Dlaczego pisowski rząd nie upada, a nawet nie traci poparcia?
Program 500 plus, „teatr smoleński” i populistyczne hasła w rodzaju „Polska wstaje z kolan”, nie mogą już służyć za wyjaśnienie. Powód jest głębszy – irracjonalny i ponadkulturowy; to cecha społeczeństwa, tkwiąca w poszczególnych członkach zbiorowości; struktura psychiczna, ukształtowana jeszcze w dzieciństwie, która rodzi pragnienie autorytarnego porządku.
Tuż po wojnie Theodor Adorno wraz z kilkoma współpracownikami (pomagała mu polsko-austriacka Żydówka Else Frenkel-Brunswik) opracował ankietę, szukając odpowiedzi na pytanie, z jakich powodów zwykły człowiek ulega hasłom faszyzmu. Badaniem objęto blisko 2100 tys. osób. Tak powstała książka Authoritarian Personality (1950), która dzisiaj powróciła niczym klątwa, i jest ponownie analizowana w USA. Donald Trump stał się bowiem współczesnym wcieleniem przestrogi, że faszyzm nie jest tylko przekonaniem czy ideologią, a raczej głęboko tkwiącym pragnieniem; częścią osobowości. Na której można zbudować platformę wyborczą.
Jakie więc cechy odkrył Adorno? I co dla nas ciekawe: jakie mógłby dzisiaj odkryć w polskim społeczeństwie?
Według Adorno człowiek autorytarny uznaje tylko konwencjonalne wartości (np. chrześcijańskie). Ci, którzy lansują inne wartości, powinni być wykluczeni ze społeczności.
Kolejna cecha to bezkrytyczny stosunek do przywódcy (Duce) i całkowite wobec niego oddanie. Nawet jeżeli Duce łamie konstytucję, odbiera wolności obywatelskie i upartyjnia sądy, nadal otrzymuje poparcie. Dla autorytarnego elektoratu instytucje te – oprócz tego, że abstrakcyjne i mało zrozumiałe, są nam narzucone siłą. Autorytaryzm jest nie tylko w kolizji z wolnością i demokracją, ale zwalcza wszelkie formy kontroli zewnętrznej.
Adorno twierdzi, że autorytaryzm wiąże się też z wiarą, że świat jest, i będzie zawsze, w konflikcie. Groźba ze strony drugiego człowieka (pochodzącego z innej grupy) jest więc realna i permanentna. Stąd nieustające podejrzenia i spiski. Stąd zmowy Żydów, postkomunistów, lewaków, liberałów, genderystów, knowania Sorosa, Merkel i Macrona. I Smoleńsk. Smoleńsk nie jest tylko narzędziem politycznym, utrzymującym elektorat w gotowości bojowej i w napięciu. Smoleńska domaga się również osobowość autorytarna.
Kult siły i wielkości. Puste zapewnienia o naszym znaczeniu i rosnącej sile, wykrzykiwane przez prezydenta Dudę, brzmią fałszywie i teatralnie. Człowiek autorytarny potrzebuje emanacji mocy jako afirmacji własnych pragnień; oczekuje przemocy. Nawet wobec swoich najbliższych. Gdy rzecznik rządu, Beata Mazurek mówi, że rozumie chuliganów z Młodzieży Wszechpolskiej, którzy pobili działacza KOD w Radomiu, odwołuje się do autorytaryzmu. I właściwie mówi: „jestem z wami, rząd jest z wami, Duce jest z wami, nic wam nie grozi”. Przemoc, nawet jej aluzyjny odgłos (Beata Szydło w Auschwitz), jest znakiem rozpoznawczym i zaproszeniem do ponadpolitycznej, autorytarnej wspólnoty.
Władza powinna być silna i kategorycznie odpowiadać na każdą obrazę narodu. Żadnych ceregieli, zbędnych pytań czy wyjaśnień. Środkowy palec dla wszystkich. Tak wygląda nasza dyplomacja i sposób rozmowy z krytykami. I autorytarny Polak się z tego cieszy. Wreszcie mamy prawdziwy rząd!
