Tak, przyznaję: nie lubię, gdy Kościół wtrąca się w politykę, gdy podpowiada rządowi, co powinien robić. Ale są chwile gdy oczekuję od Kościoła zajęcia jasnego stanowiska, tak jak kiedyś umiał je zajmować kardynał Stefan Wyszyński.
Dzisiaj jest taka chwila.
Jeśli biskupi nie wypowiedzą się jasno i zdecydowanie, co myślą o dewastacji demokracji w Polsce, o przekreślaniu dorobku Solidarności i swego własnego, to sami się skaża na marginalizację.
Tak bardzo lubią się powoływać na świętego Jana Pawła II i to w kontekstach znacznie mniej dramatycznych niż ten dzisiejszy, gdy PiS jest zdeterminowany podporządkować sobie ostatnie bastiony niezależności.
Rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Paweł Rytel-Andrianik stwierdził, że „Kościół nie może nie zauważyć, iż debata publiczna w tej kwestii [reformy Sądu Najwyższego] coraz częściej idzie w kierunku konfrontacji i konfliktu”. Ale to jest za mało. Trzeba jasno powiedzieć, że to jest niezgodne z nauką społeczną Kościoła i że PiS, niszcząc tkankę społecznego porozumienia, znalazł się poza Kościołem.
To jest unikanie odpowiedzialności gdy ks. Paweł Rytel-Andrianik powiada, że „Sprawy dotyczące zmiany systemu sądownictwa nie leżą w kompetencjach Kościoła” bo Kościół potrafi bronić swoich interesów gdy są zagrożone. Szkoda, że brak mu tej determinacji gdy niszczone są podstawy państwa prawa.
Wypowiedzi prymasa abpa Polaka nie są wystarczająco jasne, bo co to ma znaczyć gdy powiada, że: „Emocje nie mogą dominować, trzeba szukać dialogu w oparciu o fundamenty demokratycznego państwa prawa”, albo że „Trzeba zachęcać do tego, by dyskusja parlamentarna nie była spektaklem emocji ale szukaniem dobra wspólnego ponad podziałami politycznymi, w oparciu o zasady demokratycznego państwa prawa”?
Podobno ukazał się komunikat Episkopatu w sprawie – toczącego się nie tylko w parlamencie, ale i na ulicach całej Polski – sporu o kształt naszej demokracji. Chciałbym go przeczytać, zacytować, ale nie mogę go znaleźć, może Czytelnicy SO mi pomogą.
Na razie stwierdzam jedno: Kościół katolicki zapomniał o swoim prawie i obowiązku obrony praw człowieka, zapomniał o roli jaką odegrał w najbardziej dramatycznych chwilach najnowszej historii naszego kraju. To właśnie – między innymi – dzięki mądrości polskich biskupów dokonało się łagodne przejście z systemu totalitarnego do dojrzałej demokracji.
Być może w lecie 2017 roku to właśnie polscy biskupi będą współodpowiedzialni za zniszczenie tej demokracji. Jest jeszcze czas, dewastację demokratycznego państwa można zatrzymać. Władza, tak jak w 1989 roku zapomniała o swojej podstawowej funkcji, przypomniał jej o tym wówczas między innymi Kościół. Mam nadzieję, że przypomni jej o tym i dzisiaj.
Sprawa tym pilniejsza, że niszczenie i dewastacja tym razem odbywa się również w imię Kościoła. To prawda, że tylko jego najbardziej sfanatyzowanej i konserwatywnej części, ale jednak to właśnie ta część umożliwiła rządzenie obecnej władzy. Dlatego odpowiedzialność za to, co się dzieje spada również na Kościół katolicki.
W tej chwili na ulicach polskich miast dziesiątki tysięcy Polek i Polaków domagają się respektowania elementarnego prawa. W polskim parlamencie to prawo jest w sposób urągający elementarnej kulturze politycznej deptane.
Gdzie w tej sytuacji jest głos Kościoła katolickiego? Nie widzę i nie słyszę. Dlatego dodaję, jako ostrzeżenie, uwagę z komentarza opublikowanego na łamach dziennika „Rzeczpospolita” przez dziennikarza raczej sprzyjającego Kościołowi, Michała Szułdrzyńskiego z 20 lipca 2017:
Brutalnie forsując swą rewolucję w sądownictwie, PiS hoduje ruch sprzeciwu, który kiedyś obróci się przeciw Kaczyńskiemu. A ponieważ dziś nie zna umiaru, ci, którzy kiedyś będą z PiS walczyć, odpłacą mu tym samym. I z furią – podobną niegdyś do José Zapatero, który w kilka lat zmienił Hiszpanię – przesuną oni wajchę zdecydowanie w lewą stronę, fundując nam skrajnie lewicową rewolucję i zmasowany atak na Kościół i religię.
