2018-05-25.
Pedofilskie skandale wstrząsają katolickim Kościołem od lat, ale hurtowej rezygnacji biskupów oskarżonych o ukrywanie tego procederu jeszcze nie było. Jak donoszą media: „Papież Franciszek w dziesięciostronicowym dokumencie oskarżył chilijskich biskupów o niszczenie dowodów przestępstw seksualnych, naciski na kościelnych prawników, by minimalizować oskarżenia, a także zaniedbania w kwestii ochrony dzieci przed księżmi-pedofilami.”
Jakaś epidemia pedofilii w Chile? Liczący ponad dwa tysiące stron raport był duzgoczący i chilijski episkopat został wezwany do Watykanu, gdzie po kilku spotkaniach z papieżem i gorących modlitwach, sekretarz generalny chilijskiego episkopatu, biskup Fernando Ramosa, na konferencji prasowej odczytał oświadczenie chilijskich biskupów, w którym ogłosili decyzję o zbiorowej rezygnacji. (Ciekawe, czy Papież tego oczekiwał, czy była to demonstracja protestu i manewr mający na celu wywarcie na niego presji? Ta konferencja prasowa jest tu trochę zdumiewająca.)
Można się zastanawiać, czy jest to prawdziwy początek sprzątania stajni Augiasza, czy kolejny epizod, który jak wszystkie poprzednie spłynie po tej szacownej instytucji jak woda po gęsi?
Dopiero co dowiedzieliśmy SIę, że w Australii arcybiskup został uznany za winnego ukrywania pedofilskich przestępstw. Wyrok nie jest prawomocny, arcybiskup się odwołał do wyższej instancji, więc w natłoku innych wydarzeń zapewne epilog tej sprawy umknie naszej uwadze. Tu jednak wzór jest inny, to nie Kościół, ale wymiar sprawiedliwości (albo tylko konkretny prokurator i konkretny sędzia uznali, że pora na stosowanie jednego prawa wobec przebranych za świętych i zwykłych grzeszników. Akurat to może być wyrazem skrajnej hipokryzji przy notorycznej odmowie ścigania przez brytyjską policję i sądy pedofilskich przestępstw popełnianych przez muzułmanów).
Ameryka nie byłaby Ameryką, gdyby problem uważany za poważny nie dostał się na ekrany. „Spotlight” to chyba najgłośniejszy film o pedofilii księży i praktykach chronienia swoich przestępców przez Kościół. Zmarły kardynał Bernard Law, arcybiskup Bostonu, musiał zrezygnować z występowania w charakterze świętego, ponieważ nie ulegało wątpliwości, że osobiście uczestniczył w ukrywaniu księży-pedofilów. Rezygnacja z urzędu w 2002 roku nie przeszkodziła udziałowi w konklawe, które wybrało kardynała Ratzingera w 2005 roku. Jak przy okazji śmierci amerykańskiego kardynała informowała Gazeta Wyborcza:
„Od 2003 do 2009 roku w dziewięciu ugodach, obejmujących ponad 375 spraw i 1551 poszkodowanych/oskarżających, tylko amerykański Kościół wypłacił odszkodowania w wysokości ponad 1,1 miliarda dolarów. Pociągnięcie do odpowiedzialności sprawców molestowania w USA zapoczątkowało trwający do dziś proces oczyszczania się Kościoła katolickiego z księży-pedofilów i liczne doniesienia o molestowaniu w innych krajach, m.in. w Irlandii i w Polsce. Wszczęto także kościelne śledztwo, postępowaniem objęto ponad 4 tys. księży. Kilkuset z nich odsunięto od kapłaństwa. Ponad stu skazały sądy.”
