2018-04-24.
23 kwietnia rada miasta Białegostoku – wbrew opinii prezydenta i magistratu, bez konsultacji społecznych (całkiem zbędnych w danym wypadku) – przegłosowała, dzięki PiS, nazwanie nowej ulicy imieniem majora Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Decyzja rady miasta (15:10), a właściwie lokalnego PiS zapadła mimo apeli i ostrzeżeń – z pełną wiedzą o tym, że uczczony w ten sposób dowódca AK jest odpowiedzialny za brutalne mordy na ludności cywilnej narodowości litewskiej i innych.
Najbardziej znany jest zbrodniczy rajd 5. Wileńskiej Brygady AK, dowodzonej przez Łupaszkę, na wieś Dubinki w czerwcu 1944 roku. W morderczym szale nasłani przez Szendzielarza bandyci zabili ponad 60 osób, głównie kobiety i dzieci. Zbrodnia wojenna Szendzielarza została wielokrotnie zbadana i opisana przez historyków. A nie jest to bynajmniej jedyna zbrodnia dokonana przez zdegenerowanego oficera. Każdy, niezależnie od poglądów, może o tym poczytać – zarówno w publikacjach niezależnych, jak i w oficjalnych wydawnictwach organu władzy PiS, a mianowicie w książce Pawła Rokickiego „Glinciszki i Dubinki”.
Czczą Szendzielarza
Gloryfikacja i heroizacja Szendzielarza (podobnie jak Józefa Kurasia „Ognia” i innych) trwa już od wielu lat, a jej promotorami są (obok faszystów) głównie politycy PiS, prowadzący osobliwą „politykę historyczną” wokół tzw. żołnierzy wyklętych. Szendzielarzowi skrajna prawica poświęciła uchwałę sejmową już w 2006 roku, Lech Kaczyński odznaczył go Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski, a odnalezione szczątki bandyty z pompą pochowano na Powązkach.
A wszystko to dlatego, że oprócz wymordowania ponad 70 bezbronnych cywilów ludziom Łupaszki udało się zabić podobną liczbę polskich milicjantów i sowieckich żołnierzy. Owszem, Łupaszka ma obrońców – lecz i oni nie próbują dowodzić, że nie był zbrodniarzem wojennym. Spór toczy się o to, czy rozkazywał zabijać mężczyzn czy również kobiety i dzieci. Być może w kręgach PiS egzekucje na cywilnych mężczyznach są tytułem do chwały, jakąś „zbrodnią usprawiedliwioną”, i być może są to ludzie tak głupi, aby nie wiedzieć, że zabijania kobiet i dzieci nie umieszcza się w pisemnych rozkazach (a nawet w ustnych) – jednakowoż stany mentalne działaczy PiS i ich akolitów nie mają tu znaczenia.
Kult tzw. żołnierzy wyklętych
Znaczenie mają fakty i ich moralny sens. A fakty są takie, że PiS uparcie i perwersyjnie, z całą cyniczną premedytacją i pełną świadomością swych czynów, gloryfikuje zbrodniarzy wojennych. A czyni to z uwagi na wulgarną kalkulację osiąganych w ten sposób korzyści propagandowych. Jako że PiS jest organizacją zarządzaną autorytarnie przez swojego prezesa, odpowiedzialność za gloryfikowanie zbrodni, a tym samym wyszydzanie ich ofiar ponosi osobiście Jarosław Kaczyński.
W całej jego odrażającej działalności znęcanie się nad niewinnymi ofiarami i wykorzystywanie ich do celów polityczno-propagandowych jest bodaj najohydniejsze. Dotyczy to zarówno pogardy dla ofiar Łupaszki oraz innych „żołnierzy wyklętych” mających niewinną krew na rękach, jak i zmarłych w wyniku katastrofy smoleńskiej, której ofiary z poduszczenia Kaczyńskiego uczyniono aktorami odrażającego spektaklu paranoi i oszczerstw, zmierzających do udowodnienia, iż w Smoleńsku miał miejsce nie wypadek, lecz zamach. Do dziś nie dano spokoju ani ciałom, ani rodzinom ofiar, gdyż nekrofilny spektakl ekshumacyjny trwa.
Biorąc na siebie odpowiedzialność za bezprzykładny w swej pogardzie dla prawdy kult tzw. żołnierzy wyklętych, których liczne zbrodnie traktowane są jako nic nieznaczący wyjątek czy „wypadek przy pracy”, nieujmujący niczego ich niepokalanej chwale, Jarosław Kaczyński i PiS stawiają Polskę w pożałowania godnym towarzystwie państw niezdolnych do uczciwego mierzenia się z własną historią […].
Polityka historyczna według PiS
W Polsce PiS kłamstwo, manipulacja faktami, przemilczanie zbrodni, lekceważenie ofiar i wybielanie, a nawet wysławianie zbrodniarzy, a także umniejszanie zasług postaci historycznych o poglądach innych niż nacjonalistyczne są oficjalną i z dumą ogłaszaną strategią. Nazywa się ją polityką historyczną – określeniem tyleż głupim, co cynicznym. „Polityką historyczną” można osiągnąć tylko dwa cele – zdemoralizować społeczeństwo, które nauczy się, że obstawanie za „swoimi”, bez względu na to, jakich dopuściliby się zbrodni na „obcych”, jest ważniejsze od prawdy. A także obrzydzić Polaków innym narodom […]. Zresztą ten drugi cel już osiągnięto – na nacjonalistyczną Polskę sąsiedzi patrzą z tym samym uczuciem, z jakim my patrzymy na nacjonalizmy litewski, ukraiński czy niemiecki. A jakie to uczucie, to Kaczyński sam już wie najlepiej.
