31.12.2024
Kończący się rok przyniósł więcej pytań niż odpowiedzi. Może dlatego myśląc o przeszłym roku wybrałem to zdjęcie otwartej tuż po barbarzyńskim ataku Hamasu 7.10.2023 Biblioteki Narodowej w Jerozolimie. Spędzam w niej ostatnie dni starego 2024 roku i zamierzam tam wrócić w pierwszych dniach nowego 2025 roku. W tych dniach można tam oglądać również wystawę poświęcona najbardziej emblematycznej twarzy kultury żydowskiej – Franzowi Kafce. Jednak dla mnie fascynujące jest chodzenie po poszczególnych piętrach i przeglądanie książek. Mimo inwazji Internetu i coraz chętniej czytanych tekstów online, to książki papierowe pozostają moim światem.

Wracam do zbrodni i ataku na na bezbronnych mieszkańców kibuców w okolicy Gazy znanych z otwarcia i sympatii dla Palestyńczyków. Brutalne zamordowanie 1175 oraz uprowadzenie 251 Izraelczyków i obcokrajowców rozpoczęło wojnę, której końca nie widać. Może nowy rok ją zakończy.
Nie chce się wdawać w rachunki krzywd, których echa przetaczają się przez światowe media i rozpalają emocje w mediach społecznościowych. Sami Izraelczycy nie przestają każdego tygodnia domagać się powrotu uprowadzonych. Nikt nie wie ilu jeszcze żyje. Być może Nowy Rok przyniesie tym żyjącym koniec gehenny.
A u nas? Zwycięskie wybory demokratycznej koalicji 15.10.2023 ciągle nie mogą się przełożyć na realne zwycięstwo demokracji. Jej zniszczenie w latach 2015-2023 było zbyt głębokie, a struktury państwa prawa naruszone zbyt poważnie, by naprawa dokonała się szybko i sprawnie. Może Nowy 2025 Rok to zmieni? Oby.
Osobiście dla mnie stary 2024 rok oznacza ostateczne rozstanie się z katolicyzmem, czemu dałem wyraz właśnie na łamach Studia Opinii. Odczułem ulgę i prawdziwe wyzwolenie. Nikt już nie będzie mi zarzucał, że nie jestem dobrym katolikiem. W nowym 2025 roku spróbuję na nowo zdefiniować moja postsekularną tożsamość. Może się uda.
Nieliczni, o otwartych umysłach, rozstają się z katolicyzmem. Liczniejsi, których umysły są zamknięte, do niego przystają. To pokolenie 40. i 50.-latków zachęcane przez Kościół eventami, białą i czarną magią (egzorcyzmy), kropieniem i święceniem wszystkiego (czemu onegdaj dziwił się Miłosz), a przede wszystkim instalowaniem struktur kościelnych (kapelani) w każdym segmencie życia społecznego, politycznego, gospodarczego; o szkołach i szpitalach nie wspominając. W ciągu roku nie wyeliminuje się dróg krzyżowych, pielgrzymek, nocnych czuwań i sztafet – wszystkich służb mundurowych, z kontrwywiadem włącznie… Jedna jaskółka, czyli prof. Obirek wiosny nie czyni, jednak mu gratuluję i podziwiam dojrzały gest.
W Newsweeku jest spory artykuł na temat transferów majątkowych na rzecz Kościoła. To miliardy. Strumień forsy i majątków ziemskich płynie w jedną stronę. To wygląda jak planowy rabunek, trochę podobny do rabunku dokonywanego przez Lasy Państwowe. My sobie rozmawiamy o ideologii zwanej religią, a to jest po prostu potężny biznes sprzedający ludowi najbardziej szkodliwe substancje, czyli uzależnienie i podległość. Z kolei mafiom politycznym (tzw. partiom) ten biznes sprzedaje usługi swojego ogromnego aparatu propagandy. Mozna się zastanawiać, co jeszcze sprzedaje i komu? Jeśli w wojsku i policji są “kapelani”, to jakie informacje oni gromadzą i komu je przekazują? Nie trzeba być Vincentem Severskim, żeby postawić prawdopodobną hipotezę w tej sprawie.
