2018-04-06.
W kosmicznej awanturze, związanej z ujawnieniem nagród jakie rząd „dobrej zmiany” wypłacał sobie w latach, gdy jego premierem była Beata Szydło najważniejsze obecnie jest nie to co zapowiedział Jarosław Kaczyński, gdy mówił o oddaniu nagród przez konstytucyjnych ministrów, o obniżeniu uposażeń poselskich o 20% oraz o obniżeniu wynagrodzeń samorządowcom : marszałkom, prezydentom miast i burmistrzom oraz innym działaczom samorządowym, ale to, jak to mówił.
Tu od treści ważniejsza jest forma.
Zostawmy na razie sens merytoryczny zapowiedzianej zmiany. Jej ostateczny kształt nada Sejm; a nawet ten obecny, zdominowany przez większość posłów Zjednoczonej Prawicy, w tak absurdalnej sprawie, jaką zgłosił Prezes, może pokazać resztkę swojej samodzielności w stanowieniu prawa.
Twarde fakty, na dziś, są takie – Jarosław Kaczyński, zwykły poseł na Sejm RP, w przypływie paniki spowodowanej reakcją opinii publicznej na ujawnione wysokości nagród pieniężnych dla ministrów rządu Beaty Szydło, a zwłaszcza na jej skandaliczne wystąpienie w trakcie debaty sejmowej – zapowiedział radykalny program powrotu do skromności i powściągliwości w korzystaniu z przywilejów, związanych z zajmowaniem rządowych posad.
Gdyby Jarosław Kaczyński – prezes partii Prawo i Sprawiedliwość, która tworzy wraz z dwoma mniejszymi ugrupowaniami większość sejmową, i która powołała obecny rząd – na wewnętrznej naradzie ustalił takie działania i przeprowadził je przez Sejm to, nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego. Tak działają partie polityczne w systemach parlamentarno-gabinetowych.
Jarosław Kaczyński jako Prezes Polski ogłosił jednak ten program tak, jak robią to niepodzielnie władający szejkowie, jak królowie czy inni cesarze z czasów, w których takie były źródła władzy.
Jeżeli ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości jakie państwo budują aktualnie rządzący Polską politycy Zjednoczonej Prawicy, to teraz nie ma już żadnych wątpliwości – to satrapia z satrapą. Już starzejącym się, bez znajomości współczesnego i stale zmieniającego się świata, przedstawiającym się jako inteligent z Żoliborza, dobrze wychowany nie na podwórku; pan, a nie cham…
Prezes Polski, zapowiadający wprowadzenie pod obrady Sejmu rozwiązań prawnych, mających jeden tylko cel – zmienić spadające słupki poparcia dla rządzącej partii, grożący posłom, którzy zagłosowaliby przeciw tym pomysłom utratą miejsca na liście wyborczej – wbija osinowy kołek w system partyjnych list wyborczych. Każdy poseł, który zagłosuje za programem Kaczyńskiego zaświadczy, że jego obecność w Sejmie, to obecność żołnierza wypełniającego rozkazy wodza, a nie wyborców. Jeżeli dojdzie do takiej debaty i takich głosowań, to wydruk z tego jak kto głosował stanie się dokumentem o wielkiej sile rażenia.
Tyle o formie; może trochę o treści pomysłów Prezesa.
Poza sporem jest to, że zapowiedziany program, to reakcja na spadek poparcia w sondażach. W wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego wprost znalazło się odwołanie do starej maksymy – vox populi – vox Dei. Kaczyński powiedział, że wprawdzie Beata Szydło miała prawo bronić swoich decyzji w sprawie nagród, ale społeczeństwo tego nie poparło. Czy to znaczy, że gdyby poparło albo gdyby nie wiedziało – to wszystko byłoby w porządku? Pewnie tak, w polityce to przecież norma.
Prezes Polski zdecydował w odwecie za porażkę sondażową obniżyć uposażenie posłów i senatorów o 20%, obniżyć płace w samorządach, wyeliminować niektóre składowe wynagrodzeń w przedsiębiorstwach państwowych i spółkach Skarbu Państwa. To kaprys satrapy, to reakcja urażonego władcy, to zachowanie kogoś, kto żyje poza realnym światem. Człowieka, który nie ma konta, nie płaci za swoje utrzymanie. Człowieka, który na użytek kampanii wyborczej, biorąc udział w wyborczej ustawce jako dokonujący zakupów w markecie – płacąc w kasie wyciągnął banknot dwustuzłotowy, wprowadzając w zakłopotanie biedną kasjerkę. Ten właśnie człowiek jednym ruchem obcina pensję wszystkim parlamentarzystom i samorządowcom.
W imię czego? W imię przypodobania się czytelnikom tabloidów? Jeżeli tak, to Prezes Polski winien wprowadzić jako stałą zasadę odwoływanie się do woli suwerena. Poczynając od pytania o przywrócenia kary śmierci.
Budowanie państwa w oparciu o nadrzędną zasadę populizmu zamienia demokrację w ochlokrację. A to zawsze kończyło się czystą tyranią.
Zbigniew Szczypiński
Gdańsk

Czysta tyrania jest być może marzeniem JK, ale według mnie temu zachowaniu znacznie bliżej do pojęcia „gnom”, jak Polacy charakteryzowali Gomułkę, zwłaszcza po 1960. Siermiężny socjalizm Gomułki spowdował bunt przeciw niemu i w rezultacie przejęcie władzy prez Gierka. Jak się uważnie przyjrzeć JK, to on wzoruje się na Gomułce, bo cała jego doktryna polityczna jest w istocie taką kostyczną, postpeerelowską wizją panowania nad Polską. Oderwanie od rzeczywistości, nieznajomość współczesnego świata, pogarda dla Polaków i polityków, zwłaszcza dla otaczających go współpracowników, których wyróżnia głównie deficyt intelektu oraz deficyt własnego zdania, żądza i amok czystej władzy wypranej z jakichkolwiek celów, to główne wyróżniki tej postawy.
