi, jako argumenty, to lepiej uniejętnie użyć właściwych narzędzi. Naprawdę.
Gratuluję umiejętnego użycia AI w odwracaniu kota (a właściwie lisa) ogonem. Jak zwykle nie na temat. Naprawdę proponuję uważną lekturę Koziołka Matołka – to bardzo pouczający rodzaj poetyckiej opowieści. Pana wpisy na SO przekraczają poziom żenady i żałości, która ściska niewymowną część ciała. Portale dla tekstów neandertali pisowskich, populistycznych i faszystowskich są inne – większe i bardziej popularne niż SO. Darz bór !
Ale ja dodałem tylko wpis, który w zamierzeniu, wyrażał opinię, że jesteśmy bezradni wobec zalewu fejk-niusów, ale raczej większość ma.to.gdzieś. w
Wpis był dość neutralny.
Uparł się pan, nieporadnie wykorzystując AI, żeby udowodnić, że przyczytam nieprawdę. No a tak nie jest.
@Kuba,
Czytam Pana odpowiedzi i wątki od wielu lat i zastanawiam się co Pan robi na tej stronie. Aktualny artykuł dotyczy, jak obrazowo napisał Krzysztof Bielejewski: sekcji zwłok. I bardzo słusznie w artykule został przedstawiony proces radykalizacji tego niby konserwatywnego dziennikarza i kondycji społeczeństwa. Pan w swoich komentarzach podnosi sprawę jakiegoś tweetu Tomasza Lisa. Jaki to ma związek z artykułem? Niech Pan prześledzi tweety prezydenta Trumpa (niekoniecznie na X, bo ostatnio relacje panów Trumpa i Muska trochę ostygły) – znajdzie Pan tam wszystko: teorie spiskowe, megalomanie i bieżącą politykę w dziesiątkach milionów followersów. Próbuje Pan udowadniać jakieś tezy, brnie Pan (nie pierwszy raz) w jakieś absurdalne dyskusje, a na koniec staje się Pan ekspertem od AI bo wrzucił Pan screeny z chatGPT. Więc szanowny panie chciałbym tylko nadmienić, ze jedną z cech LLM jest halucynacja. A jednocześnie jeżeli tak bardzo chce Pan zweryfikować prawdziwość jakiegoś tweeta, to primo: są narzędzia AI, które z dużą dozą prawdopodobieństwa weryfikują takie dane, secundo: należy dołożyć więcej wysiłku w badania osintowe, a nie tylko wklejać jakieś tweety i screen z chatGPT. Na tej stronie można mieć różne poglądy – ale jak wielokrotnie podkreślano: wolność to nie anarchia. Nie szkoda Panu czasu i życia na pisanie i czytanie treści w tak nieprzyjaznym środowisku? Jest wiele miejsc, gdzie Pan się odnajdzie z radością. Chyba, ze przyjął Pan postawę trolla i próbuje zamieszać.
Jeszcze raz:
-mój pierwszy wpis był o tym, że jesteśmy bezradni wobec zalewu fejków. Fejki rozpowszechniają nawet „uznani dziennikarze”, w tym tacy wspomniani w artykule. To była drobna, neutralna uwaga
-pan Sławek postanowił udowodnić, przy pomocą narzędzi AI, że przytoczyłem nieprawdziwe informacją.
-ja tę informację zweryfikowałem, a screeny, które wkleiłem potwierdzają ją, oprócz tego opisałem jak samemu można dokonać weryfikacji – uwagi o halucynacjach AI powinny być skierowane do komentatorów, którzy wklejają 1:1 odpowiedź wygenerowana przez chatGPT albo inne podobne narzędzie (a jest tutaj przynajmniej 1 taki komentarz)
@Maciej
Napisałem Panu odpowiedź, która się nie ukazała. Proszę zwrócić uwagę, że inny komentator napisał 1.5 komentarza przy użyciu AI. Ja opisałem „ręczną” metodę weryfikacji i potem(!) dodałem grafikę pokazująca użycie „narzędzie wykorzystującego AI”, które to zweryfikowało.
Nie rozumiem dlaczego uwaga o halucynacjach jest skierowana do mnie.