Więc tym bardziej zachęcam – Kościele odezwij się, jeszcze masz szansę, podobnie zresztą jak prezydent Andrzej Duda, by być wysłuchanym.
Za kilka dni będzie za późno.
Historia lubi się powtarzać, ale zawsze są to powtórki brutalniejsze. Warto pamiętać, że Polska ma też mocne tradycje antyklerykalne, właśnie się budzą.
Stanisław Obirek
Panie Profesorze, ognisty tekst, podziwiam.
Tylko jest jeden drobiazg, KK ma zamiar przetrwać w zdrowiu kolejne tysiąclecie i jak znam życie nie będzie sobie zaprzątał głowy błahostkami które są obliczone na kilka lat a nie na wieki.
Amen
Fakty:
'Władza, tak jak w 1989 roku zapomniała o swojej podstawowej funkcji, przypomniał jej o tym wówczas między innymi Kościół. ”
„Gdzie w tej sytuacji jest głos Kościoła katolickiego? Nie widzę i nie słyszę.”
Wniosek:
Najwyraźniej wtedy Kościół przypominał władzy o demokracji, bo to mu się opłacało. Ot, taka pokerska zagrywka. Rozbił bank. Teraz stawia na tych, którzy dadzą więcej. Nikt nie da więcej niż PiS.
Ja pisałam wcześniej jest tylko jeden sposób – bojkot. Kościół to nie Bóg. Bojkot nie oznacza zrywania wierzących z Bogiem, tylko z kruchtą. Co na temat kruchty mówił Jezus powszechnie wiadomo. Od jego czasów zmieniło się niewiele.
***
Uważam, że dziś dla nas będzie lepiej, kiedy Kościół będzie milczał. Jeśli zabierze głos, to znowu potem wystawi nam wysoki rachunek i podpisze się pod naszym zwycięstwem – bo nie wątpię, że zwyciężymy. Zwyciężymy bez pomocy Kościoła. Dobro zawsze w końcu zwycięża, choć czasem trzeba się napocić.
A ja ponawiam pytanie do pani: kto to jest „My”. W czyim imieniu się pani wypowiada?
Odpowiedź jest bardzo prosta: w imieniu myślących Polaków, tych, dla których „Mazurek Dąbrowskiego”, biało-czerwony sztandar i orzeł w koronie coś znaczą. Również w moim imieniu.
W moim imieniu też. Dziękuję.
W pełni popieram!
” Kościół katolicki zapomniał o swoim prawie i obowiązku obrony praw człowieka,” – tutaj zgoda. Trzeba jednak dodać, że stało się to ok. roku 380.
„PiS, niszcząc tkankę społecznego porozumienia, znalazł się poza Kościołem.”. Tego nie zauważyłem. PiS jest raczej w centrum Kościoła, a w kościołach w pierwszych ławkach.
„niszczenie i dewastacja tym razem odbywa się również w imię Kościoła”. Nie tylko w imię Kościoła, ale przy jego aktywnym udziale. PiS ma poparcie księży, biskupów, arcybiskupów i kardynałów wyrażane bez ogródek . Dzięki temu ma również kanały transmisji do owieczek i baranów. Organizując dzieciom pranie mózgów od przedszkola dba o przyszły elektora.
Podsumowując – Kościół musiałby sam siebie potępić a jakiekolwiek inne wystąpienie, w którym ustawiłby się poza tym procesem niszczenia Polski będzie czystą hipokryzją.
Oczywiście z nadzieją i niecierpliwością wypatruję pierwszych objawów zmasowanego ataku na Kościół i religię. Wbrew jednak głupotom wypisywanym przez miłujących Kościół redaktorów nie będzie to żadna skrajnie lewicowa rewolucja tylko powiew normalności. Jeśli nastąpi.
Hierarchia KRK milczy, bo znalazła się w niezręcznej sytuacji. Nie jest dla nich jasne, kto wygra. Nie może opowiedzieć się po stronie społeczeństwa obywatelskiego bo PiS cofnie kasę. Z punktu widzenia KRK nie wiadomo czy społeczeństwo wymusi na PiS powrót do zachowań demokratycznych! Stąd hirarchia spokojnie czeka na zwycięzcę aby stwierdzić, że zawsze go popierała! Tym razem jednak coś sie może omsknąć! Co daj boże nam a nie hierarchom -hipokrytom.
