…powrót księdza Wojciecha Lemańskiego
2018-07-11
Początkowo tylko portal onet.pl i portal radia TOK FM odnotowały, że z dniem dzisiejszym czyli od środy 11 lipca 2018 ksiądz Wojciech Lemański wraca do „księdzowania”. Kończy się więc jego gehenna, która cztery lata temu zafundował mu małostkowy i już na szczęście emerytowany biskup Hoser. Co ciekawe, nie w swojej diecezji warszawsko-praskiej, bo tutaj pewnie ma zbyt ostrą opozycję wśród kolegów proboszczów i wikarych. Zostaje przekazany abpowi łódzkiemu Grzegorzowi Rysowi. Dobre i to.
Jak podaje zwięźle jeden portal pisze: „Suspensa dla księdza Lemańskiego cofnięta”, drugi podobnie „Koniec kary dla księdza Lemańskiego. Nowy biskup cofnął suspensę nałożoną przez bp. Hosera”.
Ks. Lemański swoją nową sytuację tak komentuje: „Umówiliśmy się z księdzem arcybiskupem, że przez najbliższych kilka miesięcy będę zajmował się tym co dla mnie najważniejsze, czyli posługą kapłańską i pielęgnowaniem pamięci o polskich Żydach”. I dodaje: „Dla mnie to zakończenie trudnego etapu w moim życiu i powrót do normalnej aktywności kapłańskiej. Bardzo się cieszę, że będę mógł znów stanąć przy ołtarzu, odprawiać msze święte i spowiadać – komentuje duchowny, ale dodaje, że nie będzie udzielał wywiadów”.
Trzeba to uszanować, choć chciałoby się usłyszeć kilka słów przepraszam ze strony tych księży i tzw. publicystów katolickich, którzy wylali na jego głowę wiadra pomyj. Na ile znam mentalność polskich fundamentalistycznie nastawionych katolików, raczej takie słowa nie padną.
Osobiście będę ks. Lemańskiemu kibicował w tym powrocie do normalności. Może dzięki niemu i polski katolicyzm choć trochę znormalnieje. Jak się dowiaduję bp Hoser na swoim nowym stanowisku w Medjugorie już dostrzegał działania mafii i diabła. Na szczęście znalazł się daleko od Polski, choć te rewelacje ogłosił na lotnisku Okęcie w drodze na swoja „nowa placówkę misyjną”.
Jego dyskretny powrót i wiadomość, którą podało TOK FM, że „ks. Wojciech Lemański będzie pomagał w jednej z łódzkich parafii oraz kontynuował dotychczasową działalność w dialogu chrześcijańsko-żydowskim”, to dobra wiadomość dla Kościoła katolickiego w Polsce. Ta instytucja w pierwszych dniach lipca przeżywała (niestety przy udziale wielu najważniejszych polityków z premierem na czele) groteskowe wzmożenie patriotyczno-religijne na Jasnej Górze z powodu innego księdza, który żadnych trudności w swoim religijnym psuciu chrześcijaństwa nie doświadcza. Wprost przeciwnie.
Muszę odnotować również Gazetę Wyborczą, która donosi: „Kuria potwierdza: Ksiądz Wojciech Lemański będzie pracował w Łodzi”. Co więcej udało się „Wyborczej” uzyskać potwierdzenie (jak wiadomo kurie unikają kontaktów z tym wrażym medium) od księdza Pawła Kłysa, rzecznika prasowego łódzkiej kurii. „Wyborcza” też przypomina, że karę suspensy obejmującą zakaz wykonywania wszelkich aktów wynikających z władzy święceń i noszenia stroju duchownego nałożył na księdza Lemańskiego w 2014 roku ówczesny ordynariusz diecezji warszawsko-praskiej abp. Henryk Hoser.
Rzecznik kurii wyjaśnił, że powodem suspendowania duchownego było nieposłuszeństwo, szkodliwy sposób postępowania, publiczne podważanie nauczania Kościoła, brak szacunku dla episkopatu i kapłanów, „upór w zajmowanej postawie”.
Nie wiem czy „upór” się skończył, czy raczej zmiana biskupów była decydująca…
Stanisław Obirek


przepraszam ale wstępując do KK jest się świadomym do czego się wstepuje. Złośliwie mógłbym powiedzieć : ” członek mafii, jako świadek koronny , uzyskał prawo do publicznych zeznań „.Z góry przepraszam wierzących ale….. radość z tego że jeden z księży może znów mówić pełnym głosem jest okropną ironią w stosunku do wszystkiego co KK robi .
No ale czy abp Hoser sprawdził w końcu czy ks. Lemański jest obrzezany?
Rozumiem wątpliwości, ale cieszmy się, że będzie mógł być sobą, co jak się okazuje w KK nie jest oczywiste…
1)
Lemański pewnie ma się z czego cieszyć, choć umiarkowanie. Jego postawa nie należała do popularnych, więc na wsparcie środowiska księży nie ma co liczyć, a i na poparcie społeczności własnej parafii też już NIE. To raczej ze strony Kk akt warunkowej łaski (w bezpiecznym odizolowaniu) i nadal przestroga dla innych odmiennie myślących, niż jakaś forma rehabilitacji.