Interesującym epizodem w tych pedofilskich skandalach duchowych pasterzy jest sprawa naszego rodaka z Nowego Targu, arcybiskupa Wesołowskiego. Wyświęcony w 1972 roku przez Karola Wojtyłę robił zawrotną karierę w watykańskiej dyplomacji. Był nuncjuszem apostolskim w Kazachstanie, Tadżykistanie, Turkmenistanie i Uzbekistanie, aż wreszcie osiadł w pałacu nuncjusza w Dominikanie. Tu jednak wypłynęło na światło dzienne, że arcybiskup ma niezdrowe skłonności. Reportaż telewizyjny z wypowiedziami ministrantów wywołał burzę i watykański dyplomata wylądował w Watykanie, gdzie pozbawiono go godności i osadzono w areszcie domowym. Wikipedia podaje:
11 lipca 2015 roku rozpoczął się proces Józefa Wesołowskiego przed trybunałem w Watykanie. Zostały mu przedstawione zarzuty dotyczące posiadania i ściągania z internetu pornografii dziecięcej, wymuszania na nieletnich aktów seksualnych; kupowania, otrzymywania i ukrywania na dwóch osobistych komputerach pornografii dziecięcej w trakcie pobytu w Dominikanie i w Watykanie (na jego komputerze znaleziono ponad 86 tys. zdjęć i 130 nagrań wideo oraz ślady 45 tys. wykasowanych plików), dokonania poważnych obrażeń na psychice ofiar, dopuszczania się czynów, które obrażają religię i moralność chrześcijańską.
Nawiasem mówiąc ciekawa kolejność, jakby ściąganie i posiadanie pornografii dziecięcej było większą zbrodnią, niż osobiste krzywdzenie dzieci. W dzień przed rozpoczęciem procesu przed trybunałem watykańskim, arcybiskup zaniemógł i umarł, więc skończyło się na uroczystej żałobnej mszy, celebrowanej przez innego arcybiskupa.
Nad Wisłą, w krainie, której niegdyś kolejni papieże zalecali wierność carom i cesarzom, a dziś wzywają do ochrony życia od przymusowego poczęcia do przedwczesnej śmierci z braku opieki medycznej, biskupi początkowo potępiali ujawnianie pedofilskich wyczynów księży, uznając te doniesienia za wrogie wobec Kościoła, w końcu jednak doszli do wniosku, że nie ma innej rady jak uznać, że problem istnieje. Od kilku lat Episkopat Polski wydaje „Wytyczne”, które jako żywo przypominają wytyczne wydawane przez KC PZPR i podobny wydają się mieć skutek. Jak czytamy w komunikacie KEP z lutego 2018:
„Ochrona osób małoletnich jest jednym z priorytetowych działań Kościoła. Konkretnym przykładem takich działań jest wypracowanie systemu ochrony nieletnich oraz „Wytyczne” Konferencji Episkopatu Polski, które są bardziej restrykcyjne niż obowiązujące prawo polskie. W każdej diecezji biskupi powołali Delegatów ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży. Od 2013 roku działa też Centrum Ochrony Dziecka, które przeszkoliło dotąd ok. 2 tys. osób. Nad jego pracami czuwa koordynator Konferencji Episkopatu Polski ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży – o. Adam Żak, SJ. „Zero tolerancji dla pedofilii” – takie stanowisko zajmuje cały Kościół w Polsce – tak duchowni, jak i świeccy katolicy.”
O spotkaniu przedstawicieli fundacji „Nie lękajcie się” z księdzem Adamem Żakiem informowało w lutym TOK-FM pod znamiennym tytułem „Biskupi ukrywają liczbę księży pedofilów”. Z doniesienia wynika, że ksiądz prymas nie uznał spotkania z ofiarami pedofilii za rzecz wartą grzechu, reprezentujący Fundację Marek Lisicki opowiadał o nieformalnym spotkaniu z księdzem Żakiem, który słyszał tylko o 13 przypadkach (podczas gdy w ostatnich latach było 56 przypadków księży skazanych prawomocnymi wyrokami). Zdaniem fundacji jest to czubek góry lodowej i w rzeczywistości Episkopat Polski nadal stara się ukrywać to zjawisko przed społeczeństwem.