Gdzie dwóch się bije… sprawdzona, skuteczna taktyka
+ kanały transmisji do owieczek i baranów i pranie mózgów od przedszkola
w takich warunkach trudno stracić, nawet jeśli się zagapią.
Kościół katolicki od dawna nie jest moim faworytem – mówiąc eufemistycznie. Ale patrząc nieco z boku stwierdzam, że kościół w Polsce zatracił instynkt samozachowawczy. W tej chwili dominuje w nim to, co niektórzy nazywają „pokoleniem JPII”, i cóż się okazuje? Okazuje się, że nie słychać w ogóle osobników pokroju ks. prof. Tischnera, został skutecznie uciszony ks. Lemański; mam wymieniać dalej? Za to aż nadto widać i słychać „rydzykoidów” i różnych Międlarów, czytaj pazernych na dobra materialne, blichtr i pseudo-uwielbienie prymitywów. A jeśli już nawet odezwie się jakiś „intelekt”, to jest to ktoś na kształt tego specjalisty od „bruzd”. To akurat mnie nie martwi, natomiast zastanawia mnie, skąd taka krótkowzroczność? Bo przecież PiS i Kaczyński et consortes przeminą szybciej, niż im się wydaje, za to bardzo słony rachunek pozostanie kościołowi do zapłacenia – za bezczynność, oportunizm/koniunkturalizm, miast obrony wartości, co jest – rzekomo – jego misją. To właśnie kościół będzie największym przegranym. I powiem szczerze: bez żalu z mojej strony. Kościół katolicki przez 1000 lat bardzo mocno sobie na to zapracował, tak więc łez po nim ronić nie będę.
I jeszcze jedno, a propos zdania: „przesuną oni wajchę zdecydowanie w lewą stronę, fundując nam skrajnie lewicową rewolucję i zmasowany atak na Kościół i religię.”
Zmasowany atak na kościół i religię jest możliwy i PRAWDOPODOBNY również z prawej strony. Uzurpacją bowiem, żeby nie powiedzieć dosadniej, jest teza, że prawica to musi być zaraz na klęczkach przed kościołem i religią. Otóż zaręczam, że nie! Z tego, że ktoś deklaruje się jako katolik, wcale nie wynika, że jest prawicą. PiS to nie jest żadna prawica, to lewactwo, w stylu NSDAP.
Ja jestem prawicowcem takim, że na prawo ode mnie jest już tylko ściana, ale równocześnie jestem wrogiem kościoła i wszelkiej religii, jako mącenia ludziom w głowach. W Polsce brakuje partii politycznej/reprezentacji politycznej ludzi, którzy są, jak ja, ultra-liberałami (w klasycznym sensie) w sprawach gospodarczych i ultra-liberałami w sprawach pozostałych, tzw. „obyczajowych”. To znaczy, widzę dla Państwa rolę wyłącznie „stróża nocnego”, który nie wtrąca się w ogóle w gospodarkę ani w życie ludzi. Temat wymagałby rozwinięcia, ale to nie w tym miejscu.
Wieki bycia potęgą polityczną nie pozwolą tej quasi-partii na faktyczne odejście od linii i bazy. Sztandaru nie wyprowadzą. Życie w bogactwie skutecznie wzmocniło hybris. Słowo z Księgi się nie liczy.
Kilka uwag:
1. Bardzo mnie cieszy milczenie krk. Tak trzymać, Przewielebni Biskupi, Prałaci, Proboszczowie.
2. Krk wreszcie nie udaje, że zależy mu na dobru Polski i Polaków.
3. Krk nie może zganić „dobrej zmiany”, bo przyniosła mu ona ugruntowanie takiej pozycji materialnej i politycznej, jakiej żaden kościół nie ma w żadnym innym kraju.
4. Sądownictwo opanowane przez Ziobrę leży w interesie krk, gdyż zapewni krk całkowitą bezkarność. Nie wyobrażam już sobie prokuratora i sędziego prowadzących postępowanie w sprawach o pedofilię lub kwestie majątkowe, które skończy się wyrokiem niekorzystnym dla krk. Do tej pory, od czasu do czasu, jakiegoś czarnego kabana-pedofila skazano. To się skończyło.
5. Wszystko się skończyło.
Autor, rozumiem, tak żartobliwie nawołuje „mój kościół”. Bo czy jest możliwe, że prof. Obirek uważa instytucję kościoła katolickiego w Polsce za swoją ?
.
Mnie również niezmiernie cieszy milczenie kościoła katolickiego w Polsce. Jest ono głośniejsze od armat. Pokazuje wszystkim, co kościołowi katolickiemu w Polsce jest miłe i na czym się opiera. Na mamonie.
