31.10.2018
W kampanii 2018 – 2020 mamy za sobą pierwszą bitwę. Przed nami trzy jeszcze, przy czym ta najważniejsza, bitwa o wszystko, za rok. Po obu stronach przymiarka.
Najbardziej miarodajne, jeśli chodzi o przewidywane wyniki wyborów – przede wszystkim parlamentarnych –w roku 2019, są procentowe wyniki wyborów do sejmików wojewódzkich. W tym kontekście należy je porównywać z wyborami parlamentarnymi w roku 2015, a nie z wcześniejszymi o rok wyborami do samorządów. Pamiętając przy tym, że stosowany w ordynacji wyborczej kalkulator D’Hondta premiuje wysoko większe partie kosztem mniejszych. Uwzględnienie tego jest podstawowym warunkiem przy planowaniu politycznym.
Poniższa tabela pokazuje, że w ciągu trzech lat nie nastąpiły zasadnicze zmiany w układzie głównych sił politycznych – tych, które w skali kraju, wtedy i teraz, otrzymują ponad pięć procent głosów. (Tylko te są uwzględnione w tabeli) Mają ciągle zbliżone poparcie. Można założyć, że jeśli nie zdarzy się coś, czego nie można przewidzieć, to i w czwartym roku nie nastąpi radykalne przegrupowanie na scenie politycznej. Jakieś zmiany na pewno będą, ale trudno powiedzieć jakie i określić kierunek tych zmian. Wszelkie planowanie może zawieść, lecz stosunkowo najpewniejsze jest oparte o znane realia, a nie życzenia.
W przypadku PSL, chcąc symulować wynik wyborów parlamentarnych w przyszłym roku, wyjątkowo należy odnieść się nie do tegorocznych wyborów samorządowych, lecz do parlamentarnych w roku 2015. Ta partia bowiem w wyborach samorządowych uzyskuje dwucyfrowe wyniki, a w parlamentarnych z niewielką tylko nadwyżką przekracza próg pięciu procent.
W tabeli; A to procent głosów otrzymanych w roku 2015, B – ilość otrzymanych wówczas mandatów, C – procent głosów w roku 2018, a D – ilość mandatów które by były przyznane, gdyby to były wybory parlamentarne.
Formacja | A | B | C | D |
PiS (Zjedn. Praw.) | 37,58 | 235 | 34,29 | 233 |
KO | 27,1 | 170 | ||
PO | 24,09 | 138 | ||
Nowoczesna | 7,69 | 28 | ||
Zjedn. Lew. (koalicja) | 7,55 | |||
SLD | 6,65 | 27 | ||
PSL | 5,13 | 16 | 5,65* | 21 |
Kukiz15 | 8,81 | 42 | 5,65 | 9 |
Bezpartyjni samorządowcy | 5,30 |
Pierwszy i podstawowy wniosek z tabeli; 233 mandaty to absolutna większość i nadal pełnia władzy należy do PiS.
Jest jeszcze gorzej. Rozkład głosów w tegorocznych wyborach liczony jest w skali całego kraju. W wyborach parlamentarnych głosy są liczone w 41 okręgach wyborczych, na które przypada od siedmiu do dwudziestu mandatów. W tych większych, mniejsze ugrupowania, chociaż z ilością głosów przekraczającą pięć procent, mogą liczyć na końcówkę przy podziale puli mandatów. Tam, gdzie mandatów jest mniej, starcza ich tylko dla największych. Tak więc, w wyborach parlamentarnych, przy podziale głosów jak w roku 2018, większe partie dostałyby więcej mandatów, a mniejsze mniej, niżby to wynikało z tabeli. Ludowcom arbitralnie przypisałem nie 5.13 proc. uzyskane faktycznie trzy lata temu, lecz tyle samo*, ile teraz uzyskał Kukiz, aby było widać jakie znaczenie może mieć kolejność na liście krajowej, a ta też jest zależna od wyników w okręgach.
Ale to jeszcze nie wszystko. W tabeli nie ma partii, które nie przekraczają pięcioprocentowego progu. Głosy na nie oddane są dodawane większym partiom, proporcjonalnie do liczby osiąganych przez nie głosów. To dodatkowo zmieniłoby za rok na ich korzyść wyniki podane w tabeli. Ze wszystkich tych tytułów nastąpi zwiększenie puli mandatów dla wielkich; PiS i KO, ale będzie ono przede wszystkim korzystne dla Prawa i Sprawiedliwości. Uczyni jego większość większą i pewniejszą!