https://www.newsweek.pl/polska/spoleczenstwo/rekompensaty-dotacje-obligacje-tak-za-rzadow-pis-bogacily-sie-koscioly-i-katolickie/b6zs3x6
Dla nas w Polsce najważniejsze w 2025 r. będa odpowiedzi na pytania o skutki prezydentury Trumpa dla Polski i Europy, losy wojny Rosji z Ukrainą, oraz wynik wyborów prezydenckich w naszym kraju. Kościół katolicki w RP zmierza tam gdzie jego miejsce, choć podróż ta jest niespieszna i pełna szkód wyrządzanych nam wszystkim.
W mediach, gdy mnie pytano i zdanie w różnych sprawach, zwłaszcza katolicyzmu, byłem po 2005 roku, nieodmiennie przedstawiony jako były jezuita. Nie miałem nic przeciw bo to fakt. Teraz będę jednak nalegał by mnie przedstawiano jako były katolik. Bo to tez fakt. Ten pierwszy zapewnię miał uwiarygodniać moje oceny na temat kościoła jak człowieka z wewnątrz systemu, ciekaw jestem jak będzie odczytywane to drugie. A tak w ogóle to oczywiście zgadzam się ze Sławkiem, ze prezydentura Trumpa będzie określać wiele rzeczy, w tym konflikt na Bliskim Wschodzie i w Ukrainie. Zapewne również sprawy w UE będą rozgrywane w cieniu tej prezydentury. Mimo wszystko wierze, ze barbarzyńcy z Trumpem na czele przejdą tam gdzie ich miejsce. Czyli na śmietnik historii. Im szybciej tym lepiej i oby bez większych szkód.
Aby tak było. Ale nie całkiem wierzę w to. Zresztą, gdy się oglądać naokoło co raz więcej Państw kieruje się “wprawo”, odwraca się od “Demokracji”. Od upadku tzw. socjalizmu nie ma konkurencji i zachód odwraca się od społecznej gospodarki rynkowej. Ludzie szukają silnego dowódce. Nadzieja może przychodzi z tak kiedyś nazwanego trzeciego świata Indie, Brazylia…
Stary rok, Nowy Rok to tylko czasomiernictwo… Będzie to, co ma być, albo co jest ‘zapisane w górze’ – jak mawiał Kubuś Fatalista. Wszelkie rozważania w tym względzie są ‘psu na budę’, choć dla psa ma znaczenie, czy ma się gdzie schronić przed deszczem, czy mrozem…
Osobiste rozliczenie z katolicyzmem jest ważne warto je przywołać na przełomie roku, u mnie najgłębsze tąpnięcie w “byciu katolikiem” odbyło się paradoksalnie w Rzymie. Po liturgii Niedzieli Palmowej poszedłem pod fontannę di Trevi, obserwując tych zadowolonych i radosnych ludzi, turystów z całego świata i nie katolików z Azji zadawałem sobie pytanie czy to że niemal przed chwilą uczestniczyłem we wspaniałej rozbudowanej liturgii czyni mnie kimś lepszym albo szczęśliwszym? To wywarło na mnie głębokie wrażenie które trwa do dziś i im bardziej sobie przypominam tamtą gorliwość BXVI autora książki “Duch liturgii” tym wyraźniej dostrzegam bezsens takich aktywności. KK zawłaszcza nasz czas i uwagę czyli wymiar egzystencjalny i duchowy, nasze najcenniejsze zasoby. Pamiętam z reportażu telewizyjnego wyznanie pewnego człowieka który wspominał JPII w formie wspominania kiedy to pracując na kolei myślał o JPII. To ku przestrodze, świadomość, czas i uwaga to nasze najcenniejsze zasoby.