Kolejna cecha, wyodrębniona przez Adorno, to pogarda wobec słabości, sentymentalizmu i intelektualizmu. Władza autorytarna jest ponad rozumem i pięknem. Intelektualizm, wiedza oraz wolna działalność kulturalna kwestionują konwencjonalizm i sztywną moralność – nie są więc godne zaufania. Autorytarny Polak pragnie, aby całą działalność społeczną, w tym twórczość artystyczną, uregulować prostym, rygorystycznym prawem i moralnością. Jeden pasterz, jedno pastwisko, identyczne owce i jedna owczarnia.
I wreszcie przekonanie, że moralność tego świata upada przez rozwiązłość seksualną i dewiacje. Homoseksualizm to nie tylko grzech, ale przestępstwo. Powinno być zatem karane. Seksualizm człowieka nie jest zjawiskiem fizjologicznym; to niebezpieczne zwierzę, wściekłe i kąsające, które wymaga kontroli państwowego prawa i religijnych restrykcji. Człowiek autorytarny poddaje się tej kontroli z ulgą i ufnością.
Autorytarna osobowość polska nie została odkryta przez Jarosława Kaczyńskiego. On ją tylko przywołał; tchnął w nią życie. Autorytarny Polak dostrzegł w szefie PiS negatywną definicję siebie samego. I nastąpiło połączenie. Razem stworzyli symbiotyczny związek, wzajemnie wspierając się Duce i autorytarny suweren.
Symbioza taka, oparta na wspólnym pragnieniu (woli), a nie politycznej wizji, może przetrwać nawet porażkę wyborczą i kryzys gospodarczy. Historie radykalnych społeczeństw, i ich rządów, wskazują, że autorytarny elektorat bez wahania głosuje przeciwko swoim własnym ekonomicznym interesom.
Jeżeli taki jest scenariusz dla Polski – to pesymizm jest uzasadniony.
Dariusz Wiśniewski
Nie znam żadnych polskich badań, które potwierdzałyby taką diagnozę. Może część pisowskiego, twardego elektoratu, podlega takim prawidłowosciom. Reszta kieruje się innymi przesłankami. Osobowość przeciętnego Polaka jest, moim zdaniem, zdecydowanie wolnościowa i raczej anarchizująca lub wręcz anarchiczna, niż autorytarna. Jezeli mamy się doszukiwać przyczyn poparcia dla pisowskiego reżimu demokratury to wydaje się, że decydują o tym inne powody:
– rozdawnictwo socjalne (500+ i zapowiedzi innych programów),
– obudzenie pseudomocarstwowych ambicji części Polaków (wstawanie z kolan, sprzeciw wobec Niemiec, Francji, UE, itd.),
– przyzwolenie na chamstwo, nienawiść, rasizm, agresje, arogancję jako wynik ignorancji częsci Polaków,
– psychoza strachu przed muzułmanami,
– rewanżyzm – chęć odegrania się na starych elitach, jako symbolu wszelkiego zła,
– najwazniejszym jednak powodem jest bezwzględna słabość opozycji – brak oferty dla Polaków i brak zdolnosci koalicyjnych.
Jezeli opozycja szybko nie zbuduje potęznej koalicji antypisowskiej, tylko bedzie się wzajemnie rozgrywała: PO-N-PSL-SLD-Razem-KOD to przyszłośc rzeczywiście rysuje sie w czarnych kolorach. Robota jednocząca opozycję to praca dla Frasyniuka, Wałesy, autorytetów naukowych, dziennikarskich, artystycznych, prawniczych, lekarskich, itp. Innej drogi na razie nie widać.
Z całym szacunkiem dla pańskich poglądów, z którymi zgadzam się całkowicie, ale nie zapominajmy, także o bardzo złej, destrukcyjnej sile kościoła toruńskiego i w ogóle o braku poparcia kościoła polskiego dla obrony wartości chrześcijańskich głoszonych przez Papieża Franciszka, co w rezultacie wzmacnia działania pisu w ograniczaniu swobód obywatelskich, dzieleniu Polaków i umacnianiu autorytaryzmu we wszystkich jego aspektach. Nie chcę tym stwierdzeniem pokrzywdzić tych duchownych, którzy mają odwagę bronić prawdziwych wartości chrześcijańskich i obiektywnie komentować obecną sytuację w Polsce, jednak ich głos jest pomijany (żeby nie powiedzieć lekceważony) przez hierarchów polskiego kościoła.