Wyborcy głosujący na PSL tylko w wyborach samorządowych, w parlamentarnych mogą w ogóle nie głosować, lub głosując, nawet popierać PiS, a raczej na pewno nie lewicę. Bezpartyjni samorządowcy, też mogą nie głosować w wyborach parlamentarnych lub głosować na różne partie, ale w tym i na lewicę. Może więc ona uczestniczyć w podziale tych pięciu procent, lecz to da jej niewiele i nie zmieni ogólnego układu sił. Nigdy nie miały realnych podstaw rozważania o dwóch blokach, centrowym i lewicowym, które pokonają PiS, bo idąc oddzielnie do wyborów, zdobędą więcej głosów, niż by zdobyła ich cała zjednoczona opozycja. Tak, jakby to się nie działo w imperium D’Hondta, w którym 34,29 to więcej niż nawet dwa razy 20.
Już raz, w roku 2015, demokratyczne partie miały w sumie większość, co nie przeszkodziło Kaczyńskiemu zdobyć władzę. I za rok nie przeszkodzi mu ją utrzymać.
Po ostatnich wyborach, widać, że wizja dwóch bloków to już tylko czysta fantazja. Nie ma i nie może być bloku lewicy, jeśli nie ma lewicy, jako tako liczącej się polityce !
Na ulubieńca komentatorów Studia Opinii, partię Razem oddano trzy lata temu 3,6 procent głosów, które więc rozdzielono; więcej dla PiS i mniej dla Platformy. W tym roku na Razem oddano 1,6 procent głosów. Przypadłyby tak samo PiS i Platformie (w KO), tyle, że w sumie byłoby ich mniej. Ale na przyszły rok zapowiada się już debiut kolejnego idola naszego SO, Roberta Biedronia. Kilkoma procentami głosów, które może otrzyma, występując jak inne lewicowe ugrupowania z programem złamania duopolu PO-PiS, wzmocniony zostanie ten duopol! A przede wszystkim, z pomocą Victora D’Hondta, zdobytymi głosami wzmocni panowanie PiS!
Zandberg, Biedroń, Śpiewak, Celiński, Rozenek. Spory to wysp lewicowych bojowników, rzucających wyzwanie złowrogiemu molochowi, pt. DUOPOL – POPiS. To, co się im uda pozbierać, utrwala to co zwalczają i pozwala im zwalczać to dalej. Politycy, zachowujący się tak jakby nie znali reguł gry, w którą grają, to albo durnie, albo cwane gapy, które znają reguły, ale mają za durniów swych zwolenników, czyli wcale durniami nie są.
A jeśli taki, to o co im chodzi?
Powtarzam tę mantrę; Za mego życia Polskę spotykały nieszczęścia, przy których rządy Kaczyńskiego to naprawdę mało poważny incydent. Ale w drugiej połowie drugiej dekady XXI wieku, to jest właśnie największe nasze nieszczęście.
Politycy, o których mowa, w zasadzie się z tą opinią zgadzają. Z poprawką. Kaczyński to faktycznie samo zło, ale może jeszcze chwilę poczekać. Bo dla nich istnieje jeszcze większe nieszczęście. A mianowicie, że przepuszczą życiową szansę, żeby pobyć politykami. Zaistnieć. Pochodzić od telewizji do telewizji. Udzielić wywiadu w TV i w gazecie. Dać się sfilmować przy jakiejś okazji. Zaatakować kogoś znacznie większego i ważniejszego i pokazać się jak równorzędny partner albo przeciwnik.
To wciąga. To narkotyk. W tyle głowy może się kołacze, że pułap raczej niziutko, ale miło jest sobie wyobrażać, że porywa się masy, wygrywa, że staje się mężem opatrznościowym. Wiem coś o tym, bo sam taki byłem, ale mi przeszło, kiedy skończyłem czternaście. Niektórym nie przechodzi. Inni to w sobie odnajdują, gdy się im opatrzy to co robili dotychczas.
Potrzebna jest jednak do tego osobowość, która przyciągnie choćby niewielkie stadko dające sobą kierować. I szersze grono, którym się to spodoba. W tym gronie, co prawda, widzą, że tam jest 34,29 i 27,10 procent, a tutaj jak nie dziesięć to dwadzieścia razy mniej, ale inteligentny umysł ominie niewygodne fakty, ustawi ciąg wydarzeń, które przecież mogłyby się zdarzyć i doprowadzić do realizacji marzenia.
