Telewizja pokazała (366)10 min czytania

2017-08-23.

Elon Musk, a przed nim Stephen Hawking ostrzegają przed sztuczną inteligencją.

Jeśli nie martwicie się sztuczną inteligencją, to powinniście. To znacznie większe zagrożenie niż Korea Północna

– ostrzega Musk.

Patrząc na rządzącą u nas ekipę, można by w dużym stopniu przyznać mu rację.

Wydaje mi się, że to, co bierze się za sztuczną inteligencję, to tylko operacyjna sprawność maszyn. Nie obawiam się, że maszyny okażą się być mądrzejsze od ludzi i nam zagrożą. Obawiam się, że tak, jak wiele innych wynalazków, także ten zostanie wykorzystany do zwalczania przez ludzi swoich przeciwników. Przed tym ostrzega Musk – przed autonomiczną „inteligentną” bronią.

* * *

W Białymstoku kierowca samochodu wjechał na chodnik, zabił kobietę i mężczyznę, nie zatrzymał się i uciekał, ale dogonili go i zatrzymali taksówkarze. Już się przeraziłem że jednak terroryści przełamali blokady naszego rządu, ale odetchnąłem – to był Polak i prawdopodobnie tak sobie jechał.

Inny kierowca w Szczecinie potrącił na pasach kobietę. I znowu ulga – to nie był terrorysta. Jesteśmy jak Amerykanie – możemy się sami pozabijać ale wara obcym którzy by chcieli zrobić nam krzywdę.

* * *

Każda władza nazywa swoje działania reformami. Sięgnąłem do Wikipedii, a tam jest taka definicja:

Reforma – proces ewolucyjnego, stopniowego i zwykle długotrwałego przekształcania elementów systemu politycznego, nie naruszający jego podstawowych reguł i mechanizmów, przebiegający pod kontrolą instytucji władzy politycznej. Reformy stanowią przeciwwagę i uzupełnienie zmian rewolucyjnych.

Jako żywo nie pamiętam aby któraś z dotychczasowych ekip rządzących wprowadzała zmiany stopniowo i długotrwale. Wprost przeciwnie – akcentowano konieczność szybkiego wprowadzania zmian, i to na początku rządów, bo potem opór ludzi, głównie urzędników, jest zbyt duży, i nic się nie da zrobić. Nikt też się nie przejmuje podstawowymi regułami i mechanizmami – co posłom wpadnie do głowy, to się uchwala.

Mimo apelów do opozycji żeby zaczęła przedstawiać propozycje tego co i jak chce zrobić po przejęciu władzy, skonsultowania propozycji z fachowcami i wyborcami, partie opozycyjne nie kwapią się do tego. Mają nadzieję zdobyć władzę, a wtedy się usiądzie w parę osób i wymyśli jakiś program.

Najprościej będzie chyba usunąć te pijawki które obsiadły wszelkie możliwe stanowiska w urzędach i spółkach skarbu państwa. Po prostu wystarczy uchwalić, że na takich stanowiskach mogą pracować osoby o odpowiednim wykształceniu i doświadczeniu. Ale obawiam się, że partie też mają swoich kandydatów, którzy są zdolni, znakomici, tyle że im brakuje akurat odpowiedniego wykształcenia i/lub stażu.

* * *

Niedawno opublikowano nagrania wywiadowców policyjnych którzy śledzili polityków opozycji. Policja tłumaczyła się, że to dla ich bezpieczeństwa.

C:\Users\Piotr\Pictures\Saved Pictures\policja inwigilacja.png

Ciekawe, czy służby śledzą także członków rządu, oczywiście dla ich bezpieczeństwa.

Gazeta Wyborcza podaje:

Do inwigilacji Obywateli RP, KOD i posłów opozycji w czasie „sądowych” protestów wykorzystano specjalną komórkę wywiadowczą policji, samochody obserwacyjne i podsłuchy pięciodniowe, na które nie musi się zgadzać sąd.

– Na odprawie wywiadowcy pytali, dlaczego ich się używa do takich zadań. Dowódca powiedział: wykonać i koniec. Były złośliwe komentarze, buczenie, ale co mieli zrobić? Wykonali – mówi funkcjonariusz Komendy Stołecznej Policji, który od połowy lipca brał udział w rozpracowywaniu działaczy i posłów opozycji protestujących w obronie sądów.

Jak podaje dalej Gazeta Wyborcza, praktykuje się podsłuchy pięciodniowe, które są stosowane w przypadku nadzwyczajnego zagrożenia (!). Na takie nie potrzeba zgody sądu, ale trzeba je potem w sądzie zalegalizować – jednak nikt tego nie robi. I co za wspaniała współpraca służb: po pięciu dniach podsłuch przejmuje od policji ABW, po następnych pięciu dniach – CBA i nikt nie zawraca głowy sądom (pewnie na tym polega reforma sądownictwa – odciążyć sądy).