Tak jak PIS, demolując w Polsce i wtrącając kraj w czarną otchłań utracił na zawsze moralną legitymację do rządzenia, tak kościół katolicki w Polsce, sprzeniewierzając się wprost ewangelii, utracił na zawsze wszelkie moralne prawo do pouczania kogokolwiek, spowiadania kogokolwiek i udzielania rozgrzeszenia komukolwiek.
.
Brawo!
Może nareszcie Polska będzie państwem naprawdę świeckim. \
Już pora.
W całej ciekawej dyskusji powyżej za mało jest analizy przyczyn obecnego milczenia KRK. A to mikczenie w sumie jest uczciwe. I kościół za nie uczciwie zapłaci.
.
Dzisiejszy KRK to nie kościól Wyszyńskiego, który nadstawiał głowę w walce z komunistyczną władzą, to nie otwarte głowy intelektualistów rodzaju księdza Tischnera czy Lemańskiego i im podobnych. To co zdominowało z odejściem polskiego papieża polski KRK to spasione twarze głupców i cynicznych łajdaków pokroju Stanisława Dziwisza, biznesmena Rydzyka czy Henryka Hosera i wielu im podobnym. To grupa która ogłosiła antydemokratyczne NON POSSUMUS – czytaj NIHIL NOVI ponad dwa lata temu i przeprowadziła masową akcję anty gender, wroga nr jeden tej zapyziałej kasty brzuchaczy. To przez nich sączył się propisowski jad z ambon polskich kościołów, radia Maryja, tv Trwam i wszelkich oświadczeń hierarchów walnie przyczyniając się do upadku rządów demokratycznych w Polsce.
.
Nie ma zatem podstaw aby ci łajdacy, którzy zdominowali dziś polski KRK ruszyli palcem w obronie polskiej demokracji. Dla tych głupców słowo demokracja to wróg numer jeden. To utrata przywilejów i niezasłużonego dobrostanu. Wyobraźmy sobie jak by na tych spasionych wieprzy zareagował kardynał Wyszyński, gdyby ich zobaczył.
.
Zatem karawana młodej polskiej demokracji musi jechać dalej, bez tego więdnącego obciążenia.
@ Andrzej Pokonos Wydaje mi się, że patrzy Pan na Wyszyńskiego przez różowe okulary. To w końcu Wyszyński był orędownikiem katolicyzmu ludowego, rytualnego, antyintelektualnego. Nie inaczej Wojtyła, który nie zamykał ust teologom w Polsce, jak czynił to w Niemczech czy Ameryce Południowej, tylko dlatego, że w Polsce odważnych teologów nie było. Oni wyhodowali tych spasionych purpuratów. A komunizm? Komunizm upadłby i bez nich.
@Welszyc: trudno wymagać od Kardynała Wyszyńskiego aby był inny, skoro wychował się w czasach właśnie bardzo tradycyjnego, ludowego i obrządkowego kościoła. Ale ten człowiek potrafił przeciwstawić się władzy znacznie silniejszej i okrutnej od obecnej, aby walczyć o interes nie tylko kościoła ale i narodu. I tu widzę jego pozytywną rolę. Kościół miał swoją pozytywną działkę w latach 80-tych, ponosząc straty z rąk komunistów ale mimo to ochraniając polską demokratyczną opozycję. I tu była pozytywna rola polskiego papieża, który od końca lat 70-tych przynosił otuchę i pomoc polskiemu narodowi i polskiej opozycji. To nie zaprzeczalne plusy papieża JPII. Stąd tak przychylny do tego kościoła stosunek Mazowieckiego impierwszych rządów po 1989 r. W sumie ten przychylny stosunek władz do kościoła okazał się błędem, który spowodował usztywnienie i uwstecznienie polskiego kościoła w następnych dekadach. I to stało się przyczyną obecnego milczenia kościelnej hierarchii. Oni sami wycięli zdroworozsądkowy nurt w polskim kościele i teraz za to zapłacą.
@Andrzej Pokonos. Przypomniało mi się takie zdanie Marii Dąbrowskiej o potopie szwedzkim: „Uratował nas, NIESTETY, katolicyzm”. Zgadzam się z Panem w ocenie roli krk w latach 70. i 80. Pytanie, czy krk ochraniając opozycję, miał na względzie rzeczywistą troskę o ludzi czy też własny długofalowy interes. Obserwując zachowanie kościoła w ciągu minionego ćwierćwiecza, skłaniam się do drugiej odpowiedzi.
