Franciszek pisze…
21.08.2018
Nie wiem czy to przełom, bo wiele zależy od tego, kto ten list przeczyta i jaki będzie odzew w tzw. kościołach lokalnych, więc na przykład w Polsce.
Ale to list do każdego, nawet tych, którzy jak ja, są daleko od instytucjonalnego katolicyzmu. Franciszek zwraca się wprawdzie do Ludu Bożego, ale sądzę, że ten list można odebrać jako skierowany osobiście do mnie również do nas. Tych odległych czy spoza..
Ale na pewno nie można go przemilczeń. Tak mocnych sformułowań w sprawie nadużyć seksualnych w Kościele katolickim nie użył dotąd nikt, nawet Franciszek. Dlatego polecam uważną lekturę całości, na szczęście jest już dostępny również w języku polskim na stronie watykańskiej:
Ograniczę się do kilku, a właściwie trzech, jak mniemam – znaczących fragmentów.
1. „Gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki” (1 Kor 12, 26). Te słowa św. Pawła rozbrzmiewają mocno w moim sercu, gdy po raz kolejny stwierdzam cierpienie wielu nieletnich z powodu wykorzystywania seksualnego, władzy i sumienia popełnianych przez znaczną liczbę księży i osób konsekrowanych. Przestępstwo to wywołuje głębokie rany cierpienia i niemocy, przede wszystkim u ofiar, ale także w ich rodzinach i całej wspólnocie, niezależnie od tego, czy są to osoby wierzące, czy też niewierzące. Patrząc w przeszłość, nigdy nie będzie dość proszenia o przebaczenie i prób naprawienia wyrządzonych szkód. Patrząc w przyszłość, nigdy nie będzie dość tego, co się czyni, aby stworzyć kulturę zdolną do zapobiegania takim sytuacjom, nie tylko, aby się nie powtarzały, lecz także nie znajdowały miejsca na ukrywanie i utrwalanie. Cierpienie ofiar i ich rodzin jest także naszym bólem, dlatego musimy ponownie podkreślić nasze wysiłki, aby zapewnić ochronę nieletnim i dorosłym w sytuacjach zagrożenia.
2. W minionych dniach opublikowano raport opisujący doświadczenia przynajmniej tysiąca osób, które padły ofiarą wykorzystywania seksualnego, władzy i sumienia z ręki kapłanów w ciągu około siedemdziesięciu lat. Chociaż można powiedzieć, że większość przypadków dotyczy przeszłości, to jednak w miarę upływu czasu poznaliśmy cierpienie wielu ofiar i zobaczyliśmy, że rany nigdy nie znikają i zmuszają nas do zdecydowanego potępienia tych potworności, jak również do skoncentrowania wysiłków, aby wykorzenić tę kulturę śmierci; rany nie „przedawniają się”. Cierpienie tych ofiar to skarga, która wznosi się do nieba, dotykająca duszy, a która przez długi czas była ignorowana, ukrywana lub wyciszana. Ale ich wołanie było silniejsze niż wszystkie środki, które próbowały je uciszyć, a jednocześnie udawały, że je rozwiązują decyzjami, które jeszcze powiększyły ich powagę, popadając we współudział.
3. Ze wstydem i skruchą, jako wspólnota kościelna, przyznajemy, że nie potrafiliśmy być tam, gdzie powinniśmy być, że nie działaliśmy w porę, rozpoznając rozmiary i powagę szkody spowodowanej w tak wielu ludzkich istnieniach. Zlekceważyliśmy i opuściliśmy maluczkich. (…)Konieczne jest, abyśmy jako Kościół mogli rozpoznać i z bólem oraz wstydem potępić te potworności popełnione przez osoby konsekrowane, duchownych, a także przez tych wszystkich, którzy mieli misję czuwania, oraz grzechy innych osób. Świadomość grzechu pomaga nam uznać błędy, przestępstwa i rany zadane w przeszłości i pozwala nam otworzyć się i zaangażować obecnie bardziej w proces ponownego nawrócenia.
Jak mawia polskie mądre przysłowie – mądrej głowie dość dwie słowie. Tu tych słów jest znacznie więcej, więc powinny wystarczyć.