Walczymy w sądach o to, by dowieść winy, że biskupi i inne osoby z Kościoła posiadały wiedzę i przenosili sprawców [z parafii na parafię – red.]. Dziwię się, że ks. Żak nie zna wielu historii opisywanych w mediach (…). Ksiądz mówi, że ma informacje dotyczące 13 sprawców – my mamy dane, to jest 56 sprawców skazanych prawomocnymi wyrokami. Zgłasza się do nas dużo osób. Na przykład dziś zgłosił się do młody mężczyzna, który był molestowany, kiedy miał 11 lat. On twierdzi, że to zgłaszał, a sprawa gdzieś utknęła – mówił Marek Lisicki.
W internecie znajdujemy dziesiątki wypowiedzi hierarchów, w których bagatelizuje się to zjawisko, odrzuca zarzuty, lub, jak w słynnym przypadku wypowiedzi arcybiskupa Michalika z 2013 roku, próbuje się usprawiedliwiać pedofilię i zrzucać winę na ofiarę:
Słyszymy nieraz, że to często wyzwala się ta niewłaściwa postawa, czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga.
Prawdopodobieństwo, że Episkopat Polski pójdzie śladami episkopatu chilijskiego, wydaje się mikroskopijne, ale oczywiście niezbadane są wyroki boskie. Marek Lisicki podczas wspomnianej tu audycji radiowej wyraził opinię, że to społeczeństwo jest w dużym stopniu winne temu, iż polski Kościół nadal bagatelizuje sprawę księży pedofilów. Wielu ludzi nie tylko nie reaguje potępieniem, ale wręcz broni przestępców w sutannach. Istotnie, bez zmiany postaw owiec mało prawdopodobne, by zmieniły się nawyki pasterzy.
Przepraszam, że przypominam raz jeszcze Irlandię, w której zdecydowane postawy społeczne nie tylko w reakcji na pedofilię księży, ale również na koszmarne traktowanie dzieci tak w prowadzonych przez Kościół ośrodkach opieki, jak i w szkołach, jak również w reakcji na hipokryzję we wszystkich innych sprawach, spowodowały nie tylko radykalny spadek uczestnictwa w praktykach religijnych, ale zmusiły Kościół irlandzki do zmiany zachowań.
Wielokrotnie pokazywałem nagranie z rozmowy irlandzkiej dziennikarki, Nell McCafferty z arcybiskupem Dublina, Diarmuidem Martinem. Irlandia jest krajem, w którym oblicze Kościoła katolickiego zostało w najbardziej dramatyczny sposób obnażone i krajem, w którym obserwujemy najgłębsze zmiany postaw społecznych.
Irlandia jest krajem, w którym oblicze Kościoła katolickiego zostało w najbardziej dramatyczny sposób obnażone i krajem, w którym obserwujemy najgłębsze zmiany postaw społecznych……Czy i kiedy doczekamy się na takowe zmiany w polskim społeczeństwie…?!
Przyszłości nie da się przewidzieć, można próbować na nią wpływać, chociaż często zakrawa to na zawracanie Wisły kijem. Ponieważ małe jest piękne, daje się czasem (mierząc zamiary na siły), troszkę zamieszać. Chwilo jednak obrońcy życia od przymusowego poczęcia do przedwczesnej śmierci z braku fachowej opieki medycznej zdają się zdobywać rząd dusz zamroczonych. Opętało ich wszystkich, a dobry egzorcysta na takie opętanie jeszcze się nie znalazł. (Chociaż, jak powiadał Norwid, wielcy poeci przychodzą, gdy wielkich poetów nie ma. (Nie wiem jednak, czy miał rację.)
Nie mam złudzeń, by za naszego życia (piszących i komentujących w SO, czyli 50+ i dalej) cokolwiek się zmieniło w kraju nad Wisłą. Nie istnieje takie coś (bogactwo, pedofilia, pederastia, kochanki i dzieci na boku, egzorcyzmy, chamstwo, oczywiste bzdury i głupoty, Natanki i Rydzyki, antysemityzm), co mogłoby zmienić feudalną bojaźń przed proboszczem jako niekwestionowanym autorytetem. I to przywiązanie do obrzędów, komunii, ślubów, jajek i kolęd.