To bardzo ciekawe i smutne zarazem. Kolejna osoba publiczna wchodzi na drogę prowadzącą do pieniędzy kosztem rzetelności zawodowej.
Nie byłem stałym odbiorcą programów Rymanowskiego, czasem oglądałem Śniadanie Rymanowskiego na Polsacie i to wszystko. Jego historia nie była mi znana, przeczytałem ją teraz u Sławka.
Uderza mnie jeszcze jedna rzecz – rola katastrofy smoleńskiej w zmianie postawy redaktora Rymanowskiego. To ciekawe – podobny proces zaszedł podobno u tego adwokata, obecnie sędziego Andrzejewskiego, tego który zrobił tą karczemną awanturę na posiedzeniu Sądu najwyższego. Sędzia andrzejewski z ikonicznej postaci obrońcy opozycjonistów w czasach PRL zmienił radykalnie postawę i jest obecnie z PiS. Trzymając odpowiednie proporcje sędzia – redaktor procesy podobne.
To co takiego jest w naturze człowieka że tak wielkie mogą zachodzić w nim zmiany? tak czy owak najsłabszym elementem każdego systemu jest człowiek.
Ciekawy artykuł opublikował ONET – https://www.onet.pl/kultura/onetkultura/sprawa-bogdana-rymanowskiego-sie-nie-konczy-i-ma-swoja-cene-komentarz/c1mc9t1,681c1dfa#goog_rewarded
Autor komentuje sprawę Bogdana Rymanowskiego, podkreślając, że afera wokół jego wywiadów nie kończy się i niesie realne konsekwencje dla debaty publicznej. Akcentuje, iż Rymanowski konsekwentnie odsuwa od siebie odpowiedzialność za rozpowszechnianie niezweryfikowanych lub fałszywych informacji, przerzucając ją na widzów i uzasadniając wolnością słowa. Autor zauważa, że w polskiej przestrzeni medialnej coraz częściej relatywizuje się prawdę, co prowadzi do niebezpiecznej sytuacji, w której każdy pogląd może być niemal dowolnie prezentowany jako fakt. Porównuje to do praktyk politycznych i kulturowych prawicy, która broni wolności słowa instrumentalnie, jednocześnie próbując ograniczać ją w innych obszarach (np. w sztuce czy edukacji). Finalnie tekst ostrzega, że dalsza akceptacja takich działań jak te Rymanowskiego może prowadzić do legitymizacji dezinformacji oraz osłabienia fundamentalnych zasad demokracji i debaty publicznej.
Płasko-ziemców przybywa; zarówno wśród dziennikarzy jak i komentatorów… I będzie coraz gorzej, nie lepiej!
Płaskoziemcy to także zbiorowość zróżnicowana. Są pośród nich wyznawcy ziemi płaskiej od spodu a z wierzchu wklęsłej. Na wklęsłość mają „niezbity dowód”, dostępny każdemu z nas. Wklęsłości ziemi „dowodzi” fakt, że buty najszybciej ścierają się na palcach i na piętach !
Precyzyjne wyjaśnienie kim jest dziennikarz:
https://youtube.com/shorts/IzwSL88hhKY?si=GlpnswD_D70POPjY
No cóż wyjaśnienia kogoś kto potrącił satruszkę na pasach i został uniewinniony bo „nie wiadomo jak szybko kobieta weszła na pasy” jest delikatnie rzecz ujmując mało wiarygodny. Dziennikarz może sobie zapraszać kogo chce, bo jest (tfu) demokracja.
To przykre, ze wykształcenie (prawo na UJ) i dostęp do zróżnicowanych źródeł informacji (wzięty dziennikarz) nie chroni przed umysłowa inwolucja. Trudno to zjawisko pojąć, choć nie brak precedensów (pierwszy z brzegu to Andrzej Duda). Czy parcie na szkło i żądza popularności to wystarczające wytłumaczenie? Mam wątpliwości bo w grę wchodzi na pewno chciwość (przypadek wspomnianego A. Dudy) i zwykła głupota (B. Rymanowski).