A propos zdania: ” Przypomniało mi się takie zdanie Marii Dąbrowskiej o potopie szwedzkim: „Uratował nas, NIESTETY, katolicyzm”. ” To , Szanowna Pani, nieprawda. Nas nie uratował katolicyzm, lecz to, że Szwedzi już od schyłku 1655 r. zaczęli zachowywać się jak PiS. To znaczy, zabrali się za demolowanie. Znaczna część szlachty przyjęła wcześniej Szwedów niekoniecznie z entuzjazmem, lecz z przychylnością, a choćby neutralnie. Nam dzisiaj, z perspektywy paru stuleci, może wydawać się inaczej, ale ludzie ówcześni rozumowali zupełnie innymi kategoriami: Jan Kazimierz Waza i Karol Gustaw też Waza. Jeden i drugi Waza. Wielu ludzi w RON miało w 1655 r. Jana Kazimierza serdecznie dosyć, bo sobie „nagrabił”, może nie ośmiorniczkami, ale przede wszystkim nieudolnością, za to olbrzymim talentem do obrażania ludzi. Weźmy chociażby sposób, w jaki potraktował Janusza ks. Radziwiłła. Powiem więcej, w oczach ówczesnych popieranie Szwedów i ich króla przez część szlachty, wcale nie było uważane za zdradę przez resztę! Proszę o tym pamiętać.
MAGDALENA
„Tak jak PIS, demolując w Polsce i wtrącając kraj w czarną otchłań utracił na zawsze moralną legitymację do rządzenia, tak kościół katolicki w Polsce, sprzeniewierzając się wprost ewangelii, utracił na zawsze wszelkie moralne prawo do pouczania kogokolwiek, spowiadania kogokolwiek i udzielania rozgrzeszenia komukolwiek.
Brawo!
Może nareszcie Polska będzie państwem naprawdę świeckim.”
Długo, długo nie.
PiS-owi nie jest potrzebna moralna legitymacja do rządzenia, wystarczy mu poparcie zwolenników. A Kościół utracił moralne prawa już dawno i wciąż rządzi Polską. I póki to mało przeszkadza wiernym póty będzie się szarogęsił. Nie takie działania Kościoła, w tym zbrodnie, przeszły bez oporu wiernych.
To ludzie tacy jak Autor wciąż wyczekują jakichś pojedynczych gestów, cieszą się że one świadczą o zmianie i radośnie witają taką czy inną wypowiedź papieża czy jakiegoś hierarchy, szczególnie gdy jest po prostu normalna, ludzka.
Trawestując: Porzućcie nadzieję wy którzy się oczekujecie zmiany w Kościele.
Ja myślę, że pod koniec pomtyfikantu JPII nastąpiła niekorzystna zmiana pokoleniowa w polskim kościele. Odchodzili światli ludzie, jak ksiądz Tischner. Zaczął się z kolei negatywny dobór, czego najlepszym przykładem jest mało rozgarnięty arcybiskup Krakowa kardynał Dziwisz. Osiągnął wysokie stanowiska tylko dlatego, że był osobistym sekretarzem papieża. To typowy nepotyzm. Kościół stał się po prostu antyintelektualny.
.
Oczywiście, że polski kościół zawsze służył pzede wszystkim swoim interesom, ale w ostatnich dekadach komunizmu jego interesy zbiegły się z interesami narodu. Teraz nie ma co już biadolić nad zbyt przyjaznym potraktowaniem kościoła przez pierwsze rządy po 1989 r. Trzeba przede wszystkim uzdrowić sytuację i odsunąć kościół od pańswa. Oni sobie z tego doskonale zdają sprawę. Ostatnie dekady ich przerażają, stąd panika i zaostrzenie reakcji na gender, invitro i całą UE. Ale to pieśń orzeszłości. Im więcej teraz naszkodzą, tym szybciej doświadczą usunięcia w cień, jak to ma miejsce w innych krajach. Brak intelektualnego fermentu, równanie w dół i umysłowa degrengolada tylko przyspieszy zniszczenie. Kościół polski ma coraz mniej do zaoferowania, ale coraz więcej żąda.
„Kościół stał się po prostu antyintelektualny.”
A czy kiedykolwiek był inny? (mam na myśli Polskę). Kościół w Polsce, nie tylko i nie przede wszystkim w wyniku świadomego wyboru Wyszyńskiego, ma w gruncie rzeczy charakter ludowo-obrzędowy. Kto wie, czy w istocie nie zatrzymał się gdzieś w połowie drogi między „kościołem” przedchrześcijańskim, a kościołem „intelektualnym”? To znaczy, o Perunie, świętych gajach i Matce Ziemi już zapomniał, a ewangelii jeszcze nie przyswoił, że o Dekalogu nie wspomnę. W efekcie mamy hybrydę, ze wszystkimi najgorszymi cechami obu.