Odrobina szacunku do własnej inteligencji, każe się zastrzec: więc niekoniecznie musi się udać, ale na wszelki wypadek – proszą – nie przekreślać, nie zasłaniać tymi brzydkimi procentami pięknego marzenia, tylko dlatego że ono 16.
Już zapowiada się nowe, któremu na początek zapowiadają osiem…
Może mieć Pan rację skupiając się na matematycznych wyliczankach – pod warunkiem, że rozważamy możliwe priorytety w kalkulacjach.
To jednak, nie tyle fakt, co spekulacje.
Może też mieć Pan rację zakładając, że sumarycznie tzw. “opozycja” uzyska więcej % niż obecnie rządzący.
Nie wykluczam, jednak szczerze wątpię. Skąd to zwątpienie?
Przyczyn dostrzegam przynajmniej kilka:
1)
PO traci i z roku na rok tracić będzie. Obecne pozory reanimacji zawdzięczamy Lubnauer i Nowackiej, nie Schetynie. W tej rundzie Schetynie zawdzięczamy utratę wpływów w dolnośląskim, a może być tylko gorzej.
2)
Tu będę nudny:0+0=0. Resentymenty do PO, SLD i innych historycznych partii, dają efekt, gdy one występują pod własnym sztandarem.One praktycznie dzisiaj się nie liczą. Suma zer robi wrażenie, jednak połączone to już nowy twór, i może nie sumować indywidualnego poparcia.
3)
Na zabetonowanie scenie politycznej zawsze liczą duże partie. Duopol PO-PIS jednak źle rokuje. Stawiam w takich sytuacjach na dywersyfikację. Na przynajmniej margines uwagi zasługuje Biedroń, i rozumiem obecne sympatie komentatorów w SO.
4)
Chciałbym wierzyć w tak prostą kalkulację, jednak nie mogę. Pan nadal wierzy w skuteczność swojej pryncypialności?
Zazdroszczę
UWAGA! W tabeli się przesunęło!
Chodzi o dane KO. 27.10 ma być pod literą C, to procent głosów w roku 2018,
a 170 ma być pod literą D, to ilość mandatów gdyby to były wybory parlamentarne.
A teraz; Szanowny Panie MAREKJ, Ja tu w nic nie wierzę, ja podaję najbardziej prawdopodobny wynik. Wiara to gdzie indziej.
Wybory nie są z roku na rok, a PO nie traci z wyborów na wybory. Teraz jako konkurent PIS-u liczy się KO i jest bliżej tego PIS-u niż była PO w roku 2015. W to nie trzeba wierzyć tylko to widzieć. Powyżej!
Ja też rozumiem sympatie komentatorów SO, ale ich nie podzielam. Cokolwiek Biedroń zdobędzie, to przyczyni się do wzmocnienia większości PIS. Przedstawiłem ten mechanizm i proszę udowodnić, że jest inaczej. Rozumiem, że wiarę i czucie stawia pan nad szkiełko i oko, ale w liczeniu to tak nie idzie.
Poprawiono, już jest dobrze.
Redaktor Skalski ma racje ! Jak jest – każdy widzi !
Symulacja oparta na wynikach uzyskanych w prawdziwych wyborach a nie sondażach to mocny argument. Ekstrapolacja trendu jest jedną z metod prognozowania. Redaktor Ernest nie myli się – nie ma co blokować ugrupowań lewicowych gdy znaczą tyle co znaczą a niewiele znaczą. Jeżeli nie powstanie – a tego nie da się przewidzieć – nowa formacja na lewicy, która nie tyle przejmie tych co przypisani są do istniejących szyldów a będzie propozycją dla lewicowo myślących, wyznających lewicowe wartości i opowiadających się za innym niż panujący porządek i ład społeczny w Polsce i na świecie – to mamy zmianę. Bez takiej zmiany wyliczenia Redaktora są niepodważalne i czeka nas kolejna kadencja rządów “dobrej zmiany”. Jeżeli tak się stanie – a na tą chwilę wszystko na to wskazuje – to wyjście z tego systemu może potrwać długo, podobnie jak długo trwało wychodzenie z poprzedniego systemu państwowego socjalizmu bo przecież nie z komunizmu (używanie określenia “komunizm” ma tylko wartość propagandową i służy do deprecjacji politycznych przeciwników).