Istnieje jeszcze jeden rodzaj motywacji, który może być co najmniej równowany chciwości czy głupoty. Można go nazwać ambicją, choć w konkretnych przypadkach to zazdość a nawet zawiść. Dotyczy wielu ludzi po umownej prawej lub populistycznej stronie sceny. Jeżeli uważnie się przyjrzymy występującym tam politykom, publicystom, dziennikarzom, naukowcom, prawnikom i innym zawodom to w wiekszości przypadków nie są to ludzie najwybitniejsi w swoich profesjach. A ich zazdrość czy zawiść wobec ludzi, którzy osiągneli więcej bo byli bardziej utalentowani, pomysłowi, pracowici, konsekwentni, etc. powoduje zmianę orientacji politycznej. Tym bardziej, że JK im obiecuje od lat, że zrobi z nich elitę. Jaka jest ta pisowska i prawicowa elit to widzimy od 2015 roku może najbardziej dobitnie. Przykłady Dudy czy Rymanowskiego potwierdzają istnienie takiej motywacji. Co więcej nawet ludzie onegdaj wybitni ale niedostatecznie uznani jak niejaki Krasnodębski i Legutko a także Andrzej Nowak podobno wzięty historyk tak się zapędzili w tej zawiści, że wbrew podstawowym kanonom swoich zawodów głoszą poglądy sprzeczne nie tylko z nauką, ale ze zdrowym rozsądkiem, że juz o przyzwoitości nie wspomnę. Kiedy zabraknie protektora, a to stanie sie prędzej czy później los tej „nowej elity” będzie żałosny. Zresztą po utracie władzy przez PiS już jest. Nie da się z osób słabiej przygotowanych czy wręcz miernych zrobić elity, bo to zaprzecza elitarności.
Witam. Trafiłem tu pierwszy raz. Nie jestem ani za PiS ani za PO. Bogdan Rymanowski może sobie zapraszać kogo chce i nie jest ważne czy tzw. autorytety to aprobują czy nie. Człowiek od tego dostał od Stwórcy rozum, aby z niego korzystać a nie ślepo wierzyć autorytetom.
Przeczytałem artykuł i jestem za Rymanowskim. Nie przedstawił Pan żadnych konkretnych zarzutów merytorycznych odnośnie gości wygłaszających rzekome teorie spiskowe (termin wymyślony przez CIA w latach 60-ych XX w., aby dyskredytować tych co nie wierzyli w oficjalną wersję śmierci prezydenta USA JFK). Same frazesy o rzekomych kłamstwach bez konkretów. Typowe dla różnych krytykantów, którzy rzucili się na profesor Cichosz.
Najpierw odniosę się do wywiadu z prof. Cichosz. Zanim jednak przejdę do konkretów to co nieco o tym jak działa nauka, bo chyba Pan Sławek tego nie wie (udaje?). Sam mam doktorat z inżynierii środowiska więc coś wiem na ten temat. Jakakolwiek nauka ma za zadanie dochodzić prawdy. W prawdziwej nauce nie ma czegoś takiego demokracja! Jeżeli 99,99% naukowców twierdzi, że czarne jest białe, a jeden twierdzi że czarne jest czarne to ten jeden ma rację. Prawda leży po jego stronie, a pozostałe 99,99% mówi bzdury.