Ta uwaga o człowieku rozmyślającym przy pracy o życiu JPII ciekawa. Ciekawe, czy ma On świadomość, że JPII żył, ubierał się i jeździł nowoczesnymi środkami transportu za pieniądze “z tacy” i naszych podatków. Jego “hagiograficzny heroizm cnót życia” wart moim zdaniem tyle samo, co każdego przeciętnego księdza(ni mniej ni więcej). W Polsce dmuchano balon jego “boskiego posłannictwa” na podobieństwo władców państw autorytarnych i skutki mamy opłakane. Ludzie(zwłaszcza zwolennicy PiS) wierzą, że ktoś taki jak JPII w pojedynkę “wymodlił” dla Nas demokrację…
Nie mówię, że za każdym razem, gdyż jest to niemożliwe ale chociaż raz na jakiś czas zdarzyć mógłby się rok w którym w życiu publicznym decydujący głos należałby do ludzi rozumnych, o niekłamanym autorytecie, kierujących się wyższymi racjami, a przy urnie przeważali myślący. Rok bez wszelkiej maści miernot, szumowin oraz innych azylantów. Uczyńmy wszystko by takim okazał się 2025; życzę tego Autorowi oraz czytelnikom St. Op.
Taki rok nie jest możliwy, ponieważ “raz na jakiś czas’ musielibyśmy myśleć… Tymczasem ludzkie myślenie stale przeplata się z niemyśleniem!
W moim życzeniu (marzeniu) idzie o to by chociaż raz myślący byli górą…
A ja ciągle wierzę w potęgę myśli. Nawet jeśli czasem przegrywa ze złymi emocjami, ostatecznie jest przecież istotą ludzkiego rozumu i rozwoju.
Życzę autorowi artykułu dalszych poszukiwań wolności myślenia, a komentatorom przyjemności czytania i dzielenia się przemyśleniami.
“Odczułem ulgę i prawdziwe wyzwolenie…. … spróbuję na nowo zdefiniować moja postsekularną tożsamość”
Osoba rozpoznawalna o znanej historii ma trudniej, znają, pytają, jakieś iryrtujące oceny.
Ale kompetencje w takiej sprawie (P.profesora) pozwalają aby zapytać Go o apostatów.
Czy składanie deklaracji proboszczowi nie jest podobne do zachowania harcerza który w regulaminowym mundurku informuje druha zastępowego że teraz to jego na zbiórce nie ma bo przyszedł tylko powiedzieć że przychodzić już nie będzie.
I gdy to wyjawił to poczuł się silny – ‘Dość tego harcerstwa”
Zamiast ciepnąć uniform na szmaty bo już niepotrzebny a z drużyny sami go wyrzucą skoro nie przychodzi.
Gdy się jest osobą publiczną to się publicznie szuka uzasanień swoich wyborów szukacjąc sprzymierzeńców a nie spowiadając się u dawnych pryncypałów. Tak w każdym razie rozumiem szukanie nowego języka dla określenie tożsamości postkatolickiej. A że nie każdemu to się podoba to inna sprawa. Nie musi.
Dawno temu była długa seria nawróceń od komunizmu. Znani pisarze oraz intelektualiści, gdy jeszcze byli młodzi i nieznani, byli bardzo zażarci oraz ideowi. A potem odeszli od partii oraz od reżimu, a potem stali się opozycjonistami. Czy nie jest aby tak, ze historia się powtarza? Czytamy o apostazji. Czytamy wypowiedzi, czy odchodzić głośno czy po cichu. Ci co bardziej uczciwi odchodzą w ten albo w inny sposób. Mi się przypominają schyłkowe lata PZPR. Ale jak na razie odchodzenie od Kościoła nie jest bardzo masowe. Ciekaw jestem, czy sytuacja się zmieni pod nowym papieżem. Franciszek dawał nadzieję, ale jego panowanie powoli się kończy. Może pojawi się kolejny reformator i wahający się wierni nadal będą się wahać.