Źródła poparcia dla autorytaryzmu są dokładnie te same co źródła poparcia dla religii wszelakiej. Autorytaryzm ma przecież wiele z religii co widać na oko.
Zrzucenie z siebie odpowiedzialności za los własny, bliskich, kraju itp. traktowane jest jak substytut swobody. Jest prawdą, że i religia i autorytaryzm zapewniają wielu ludziom spokój psychiczny, pokazują świat jasny, nieskomplikowany, możliwy do zrozumienia. To wielka zaleta takich konstrukcji.
Ilu ludzi jest w stanie znieść informację, że największym naszym wrogiem jesteśmy zawsze my sami? A ilu zechce (już chce!) uwierzyć, że my jesteśmy dobrzy, a KTOŚ na nas czyha?
Osobny problem to czy temu można w jakikolwiek sposób zapobiec i drugi: czy cokolwiek w tym celu u nas uczyniono?
Adorno Adornem, ale o tym mówił już Dostojewski w „Legendzie o wielkim Inkwizytorze”. Polecam lekturę, zawsze warto sięgnąć do klasyka. Tu tylko mała próbka „mądrości inkwizytora” poprawiającej Jezusa: „Zapragnąłeś wolnej miłości człowieka, ażeby pociągnięty Twoją osobowością, w zachwyceniu poszedł za Tobą dobrowolnie. Już nie dawne twarde prawo, lecz człowiek wolnym sercem miał teraz decydować o tym, co dobre i co złe, mając za drogowskaz przed sobą jedynie Ciebie, Twoją postać. Ale czy nie pomyślałeś, że człowiek w końcu sprzeciwi się nawet Tobie, że odrzuci Twoją prawdę, jeśli się go przygniecie takim strasznym brzemieniem jak wolny wybór? Przecież ludzie muszą w końcu zakrzyknąć, że prawda jest nie w Tobie, bo czyż można było przyczynić im więcej rozterek i cierpień, niż to uczyniłeś Ty zostawiając im tyle trosk oraz żądań nie do rozwiązania? W ten sposób przecież sam położyłeś fundament pod dzieło zburzenia, rozpadu swojego królestwa i nie możesz obarczać winą za to nikogo więcej.”
Autor tej trafnej i bardzo pesymistycznej diagnozy , przeoczyl jeden bardzo wazny jej element…. : Bez poparcia polskiego KRK ( w realu narodowo ludowy „katolicyzm ” ) Kaczynski NIGDY by nie rzadzil samodzielnie….
Ja zaś się bardzo poważnie zastanawiam, czy to aby na pewno specyfika polska? Czy przypadkiem uwielbienie dla autorytaryzmu nie jest cechą każdej – dostatecznie dużej – masy ludzkiej? Przychodzi mi to do głowy raz dlatego, że ta autorytarna cholera pojawia się to tu – to tam; a dwa, bowiem absolutnie nie wierzę w jakąkolwiek specyfikę narodową. Jestem po prostu pewien, że „naród” rozumiany etnicznie jest kategorią pustą; inna rzecz, że zgrabnie wykorzystywaną do rządzenia przez różnych takich…
Oczywiście, że to nie specyfika polska. To, że ona teraz daje o sobie u nas znać to tylko efekt tego, że znalazła ku temu odpowiednie warunki. Przystępując do rozwiązania problemu należy więc zwrócić uwagą na to w jakich okolicznościach ona się pojawia w różnych miejscach na świecie i spróbować znaleźć jakieś prawidłowości.
Samo stwierdzanie faktów i charakterystyka zjawiska to jeszcze nie badania.