Teraz przechodząc do sprawy prof. Cichosz (ma 52 lata doświadczenia zawodowego w technologii żywności). Na początku wywiadu powiedziała ona, że konsensus tłuszczowy jaki zawarli naukowcy o tym, że tłuszcze zwierzęce są szkodliwe dla zdrowia, a tłuszcze roślinne są zdrowe nie ma żadnych podstaw naukowych. I tak jest. Tak przynajmniej wnioskuję z wypowiedzi różnych tzw. autorytetów. Mówią oni, że prof. Cichosz neguje to co ustalili naukowcy. Co ustalili? Jak? Ile lat trwały badania? Na jakiej populacji?Jak liczna była próba statystyczna? Jak dobrano grupę porównawczą? Nie podają żadnych konkretów. Tym samym próbując zaprzeczać potwierdzają, że to co mówi prof. Cichosz jest prawdą. Inny przykład – hipercholesterolowa teoria miażdżycy którą prof. Cichosz podważa – dawno jest obalona, ale to kłamstwo wciąż jest uważane powszechnie za prawdę. Nie obchodzi mnie co mówią naukowcy bo to nie jest nauka. Obchodzi mnie co faktycznie wynika z badań (jaka metodyka?), a nie co sobie „ustalili” naukowcy. Polecam książkę „Cholesterol naukowe kłamstwo” dr med. Uffe Ravnskova. Rozkłada on tam na czynniki pierwsze tę hucpę. Np. badania w 7 krajach gdzie robiono badania poziomu cholesterolu w zależności od rodzaju i ilości spożywanych tłuszczów. Część wyników zgadzała się czyli ci co jedli dużo tłuszczów zwierzęcych mieli wysoki cholesterol. Jednak część nie zgadzała się – ludzie jedli dużo tłuszczów zwierzęcych a mimo to mieli niski poziom cholesterolu (najbardziej jaskrawy przypadek to Masajowie w Afryce – cholesterol mają ok. 130 mg/dl a jedzą niemal wyłącznie mleko swoich krów i ich mięso). Co więc zrobili „naukowcy” (cudzysłów zamierzony)? Odrzucili wyniki nie pasujące do teorii i na wykresie wartykule umieścili tylko te wyniki jakie pasowały do założonej teorii. Pozostałe wyniki pominęli. I wyszła im korelacja między spożyciem tłuszczów zwierzęcych a cholesterolem. Po naniesieniu wszystkich punktów na wykres nie ma żadnej korelacji – punkty są rozrzucone po całej pierwszej ćwiartce układu współrzędnych. Gdybym ja tak robił badania do doktoratu wyleciałbym z hukiem ze studiów. Dalej jest jeszcze ciekawiej m.in. liczba zawałów wśród tych co mieli wysoki i niski cholesterol była bardzo podobna. Znamienna jest reakcja mojej lekarki na tę książkę gdy dałem jej ją przeczytać. Zero komentarza.
Z 10 lat temu redaktor naczelny pisma „The Lancet” oświadczył, że blisko połowa badań tam publikowanych to jest de facto fikcja litercka – wyniki zmieniono czy zmanipulowano pod z góry założoną tezę. Czytałem to oświadczenie. Niestety było to już dawno i nie pamiętam źródła.
Szodliwość tłuszczów roślinnych jest oczywista gdy ma się trochę wiedzy z chemii. Nie trzeba być profesorem ani doktorem. Oleje roślinne to tłuszcze w większości nienasycone. Mają podwójne i/lub potrójne wiązania między atomami węgla w cząsteczce. Są podatne na utlenianie (bardzo dobrze to widać na przykładzie oleju lnianego, który gdy się go nie przechowuje w lodówce szybko staje się gorzki w wyniku procesów utleniania). Dlatego oleje roślinne nie nadają się do smażenia (są dwa wyjątki – olej kokosowy który zawiera ponad 90% tłuszczów nasyconych oraz oliwa z oliwek – ma dużo przeciwutleniaczy). Smażenie powoduje bardzo szybkie utlenianie tych nienasyconych tłuszczów w wyniku czego powstają rodnki uszkadzające nasze komórki. To prowadzi do stanów zapalnych a od dawna wiadomo że do powstania nowotworów musi być stan zapalny w organizmie. Dlatego oleje roślinne są rakotwórcze. Inaczej sprawa ma się gdy je spożywamy na zimno.
Tłuszcze zwierzęce w większości zawierają tłuszcze nacycone (mają tylko pojedyncze wiązania sigma między atomami węgla w cząsteczkach). Wiązania pojedyncze jest dużo trudniej rozerwać niż jedno z wiązań w wiązaniu wielokrotnym (podstawowa wiedza z chemii z zakresu liceum) więc się one znacznie trudniej utleniają. Przy temperaturach jakie są na patelni się one nie rozkładają, nie utleniają. Dlatego są bezpieczne do smażenia. (smalec, smalec gęsi, łój wołowy, masło klarowane, ghee).
