Krzysztof J. Konsztowicz: Czy kardynał może kłamać?…12 min czytania


17.10.2024

Jako chrześcijanin nie powinien „dawać fałszywego świadectwa”. Ale kłamie – nie tyle „w żywe oczy”, ile „w żywe uszy” – gdy w wywiadzie dla RMF FM w przedostatni piątek (4.10.24 – ​Kard. Nycz: Jedna lekcja religii absolutnie obowiązkowa dla wszystkich uczniów), przy okazji poruszanej tematyki lekcji religii w szkołach, Kardynał Kazimierz Nycz głosił, że

żyjemy w cywilizacji europejskiej, która wyrosła z chrześcijaństwa”…

A to nie jest prawda!!!…

Przypominamy jeszcze raz kardynałowi i innym hierarchom, którzy notorycznie rozmijają się z prawdą historyczną, że cywilizacja europejska wcale nie wyrosła z chrześcijaństwa. Chrześcijaństwo jest częścią tej cywilizacji i, jak również dobrze wiemy, nie zawsze chlubną, a nawet okresami dość mroczną.

Nie byłoby kłopotu, gdyby kardynał nie znał historii, jakoś się lekko zapędził i pomylił. Ale zna historię dobrze i świadomie ją przeinacza, świadomie głosi nieprawdę. Wcale nie dla dobra tej religii, czy jej wyznawców, ale tylko i wyłącznie dla celów walki o „rząd dusz” i walki o dobra materialne, płynące z kieszeni podatnika, czyli mojej i Twojej…

Według znanych dotychczas danych, źródłem cywilizacji europejskiej jest kultura minojska, która na przestrzeni lat 3000 – 2000 przed narodzinami Chrystusa rozkwitła na Krecie, w dużej mierze dzięki żywym kontaktom handlowym ze starożytnym Egiptem, Babilonem i potężnym wówczas królestwem Hetytów w Azji Mniejszej.

Około roku 1500 p.n.e. greccy Achajowie podbili Kretę i przejęli wiele elementów rozwiniętej kultury minojskiej (łącznie z pismem), dobrze wykorzystali tę wiedzę i na półwyspie peloponeskim rozwinęli kulturę zwaną mykeńską. U szczytu potęgi w XII wieku p.n.e. Achajowie zdobyli Troję w Azji Mniejszej, ale niedługo potem z północy zaatakowali ich Dorowie. Te wojny spowodowały wielkie przemieszczenia ludności z półwyspu peloponeskiego do Azji Mniejszej, gdzie na wybrzeżu egejskim powstała odrębna kultura jońska, która rozkwitała od XI wieku p.n.e. do VI wieku p.n.e., kiedy to Jonia została zdobyta przez Persów.

W miastach jońskich powstały fundamenty demokracji, a dzięki rozwojowi handlu i żeglugi rosło ich bogactwo, rozwijała się sztuka oraz nauki, do których Jonowie wnieśli wielki wkład.

Matematyk, filozof, astronom i żeglarz Tales z Miletu, jeden z siedmiu mędrców starożytnej Grecji, zapoczątkował odwoływanie się do natury i rozumu w wyjaśnianiu rzeczywistości. Jego uczniem był Anaksymander, autor pierwszego w historii jednolitego dzieła filozoficznego „O naturze”, twórca pierwszej mapy świata i wynalazca zegara słonecznego. Uczniem i kontynuatorem prac filozoficznych Anaksymandra był Anaksymenes. Ci wymienieni, wraz z Heraklitem z Efezu („ta panta rhei”) i innymi, znani są jako jońscy filozofowie przyrody. Drugim wybitnym uczniem Talesa z Miletu był Pitagoras z Samos, filozof, matematyk i mistyk, który za namową mistrza udał się po dalsze nauki do Egiptu i Babilonii, a później w Krotonie na Półwyspie Apenińskim założył słynną szkołę filozoficzną, zwaną szkołą pitagorejską.

Jońskich filozofów przyrody wraz z uczniami Pitagorasa (pitagorejczykami) uważa się za protoplastów zachodniej filozofii i nauki.

Gdy mowa o protoplastach, nie można nie wymienić w tym gronie Herodota z Halikarnasu, zwanego „ojcem historii” i również „ojcem geografii”. Na wyspie Kos leczył Hipokrates, zwany „ojcem medycyny”, który także pobierał nauki w Egipcie i w Azji Mniejszej. Na wyspie Samos tworzył wybitny astronom Arystarch, który już w III wieku p.n.e. jako pierwszy opisał heliocentryczny model układu słonecznego.