Tak więc, przyznając rację Redaktorowi Skalskiemu, apeluję o maksymalne wysiłki na rzecz zbudowania nowej propozycji, projektu, formacji, która zmieni, na początek nieznacznie ale wystarczająco układ sił w Parlamencie i odsunie Prezesa Polski od władzy i pozwoli mu na zajęcie się sobą – bez potrzeby angażowania całego państwa – w rozwiązywaniu dręczących go problemów.
Mówię to contre coeur. Też bym chciał silnej lewicy, takiej z minimum 25% poparcia. Ale nie ma na to szans, naród jest konserwatywno-prawicowy i zmiana tego, to dziesiątki lat pracy agitatoròw. Zatem dziś jedyny sposób na wyłączenie PiS, które jak Ernest uważam za katastrofalne, to wejście lewicy wszelkiej do KO jako lewa frakcja. I zadowolenie się jednym trzecim zastępcą drugiego wiceprzewodniczącego całej formacji oraz dwoma mało ważnymi wiceministrami w ewentualnym rządzie. Na najbliższe 15 lat. Inna możliwość, to rezygnacja z metody d’Hondta; ale to też wymaga najpierw władzy. Zgrzytam zębami, mówiąc to, ale wpędziliśmy się w amerykański duopol Demokraci – Republikanie na bardzo długie lata. Jedyne, co może zrobić teraz lewica – to poprzeć Demkratòw. I przeklinać pewnych prominentnych ludzi “panny S”, którzy nas w to wypędzili.
“Jedyne, co może zrobić teraz lewica – to poprzeć Demkratòw. I przeklinać pewnych prominentnych ludzi ‘panny S’, którzy nas w to wypędzili.”
Lewicowo nastawieni wyborcy mogą także poprzeć bardziej PRO SOCJALNĄ (przynajmniej w deklaracjach i pozorach) partię – PiS.
Delikatnie mówiąc, byliby bardzo niemądrzy. I nastawieni wyłącznie na “brać, jak dają – a skutki będą dla innych”. Okropność.
Tia…. polityka, interesujące jak zawsze.
Moneta jest emanacją polityki, czyli władzy i posiada stałe cechy ulegające lekkim modyfikacjom w zależności kto tę monetę bije.
Gwoli przypomnienia truizmów odwiecznych, załączam najbardziej popularną monetę świata.
Szanowny Panie Zbyszku,
Albo ja źle się modliłem, albo ty mnie, Panie, źle zrozumiałeś.
Popiera pan to co przedstawiłem – dziękuję! – a potem apeluje pan o … nowe ugrupowanie lewicowe, które razem z centrowym obali PIS! Horrendum! Jak wielkie poparcie musiałoby ono zdobyć, żeby razem z KO – 27.1 proc. – zabrakło miejsca dla 30-31 procent dla PIS?
Czy aż tak bardzo pragnie pan tej silnej lewicy, że wierzy pan w taką możliwość? I to w ciągu miesięcy, które zostały do wyborów parlamentarnych? Co ona może obiecać, czym przyciągnąć dodatkowo ze 20 procent głosujących, bo tyle mniej więcej trzeba dla realizacji pana projektu.
Owszem, Zandberg już się przytula do SLD. Zapomniał, że “…nigdy z tym, które wysłało wojsko do Iraku, omal nie wprowadziło liniowego…” bo sobie zdał sprawę, że z głosami poniżej 3 proc. traci dotację i będzie musiał poszukać jakiegoś zajęcia. I jeśli Czarzasty nie wejdzie do KO, to z Razem mogą przepełznąć przez te pięć procent, wzmacniając – patrz artykuł – duopol i panowanie PIS.
Czy tego pan chce, Panie Zbyszku?
P.S. “… za innym niż panujący porządek i ład społeczny w Polsce i na świecie” Wymyślił pan przy okazji zupełnie nowy ustrój, który Polska zademonstruje światu. Na czym by miał polegać ta jego nowa istota? A przecież jednocześnie precyzyjnie określa pan ustrój, który mieliśmy w PRL. Dobrze jest nie dać się ponieś elokwencji.
powinniście się nawrócić, potem wygrać i nawrócić się, to przecież proste
Partie powinny mieć swój elektorat którego interesów – ekonomicznych, ale też emocjonalnych – bronią. Tymczasem poza PiS nie ma takiej partii. Kogo broni PO? Kogo broni lewica? To się musi źle skończyć, chyba że PiS dostatecznie wkurzy naród i ten zagłosuje na kogo bądź.