I tu zgoda. W pierwszych latach pobytu w Niemczech intensywnie studiowałam początki nazizmu. Podobieństwo do pewnych procesów w Polsce jest niezaprzeczalne. Dla mnie istotny jest tu element uwiedzenia, obecny w podobnych procesach. Czyli wydobycia z ludzi tego, co ukrywają, czyli złych uczuć, zawiści, nienawiści. Przyzwolenie na nie i nakarmienie ich. Czyli uczynienie pojedynczego człowieka wspólnikiem wodza, za którym wszyscy pędzą w przepaść. Czyli — znając proporcje — to się nie może dobrze skończyć. (Bo raczej się nie da zahamować.)
Wszyscy mają rację, tylko nie odpowiadają na pytanie, skąd się tacy ludzie biorą. Z genów? Wątpię, bo mamy 30-50% ludzi diametralnie innych. Moja diagnoza: z durnego wychowania przez rodziców, szkołę i dziennikarzy.
Badania, które sugerowałem dałyby odpowiedź. Twoja diagnoza jest nieco uproszczona, bo edukacja to tylko część (a jednocześnie efekt) problemu, o którym mówisz.
W Niemczech, w Rosji, w Chinach takich autorytarnych osobowości więcej niż u nas. Geny genami, ale historia, tradycja, wychowanie – Konfucjusz, mongolska niewola, pańszczyzna – też grają swoją rolę. W Polsce są liczne osobowości autorytarne i starcza ich dla Kaczyńskiego, a i realny socjalizm z nich korzystał.
A jednocześnie funkcjonują tradycje i nawyki skrajnego indywidualizmu, sobiepaństwa, anarchii. To mamy w szeroko rozumianym spektrum opozycji, co widać choćby w rozrzucie zdań w naszym Studio Opinii. Zaś Kaczyński dysponuje zwartym, zdyscyplinowanym wojskiem autorytarnych osobowości.
I jest jak jest.
Sprawność decyzyjna zawsze miała swoje walory i ma do dziś. W demokracji raczej się jej nie uświadczy w nadmiarze. Ostatecznie nie bez powodu w czasach Republiki Rzymianie na czas wojny oddawali władzę w ręce dyktatora, bo sytuacja wymagała szybkich decyzji.
XVIII wieczna Polska doświadczyła tego mając naokoło autorytarnych władców sama będąc pogrążona w indywidualistycznym chaosie. Przegrała.
Niektórzy wyciągają z tego wnioski.
Średnie wynagrodzenie brutto wynosi obecnie ponad 4500 zł, a mediana (poniżej i powyżej mediany znajduje się 50% wyższej i po 50% niższej pensji) to 3291,56 zł brutto, dominanta (najczęściej wypłacane polskie wynagrodzenie) to 2469,47 zł brutto, czyli w okolicy płacy minimalnej.
Zamiast prowadzić jałowe intelektualne dywagacje oderwane od realnego świata większości Polaków, proponuję odwyk – rok życia na własny rachunek za 2000 zł, bez majątku i wsparcia.
Badania „polskiej osobowości” będą niepotrzebne. Pytanie „skąd się tacy ludzie biorą” także stanie się zbędne.
Jacku.. – ja dość często o tym piszę. Większość komentatorów na SO ma ustabilizowany status majątkowy i za cholerę nie pojmie ogromu kłopotów, jakie sprawia to nieszczęsne 2.000. A bedzie jeszcze gorzej.. – nadciąga pokolenie emerytów po umowach śmieciowych. Po wypłatach płaconych pod stołem. Znam paru „przedsiębiorców”, którzy w roku obrachunkowym mają kilka robót po 100.000 i nie wykazują żadnych kosztów pracowniczych choć zatrudniają około dziesięcioosobową ekipę. Jest natomiast światełko w tunelu – w tym roku wprowadzono fakturę Vat z odwróconą płatnością – Vat płaci inwestor. Od wysokości sumy faktur podwykonawców.
Proponuję prześledzić ten fenomen gospodarczy ….: http://www.bankier.pl/wiadomosc/Zapadl-wyrok-w-sprawie-bylych-szefow-Jedynki-Wroclawskiej-3016378.html
Dzisiaj we Wrocławiu próżno szukać firmy, która wyśle kogoś na plac budowy bez badań i umowy o pracę. Ale wrocławska rzeczywistość nijak przekłada się na ogólnopolską praktykę.