Jedno jest pewne , że PL to ostatni skansen katolickiego ciemnogrodu w Europie…. Czyżby nie było nadziei na zmianę tej sytuacji..? Czy mieli ja Hiszpanie kiedy w latach 50 ich krajem rządzili gen Franco wraz z Kościołem..? Pytanie podstawowe moim zdaniem brzmi : Dlaczego pomimo internetu , otwartych granic , podróży suwerena za granice itd itp …. Polacy w dalszym ciągu , w swej masie to katolicki ciemnogród o mentalności chłopa pańszczyznianego….!!! Zdumiewa że żaden polski socjolog nie zajął sie wytłumaczeniem tego zjawiska…. Swego czasu prof Mikołejko w w swym artykule w Polityce coś napisał w tym temacie…Jedyną ” nadzieją ” na zabetonowanie tej sytuacji dla narodowo katolickich socjalistów z PIS ( i Koscioła !!! ) , jest opuszczenie przez PL UE , co oznacza automatyczny jej powrót do rosyjskiej strefy wpływów….. Niestety wszelkie znaki na niebie i Ziemi wskazują że PL zostanie zamieniona ( z błogosławienstwem polskiego Kościoła ) na coś w kształcie katolickiej BY , z dożywotnim 1 sekretarzem KC PIS Tow Jarosławem….
@Koraszewski,
Ech ci poeci… Miłosz twierdził: “Lawina bieg od tego zmienia, po jakich toczy sie kamieniach.”
Czy mamy wpływ na tę lawinę? Myślę, że my nie. Ale właśnie ci, których przygniata swoim ciężarem.
@wejszyc
A mnie się wydaje, że owszem jest. Sami proboszczowie w szkołach. I internet. Już teraz bierzmowanie nazywane jest uroczystym pożegnaniem z kościołem. Liczba przyjmujących komunię i chodzących do kościoła spada z roku na rok. Kościół jest silny tylko poparciem państwa.
Kiedyś było na odwrót, państwo liczyło się z KK, bo za nim stał rząd dusz. Dziś dusze podporządkowują się KK bo widzą, że ma wpływ.
Ale mobilizacja mas jest poza zasięgiem kk.
Pierwsze pokolenia katechezowanych w szkołach (i tam zniechęcanych) już dorosły. Mają już swoje dzieci. Jeszcze owszem będą celebrować tradycje, dla babci i ślub kościelny wezmą, ale sami z siebie nie traktują już proboszcza jako wyroczni. Raczej wkurzają się, że im ksiądz każdy aspekt życia chce regulować.
Także nie sądzę, aby nagle pojawiła się wielka fala rozliczająca. KK w Polsce wyschnie raczej, jak jezioro Aralskie. A im bardziej będzie wysychać (co już się dzieje) tym szybciej będzie ten proces postępował.
Obawiam się, że jest tu element błędnego koła – im bardziej wysycha tym bardziej radykalizuje się sam Kościół i jego wierne kadry. Im bardziej się radykalizują tym bardziej wiążą się z polityką, jeśli skutecznie, proces może się odwrócić. Tak własnie było z Kontrreformacją. Lwia część arystokracji i ogromna część szlachty przechodziła do obozu protestanckiego. Partia katolicka stała się fanatyczna, a potem powrót do katolicyzmu stał się opłacalny, a potem konieczny.
Zdaje się, że wysychające jezioro Aralskie zamienia się w paskudne bagno.