Teraz odkrylem, ze wczesniej wkleilem ten tekst w niewlasciwym miejscu, sorry.
Panie Profesorze,
akurat po Panu nie spodziewalbym sie prob zatajania oczywistego. Tymczasem zwraca sie Pan do wladz koscielnych jakby one zajmowaly co najmniej neutralne miejsce w tym sporze, jakby ich w nim nie bylo. Prawda jest taka, ze biskupi popierali PiS od poczatku tego wieku, gdyz to w PiSie, a nie w PO, widzieli faszystowski antydemokratyczny rdzen,ktory planowali wykorzystac wlasnie do obalenia demokracji. Co wlasnie PiS robi. Generalnie kler katolicki, na czele z biskupami, byl wrogiem demokracji od poczatkow post-komunistycznej transformacji. Dawal temu wielokrotnie wyraz, krzywiac sie na ten liberalny element demokracji, ktory bardzo im sie nie podobal. Zapewniajac przy tym, ze oni bardzo sa za demokracja i tylko ten liberalizm im smierdzi. A przeciez ma kler wlasnych naukowcow i z cala pewnoscia wie, ze dzisiejsze standardy demokracji to wlasnie liberalizm, oraz wynikajacy z niego trojpodzial wladzy. To co w Turcji, Rosji, czy w ktorejs z demokratur pld. amerykanskich mogloby robic za demokracje jeszcze 150 lat temu, ale juz nie dzis. I kler o tym doskonale wie. Niemniej struga glupa wybrzydzjac na „ten liberalny element”.
To kler zlecil faszystom Kacznskiego robote obalenia demokracji w Polsce i zastapienia jej jakims autorytaryzmem, ktory odetnie Polakow od zgubnych wplywow Zachodu. Tak jak Videla w Argentynie wlaczyl sie teraz Kaczynski do „3 wojny swiatowej” tyle, ze nie przeciwko komunizmowi a przeciwko demokracji. Tak, tej liberalnej demokracji, z jej instytucjami kontrolowanymi przez narod a nie tylko przez sitwe u wladzy.
Szanowny Pan zwraca sie do kleru o pomoc w „ustawieniu” faszystow, gdy tymczasem oni nie tylko sa czescia antydemokratycznej reakcji, ale jej sila motoryczna – to oni zainspirowali faszystow Kaczynskiego do marszu przeciwko demokracji, i oni konsekwentnie im w tym wspierali. To nie bylo dzielem przypadku, ze Lech Kaczynski trafil na Wawel, choc niczym nie zasluzyl sobie na to. W ten sposob pozyskal sobie kler Jaroslawa Kaczynskiego, i jego dozgonna wdziecznosc. Nie mam przy tym najmniejszych watpliwosci, ze otworzyli przed nm wizje umieszczenia na Wawelu i jego – obok brata, wsrod Wielkich, w Historii. I to jest teraz jedyny cel jego zycia, dla ktorego posunie sie i do zbrodni. On ma teraz szanse na to by „ukrasc ten ksiezyc” naprawde.
Minelo ponad 200 lat od powstania demokracji amerykanskiej, i zapoczatkowania ideologicznego konfliktu pomiedzy liberalnymi Stanami a Watykanem, konfliktu ktoremu polozyl kres ostatni Sobor Watykanski, a tu w Polsce okazuje sie, ze guzik prawda. Ogien konfliktu zostal znow rozdmuchany. Bo my w Polszcze wiemy lepiej.
Pytanie tylko czynie jest to jedynie pozor. Bo znacznie prosciej tlumaczy powyzsze „zapobiegliwosc” polskiego kleru, przerazonego nadchodzaca demokratyczna rzeczywistoscia, w ktorej kler ma znacznie mniejsze wplywy, znacznie mniejsze znaczenie, mniej parafian, oraz znacznie mniej kasy. I wlasnie dlatego jest wrogiem demokracji. I wlasnie dlatego konsekwentnie wspiera faszystowski PiS, ktoremu zlecil zamach stanu.
Aktualnie kler „zapadl w szuwar, i udaje,ze go nie ma. Bo tak jest mu wygodniej jako wspolnkowi w przestepstwie, ktory w tej sytuacji musi udawac apolitycznsc znacznie gorliwiej niz zazwyczaj. A Pan proponuje mu aby z tego „szuwaru” wyszedl i opowiedzial sie przeciwko wlasnemu dzielu. Ciekawe…
Powinno byc teraz w porzadku.
Ja nie mogę pojąć pretensji do KRK sekcja polska.