Ale miało być o potrzebie autorytaryzmu… – jeśli znadzie sie ktoś, kto temu bezsilnemu „pracownikowi” za 2.000 powie, że wszyscy dookoła to złodzieje – to on (wiedząc, że to prawda) rzuci kamieniem w pierwszego wskazanego. A My siedząc przy dobrym winku i popalając cygarko – będziemy sie zastanawiać – skąd ten motłoch sie wziął??
Pozdrawiam
Owszem, będziemy się zastanawiać skąd ta głupota się wzięła, bo wiara w to, że rząd autorytarny pomoże w czymkolwiek temu biedakowi jest w sposób oczywisty złudna. Autorytaryzm musi hodować taka biedę, bo bez niej nie istnieje.
Wniosek nr 1: dbać o to, by tej biedy było jak najmniej bo to pierwszy warunek zdobywania wyborców przez rządy autorytaryzmu.
Nawiasem mówiąc pojęcie biedy jest też względne. Czasem ważniejsza jest nie moja rzeczywista sytuacja co świadomość, że są większe możliwości, ale dla mnie niedostępne. To rodzi prawdziwą frustrację. Przykład PRL, w którym te możliwości były zdecydowanie mniejsze, a wielu dzisiejszych „biednych” wspomina te czasy z nostalgią.
J.Luku – Autorytaryzm jej nie hoduje… – on ją tylko zagospodarowuje. Autorytaryzm jest pochodną. Co do reszty pełna zgoda.
Pozdrawiam
aaaa – i jeszcze jedno….wielu dzisiejszych „biednych” wspomina te czasy z nostalgią…….
Oni są naprawdę biedni. I Bezradni.
Tempo wspinaczki wysokogórskiej narzuca najsłabszy jej uczestnik. Myśmy naszych najsłabszych odcięli od asekuracji.
No ok, można to nazwać zagospodarowaniem. Napisałem „hoduje” w tym sensie, że raczej nie na rękę mu by ktoś się z tej biedy wyrwał. Wystarczy przypomnieć „skoro ktoś ma pieniądze, to znaczy, ze SKĄDŚ je ma…”
I wszystko jasne (c) by Siara.
„dominanta (najczęściej wypłacane polskie wynagrodzenie) to 2469,47 zł brutto, czyli w okolicy płacy minimalnej.”
Może i zgodziłbym się z Pańskim wnioskiem, że „ci ludzie biorą się” z biedy. Ale niestety, dzwoni mi w głowie dzwonek alarmowy, wrodzona przekora i wykształcenie fizyka z historią jako hobby: a może to jest dokładnie odwrotna zależność? To znaczny tak niska dominanta w powodu… wrodzonej/nabytej (??) głupoty? (Na zasadzie „biednyś, boś głupi, głupiś, boś biedny).
Sir Jacek, napisał Pan „Oni są naprawdę biedni. I Bezradni.
Tempo wspinaczki wysokogórskiej narzuca najsłabszy jej uczestnik. Myśmy naszych najsłabszych odcięli od asekuracji.” Bardzo często słyszę takie sformułowanie, niestety błędne w moim przekonaniu. Życie to nie wspinaczka ani wycieczka szkolna, gdzie tempo dostosowuje się do najsłabszego uczestnika. TO JEST ŻYCIE, a w nim obowiązuje niestety zasada jak z francuskiej Legii Cudzoziemskiej: „Marcher ou mourir”. [„Maszeruj albo zdychaj”]. W życiu nie ma asekuracji, bo ona i tak przed niczym nie chroni, zwłaszcza przed głupotą i jej skutkami. [Nie raz, nie dwa mówiłem temu i owemu: nie rób tego. Nie chcieli słuchać, a potem sąd, komornik itd.] Asekuracja to tylko ułuda.
Jeden z dawnych p-osłów zasiadający w sejmie ogłosił że pożyje za minimalną rentę bądź emeryturę.
Chyba po tygodniu odpuścił..
„Jeżeli żyje się w nędzy uczciwość musi ustąpić konieczności przetrwania.”