W istocie od razu wywołały żywe reakcje w prasie światowej – by wspomnieć tylko obszerny artykuł Davida Gibsona w NYT (20 08 2018), dyrektora Centrum Religii i Kultury z jezuickiego uniwersytetu Fordham z Nowego Jorku. Gibson w tytule postawił pytanie: „Papież Franciszek mógłby uratować Kościół. Czy uratuje?”. Wstępniak z brytyjskiego The Guardiana jest mniej życzliwy „Jeszcze jeden nowy początek” (20 08 2018). Znany watykanista Jeshua J. McElwee w National Catholic Reporter, obficie cytując list papieski pisze w tytule „Franciszek mówi, że Kościół katolicki ‘opuścił dzieci pozwalając by były wykorzystywane” (NCR 20 08 2018)
Oczywiście to dopiero początek; ciekawe jak zareagują sami biskupi amerykańscy, bo to na ich terenie wydarzył się ten potworny i masowy proceder wykorzystywania nieletnich przez kler. Również zbliżająca się wizyta Franciszka w Irlandii (25-26 08 2018) pokaże na ile mocne słowa przełożą się w równie mocne czyny.
Jak wiemy Kościół od 2000 lat jest mocny w słowach, gorzej idzie mu z czynami. Zobaczymy czy Franciszek to wrażenie potwierdzi, czy też wreszcie skorzysta z okazji by uwiarygodnić zarówno katolicyzm jak i samego siebie.
Stanisław Obirek
Nie wiem czy to przełom, bo wiele zależy od tego, kto ten list przeczyta i jaki będzie odzew w tzw. kościołach lokalnych, więc na przykład w Polsce…… W polskim kościele-narodowo-ludowo-obrzędowym zwanym katolickim , odzewu nie będzie…. Franciszek został wzięty na przetrzymanie…i przecież prawdziwym papieżem w PL jest niejaki Rydzyk.
Przeczytałem tekst Pana Profesora, list papieża i komentarz @JacekM, z którym to komentarzem w pełni się zgadzam. Wierzę Panu Profesorowi, że to pierwsza tak jednoznaczna i ostra wypowiedź hierarchy na temat pedofilii (i klerykalizmu chyba też). Nie będąc teologiem, a będąc poza kościołem i poza wiarą, nie jestem pewnie w stanie ocenić wagi cytowanych przez papieża słów innych papieży czy przytoczeń biblijnych. Mnie interesuje, co dalej. Co dalej po trafnym zdiagnozowaniu sytuacji kościoła? I tu list papieża rozczarowuje, bo pojawia się banał i mowa-trawa. Otóż papież proponuje to, co zawsze: post, pokutę i modlitwę. I woła, by: “wzrastać bardziej w miłości i wierności wobec Kościoła”. Noż [tu ordynarne przekleństwo]. Jaki post? Seksualny? Kulinarny? Dwa razy w tygodniu zeżrą jesiotra, a nie cielęcinę albo dzika od Szyszki? Będą się modlić? Jak ja słyszę, że ktoś będzie się modlił za kogoś/za coś, to wiem wszystko o modlącym się. Uciekać jak najdalej, bo wiadomo, że nawet papierosem nie wspomoże. I to żądanie “miłości i wierności wobec”! Wykorzystują, gwałcą i jeszcze żądają miłości i wierności. Co za nieprawdopodobna bezczelność! Żeby chociaż Paetza wezwał i obsobaczył przy wszystkich.
Oba komentarza miód na moje zbolałe serce, w pełni podzielam wątpliwości i czekam na konkrety. Irlandia będzie dla Franciszka Kanossą. Albo zyska wiarygodność albo się ośmieszy. Dajmy mu szansę…
>>Jak wiemy Kościół od 2000 lat jest mocny w słowach, gorzej idzie mu z czynami.<<
Dokładnie tak.
Gdy chce się naprawić, to się to po prostu robi, a nie o szczerej chęci naprawy gada.
Pedofilia to autodestrukcyjna, i destrukcyjna dla innych, kompensacja wymykających się wszelkiej kontroli napięć seksualnych.