Autor słusznie akcentując formę przed analizą treści oświadczenia współczesnego gnoma, podkreśla pogardę i upokorzenie jakich doświadczyli zwłaszcza wyżsi funkcjonariusze partii rządzącej. Zostali potraktowani jak przedmiot, który przestawia sie w dowolny róg pokoju gdzie gnom rządzi niepodzielnie. Podobnego upokarzania doświadczała nieustannie do niedawna urzędująca premier. Ciekawe, czy ktokolwiek z tego towarzystwa będzie w stanie wykazać się honorem, ambicją czy choćby odrobiną godności? Czy może w milczeniu, jak stado baranów, wszyscy bedą znosić fanaberie kieszonkowego satrapy?
Nierozerwalność formy i treści przekazu każe zastanowić się nad znaczeniem tej zapowiedzi. Jeżeli uda się ją zrealizować, to pojawi sie kilka ważnych skutków. Po pierwsze zniknie jakakolwiek funkcja motywacyjna wynagradzania urzędników rządowych, wojewodów i samorządowców. Po drugie ucierpią radykalnie i tak niewysokie wynagrodzenia parlamentarzystów, w tym zwłaszcza istotnym skutkiem będzie znaczne pogorszenie się ich zdolności kredytowej, ergo dobrobytu i prestiżu. Trzecim, oczywistym skutkiem całej operacji będzie wzrost korupcji, jako sposobu rekompensaty strat płacowych. Głównie korupcji funkcjonariuszy partii rządzącej, bo tylko oni będą mieli bezpośredni wpływ na decyzje administracyjne. Najważniejszą konsekwencją tej zapowiedzi jest pytanie o negatywną selekcję funkcjonariuszy partyjnych. W przypadku, kiedy z uprawiania polityki nie będzie można godnie żyć, należy spodziewać się ucieczki ludzi mądrzejszych na rzecz ludzi mądrzejszych inaczej. Co by to miało oznaczać w obecnej partii rządzącej, gdzie już dziś średni wskaźnik IQ wydaje się bliski inteligencji nogi stołowej, aż strach sie bać! W takich warunkach istnieje ryzyko pojawienia się „ideowców” na miarę Kononowicza, a więc juz czystych, nieskażonych myśleniem idiotów.
Nawiasem mówiąc, gdyby opozycja była lepiej zorganizowana bądź bardziej cyniczna, próba realizacji tej zapowiedzi mogłaby być dla niej niezłą okazją do przeciągnięcia kilkudziesięciu posłów partii rządzącej do włanych szeregów, pod hasłem zaprzestania niszczenia państwa.
Istnieje wszakże także pewne ryzyko niepowodzenia całej, zapowiedzianej operacji. Spryt polityków, w tym połączonych we wspólnym interesie sił koalicji i opozycji może doprowadzić do jakiejś formy fiaska całej operacji lub odłożenia jej na święty „nigdy”. Nie umiem ocenić poziomu tego ryzyka, choć znając partię rządzącą nie wydaje się ono zbyt duże.
Zastanawiając się nad skutkami tej zapowiedzi, jeśli zostanie zrealizowana, można zakładać że nie spowoduje ona powrotu notowań PiS w rejon 50% popracia społecznego. Krótkotrwały efekt populistyczny może tak wyglądać, jednak w okresie kolejnych miesięcy spodziewam się dalszego spadku notowań. Ilość interesów społecznych, które ta partia naruszyła i narusza, oraz brak pieniędzy na zaspokojenie roszczeń płacowych wielu grup społecznych, które ta ekipa sama rozbudziła, skazuje ją na równię pochyłą. W związku z tym spodziewam sie kolejnych tego rodzaju rozpaczliwych gestów JK, które będą wyłącznie pogłębiały osuwanie się poparcia do granic tzw. żelaznego elektoratu 15% do 20 %.
A ja jestem ciekaw ilu wyborców PiS da się nabrać na „zwrot”, który nie jest żadnym zwrotem pieniędzy lecz zwykłym przekazaniem budżetowej kasy do Caritasu? Zwrot byłby gdyby oddali pieniądze tam skąd je wzięli. Nie mówić już o odpisach od podatku jakie sobie przy okazji zafundują.
Co zaś do ” … przedstawiającym się jako inteligent z Żoliborza, dobrze wychowany nie na podwórku; pan, a nie cham… ” to do dziś nie mogę wyjść z podziwu jak można za takiego uchodzić źle mówiąc po polsku, wyłamując kobietom ręce przy ich całowaniu i widocznym z daleka braku umiejętności zachowania się w normalnych kontaktach z innymi ludźmi, np. dziennikarzami. Każdego innego, który tak się zachowuje dzisiejsza młodzież nazwałaby ekologicznym mianem „burak”. Jego nie. No, ale to już tajemnica umysłów jego wielbicieli.
Słuchając występów wielu posłów PO stwierdzam że ich poziom inteligencji nie odbiega od sredniej porezentowanej przez PIS.Podziwialam wypowiedz min,Klicha na dzisiejszej podkomisji smoleńskiej- precyzyjnie,demonstrując dokumenty obalał kolejne kłamstwa podkomisji. Parę godzin później w programie Tak Jest Morozowskiego interlokutorem posła Zalka operujacego kłamstwami i pomówieniami jest poseł PO – który nie ma pojęcia o czym mówi – PO CO taki człowiek bierze udział w programie – żałosne widowisko ! Mając takich reprezentantów PO nie ma szansy na dobry wynik- bo juz niemówię o wygranej .