Swoje zrobili za rządów nieistniejącej nigdy komuny bo trudno to co było jest nazwać komunizmem.
Rządząca partia nie była jednością, antykomuniści wyłonili się z członków tejże partii.
KK sekcja pl przytulała do piersi tych dysydentów partyjnych, zapewniała im osłonę, współpracowała
na każdym polu a przyjaciele z CIA via kościół dbali aby mogli jakoś przeżyć towarzysze dysydenci.
Dysydenci z PZPR osiągnęli swój cel, KRK pl. też nie ma powodów do narzekań a Wam się ubzdurała rewolucja w stylu lat 70-80? Mówiąc brutalnie, dysydenci dali ciała co widać każdego dnia.
Nie wiedza co robić bo „komuniści”, ich koledzy, chcą rządzić w Polsce. Krzyk i rozpacz bo jeden z potomków dawnej nomenklatury przejął władze? Bo idzie faszyzm? A może to nie faszyzm tylko dawny pokraczny komunizm wraca w podskokach? I KK pl. ma się włączyć w ten bajzel?
Milczą bo tylko mogą stracić!
Lepiej patrzeć z boku jak potomkowie komunistów z dawnych lat za łby się wodzą.
Ktoś wygra bo takie jest życie!
KK pl. poprze tego kto wygra!
I to wszystko.
„To nie bylo dzielem przypadku, ze Lech Kaczynski trafil na Wawel, choc niczym nie zasluzyl sobie na to. W ten sposob pozyskal sobie kler Jaroslawa Kaczynskiego, i jego dozgonna wdziecznosc. Nie mam przy tym najmniejszych watpliwosci, ze otworzyli przed nm wizje umieszczenia na Wawelu i jego – obok brata, wsrod Wielkich, w Historii. I to jest teraz jedyny cel jego zycia, dla ktorego posunie sie i do zbrodni. ”
Od początku przekonuję, że JK jest narzędziem, a nie „mózgiem operacji”, że kto inny trzyma stery, trzyma je krk. Nikogo nie przekonałam.
Uważam, że ani żądza władzy, ani pieniądze nie są motywatorami JK.
Toczy się bitwa o władzę absolutną, to fakt, ale JK nie walczy o dobra materialne. Ponieważ nie jest już młody i stracił kontakt ze współczesnością, wydaje mi się, że nie o samo rządzenie mu chodzi. Nawet dyktator musi rozumieć świat w którym żyje. To jak żyje JK, to nie jest życie.
Kto nie ma potomków, ten nie zna życia i nie ma powodu by budować dla nich wygodny dom.
Jest, co prawda wielu ludzi, którzy zrezygnowali z posiadania rodziny dla misji, ale na ogół jest to misja tworzenia lub czynienia dobra. JK nie jest ani artystą, ani altruistą. Jemu nie chodzi wiekopomne arcydzieło, ani o dobro innych, chodzi mu wyłącznie o dobro własne.
Wielu z nas jest egoistami i egocentrykami, mimo to nie zagrażamy światu. Co nas różni od JK?
Jemu nie chodzi o dobro własne „tu i teraz”, jemu chodzi mu o wieczność. Chodzi mu o „księżyc”, którym najprawdopodobniej jest pochówek na Wawelu. Jeśli potraktuje się poważnie taką myśl, wszystkie klocki wskakują na swoje miejsce.
Wawel, to miejsce, z którego trudno będzie usunąć mogiłę, raz dlatego, że w ogóle trudno usuwa się mogiły, dwa dlatego, że jako dyktator, jako władca absolutny przygotuje grunt (zindoktrynuje Polaków, napisze historię od nowa) pod trwałą mogiłę. Pierwszy etap „budowy” już mamy za sobą – leży tam LK.
Wydaje się naturalne, że brat bliźniak będzie spoczywał obok swojego brata, którego tak „kochał”. Trudno będzie odmówić mu tego, po latach cierpienia i comiesięcznych marszach żałobnych.
I teraz dopada mnie teoria spiskowa.
***
Gdybym pisała powieść sensacją, postawiłabym w niej tezę, że katastrofa Smoleńska to nie przypadek, to realizacja scenariusza. Planu, w którym Prezydent miał zostać ofiarą (prędzej lub później). Nadarzyła się okazja, spóźnienie, mgła. W relacji braci, którą przecież znamy, istniał ścisły podział ról. Jeden był scenarzystą i reżyserem, drugi był obsadzany w głównych rolach. Kiedy byli tam w górze, reżyser realizował własny scenariusz, „usiadł za sterami samolotu”. Historia zna wiele takich przypadków.