Związek autyzmu ze szczepieniami – oczywiście, że taki związek jest. Wykazał go Andrew Wakefiled. Napisał na ten temat artykuł wraz ze swoim promotorem (nie pamiętam nazwiska). Zrobiła się wielka afera że rzekomo sfałszowali badania. Zostali pozbawieni prawa wykonywania zawodu przez brytyjski odpowiednik naszych izb lekarskich. Promotor Wakefielda jednak się odwołał do Sądu Najwyższego (co dużo kosztuje, a Wakefielda nie było na to stać) i oskarżył izbę lekarską o zniesławienie. Proces wygrał – Sąd obalił twierdzenia izby lekarskiej i promotor Wakefielda odzyskał prawo wykonywania zawodu lekarza. O tym jednak już różne „Newsweeki” i iinne „onety” i „autorytety” nie powiedziały.
Co do dr Piotra Witczaka nie oglądałem rozmowy Rymanowskiego z nim. Jednak oglądałem jakąś konferencję gdzie przedstawiał wyniki badań naukowych odnośnie różnych szczepionek. I mówił, że w dokonanym przez niego przeglądzie literatury nigdzie nie znalazł badań bezpieczeństwa z obojętnym placebo. Wszystkie badania były takie, że jako grupę porównawczą brano dzieci czy dorosłych (już dokładnie nie pamiętam), którym podawano albo inną szczepionkę albo tę samą szczepionkę pozbawioną antygenu wirusa ale zawierającą poza tym wszystko to samo (a są tam np. takie „delicje” jak sole aluminium czy rtęci, tomersal (organicza forma rtęci) czy polisorbat 80 albo komórki abortowanych płodów). Nie było grupy kontrolnej której podawano wstrzykiwano placebo np. sól fizjologiczną czy wodę destylowaną). I efekty zdrowotne w obu grupach były podobne więc uznawano że szczepionki są bezpieczne. Na takiej zasadzie to ja mogę udowodnić że arszenik nie jest trucizną jeśli do porównania wykorzystam cyjanek potasu.
Ostatnio w Konresie Robert Kennedy Jr przedstawił na wykresach dane z osatnich 100 lat jak przebiegały epidemie różych chorób i jak wygasały. Praktycznie wszystkie epidemie wygasły zanim wprowadzono szczepionki, ale gdy poprawiły się znacznie warunki sanitarne. Te same dane z 10 lat temu przedstawiał śp.. dr med. Jerzy Jaśkowski. Dane te nie są tajemne, ale przemilczane bo są niewygodne.
Jeżeli szczepionki są rzekomo takie bezpieczne to dlaczego w USA w połowie lat 80-ych XX w. wprowadzono ustawę o funduszu odszkodowawczym? Rząd przejął na siebie koszty leczenia powikłań po szczepieniach, zwalniając tym samym koncerny produkujące szczepionki z odpowiedzialności za ich produkty? Co byłoby np. gdyby koncerny produkujące samochody nie brały odpowiedzialności za ich bezpieczeństwo i np. nie gwarantowały że samochód się nagle nie rozpadnie na autostradzie?
O tym wszystkim jakoś ci różni eksperci i tzw.. autorytety nie chcą mówić. Gdy zaś ktoś o tym mówi to jest bredzene że to „teorie spiskowe” i „foliarstwo”. Gdy brak argumentów to się stosuje argumenty ad personam. To jest najbardziej prymitywna metoda prowadzenia sporów w erystyczne.
Cóż napisałem dwa komentarze podając konkretne rzeczy obnażające brednie rzekomych ekspertów m.in. o braku demokracji w nauce. Oba nie przeszły z tego co widzę, bo zniknęły. Jak widać to jest parszywy, lewacki i cenzorski portal. W tej sytuacji była to moja pierwsza i jednocześnie ostatnia wizyta tutaj. Żegnam ozięble.
Ok czyli komentarze się ukazały. W takim razie zwracam honor i przepraszam.. Wcześniej jeden napisałem i od razu było go widać a tych dłuższych nie.