Dla zachowania ciągłości warto także wspomnieć, że uczniem ucznia Anaksymenesa z Miletu był Sokrates, który przeorientował filozofię ówczesną z badań przyrody na duszę i cnoty człowieka. Sokrates był mistrzem Platona, założyciela szkoły filozoficznej Akademia, zbudowanej na wzorach pitagorejskich. Jego uczniem a potem asystentem i wykładowcą Akademii był Arystoteles, filozof, fizyk, astronom i biolog, twórca logiki i fundator kolejnej znanej szkoły filozoficznej – Liceum (Lykeion). Arystoteles był także nauczycielem młodego, a potem doradcą dorosłego króla i wybitnego stratega, Aleksandra Macedońskiego zwanego Wielkim.

Po zwycięskich wojnach Aleksandra Macedońskiego i następujących po jego śmierci (323 p.n.e.) wojnach diadochów (jego generałów) miasta jońskie w dużym stopniu odzyskały znaczenie, jednak demokratyczne polis zastąpiły królestwa, w tym najważniejsze w okresie helleńskim królestwo Pergamonu, z drugą po aleksandryjskiej największą w starożytności biblioteką.

Dzięki intensywnym kontaktom i bogatej wymianie handlowej między miastami greckimi i założonymi na terenie podbitego imperium perskiego dwudziestu nowymi miastami, w tej stosunkowo krótkiej (w historii) epoce hellenistycznej doszło do stapiania kultury greckiej z cywilizacjami i kulturami Wschodu. Nowa kultura stała się jeszcze bardziej kosmopolityczna i nacechowana indywidualizmem twórców. Dzięki takiemu wzbogaceniu znakomicie rozwijały się nauki, architektura i sztuka. Nadal działały szkoły filozoficzne utworzone przez Platona  (Akademia) i Arystotelesa (Lykeion), ale powstały też nowe szkoły mające długotrwały wpływ na rozwój nauk europejskich: epikurejska, stoicka i sceptycka. W Aleksandrii matematyk i fizyk grecki Euklides napisał wiekopomne dzieło „Elementy” porządkujące wiedzę geometryczną. W innej kolonii greckiej, w Syrakuzach na Sycylii, dla króla Hierona II pracował wykształcony w Aleksandrii Archimedes, jeden z najwybitniejszych matematyków w dziejach ludzkości, astronom, genialny fizyk i inżynier, twórca hydrostatyki, zabity brutalnie przez najeźdźców rzymskich.

W okresie świetności epoki hellenistycznej rosła jednocześnie potęga republiki rzymskiej. Rzymianie grabiąc i niszcząc kolejne miasta greckie, spowodowali stagnację kultury i sztuki greckiej oraz upadek filozofii i nauki. Osobliwie, zachowali przy tym szacunek dla osiągnięć tej zagrabionej kultury i skrzętnie wykorzystywali jej zasoby. Przykładem jest twórczość wybitnego poety rzymskiego Wergiliusza, wykształconego przez filozofów greckich i wzorującego się na greckich poetach, który zmierzył się z samym Homerem pisząc epopeję rzymską „Eneida”. Od roku 133 p.n.e. Jonia weszła w skład rzymskiej prowincji Azji i powoli rozpoczęła się nowa epoka w dziejach europejskich. Jeszcze ciągle kwitnąca (Pax Romana) i jeszcze daleka od chrześcijaństwa…

*

Dla podsumowania tematu źródeł cywilizacji europejskiej i dla weryfikacji poglądów, polecamy kardynałowi wycieczkę do pałacu w Knossos na Krecie, zbudowanego w okresie rozkwitu kultury minojskiej przez genialnego inżyniera i architekta Dedala około roku 2000 p.n.e., do wielopiętrowego pałacu z systemem kanalizacji i bieżącej wody w łazienkach…

*

Nie wiadomo dokładnie na jakiej podstawie (jeśli nie tylko na bazie cynicznej obłudy), Kardynał Kazimierz Nycz podkreślił w tym swoim niedawnym wywiadzie radiowym dla RMF FM, że

„tożsamość, kultura i życie społeczno-polityczne narodów europejskich zostały „ukształtowane na bazie chrystianitas”.