Skoro obecność na pokładzie innych ludzi, nie powstrzymała reżysera od realizacji scenariusza, to mamy jak w banku, że nic go nie powstrzyma od podążania na Wawel. Scenariusz musi się wypełnić, brat musi spocząć obok brata, bez względu na cenę jaką Polska za to zapłaci.
Tak działają ludzie. Tak codziennie, w całym świecie giną ludzie – WTC 2001 i wiele innych zdarzeń podobnych zdarzeń.
***
To celem krk/OR jest władza absolutna (państwo wyznaniowe) i mamona. Aby osiągnąć ten cel kupili
m.in JK obietnicą spełnienia marzenia, miejscówką na Wawelu.
Tylko to marzenie wygląda na prawdziwy (ukryty) cel JK.
Mam nadzieję, że będzie to „marzenie ściętej głowy”.
LAS BIRNAMSKI RUSZYŁ
Państwo wyznaniowe z dnia na dzień to utopia? Moje pokolenie pamięta Chomeiniego.
„Ruhollah Chomejni odebrał staranne wykształcenie religijne, zyskując uznanie jako naukowiec i wykładowca akademicki zajmujący się gnostyckim nurtem szyizmu. Jednocześnie angażował się w działalność polityczną, aktywnie występując przeciw despotycznym rządom szachów z dynastii Pahlawi, popieranych przez Stany Zjednoczone. Krytykował ich z pozycji zwolennika rządów demokratycznych w sferze politycznej, a zarazem radykalnie konserwatywnych. Był więc twórcą zupełnie oryginalnej koncepcji demokracji religijnej. Odrzucał w całości białą rewolucję, szczególnie potępiając przyznanie kobietom praw wyborczych w tej sprawie wysłał do szacha telegram z protestem[1] (mimo to gdy w 1979 przejął władzę, nie odebrał kobietom praw wyborczych, ponieważ kobiety stanowiły dużą część jego elektoratu[2]). Potępiał dynastię Pahlawich za wprowadzenie świeckiego sądownictwa i szkolnictwa, koedukacji w szkolnictwie, niemuzułmańskich podatków i prasy oraz innych instytucji i obyczajów, które uznał za zagrażające tradycyjnym muzułmańskim wartościom i ładowi społecznemu[3]. Wypracował program opierający się na wizji totalitarnego ustroju teokratycznego, niepozostawiającego miejsca dla jakichkolwiek przekonań innych niż ortodoksyjnie szyickie[4]. W 1964 roku został zmuszony do opuszczenia kraju i udania się na emigrację do Turcji, Iraku i Francji.
W tym samym czasie liczba jego zwolenników w kraju rosła, w latach 1977–79 przekształcając się w ruch masowych demonstracji, a następnie w zbrojne powstanie (rewolucja irańska), które utorowało Chomejniemu możliwość powrotu do kraju. Wracającego do ojczyzny ajatollaha witało dziesięć milionów zwolenników, co stanowiło największą demonstrację w trzytysiącletniej historii Persji i Iranu. 5 lutego 1979 r. proklamował on powstanie pierwszego rządu islamskiego, realizując koncepcję demokracji religijnej.”
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ruhollah_Chomejni
Obawiam się, że OR idzie tą drogą.
P.S Mam pełną świadomość uproszczeń i nieuprawnionych generalizacji. Mój komentarz ma być jedynie wskazaniem nasuwających mi się skojarzeń. To Państwo sami musicie je rozważyć ocenić.
Przez kilka dni byłem poza moim komputerem, więc tylko czytałem komentarze, ale nie mogłem się zalogować by na nie odpowiedzieć. To miało swoje dobre strony. Przesyłem znajomym tekst polecając zwłaszcza lekturę komentarzy. Sądzę, że nawet moi krytycy zauważają ważny problem obecności/nieobecności głosu Kościoła katolickiego w przestrzeni publicznej. Mnie ona nie jest potrzebna, raczej uważam, że im tej obecności mniej tym zarówno dla Kościoła jak i dla Polski lepiej. problem polega na tym, że obecny rząd lubi się do tej instytucji odwoływać dlatego milczenie jest odbierane (jak to większość komentatorów trafnie zauważyła) jako poparcie. Stąd odnotowałem z satysfakcją te nieśmiałe, ale jednak wyraźne próby zdystansowania się od rządu wyrażone przez kilku biskupów. Mój pobyt w rodzinnych stronach (Roztocze i Lubelszczyzna) być może zaowocuje jakimś felietonikiem na temat wielokulturowości (bądź jej braku) raczej odległym od doraźnych politycznych sporów.