@MAREKJ ma rację pisząc „PO traci i z roku na rok tracić będzie. Obecne pozory reanimacji zawdzięczamy Lubnauer i Nowackiej, nie Schetynie. W tej rundzie Schetynie zawdzięczamy utratę wpływów w dolnośląskim, a może być tylko gorzej”.
Żadna partia nie stara się być wyrazistą, ich program to „PiS jest niedobry, zniszczy państwo, my to naprawimy”. Partie boją się zdecydowanie wesprzeć ideę zjednoczonej Europy, bo PiS zaraz zrobi z nich wrogów narodu.
I apelują do tego samego prostego wyborcy co PiS. Te wszystkie ruchy są pozorne, przypominają zmianę sposobu mieszania herbaty w szklance – a gdzie jest cukier?
PO wypada blado, ma jakie takie kolory tylko na tle PiS. A jak dojdzie do wyborów to PiS wyciągnie PO stare grzechy i wzmocni je propagandą, a naród nie jest dociekliwy i ufa mediom.
Jeśli szukać jakichś pozytywnych oznak to chyba tylko na cmentarzach. Dziś po raz pierwszy Jacek Kuroń miał więcej zniczów niż Kukliński – w poprzednich latach było na odwrót. Ale jak przypomną działalność tego wielkiego Polaka Kuklińskiego to pewnie ten komuch Kuroń straci.
I o tym właśnie powyżej zapisałem w jednym zdaniu (jeżeli drogi czytelniku wyczuwasz lekki powiew.. sarkazmu to nie wykluczone, że jesteś blisko) – należy być autentycznym i przekonywującym, nie koniecznie “kogo broni” ale czy ma nośny program, którego broni.
“Żadna partia nie stara się być wyrazistą, ich program to ‘PiS jest niedobry, zniszczy państwo, my to naprawimy’ ”
Nie zapomnijmy o szantażu “zagłosuj na partię której nie chcesz, bo inaczej twój głos będzie stracony” i misji “każda INNA opozycja jest naszym NAJWIĘKSZYM wrogiem”.
To do czego konsekwentnie nawołuje Redaktor Skalski nazywa się dzisiaj Koalicja Obywatelska. O sile jej przyciągania decydują jej dzisiejsi członkowie – PO, N i Brarbara Nowacka. Aby zbudować szerszą niż dzisiaj formułę KO potrzeba spełnienia kilku warunków:
– otwartości inicjatywy na nowe ugrupowania i gotowości do uzgodnienia minimum programowaego na okres po wyborach,
– zaproszenie wszystkich, także niewielkich ugrupowań jak np. Razem do Koalicji,
– przekonania szefów ugrupowań, że uczestnictwo w KO nie likwiduje tożsamości żadnej formacji, (dotyczy zwłaszcza PSL i SLD).
– zaproszenia nowej inicatywy politycznej Biedronia do KO niezależnie od poziomu poparcia dla tej formacji, kiedy powstanie.
Redaktor Skalski próbuje nas przekonać, że tylko KO może odsunąc PiS od władzy ale źle adresuje swoje przesłanie. Jakaś część z nas podziela przekonania Autora. Problemem nie są czytelnicy i komentatorzy SO, niezależnie od ich poglądów. Problemem są “bardzo ważni politycy”, którzy mają od 0,3% do 5% poparcia wyborców. Problemem są również obecni politycy PO i N., którzy uważaja, że do KO muszą przyjść wszyscy mniejsi aby się dostać do parlamentu. To do tych dwóch adresatów warto kierować takie teksty. Nie wiem jednak czy oni czytają SO i czy wiedzą, że od nich zależy uporanie się z nieszczęściem PiSu.
Myślę, że @Sławek dobrze to uściślił a ja bym dodał konieczność nowej twarzy, która by ten zjednoczony front firmowała. I to nie musi być osoba z największych obecnych ugrupowań. Bo to prawdopodobnie już niedługo się bardzo przetasuje.
