Nie wiem, czy uczelnie katolickie mają skłonności do pośredniczenia w akcjach wspierania ateizmu bądź zaangażowania w inne niż katolickie wyznanie. […] Ale też nie bardzo sobie wyobrażam, aby taki na przykład KUL zechciał dystrybuować jakieś (hipotetyczne) stypendium takiej na przykład Fundacji na Rzecz Świeckości dla młodych studentów ateistów. Tymczasem w drugą stronę…
W drugą stronę jak zwykle… Oto pewna fundacja kościelna, Fundacja św. Benedykta, zawarła ze świeckim, publicznym uniwersytetem – Uniwersytetem Adama Mickiewicza – umowę pośrednictwa w udzielaniu stypendiów. Anonsowaniem i rekrutacją kandydatów na stypendiów im. św. Benedykta, a częściowo również wyłonieniem zwycięzców, zajmie się agenda UAM – Fundacja Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Warunkiem przystąpienia do konkursu stypendialnego jest praktykowanie katolicyzmu oraz napisanie eseju pt. „Być młodym katolikiem w wymiarze społecznym w Polsce to…”. Oto regulamin stypendium.
Cóż, być młodym katolikiem w wymiarze społecznym to między innymi mieć lepszą pozycję na swojej uczelni, niż mają inni… Inni studenci UAM nie mają bowiem szansy na jedno ze stypendiów oferowanych przez ich uczelnię. Czy władze UAM w ogóle o tym wiedzą? Czy choć przez chwilę się zastanowiły, co robią? Czy rozumieją, że uprzywilejowanie katolików oznacza dyskryminację niekatolików (będących zresztą w mniejszości)? Czy wiedzą, że uniwersytet powinien dążyć do zachowania konstytucyjnej neutralności światopoglądowo-religijnej, a nie wspierać aktywnie jedno z wyznań?
Wiedzą, nie wiedzą. Pewnie wiedzą, ale udają, że przecież nic wielkiego się nie stało, bo są inne stypendia, bo trzeba być otwartym itp. Te argumenty miałby sens, gdyby było wiele stypendiów powiązanych z różnymi wyznaniami i światopoglądami – wtedy uniwersytet mógłby się bronić, że właśnie przez ten aktywny pluralizm realizuje zasadę neutralności.
Nie sądzę, żeby było to słuszne, ale nie warto tego roztrząsać – żadne inne wyznanie nie jest bowiem (i z pewnością nie będzie) przez UAM wspierane. Polski uniwersytet po prostu promuje doktrynę watykańską i religię katolicką. Koniec, kropka. […]
I może nie byłoby to nawet jeszcze tak paskudne i moralnie odstręczające, gdyby nie ta oczywista dla wszystkich asymetria, o której wspomniałem na początku. Przecież chyba jasne jest, że kościelne uczelnie nie mają najmniejszej skłonności do współpracy, mającej na celu promowanie niekatolickiego światopoglądu i religii. Dlaczego więc ktoś miałby wspierać kościelne akcje promocyjne? Nadstawiać pluralistyczny policzek, by dogmatyk mógł uderzyć? Dobre sobie.
Odpowiedź może być tylko jedna: ten, kto tak czyni, uważa siebie i swoją instytucję za katolicką, a przynajmniej prokatolicką. Jeśli tak uważa rektor publicznej uczelni, to popełnia nadużycie i dopuszcza się zdrady ideałów demokratycznego państwa prawnego, gwarantującego neutralny religijnie charakter instytucji publicznych. Owszem, przykład idzie z góry. Nawet prezydenci RP mają w swych pałacach kaplice i kapelanów. Tyle że uniwersytet powinien być mądrzejszy od rządu i dawać mu przykład. Tymczasem, jak widać, płynie sobie z prądem. Wstyd, Koleżanki i Koledzy. Zróbcie coś z tym…
Ta papuga papieska: Pe! Pe! Satan! Ale na tym uniwersytecie nie czytuje się już Mickiewicza. Zeszli na dziady.
A już się rozmarzyłem, że jestem młodym praktykującym katolikiem i piszę esej na konkurs w mieście Jana Ostroroga. Wziąwszy tedy cytatów do smaku z “Memoriału o naprawie Rzeczypospolitej” zacną miałbym uciechę, stosując uwagi wojewody poznańskiego do czasów naszych. A wszystko to pod hasłem “hajże na Benedykta”. Nadal przecie “pod pozorem pobożności i fałszywej nauki, a raczej zabobonu , tak wielkie sumy do dworu , jak nazywają, rzymskiego, corocznie dozwalamy wyprowadzać w opłacie ogromnej daniny , która sakra czyli annatami zowią”. Nie jest to już tak otwarte, ale zawsze. O święceniach nieuków też pięknie wojewoda poznański pisał, co w takim eseju uwzględnione być powinno z delikatnym przypomnieniem pewnego arcy jurnego arcy-biskupa. Dalibóg, podoba mi się ten konkurs i może warto zachęcić studentów do udziału, zwalniając z obowiązku bycia praktykującym katolikiem?