Z sieci;
” Każdy z nas ma prawo zniszczyć swoje życie według własnego uznania, czy to się komuś podoba, czy nie.
Odpowiedzialność ponosimy wyłącznie za własne czyny, a nie za to, co ktoś inny zrobił czy robi. Jedyna trudność polega na tym, że decydenci mają wpływ także na życie zależnych od nich ludzi, ale to w rękach ludzi leży wybieranie/dopuszczanie do władzy takich decydentów, którzy byliby możliwie najmniej szkodliwi społecznie. Narzekaniem na „rząd” nic się nie naprawi.”
Wprowadzenie wątku małych zarobków jest tu bez sensu. Znam co najmniej 40 osób bardzo majętnych głosujących na PiS, i znam co najmniej 10 osób zarabiających te 2000 i głosujących na PO/Nowoczesną. Współczynnik Giniego się nie zmienił od 2007 (a płace wzrosły znacznie), a porównajmy wyniki wyborów w 2007 i 2015.
Hazel – oki… – to wprowadźmy zależność poziomu wykształcenia……na wykształcenie potrzebna jest kasa. A porównywanie poziomu frustracji wyborczej?? Oczywiście… – Kaczyński spadł z nieba……(.eee – z Księżyca). Kaczyński to Tymiński…ale do entej potęgi. A możesz sobie przypomnieć co było pomiędzy? Ciepła woda??
Hazelhardzie… – wybacz, ale jesteś niedyskutowalny. A ilu z tych dwutysięcznych zapraszasz na grilla?
Zgadzając sie ogólnie co do analizy stanu społeczeństwa mysle ze do oceny nalezy dodac ogólne ogłupienie suwerena. Być może główną przyczyną jest podporządkowanie się tzw nauce Koscioła, czyli skrajnie konserwatywnej i nacjonalistycznej postawie zarówno Episkopatu z Ojcem Dyrektorem na czele, jak i proboszczów oraz wikarych, a następnie odejściu od prawdziwego chrześcijaństwa, do jakiejś parodii wiary w Boga ( np kuriozalne zachowania suwerena podczas uroczystości Pierwszej Komunii – ochlaj i pokazówa prezentami oraz strojami i wiele wiele innych, np chamski patriarchat i przemoc domowa). Ale jednocześnie trzeba zacząć nazywać rzeczy po imieniu i „mówić jak jest”: np „Teatr smoleński” nazwijmy cyrkiem na Krakowskim Przedmieściu, rzad – opresyjnym reżymem, nawiązującym do PRL z czasów stalinowskich, obecny Trybunał Konstytucyjny zbieraniną odpadków z „trzeciej władzy” itd. Dopóki tego nie wprowadzimy w zycie, będziemy cały czas dowartościowywać miernoty, ignorantów i oszustów i sprawiać wrażenie, że mamy do czynienia z jakąś abstrakcyjną „dobrą, a raczej durną zmianą”.
„Ogłupienie suwerena”? Przepraszam, a kiedy to suweren był mądry? Przecież „suweren”, ergo „motłoch,” CHCE i ŻĄDA jasnej i krótkiej odpowiedzi na każde pytanie, np. KTO WINIEN/UKRADŁ/ZANIEDBAŁ itd.? Suweren jest za głupi i zbyt niecierpliwy na filozoficzne dywagacje o racjach stanu, praworządności itd. I są tacy, którzy takich „odpowiedzi” udzielają, i oferują drogę „na skróty” – w przepaść, ale motłoch o tym nie wie, ważne, że może się odegrać na „wykształciuchach” i innych, tfu, elitach. Dalej, pamiętając o tym, że nie istnieje coś takiego, jak zbiorowa mądrość/inteligencja (natomiast zbiorowa głupota i owszem!!) nie ma sensu poszukiwać metod obudzenia iskry mądrości u durniów, lecz raczej co zrobić, aby tych durniów odsunąć od wpływu na losy państwa (a da się, zapewniam, że da się, paroma subtelnymi pociągnięciami wyeliminować z elektoratu chociażby klientów programu „500+”, że o zwykłych menelach nie wspomnę.