Policja wykorzystuje najlepszych agentów. Stosuje się też system automatycznego rozpoznawania twarzy oraz pojazdy z szerokokątnymi kamerami i baterią czułych mikrofonów kierunkowych. Niech no taki Petru chociaż piśnie o tym, że chce obalić ustrój – już go mają. Może dobrze byłoby gdyby Petru i inni protestujący każdą swoją prywatną rozmowę zaczynali dla zmylenia od słów „Jak mi mówił w zaufaniu Macierewicz…” albo „Ziobro zwierzył mi się, że planuje…”.

Zdjęcie użytkownika Anonimowy Internauta.

* * *

PRL nie ma dobrej prasy. Kto tylko pisze czy mówi o tamtych czasach, to zaraz wymienia okrutnych siepaczy i dzielnych opozycjonistów (których liczba z latami wzrasta). Każda instytucja PRL-owska nazywana jest teraz „organem państwa totalitarnego” i wiadomo, że gnębiła naród zgodnie z wytycznymi sowietów. I to zapewne od małego, bo nie pozwalali dzieciom na opiekę duszpasterzy w przedszkolach. Artyści tylko o tym myśleli, jak przypiec władzy, ale tak żeby się nie zorientowała. Ci, co się przyznają do członkostwa w PZPR, robili wtedy wszystko żeby od środka rozwalić tamten ustrój. A inni już wówczas surowo oceniali ówczesnych dysydentów, że za mało pryncypialnie walczą z komuną. Taki Kaczyński na przykład, zniósłby znacznie lepiej tortury niż Niesiołowski, ale nie miał okazji się wykazać, bo był zbyt sprytny żeby bezpieka zorientowała się co on knuje.

Ja się stale dziwię jak udało mi się przeżyć w tych koszmarnych czasach. Jakiś czas temu temu pisałem:

Mama mojej przyjaciółki jeździła na wczasy odchudzające. Towarzystwo, które się tam spotykało, bardzo sobie przypadło do gustu. Zaczęli się spotykać, powołali Klub Młodzieży Przedwojennej i wyjeżdżali razem na kolejne wczasy.

Czasem mam ochotę powołać Klub Młodzieży PRL-owskiej. Wstyd teraz przyznać, ale to były w sumie fajne czasy.

We wczesnej młodości spędzałem większość czasu na podwórku. Łaziłem do kina prawie codziennie, wtedy też pobiłem chyba rekord – ze 20 razy byłem na radzieckim filmie westernowo wojennym „Śmiali ludzie”.

Nikt ze znanych mi rówieśników nie walczył wtedy z systemem, nie gryzł palców czytając relacje z obrad Biura Politycznego (nic to nas nie obchodziło), nie roznosił ulotek. Apele szkolne, gdzie czasem mówiono o osiągnięciach socjalizmu, spływały po nas jak woda po gęsi (stąd moja nadzieja, że obecna propaganda prawicowo–patriotyczna nie zatruje na dłużej poddanej jej młodzieży).

Późniejsi dysydenci żarliwie nawoływali wtedy do budowy jeszcze lepszego ustroju i to nas od nich odpychało. Nie dołączyłem do Hufca Walterowskiego i nie miałem ochoty wdrażać wskazań Makarenki. Skrzyknęliśmy się na jakimś obozie harcerskim i powołaliśmy Plemię Włóczęgów, a gdy nie pozwolono nam na odrębną organizację – dołączyliśmy jako szczep do harcerstwa. Drużyną dziewczyn zajmowała się przemiła Halina Krüger-Syrokomska, późniejsza himalaistka. W drużynie nauczyłem się grać w brydża, a papierosów nie paliłem nie dlatego żeby ktoś tego zabraniał, ale po prostu nie lubiłem. Po każdym obozie, wspólnym z innymi drużynami, dołączali do nas fajni ludzie. To było fajne harcerstwo, ani nie religijno-patriotyczne, ani nie ideowo socjalistyczne.

W „paczce szkolnej” spotykaliśmy się przez lata, już jako dorośli, z niektórymi znaliśmy się jeszcze z przedszkola albo z podstawówki, i nie pamiętam żadnej politycznej debaty.

Potem ta młodość nieco się zmieniła. Warto by było ją reaktywować.