Wystarczy znieść celibat.
Jakie to proste, prawda?
Nie każdy przecież ma naturę pustelnika.
Jeżeli papież tego nie rozumie, to nie bardzo wiem, skąd mam czerpać do niego szacunek.
Wierzę jedynie w to, co zdołam zrozumieć.
Pan Profesor jest niepoprawnym optymistą 🙂 To dobrze, bo pesymizm pogrąża człowieka w beznadziei i opóźnia nawet naturalne reakcje. Jednak nadzieje pokładane w Franciszku nie mają realnych podstaw. Niestety.
W historii Kościoła bywali różni papieże i … minęli. Franciszek na dodatek ma ogromną rzeszę przeciwników zarzucających mu wręcz błędy teologiczne, a to już nie są żarty w tamtym środowisku.
Ignorowany przez takie kościoły jak polski przeminie i szybko o nim się zapomni.
Co zaś do tematu, to podzielam zdanie @marekj. Zastanawiałem się nawet, może trochę na wyrost, czy wszyscy aspirujący do stanu duchownego w Polsce do tego się nadają. Niegdysiejsze pienia na temat wyjątkowej ilości powołań w naszym kraju nie były powodem do zastanawiania się nad procesem przyjmowania do seminariów. Sam znam jednego biskupa, którego zachowania seksualne (i nie tylko) budziły już za młodu obrzydzenie sąsiadów, a jednak został księdzem, mimo skandalu obyczajowego został rektorem seminarium, potem biskupem, a ostatnio coraz częściej poucza innych WŁAŚNIE w kwestiach etyki. Jeszcze parę lat temu “stał w rozkroku”, od kiedy Kościół rydzykokatolicki wziął górę stał się jego gorliwym zwolennikiem.
Sądzi Pan Profesor, że jest w tym gronie jedyny? I że takie gremium będzie słuchało Franciszka?
Odpowiedź na to pytanie dałyby jakieś realne posunięcia papieża, a na razie mamy tylko słowa.
I zawsze znajdzie się ktoś kto nam udowodni, ze je “źle zrozumieliśmy”.
Papież pisze, używając, jak jeden z moich korespondentów reagujących na ten wpis napisał, czasu przeszłego. Tymczasem sprawy, o których pisze dzieją się tu i teraz. Ten gramatyczny zabieg sprawia, że Franciszek traci wiarygodność. Inny mi napisał, że dopóki “tych facetów nie wsadzi się do więzienia” to gadanie papieskie na nic się nie zda. Jeszcze inny, przejęty tym co się stało w Pensylwanii, nie kryje podziwu dla otwartości i radykalizmu papieskiego listu. Najgorsze się milczenie, a ono właśnie zapadło nad Wisłą w kraju, który nominalnie jest katolickim i powinien żywo reagować na to, co mówi Rzym. Jednym z powodów tego milczenia jest powszechna moralna degrengolada polskiego kleru, a zwłaszcza hierarchii. Gdyby się odezwali musieliby mówić o sobie. A tego nie chcą i pewnie nie potrafią. My to możemy, ale nas nikt o zdanie nie pyta. No ale mamy przynajmniej Studio Opinii.
Watykan… hm…..
To takie Holywood, z dłuższą tradycją komediancką.
Moralność podobna w obu firmach.
Polecam tekst z zaprzyjaźnionej z SO witryny KP:http://krytykapolityczna.pl/swiat/usa-kosciol-katolicki-pedofilia-organizacja-przestepcza/
A do autora Artura Nowaka napisałem: “Ostre, ja wobec Pana jestem łagodnym barankiem. Dobrze, że Pan przypomniał ks. Kobylińskiego i polski wątek, ważne by Dziwisz i Jędraszewski przestali spać snem sprawiedliwych… podobno w Poznaniu Przegląd Katolicki powoli odcina się od prawicowych analfabetów teologicznych, no więc podział w obozie władzy to dobry początek, może przyjdzie czas na konfrontację z faktami, a nie zmaganie się z mitami i prześladowanym kościele i cywilizacji śmierci”.
Myślę, że zasługuje za uwagę i życzliwość również czytelników SO