To taki wielkopański gest zwycięzcy, pewnego swojej racji, i to na z góry ustalonych warunkach.
Z mojej perspektywy tu się raczej nie ma z czego cieszyć.
2)
Jeszcze popatrzymy na ten “akt ograniczonej łaski”- a może bardziej wyrok w stanie zawieszenia? – w szerszym kontekście.
Częściowego wyjaśnienia dostarcza nam tekst sąsiadujący na stronie głównej SO: ANDRZEJ KORASZEWSKI: CZY PANIE ZAORZĄ KOŚCIÓŁ?
Napisy na ścianach (tuż za własnym łóżkiem) mają prawo u biskupów budzić zwątpienie w “uświęconą” tradycję własnej bezkarności.
Obecne posunięcie jest wplecione w grę o wizerunek, wyraźnie dla stonowania nastrojów, co jest zrozumiałym odruchem, gdy strach w oczy zagląda.
Pól i instrumentów w tej grze jest wiele.
Lepiej odpuścić tam, gdzie tylko pozory wskazują na wycofanie… zwłaszcza, że “patriotyczna” ustawa i tak już jest praktycznie odpuszczona.
3)
Narzuca się ogólny wniosek: chwilowo ekspansja na tym froncie została wstrzymana. Na tak czytelny komunikat ze strony Kk nie ma co liczyć.
Podzielam sceptycyzm obu komentatorów jednak rzecz wydaje mi się mimo wszystko godna odnotowania ze względu na osobistą historię księdza Lemańskiego. On chce być księdzem i to w tym kościele, który dla mnie nie jest wiarygodny i dlatego z niego odszedłem. Ale budzą we mnie szacunek ci wszyscy, którzy próbują zmieniać tę instytucję od wewnątrz. To jest znacznie trudniejsze niż krytyka zewnętrzna, której ja sam zresztą się oddaję. Ale to już inna sprawa.
Podzielam sceptycyzm obu komentatorów jednak rzecz wydaje mi się mimo wszystko godna odnotowania ze względu na osobistą historię księdza Lemańskiego. On chce być księdzem i to w tym kościele, który dla mnie nie jest wiarygodny i dlatego z niego odszedłem. Ale budzą we mnie szacunek ci wszyscy, którzy próbują zmieniać tę instytucję od wewnątrz. To jest znacznie trudniejsze niż krytyka zewnętrzna, której ja sam zresztą się oddaję. Ale to już inna sprawa.
Cyt. :”Ale budzą we mnie szacunek ci wszyscy, którzy próbują zmieniać tę instytucję od wewnątrz. To jest znacznie trudniejsze niż krytyka zewnętrzna.“
Podzielam szacunek, ale to chyba nie jest zbyt skuteczna metoda na “zmiany od środka”, ba, nasuwa się przy tym jakby całkiem uzasadnione pytanie, czy tzw. “zmiany od środka” są w ogóle możliwe?
Kk jest instytucją zarządzaną centralnie, antydemokratyczną, o dość precyzyjnie zdefiniowanych celach pragmatycznych, w permanentnym stanie “oblężonej twierdzy” i na tej fali, jakby z konieczności, popadającej od wieków w infantylizację intelektualną. Tak się dzieje od czasów pojawienia się poważnej konkurencji w XIII w. Metody walki zostały zdefiniowane od początku dość klarownie. To jest terror oparty na kontroli sumień i poglądów przez władzę kościelną. Formalnie instytucję Inkwizycji zniesiono w XIX w., jednak metody utrzymania władzy pozostały te same. Są obecnie – rzec można – bardziej wyrafinowane. Metody “pasterzy” na zarządzanie “stadem” to wręcz element tożsamości.
Panie Profesorze, oczywiście ma Pan rację, krytykować jest zawsze dość łatwo.
Czy Pańskim zdaniem powyższa charakterystyka Kk to zwykła krytyka czy może jednak bardziej fakty?
I jedno i drugie, tzn. to są fakty, ale jednostronnie dobrane. Podobnie postępują apologeci kk, też się powołują na jednostronnie dobrane fakty. Mnie ciekawi możliwość w miarę zrównoważonego potraktowania faktów i próby rozumienia dlaczego zaistniały.
Ksiądz L. powracając „na łono” KK stwierdza: „Ukrywanie podofilii, okłamywanie ludzi, popieranie PiS, itp. nic mnie nie obchodzą- ja chcę sobie wygodnie żyć na koszt okłamywanych wiernych”.
@Hazelhard: 'Ksiądz L. powracając „na łono” KK stwierdza…’ Taka technika dyskusyjna (domniemanie, imputowanie, szkalowanie) robi wrażenie.
Bardzo nieprzyjemne.