* * *

Kilkadziesiąt osób protestowało przed IPN na ul. Marszałkowskiej przeciwko planom „dekomunizacji” ulic, a szczególnie przeciwko planom zmiany nazwy ulicy Dąbrowszczaków. Te ciemniaki, które chcą zmienić nazwy ulic, twierdzą, że ochotnicy którzy walczyli w Hiszpanii po stronie Frontu Ludowego, byli realizatorami polityki stalinowskiej. Walczył tam przyjaciel mojej mamy, ja sam poznałem jednego z ochotników. To byli ideowi ludzie, którzy dosłownie przyjęli hasło „Za waszą wolność i naszą”. Ale to, że zwalczali faszystów, nic nie znaczy dla naszej prawicy, a przez prawicę rozumiem kilka partii, nie tylko PiS. To PO chciała cofnąć emerytury nielicznych żyjącym polskim członkom Brygady Międzynarodowej. Dopiero kiedy hiszpańscy kombatanci, którzy w swoim związku mają zarówno komunardów jak i zwolenników gen. Franco, ogłosili, że jeśli Polakom cofną emerytury, to oni przyznają im hiszpańskie, ciemniaki z PO wycofały się z pomysłu.

Tyle się ostatnio krytykuje „symetrystów”, a ja nabieram przekonania, że jestem takim nieco skrzywionym symetrystą. Oczywiście, że każda niemal partia byłaby lepsza od PiS, ale… Jeśli idzie o chamstwo i hucpę to oczywiście PiS przewyższa PO. Ale jeśli idzie o ideowość, to są one sobie bardzo bliskie. Głosowały w przeszłości nad tymi samymi wrednymi ustawami. To PO i PiS powołały IPN. To PO pierwsza obniżyła arbitralnie emerytury byłym funkcjonariuszom służb, a razem z PiS zdecydowała o likwidacji WSI. PO poparła ustawę o powszechnej inwigilacji. Kiedy SLD uchwalił prawo o przerywaniu ciąży, to prof. Zoll wraz z Trybunałem Konstytucyjnym uznał, że narusza to konstytucję. I nic nie zapowiada, żeby PO po ewentualnym dojściu do władzy zmieniło nastawienie, choć oczywiście któryś raz znowu obiecuje, że „pochyli się nad problemami”, które miała załatwić, ale nie załatwiła.

Słychać wiele głosów, że czas aby w polityce wyszli na czoło młodsi politycy. W PO wybija się bardzo sprawny Borys Budka. Podobają mi się jego wystąpienia, ale…

Wojciech Tochman w Dużym Formacie relacjonuje wymianę maili z Budką.

W 2012 r. 150 posłanek i posłów PO głosowało przeciw jakiejkolwiek debacie nad protestami ustaw o związkach partnerskich. I prawnik Borys Budka był przeciw. Młody, świeży, postępowy?

Wg sondażu OKO.press 52% z nas zgadza się, by lesbijkom i gejom dać prawo do legalnego związku. Wśród wyborców PO – 80%. Napisałem do posła, w którym tak wielu widzi nadzieję dla Polski. (…)

„Nie wydaje mi się – odpisuje Borys Budka – by sprawa stosunku do związków partnerskich miała przesądzić o wyniku wyborów. Ale by być uczciwym wobec tych, którzy na nas głosują, należałoby jasno odpowiedzieć na pytanie, jak konkretni kandydaci zachowają się, gdyby pojawiły się takie projekty ustaw. Ja namawiałbym koleżanki i kolegów parlamentarzystów do zgody na związki partnerskie rejestrowane w drodze umowy notarialnej”.

A głosowanie sprzed pięciu lat?

„Nie było większości by te ustawy przyjęto. Dlatego tak głosowałem”.

Dopytałem, czy gdyby Platforma głosowała za, byłaby większość? „Gdyby głosowała cała, to tak. Ale nigdy w Platformie nie było narzucania dyscypliny w sprawach światopoglądowych. Stąd brak większości”.

Czyli należy się domyślać, że poseł był za związkami partnerskimi, ale zagłosował przeciw, bo i tak by nie było większości. Podobną postawę wykazała była premier Ewa Kopacz, która nie przyszła na głosowanie w sprawie postawienia Zbigniewa Ziobry przed Trybunałem Stanu, bo wolała pojechać do córki, a pytana o to powiedziała, że i tak by nie było większości.

Chciałoby się i rubla zarobić i cnotę zachować.

PIRS

Print Friendly, PDF & Email
 

6 komentarzy

  1. PIRS 23.08.2017
  2. A. Goryński 24.08.2017
    • Mr E 24.08.2017
  3. PIRS 24.08.2017
  4. PIRS 24.08.2017
  5. Adam M. 24.08.2017