Szanowny Panie,
Nie, nie napisał Pan żadnych racjonalnych komentarzy odkrywających wiedzę nieznaną albo ukrytą. Na tym, jak Pan sam nazwał parszywym, lewackim i cenzorskim portalu wylał Pan swoją spiskową teorię dziejów ujawniając, że nie jest Pan osobą dążącą do prawdy, tylko zwykłym „foliarzem” (przepraszam, to nie jest stwierdzenie ad personam, a raczej określenie Pana postawy i tego co się ulało z Pana). Jak widać nikt z poważnych ludzi, którzy piszą i czytają na tym parszywym portalu nie zechciał wejść z Panem w dyskusję, bo jej rezultat jest znany i przewidywalny – żadne argumenty do Pana nie dotrą, tylko dalej będzie Pan bredził o spisku, ukrywaniu prawdy itp. Ja również nie zamierzam poświęcać swojego czasu i energii, aby wchodzić z Panem w pseudo dyskusję. Jak napisał w komentarzu Józef Sawicki, zapewne ani Pan ani prawdopodobnie nikt z nas nie jest ekspertem. w tej dziedzinie badań, aby się wypowiedzieć w bardzo naukowy sposób. Ale zapewniam, ze prawie 100% obecnych tutaj wykazuje się używaniem rozumu, logiki i racjonalnego myślenia. Tylko jedno krótkie odniesienie do Pana „argumentów”: Nie, nie ma żadnych potwierdzonych naukowo związków szczepień z autyzmem. A powoływany przez Pana Andrew Wakefield został usunięty z zawodu i stał się synonimem foliarza nie za odkrycie tajnej prawdy, która jest ukrywana. Ten człowiek zmanipulował wyniki badań chcąc wykazać taki związek. Próbki zostały pobrane celowo niepoprawnie i nie były to próbki reprezentatywne dla ogółu badania. Podkreślam, człowiek zrobił to celowo! I na podstawie tak zmanipulowanych wyników opublikował swoje „odkrycia” stając się ojcem antyszczepionkowców. Te informacje nie są tajemnicą zapewne sam Pan potrafi je wyszukać, ale skoro Pan tego nie zrobił i powołuje się na takiego człowieka pisząc coś o pieniądzach (sic!) to naprawdę nie ma Pan najmniejszej woli aby użyć swojego intelektu. Zapewniam Pana, że aby zrozumieć co zrobił Wakefield wystarczy podstawowa wiedza ze statystyki, aby przyznać rację badaczom. Nie jest potrzebny nie tylko Sąd Najwyższy ani Okręgowy czy Rejonowy – wystarczy nauczyciel w szkole średniej, aby to wytłumaczyć. Aby może spojrzeć na większość Pana odkryć proszę obejrzeć na YT kanały popularnonaukowe, które tłumaczą wszystko co Pan tak nieopatrznie ujawnił jako prawdę tajemną tutaj (polecam: Uwaga Naukowy Bełkot – prowadzony, uwaga przez, doktora chemii, Kasia Gandor – biotechnolożka, dr Damian Parol – dietetyk) To tylko przykłady, zapewne nie obejrzy Pan nic z tego co napisałem (gdyby jednak proszę pisać, podam więcej wiarygodnych źródeł). Może najprościej przeczytać również wersję na demagog.org.pl (wiem, to też jest sprzedajny portal, więc tam Pan nie szuka weryfikacji swoich poglądów).
Argumenty rzeczowe nie trafiają do ludzi, którzy – z wypiekami na twarzy – szukają i odkrywają fake-newsy, lewoskrętną witaminę C czy płaską ziemię, oraz podobne „rewelacje”. Tacy ludzie nie znoszą faktu, że inni mogą myśleć inaczej niż oni, oraz że w ogóle ktoś może myśleć samodzielnie. Stąd od czasu do czasu wyprawy płaskoziemców, antyszczepionkowców, szurów czy foliarzy na SO i wielkie ich zdziwienie, a nierzadko oburzenie, że my tutaj ,,niczego nie rozumiemy”. Stąd tak radykalna argumentacja, aby nieco „światłości” spłynęło na nas. Ta światłość jest uzasadniana np. tym, że ktos taki nie jest wyborcą PiS (bo wie, że musiałby się zadeklarować jako przedstawiciel ciemnogrodu), albo że sam ma doktorat – przy czym deklarowany doktorat w zasadzie uzasadnia wypowiadanie się w dowolnej dziedzinie, w sosób miarodajny i ostateczny.