No i dzisiaj wystąpili przedstawiciele KO razem z SLD i PSL. Zrozumieli?
https://oko.press/ponad-7-mln-broni-samorzadow-przed-pis-lubnauer-dalismy-ludziom-nadzieje/
nie wymieniłeś UED, są już przedstawicielami KO ? byłoby nieźle, przy okazji:
“Wyrastamy z tradycji polskiego społeczeństwa obywatelskiego, które w czasach powojennych wyraziło się najpełniej w wielkim ruchu „Solidarności” lat 1980-1989 i tradycji utworzonej na jego bazie przez takich wielkich polityków jak Tadeusz Mazowiecki, Bronisław Geremek i Jacek Kuroń formacji politycznej, która początkowo przyjęła nazwę Unii Demokratycznej a później Unii Wolności a następnie Partii Demokratycznej. Jesteśmy wierni ich rozumieniu polityki jako „roztropnej troski o dobro publiczne” . Chcemy Polski, która jest dobrem wspólnym wszystkich jej obywateli , Polski, która swoje miejsce widzi w wielkiej rodzinie demokratycznych krajów europejskich tworzących Unię Europejską. Jej ideowe podstawy zawarte w europejskich traktatach takie jak poszanowanie godności osoby ludzkiej, wolności, niedyskryminacji, pluralizmu, tolerancji, sprawiedliwości i równości są zasadami, na których chcemy się opierać w naszych działaniach.” – z deklaracji ideowej UED
Tak, nie wymieniłem. Nie chciało mi się sprawdzać, a nie pamiętałem ich nazwy. Sądzę zresztą, że jest to kilkunastoosobowe ugrupowanie bez znaczenia. W dodatku przeszkadza mi to, że jest tam Michał Kamiński; niewątpliwie inteligentny człowiek, ale któremu nie mogę zapomnieć ryngrafu dla Pinocheta i działania dla prezesa. Oraz wielokrotnej “amtyjaruzelskości”.
ale przyznasz, że ładne tradycje i deklaracja programowa, np. jako platforma wypracowania kompromisu koalicji
Kiedy rozum śpi budzą się iluzje… Ładny tytuł i jakże pasujący do tekstu.
Pierwsza z nich to porówynywanie nieporównywalnego – czyli przekładanie wyników wyborów samorządowych na potencjalne wyniki wyborów parlamentarnych.
4 lata temu PO-PSL zdobyło 15 na 16 sejmików. W skali kraju 336 mandatów (przy 171 PiSu), jak się to przełożyło później na wybory paralmentarne wiemy.
Co najciekawsze – wiadomo, że są nieporównywalne, więc arbitralnie Pan redaktor ucina 10% jednemu ugrupowaniu i wyciąga wnioski z tak zafałszowanego wyniku.
Dalej mamy same wyciągnięte wnioski.
Otóż wybory do sejmików, pokazały potencjał tkwiący w niebyciu POPiSem.
Nawet jeśli w przełożeniu na mandaty nie wygląda to imponująco, to jednak pozwala decydować o tym, kto będzie rządził w kilku województwach. I tu nie tylko PSL, ale i SLD i Bezpartyjni Samorzadowcy – nawet jeden mandat wystarcza by mieć realny wpływ. Dużo bardziej realny, niż bycie marginalną częścią ugrupowania pod kierownictwem Schetyny.
Dalej są jakieś dziwaczne konstrukty myślowe, w których pojawiają się zarzuty, że partie polityczne i politycy myślą o zdobyci wpływu na władzę. To jest zasadniczo cel istnienia partii politycznych,
Później już kompletnie niezrozumiałe konstrukcje myślowe, jakoby ugrupowania dające możliwość głosowania na kogoś innego niż duopol POPiS wzmacniały duopol POPiS. Nie bardzo wiem, jaką Pan redaktor ma inną propozycję,
Wychodzi, że jedyna realna to masowe wsparcie PiSu, tak, żeby przewaga partii Kaczyńskiego była na tyle miażdżąca, by PO się rozleciała i zostawiła miejsce na zbudowanie realnej siły antypisowskiej. Wtedy duopol POPiS zostanie przełamany.
Czy naprawdę w tym kierunku zmierzają pomysły Pana redaktora?
Czy też uśpiony rozum wyśnił kolejną iluzję – gdy znikną ugrupowania inne niż KO i PiS, to wyborcy tych innych ugrupowań pomaszerują karnie głosować na KO.
Otóż śmiem wątpić. Pewnie jakaś część na KO zagłosuje. Jakaś część (tzw. elektorat socjalny) na PiS. A większość może zostać w domu. Niech Pan powie – jakie ugrupowaniwe wspierają niegłosujący?
Wszystko to bardzo interesujące, ale mi brakuje rozważań o największej grupie Wyborców: 46% tych, co na wybory nie poszli. Najwięcej nie poszło wśród młodych, czyli 18-30 lat. To są w większości wykształceni ludzie. Ten, kto znajdzie klucz do Ich umysłów, wygra.