Równie dobrze można postawić bardzo skuteczną antytezę, że:

„tożsamość, kultura i życie społeczno-polityczne narodów europejskich zostały zdeformowane przez chrześcijaństwo”

przynajmniej w znacznej mierze, przez ponad 10 stuleci mrocznego średniowiecza, a wiele narodów (jak Jaćwingowie czy Prusowie) zostało wręcz doszczętnie wytępionych w imię tej jedynie słusznej wiary i jej głębokiej miłości bliźniego.

Ostatni cesarz imperium rzymskiego Teodozjusz I Wielki „edyktem tesalońskim” w 380 roku n.e. zakazał wyznawania innych religii niż chrześcijańska i ustanowił ją religią państwową. Również w 380 r. zakazał debat publicznych na tematy doktrynalne, odwiedzania świątyń i innych praktyk i kultów uznanych za pogańskie. Na rozkaz Teodozjusza w 391 r. zniszczono świątynię Serapejon w Aleksandrii, z dużą częścią zasobów Biblioteki Aleksandryjskiej (spalono około 70 tysięcy rękopisów starożytnych), a gorliwcy w innych miastach także przystąpili do niszczenia świątyń, dzieł sztuki i zasobów bibliotecznych. W 393 r. Teodozjusz zakazał nawet organizacji igrzysk olimpijskich, jako praktyki pogańskiej…

Jeszcze dalej poszedł władca Konstantynopola i wschodniego cesarstwa, autokrator Justynian Wielki. Ten nakazał obywatelom przyjęcie chrztu pod groźbą konfiskaty mienia i zakazał wyznawania innych niż chrześcijańska religii i kultów pod groźbą kary śmierci. Ze strachu masowo niszczono prywatnie posiadane dzieła sztuki starożytnej i rękopisy. Rozwinęło się donosicielstwo i cenzura państwowo-kościelna. W 529 r. Justynian Wielki zakazał działania platońskiej Akademii i innych szkół filozoficznych, teologia na długo zapanowała nad filozofią i nauką. Europa weszła w mroczny okres średniowiecza, który trwał od V do XV i XVI wieku (do reformacji), a nawet jeszcze na początku roku 1600 w Rzymie spalono na stosie mnicha i filozofa Giordano Bruno, który nawiązywał do starożytnej filozofii przyrody i bronił teorii heliocentrycznej Mikołaja Kopernika.

W okresie średniowiecza zubożeniu intelektualnemu uległa nauka, kultura i sztuka, odcięte od ciągłości wiedzy i historycznych źródeł inspiracji. Terror moralny i strach przed posądzeniem o herezję, strach przed ekskomuniką, torturami i śmiercią, zdominowały wszystkie dziedziny życia i kultury. Sztuka stała się jednowymiarowa i nudna, ograniczona do chórów anielskich i wizerunków mnożącej się liczby świętych, w tym papieży odpowiedzialnych za religijny terror psychiczny i fizyczny.

W tym kontekście, jak głęboka obłuda lub zły żart, brzmi wypowiedź z wywiadu kardynała K. Nycza (z piątku 04.10.24), pouczającego że:


„…nie da się zrozumieć europejskiej sztuki, muzyki, architektury bez znajomości chrześcijaństwa.”

Oczywiście, że dbając o rozwój samodzielnego i krytycznego myślenia dorastającej młodzieży, trzeba tę młodzież uczyć w szkołach o tym, że w średniowieczu wszystko, co nie było zgodnie z „właściwym” tekstem Ewangelii (czyli po myśli hierarchii), było zakazane i potępiane; kościół katolicki przypisał sobie prawo do wszechwiedzy i boskich decyzji. Wprowadzono Indeks Ksiąg Zakazanych, masowo palono dzieła nieprawomyślnych uczonych, choćby byli teologami, mnichami czy biskupami, palono nawet przekłady Biblii na języki narodowe. Heretyków palono na stosach i mordowano już w X – XI wieku. Kulminacją terroru psychicznego i fizycznego było Święte Oficjum (Kongregacja Świętej Inkwizycji), która jak się szacuje, za czary, herezję i inne wykroczenia przeciw wierze katolickiej skazała na spalenie na stosie kilkaset tysięcy istnień ludzkich.

Osobliwie, zubożeniu intelektualnemu mrocznych wieków średniowiecza towarzyszył nadzwyczajny wzrost pychy, arogancji i bogactwa kościoła i jego hierarchów, głoszących „dla ludu” hasła życia w cnocie i skromności.