*
W dniu święta narodowego, taki rodzaj spotkania trzeciego stopnia, każe postawić pytanie czy wśród nas na pewno nie ma kosmitów ? A może nie tak sobie ich wyobrażaliśmy jak rzeczywiście wyglądają ? Jest nad czym dumać…
Czy to Robert Kennedy Jr twierdzi, że robak wyżarł mu mózg ? Nie ma obowiązku korzystania z wiedzy medycznej. Wszystko przecież wyleczy lewoskrętna witamina C. Podejrzewam ,że większość antyszczepionkowców jest zaszczepiona i dzięki temu uniknęła wielu chorób.
Co to za brednie, że Robertowi Kenediemu robak wyżarł mózg? W TVNie tak mówią? Pierwsze słysze o tym. Oczywiście, że nie ma obowiązku korzystania z wiedzy pseudomedycznej i całe szczęście. Pseudopandemia z lipnymi testami PCR które wykazywały zakażenie w owocy papai czy oleju silnikowym pokazała ile warta jest obecna tzw. wiedza medyczna. Obecna medycyna nie potrafi wyleczyć żadnej choroby przewlekłej. Łykaj pigułki do śmierci, ewentualnie coś ci wytniemy albo wstawimy coś sztucznego (np. endoproteza). To jest fikcja a nie leczenie. To jest uśmierzanie objawów, a nie uderzanie w przyczynę. Powód jest prosty – pacjent wyleczony to klient stracony. Cóż jak widać fakty są niewygodne bo pod moim komentarzem ocena -5 ale nkt w polemikę nie wszedł.
Prawdy nie zakrzyczycie. Ona się ujawnia i ludzie się budzą. Na nic szczekanie o „szurach”, „foliarzach” i „teoretykach spiskowych”. Matriks w którym żyjemy upada.
Co do szczepień jeszcze – ja nie zaszprycowałem się na kowida i żyję i tę najmodniejszą wówczas na świecie chorobę przeszedłem jak zwykłą grypę. W dzieciństwie rzecz jasna byłem szczepiony, ale wtedy było znacznie mniej szczepień niż dziś. Jakoś tak się dziwnie składa że im więcej obowiązkowych szczepień dzieci tym więcej chorych dzieci. Wystarczy porównać zdrowie dzieci 20-30 lat temu i dziś. Teraz w prawie każdej klasie jest jakieś dziecko z jakimiś dysfunkcjami (dysgrafa, dyskalkulia, dyslekcja, ADHD, Asperger i inne).
O robaku, który wyżarl mózg Kennediemu świat uslyszal w ubieglym roku. Telewizji nie oglądam od wielu, wielu lat, więc Pańskie insynuacje są bezpodstawne. Aby dyskutować o szczepieniach i epidemiach trzeba najpierw zajmować się nimi zawodowo ileś lat. Ja nie jestem ekspertem i Pan także. Dyskusja więc nie ma sensu. Nie wiem jaką ma Pan wiedzę specjalistyczną i doświadczenie zawodowe, ale na pewno nie chcialby Pan dyskutować z internetowymi omnibusami. W ramach zlośliwości polecam Panu nową specjalizację : trwają przygotowania do lotów na Księżyc i na Marsa. Na pewno będzie mial Pan szerokie pole do popisu.
Proponuję odrobinę uśmiechu i radości w dniu święta narodowego.
Dyskusja z gościem, który sam okrzyknął się ekspertem w szeregu dyscyplinach naukowych, od dietetyki, przez Matrix i „Wieli Reset” aż po szczepienia, w tym epidemii covidu, jak Pan widzi nie ma wielkiego sensu. Za nim stoi gigantyczna wiedza dająca pewność, że jego racja jest „najmojsza”. Nie ma szans dyskutować tym bardziej, że gość pochwalił się doktoratem, więc cóż tam my, marne robaki, które z trudem opanowały czytanie i pisanie. Gość ma takie kwalifikacje, że swobodnie ocenia jakość wiedzy profesorów, doktorów, ekspertów w około 20 dziedzinach wiedzy, a i to pewnie dalece niedoszacowana liczba dyscyplin, gdzie posiadł był wiedzę ostateczną.
W najdłuższym swoim wpisie polemizuje z argumentem, że w nauce nie ma demokracji. Ciekawe, że nikt w krytykowanych przez niego tekstach takiego argumentu nie użył ! Łącznie z Rymanowskim, którego broni przed wszystkimi, którzy rzekomo zabraniają zapraszać na rozmowy kogo tenże ma ochotę. Człowiek ten jak widać specjalizuje się w zwalczaniu racji i argumentów, które nie padły !!!
