09.09.2019

Jest to duża część wpisu, który zamieściłem pod inną dyskusją, ale uważam go za ważny, więc zamieszczam dodatkowo jako oddzielny komentarz.
Sytuacja jest szczególna. Od tych wyborów naprawdę, NAPRAWDĘ, zależy los Polski. To nie jest gra o to, czy wygra ktoś kogo lubię mniej lub bardziej. To jest gra o to, czy na dziesięciolecia pogrążymy się w koszmarnej dyktaturze, otwarcie mówiąc w faszystowskiej dyktaturze, ze wszystkimi jej elementami, łącznie ze zbrodnią, czy też ten brunatny marsz zatrzymamy. I w tej sytuacji nie ma znaczenia, czy podoba mi się taki lub inny kandydat opozycji. W każdej z grup opozycyjnych znajdziecie osoby, których można mieć powody nie lubić. Ale trzeba pamiętać, o co gramy.
Wszelkie fochy fumy, dąsy, muchy w nosie, trzeba schować do kieszeni. To nie jest głosowanie na mniejsze zło, to jest głosowanie przeciw złu gigantycznemu. Dla wielu z nas może to być dosłownie nawet gra o życie, bo historia nie widziała jeszcze partii faszystowskiej, a taki jest PiS, która po zdobyciu pełni władzy nie dopuszczała się zbrodni.
I dlatego, choćby nawet duża część jakiejś partii opozycyjnej nam się nie podobała, to nie wolno przyjmować postawy „ja na nich nie zagłosuję”.
Ja też mam w różnych ugrupowaniach opozycyjnych osoby, których wybitnie nie lubię. Jeszcze kilka lat temu, też bym powiedział, że „ja nigdy na nich nie zagłosuję”. Ale nie teraz, nie teraz.
Teraz trzeba schować głęboko interes własny, własną wygodę, własny komfort psychiczny. Trzeba zacisnąć zęby i pięści i iść na wybory i głosować.

Krzysztof Łoziński
Emeryt
Ur. 16 lipca 1948 r., aktywista wydarzeń marca 68. Były działacz opozycji antykomunistycznej z lat 1968-1989, wielokrotnie represjonowany i dwukrotnie za tę działalność więziony.
Członek Honorowy KOD i NSZZ „Solidarność”
Zdjęcie: pierwsza demonstracja KOD pod TK. Pamiętacie?
Fot. K. Łoziński
wiele kwestii tu należy skorygować:
– los Polski nie zależy od tych wyborów lecz od Polaków i na sposób ciągły jest przez Polaków kształtowany
– nie mamy w Polsce do czynienia ani z dyktaturą ani z dyktaturą faszystowską
– zbrodnia to opis czynu który wymaga co najmniej dwóch podmiotów: ofiary i zbrodniarza, gdyż w innym przypadku mielibyśmy do czynienia z samobójstwem, wspominam o tym dlatego, że nie chciałbym aby tzw. opozycja samobójstwo popełniała szkalując tak tych którzy poprzednio wygrali wybory i wielu z nich pracowało nieźle dla Polski.
Dlaczego więc na przykład ja, osoba wprawdzie wykształcona lecz bezrobotna i należąca niewątpliwie do ciemnego ludu zagłosuję na Koalicję Obywatelską:
– gdyż chcę zwiększyć szanse powstania rządu koalicyjnego
– gdyż chcę pomóc politykom których uznaję za rozsądnych
– gdyż znalazłem w programie KO rozsądne tezy
Mnie powyższe całkowicie wystarczy a na wybory pójdę nie przemykając pod ścianami faszystowskiego Wrocławia lecz pogwizdując i podskakując na dowolnie wybranej nodze omijając zastawiające ulice hulajnogi.
A że opozycja była mało skuteczna ? że zmarnowała kolejne lata ? że program mógłby być lepszy ? Właśnie pójdę im pomóc i jak to mówią po angielsku: here we go again.
To jest Studio OPINII, wymieniamy tu opinie, i nie ma powodu ukrywać opinii że opozycja jest marna a elektorat …
Myślę że w tym gronie nie potrzeba namawiać nikogo do pójścia na wybory. I na pewno można znaleźć w partiach opozycyjnych kogoś na kogo warto zagłosować.
Byłem na tej demonstracji pokazanej na zdjęciu. Dlaczego już nie ma takich demonstracji?
Dlatego, że świadczyły o potencjale a ten nie został dobrze wykorzystany.
Ten apel Pana Łozińskiego jest oczywisty a nas powinien skłonić do refleksji jakimi sposobami moglibyśmy wspomóc mobilizację elektoratu prodemokratycznego.