Jeśli do inkwizycji dodać wcześniejsze wojny krzyżowe (wyniszczające kwiat rycerstwa europejskiego), późniejsze niezwykle krwawe wojny religijne w Europie (husyckie, wojna trzydziestoletnia, wojny hugenockie), doliczyć masowe mordy ludności i łupienie skarbów Ameryki Południowej przez konkwistadorów, w imię tego samego dobrego boga oraz niezgłębionej „miłości bliźniego”, głoszonej przez towarzyszący podbojom kler katolicki, to obraz udziału chrześcijaństwa w historii może stać się wręcz ponury. I warto o tym wiedzieć, pamiętać i uczyć.

*

Żeby nie było argumentu, iż wszystko to już zamierzchła przeszłość, trzeba też patrzeć na przypadki z ostatniego stulecia – romans kościoła katolickiego z B. Mussolinim we Włoszech (papież Pius XI uważał go za męża opatrznościowego), Franco w Hiszpanii, czy klerykalny faszyzm Salazara w Portugalii („Nowe Państwo” – aż do 1974 r.). Do dzisiaj istnieją przyjaźnie kościoła z dyktaturami i reżimami w Ameryce Południowej, czy wreszcie – po wschodniej stronie mapy – serdeczne więzi rosyjskiego dyktatora i terrorysty międzynarodowego W. Putina z patriarchą Moskwy Cyrylem I, w prawosławnej odmianie chrześcijaństwa. Warto zatem, by ucząca się młodzież wiedziała, że hierarchia kościelna od początku istnienia lgnie do reżimów autorytarnych, i wzajemnie – te reżimy wspierają hierarchię, która je popiera…

W takim kontekście jedna godzina w tygodniu lekcji o religii, czy w ramach nauki etyki, mogłaby być obowiązkowa i przydatna dla dorastających uczniów na długie lata…

*

Kolejne przekłamanie z tego niesławnego wywiadu radiowego kardynała K. Nycza, to stwierdzenie, że:

„27 krajów Europy zrozumiało, że lekcje religii są czymś koniecznym i potrzebnym w szkole

To znowu NIEPRAWDA!!!!

W czterech krajach Europy ustawowo nauczanie w szkołach jest całkowicie świeckie. W mniejszości, bo tylko w ośmiu krajach religia jest formalnie obowiązkowa, choć sprzeciw rodziców zwalnia dziecko z udziału. W piętnastu krajach nauczanie religii jest fakultatywne, w niektórych uczniowie sami mogą się wycofać z tych zajęć bez zgody rodziców. W Danii naucza się wiedzy „o chrześcijaństwie” a w Zjednoczonym Królestwie w szkołach publicznych prowadzi się „edukację religijną” (ang. Religious Education). To nie są lekcje konkretnej religii w postaci jej katechezy (kerygmatu) ale lekcje o religiach w ogóle.

*

Tylko z jednym ze sformułowań kardynała K. Nycza z tego niesławnego wywiadu radiowego można się zgodzić:

Bez konkretnej wiedzy w tym zakresie trudno będzie młodym zrozumieć mechanizmy rządzące współczesnym światem, Europą czy Polską.

Szczególnie gdy chodzi o mechanizmy wpływu hierarchii kościelnej na partie polityczne i polityków, na ich manipulacje i zakłamanie…

Krzysztof Jan Konsztowicz

Dr. hab. inż. 

Emerytowany profesor ATH w Bielsku-Białej.

Więcej w Wikipedii

 

21 komentarzy

  1. acl 17.10.2024
    • Krzysztof 18.10.2024
  2. WaszeR Londyński 18.10.2024
    • Krzysztof 18.10.2024
  3. slawek 19.10.2024
    • Krzysztof 21.10.2024
    • narciarz2 21.10.2024
      • Krzysztof 21.10.2024
  4. JUREG 20.10.2024
    • Krzysztof 21.10.2024
      • slawek 21.10.2024
        • Krzysztof 21.10.2024
  5. Gregx 21.10.2024
    • Krzysztof 21.10.2024
  6. Senex 21.10.2024
    • Krzysztof 22.10.2024
  7. Marek 21.10.2024
  8. Krzysztof 22.10.2024
    • Marek 23.10.2024
      • Krzysztof 25.10.2024
  9. Mr E 22.10.2024