Oby Ci się śniły noc za nocą, Jarosławie Kaczyński, rozprute przez ludzi Łupaszki brzuchy kobiet i wypływające z rozbitych czaszek mózgi ich dzieci. […]

Z tego co pamietam akcja oddzialu Szendzielarza byla akcja odwetowa. Oryginalnie jej celem byl oddzial litewskiego oddzialu wspomagajacego policje, odpowiedzialny za wymordowanie cywilnych mieszkancow wsi Glinciszki, kobiet i dzieci. Poniewaz odpowiedzialni za zbrodnie schronili sie w dobrze ufortyfikowanych zabudowaniach policji, przez co oddzial Szendzielarza musialby poniesc ogromne straty, nawet gdyby zdobyl budynki – zdecydowano o odstapieniu od akcji i wzieciu odwetu na mieszkancach litewskiej wsi Dubinki. Po tej akcji policja litewska nie dopuscila sie juz mordowania mieszkancow narodowosci polskiej. Co oznacza, ze akcja odwetowa spelnila swoje zadanie. Byla skuteczna nie tylko z uwagi na retrybucje, bo i z uwagi na odstraszanie. Dzieki tej akcji szaulisi nie zamordowali wiecej Polakow w polskich wsiach.
Nie bede zastanawial sie czego autor tu nie rozumie, widzac sprawy jak widzi. Istotne jest jednak to, ze Szendzielarz poczuwal sie do obowiazku zapewnienia bezpieczenstwa ludnosci polskiej. Z perspektywy czasu jego taktyka moze nie wygladac zbyl ladnie i szlachetnie, ale to byla brutalna wojna, Szendzielarz przekonany byl, ze za wszelka cene musi zadbac o bezpieczenstwo rodakow. I cena ta bylo dopuszczenie sie zbrodni na zasadzie oko za oko. Gdyz tylko w ten sposob mozna bylo dotrzec do wyobrazni litewskich nacjonalistow.
@Duszpastuszek cytuję: „Nie bede zastanawial sie czego autor tu nie rozumie, widzac sprawy jak widzi.”
Może jednak warto się zastanawiać zanim wyłoży się z pomysłami gloryfikowania sumeryjskich praw z oko za oko, ząb za ząb… gloryfikuje Pan bestialstwo. To takie typowe w „naszyzmie” PiSowskim.
Spokojnie, ja niczego nie gloryfikuje. Po prostu staram sie podkreslic, ze toczyla sie brudna i brutalna wojna, a na takiej nie nadstawia sie drugiego policzka. Obowiazkiem Polakow byla obrona Polakow. Litwini to byli 'oni’ czyli ci sami co szaulisi mordujacy polskich wiesniakow, z tamtych terenow. Odwetowo-prewencyjny mord na mieszkancach dubinki okazal sie skuteczny w zniecheceniu szaulisow do dalszego mordowania Polakow. I o to wlasnie chodzilo, przy czym nie bylo innej mozliwosci skutecznego wplyniecia na postawy szaulisow.
PiS nie ma to nic do rzeczy, ba daleki jestem od utozsamiania sie z nimi. Zazwyczaj blizej mi do J.Hartmana.
Duszpastuszek – bardzo mi się podoba Twoja logika. Jak to powiedział John Rambo – nie ma niewinnych cywilów. Walenie z broni do niemowlaków i bezbronnych zamiast wzięciu pomsty na ufortyfikowanym wrogu to rzeczywiście jakieś rozwiązanie. Uważaj tylko skoorwielu, żebyś się nie nawinął pod ręke komuś o podobnych do ciebie poglądach. Bo biedna twoja rozczochrana.
Myślę, że pozdrowienia poparte solidnym kopem w ryj jak nic spotęgowały by twoje odczuwanie empatii.
Zabijanie kobiet i dzieci z cala pewnoscia nie jest powodem do dumy. W czasie wojny obowiazuja jednak prawa wojny. Zgodnie z nimi czasem trzeba wybic „ich” wies, by przestali wybijac „nasze” wsie. Po akcji w Dubinkach szaulisi nie powtorzyli juz wyczynu z Glinciszek. Takze w trosce o wlasna ludnosc cywilna. Gdyby nie Dubinki to mordowaliby Polakow, z polskich wsi, i nie zastanowiliby sie nad tym choc raz.
Na wojnie nalezy troszczyc sie o swoich, a „oni” to jest wrog. Kto tego nie rozumie ten kiep. Takze gdy jest bardzo bojowy w gebie.
Szczęśliwie dla nas obu o mojej wojowniczości możesz się przekonać tylko w necie…….Mój ty znafco wojennych realiów.
Dodam tylko, że wzięcie szturmem tych policyjnych „fortyfikacji” miałoby identyczny skutek ( nie miałby kto mordować ludności cywilnej) ale pastuchy takie jak ty wolą płaszczyć dupę przed monitorem i pierdolić smutki. I bazować na sieciowej anonimowości – bo w realu w moim towarzystwie to nawet koleżanka siedząca przy sąsiednim stoliku, po usłyszeniu twoich przemyśleń, rozwaliłaby ci pucharek po lodach na tym pustym łbie ……a echo by sie niosłoooooooooooooooooooo…………