Przewidywanie jest bardzo trudne, a już szczególnie, jeśli dotyczy przyszłości.
Dlaczego nie ma takich demonstracji? Na pytanie, w tytule postawione tak śmiało, choćby z największym bólem odpowiedzieć by należało. Odpowiedz jest zawarta na zdjęciu, i to na dwa sposoby. Po pierwsze, facet z kucykiem zrobił całkiem sporo, aby zniechęcić entuzjastów. Po drugie, i o wiele ważniejsze, ile czasu można chodzić dookoła tam i z powrotem, co uwieczniono na zdjęciu w sposób dosłowny. Władza wybrała bardzo skuteczny sposób walki z takimi protestami: zamknąć okna, nie słuchać okrzyków, ignorować protesty, i robić swoje. Protesty odnoszą skutek, jeśli po stronie władzy jest choćby śladowa chęć dialogu. Ale to nie ten przypadek. Ta władza się urządza, rozkrada własność publiczną, i używa instytucji państwa dla wygody i wzbogacenia. Maszerowanie w kółko nie zmienia postępowania tej władzy. Społeczeństwo to zrozumiało i wyciągnęło wniosek, ze szkoda czasu. Był to wniosek racjonalny. Niestety, ten wniosek był stowarzyszony z wielkim zniechęceniem. Zniechęcenie nie jest racjonalne.
Co więc należało robić? Nieśmiało zwracam uwagę, ze jeden poseł Brejza zrobił chyba więcej zamieszania w obozie władzy, niż cały KOD. Moim zdaniem jest w tym jakaś przeoczona lekcja. Gdyby choć część wysiłku i entuzjazmu KODu i społeczeństwa poszła na walkę instytucjonalną w stylu Brejzy, to może bylibyśmy w innym punkcie startowym do najbliższych wyborów.
https://uploads.disquscdn.com/images/75c671a7d82986dc79b6285629d5a0ab604a126ad57c3bc3a24afefae362e78c.jpg
Po to, aby zmienić kraj, trzeba się włączyć w mechanizmy instytucjonalne. W przypadku demokracji, trzeba się zaangażować w politykę. Trzeba samemu startować albo pomagać startować swoim kandydatom. Polityka to zawód, bo zajmuje 100% czasu. A już zwłaszcza, gdy ktoś startuje od zera. Czyli trzeba zmienić zawód. Ale nie w taki sposób, jak to próbował zrobić pan Mateusz K. Trzeba to zrobić uczciwie. Jeśli budować ruch, to trzeba mieć kwalifikacje, samozaparcie, no i zrobić to profesjonalnie. Pozytywnym przykładem jest Paweł Kasprzak. Ale szkoda, ze tylko on jeden z całego ruchu RP zdecydował się na ten krok. Oni wszyscy powinni tak postąpić. Ale oczywiście rozumiem. ze nie mieli kwalifikacji. Oczywiście rozumiem, ze ludzie pokazani na zdjęciu oraz inni uczestnicy demonstracji nie są kandydatami na zawodowców. Bylem na kilku demonstracjach. Bylem pod Sejmem w czasie strajku okupacyjnego. Rozglądałem się dookoła. Widziałem emerytów i trochę młodzieży. Rozmawiałem z KODerami w Alejach Ujazdowskich jeszcze za kadencji Rzeplińskiego. Po krótkiej rozmowie stało się dla mnie jasne, kim oni byli. To była grupa rekonstrukcyjna stanu wojennego. Oni mi mówili, ze “w razie czego” będą drukować ulotki w piwnicach. Serio tak mówili. Byli gotowi na jakieś małe męczeństwo. Natomiast nie byli gotowi na żadną działalność instytucjonalną. W ogóle im to nie świtało. Dyżurować pod namiotem “do skutku”, oczywiście tak. Ale sformułować program polityczny i wziąć się za żmudną walkę o poparcie, to nie. W ogóle nie rozumieli, dlaczego im zadaję takie pytania. Zal mi ich było, ale na żalu nie zbuduje się żadnej działalności politycznej. Taką działalność buduje się na wiedzy, umiejętnościach, i oczywiście determinacji. Z tych trzech narzędzi oni mieli tylko ostatnie. To było za mało. Stan wojenny nie nadszedł, Rzepliński odszedł, i trzeba było zwinąć namioty.
Odzywają się głosy, że przesadzam. tak samo było 4 lata temu, gdy publikowaliśmy “Raport gęgaczy”. Też słyszeliśmy: przesadzacie, nie jest tak źle. Okazało się, że jest znacznie gorzej.
Przez wiele lat, jako dziennikarz i publicysta polityczny, zajmowałem się dyktaturami i niestety znam temat.