@MR E Niczego bardziej nie pragnę nad to, by miał Pan rację i żebym ja się mylił. Nie przeczę, że pojawiły się tendencje, jeśli wierzyć statystykom, odchodzenia od kościoła. Ale to odejścia nie mają, przynajmniej na razie, żadnych konsekwencji, a wszelkie inicjatywy dotyczące świeckości państwa albo są rachityczne, albo upadają. Społeczeństwo polskie chyba nigdy nie przejmowało się tzw. wartościami chrześcijańskimi (cokolwiek one znaczą), przyjmując za swój znak rozpoznawczy jedynie rytuały i przekonanie o nierozerwalnym związku kościoła z polskością. Proboszczów w szkołach może i młodzież nienawidzić, ale proboszczom nie o to chodzi, by ich kochano, chodzi im o wpojenie przekonania, że od nich – proboszczów – uciec nie można. I to działa.
@MR E
O, a tutaj przykład zamieszczony na FB (mam nadzieję, że się wyświetli)
https://www.facebook.com/960982510691492/photos/a.963290830460660.1073741828.960982510691492/1533004746822596/?type=3&theater
@ wejszyc.
Otwiera się. Otwiera 🙂
Tylko widzi Pan, chyba inaczej odbieramy ten przekaz.
Otóż okazuje się, że teoretycznie największe przeżycie duchowe to okazja, żeby sie spotkać przy paru głębszych. Jak do tego dojdzie podobne świętowanie bierzmowania, to już chyba nic dzieciaka nie przekona, że należy traktować słowa księdza z powagą i szacunkiem.
Ma Pan rację – oni teraz myślą tym, żeby być wszędzie, jak pan to określił: “że od nich uciec nie można”. Tymczasem ta wszechobecność sprawia, że ludzie, zwłaszcza młodzi, właśnie zaczynają chcieć od nich uciec.
Dopóki ksiądz był w sferze sacrum, raz na tydzień, od święta – to mógł być kimś ważnym. Kimś będącym ponad powszedni dzień i codzienne irytacje i troski. Kimś reprezentującym wzniosły nastrój i wzniosłe idee.
Jeżeli jest elementem codzienności, to powszednieje i irytuje. Rozdźwięk między głoszoną ewangelią a codziennym postępowaniem razi o wiele bardziej jesli nieustannie się z nim pcha przed oczy. Powszechność, powszedniość i wręcz nachalna obecność w każdym aspekcie życia powagi i autorytetu księdzom ujmuje, a nie przysparza.
W Iralndii jeszcze całkiem niedawno KK miał wszystko.
@Koraszewski,
Że pozwolę sobie zacytować Marksa – historia powtarza się, jako farsa.
Ja mam wrażenie, że z kontrreformacją mamy właśnie do czynienia. Radykalizm kleru jest i zaostrzające się domagania. Tylko, okazuje się, profity zapewniane przez władzę to już nie to, co w XVII wieku.
Dużo lepiej można żyć poza ośrodkami formalnej władzy w Polsce.
Kiedyś wystarczyło króla przekonać. A król był dysponentem stanowisk, urzędów dających dochody etc. Teraz nagrody sobie poprzyznawali i zaliczyli spore tąpnięcie w sondażach. Łaska prezesa w niczym nie pomaga, bo on też jest zależny od łaski ludu.
Teraz, choćby “zwykły poseł” chciał klerowi nieba przychylić, to i tak napotyka na “imposybilizm”, jak ubolewa posłanka Lichocka:
“To są niebywałe rzeczy, ale my troszeczkę jesteśmy bezradni, ponieważ jest państwo demokratyczne.
Wiem, że to państwu się nie podoba.
Ja też najchętniej bym wszystko pozamykała, powsadzała do więzień, zrobiła porządek raz, dwa, trzy i wprowadziła najlepiej jednowładztwo Jarosława Kaczyńskiego.”
Ale się nie da. Tak więc opanowanie ośrodka władzy tej nowej konrreformacji w niczym nie pomaga. Co najwyżej odsłania coraz większą pazerność kleru i powoduje coraz mniejszy udział ochrzczonych w w życiu KK.
Dla tych co jeszcze nie czytali , bardzo ciekawa analiza postawy polskiego KRK …Trochę pózno , ale lepiej pózno niż wcale…
http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,23480424,dokad-zmierza-kosciol-ktory-zdradzil-iii-rp.html#sortBy:Time-Desc