Najlepsze co komentator udowadnia, zawarł na końcu jednego z wpisów: „Prawdy nie zakrzyczycie. Ona się ujawnia i ludzie się budzą. Na nic szczekanie o „szurach”, „foliarzach” i „teoretykach spiskowych”. Matriks w którym żyjemy upada.” Tak więc to, przeciwko czemu sam protestuje, tym wpisem potwierdza wprost – identyfikuje się z tymi „odkrywcami prawd objawionych”, ale wcześniej utajnianych.
Jedną z dziedzin, gdzie gość ocenił wiarygodność warsztatu zawodowego uznanego publicznie człowieka jest dziennikarstwo. Oceny wiarygodności dokonał na podstawie wypadku drogowego spowodowanego przez tegoż dziennikarza. Notabene wypadku, w którym sądy w dwóch instancjach oraz Sąd Najwyższy orzekły brak winy tego człowieka, co jak wiadomo podważa jego kwalifikacje profesjonalne… w zawodzie dziennikarskim. Konkluzja takiego sposobu myślenia jest frapująco odkrywcza – człowiek, który spowodował wypadek komunikacyjny traci wszelkie kwalifikacje zawodowe, niezależnie od ich kierunku ! Wystarczy, że Pan czy ja samochodem uderzymy np. w drzewo i już nasze kwalifikacje zawodowe poszły się gwizdać !
Perełką tych wpisów pozostaje: „Cóż napisałem dwa komentarze podając konkretne rzeczy obnażające brednie rzekomych ekspertów m.in. o braku demokracji w nauce. Oba nie przeszły z tego co widzę, bo zniknęły. Jak widać to jest parszywy, lewacki i cenzorski portal. W tej sytuacji była to moja pierwsza i jednocześnie ostatnia wizyta tutaj. Żegnam ozięble.” W ten sposób dowiedzieliśmy się, że antyspamowy system Akismet jest „parszywym, lewackim i cenzorskim…” filtrem rzutującym na profil portalu.
Dobrym podsumowaniem przygody z takim „omnibusem”, który zaszczycił łamy SO, jest historyjka sprzed wielu lat, kiedy zaczynałem komentować teksty. Około połowy 2013 roku dyskutowaliśmy pod artykułem bodajże Redaktora Skalskiego, omawiającym zaniedbania ówczesnego rządu PO w kwestiach polityki gospodarczej. Jeden z ówczesnych, stałych dyskutantów wszędzie widział skutki błędów w polityce energetycznej. Tym razem też zamieścił kilka wpisów, powtarzając w kółko te same tezy, nie mające nic wspólnego z wątkami poruszanymi w dyskusji. Jeden z komentatorów nie wytrzymał i nazwał takie uporczywe powtarzanie chybionych tez – bzdurami i bredniami. Obrażony komentator zareagował pod adresem wszystkich dyskutantów, że wyprasza sobie aby nazywać go durniem czy idiotą (choć w istocie nikt tego wprost nie powiedział). Wówczas redaktor prowadzący zamieścił cudowny wpis, który brzmiał mniej więcej tak: (cytuję z pamięci) „Uwagi o bzdurach i bredniach zupełnie nie dotyczyły pańskich wpisów. Nikt też nie nazwał pana broń boże durniem, czy idiotą. Niestety, zważywszy okoliczności, niewiele mogę poradzić w sytuacji, skoro pan sam się zgłosił…”.
Dla przypomnienia. W programie dziesięciolecia tvn24 (2011) red. Rymanowski jako jedyny opowiedział się za zamachem jako przyczyną katastrofy. To by potwierdzało supozycję o chwili rozejścia sie rzeczonego z racjonalnością.
A jego wprowadzającą do polsatu była obecnie zapomniana orędowniczka „partii” i jej prezesa Dorota Gawryluk. Tak do kompletu.
Tego rodzaju osobowości żyją w komicznym Matrixie porównywalnym choćby do tego z Seksmisji. Według nich nawet Curie-Skłodowska była kobietą !