
Aby środowisko PiS mogło traktować podstawionego aktora tak, jakby był Prezydentem Polski, potrzebny jest rytuał namaszczenia przypominający wybory. Nie jesteśmy im do niego potrzebni ani mile w nim widziani. Rytuał jednak wymagał, aby nas zaprosić. Nie możemy ich powstrzymać, ale możemy im tę imprezę urozmaicić i nadać jej adekwatną rangę.
Mój znajomy w takich sytuacjach mawia: „Jeśli możesz coś zrobić, to nie ma powodu się niepokoić. Jeśli nie masz wpływu, to tym bardziej nie ma powodu do niepokoju”. Dobrze jednak wiedzieć, co do której kategorii należy. Ostudźmy emocje i ustalmy zatem fakty, a to, co należy zrobić, stanie się oczywiste. Na końcu opisuję prosty sposób jak ograć PiS. Wcześniej jednak musimy przejść przez pewien proces studzenia i zbierania myśli.
- Jarosław Kaczyński chce kontrolować Urząd Prezydenta. W tym celu planuje przeprowadzić mistyfikację wyborów prezydenckich, aby środowisko PiS miało pretekst do udawania, że jego nominat jest Prezydentem. Prezydent Andrzej Duda będzie Uzurpującym Prezydenta Andrzejem Dudą. Transformacja ta jest bardzo wymowna: PAD -> UPAD.
- PiS nie potrzebuje legalnego Prezydenta. Mamy przecież osoby, które udają sędziów Trybunału Konstytucyjnego, a nawet Przewodniczącą. Tacy aktorzy są wystarczająco dobrzy dla PiS.

- Mistyfikacja ma na celu zdezorientowanie:
- środowiska PiS, aby mogło podtrzymać iluzję „prawa” i „sprawiedliwości”
- środowiska międzynarodowego, aby łatwiej było przed nim „rżnąć głupa”, że wszystko jest Okeeej.
- środowiska opozycyjnego i biernych, aby nie mieli do końca jasności, co się odbywa.
- W środowisku opozycyjnym nie pojawiła się żadna przekonująca mnie strategia na odpowiedź. Występuje dużo doraźnych działań i różnych komunikatów, które nie tworzą jednak spójnej całości. Wyjątek stanowią Obywatele RP proponujący akcję obywatelskiego nieposłuszeństwa.
- Działacze opozycyjni czują się w potrzasku:
- Nie chcą autoryzować mistyfikacji swoim udziałem.
- Nie chcą oddać prezydenta walkowerem.
Dylemat jest iluzoryczny i wynika z naszego pomieszania. Wydaje się nam, że to są lub nie są wybory, zależy od tego, czy się tam pojawimy, czy nie. Nawet jeśli się na tej imprezie pojawimy, to to nadal nie będą to wybory!

- Na PiS głosowało w maju 8 milionów osób na 30 milionów uprawnionych, czyli ich samych jest 26%. Wybory prezydenckie cieszą się największą popularnością. Głosowanie korespondencyjne powinno zwiększyć frekwencję. Wielu kontrkandydatów namawia do głosowania. Frekwencja poniżej 40% jest mało prawdopodobna.
- Niezależnie czy frekwencja wyniesie 10%, czy 80%, to:
- PiS będzie krzyczał, że uzurpator jest prezydentem.
- Opozycja będzie krzyczeć, że uzurpator jest jedynie kandydatem, bo wybory się nie odbyły.
- Środowisko międzynarodowe będzie powściągliwe, bo jest powściągliwe. Może wykona kilka gestów, które na nic się nie przełożą.
- PiS, nauczone doświadczeniem, liczy na to, że my i opinia międzynarodowa czasami wobec tego uzurpatora, z konieczności lub pogubienia, będziemy zachowywać się, jakby był Prezydentem Polski.
- Kontrkandydatom wydaje się, że biorą udział w kampanii wyborczej. Ostatnie uczciwe wybory odbyły się w 2015 roku. Od tego czasu PiS wykorzystuje aparat państwowy i „publiczną” telewizję, aby zwiększyć swoją przewagę. Czyni to wybory nierównymi i jest powodem do ich podważania. Kontrkandydaci są jedynie statystami zwabionymi do pisowskiego spektaklu, aby nadać im wiarygodność. Oczywiście zawsze istnieje szansa, że coś nie pójdzie zgodnie ze scenariuszem. Nie mam do nich pretensji, że biorą udział w tym przedstawieniu. Mam do nich jedynie żal, że razem z PiS mówią i zachowują się jakby to były wybory, zamiast demaskować fałsz.
- Niektórym działaczom opozycyjnym wydaje się, że mogą zbojkotować wybory. Wyborów nie można zbojkotować, bo nie ma wyborów. Ostentacyjnie bojkotując, wysyła się sygnał, że to jest coś poważnego, bo bojkotuje się poważne rzeczy. Błahe się ignoruje lub się z nich żartuje. Sukces perswazji PiS polega na tym, że my zachowujemy się i nieświadomie wysyłamy sygnały, jakby to była jakaś poważna impreza.
- Kaczyński popełnił typowy dla niego błąd — przeszarżował. Organizowanie masowej imprezy w trakcie pandemii pokazuje, że dobro narodu jest dla niego mniej istotne niż zdobywanie władzy. To musiało odnotować nawet jego środowisko oraz bierni.
- Kaczyński popełnia drugi typowy dla niego błąd: nie umie się ze swojego błędu wycofać, tylko w niego brnie.
- Naruszenia wyborcze budzą uśpionych, którzy jeszcze niedawno nas przekonywali: „demokracja ma się dobrze, bo można głosować i każdy ma szansę”.
- Biorąc udział w tej mistyfikacji wyborów, nie będziemy do niczego zobowiązani, ani formalnie, ani wizerunkowo. Jedynie PiS będzie wizerunkowo zobowiązany do traktowania zwycięzcy tego głosowania tak jakby był Prezydentem Polski. Taktycznie nie mamy nic do stracenia, a możemy jedynie zyskać.
- Przedstawienie jest przygotowywane w pośpiechu i zawsze coś może im nie pójść zgodnie ze scenariuszem. Rytuał ten też daje pewne małe szanse innym kandydatom. Byłoby zabawnie, gdyby musieli ogłosić swoim prezydentem kogoś innego — jeszcze śmieszniej niż z Banasiem.
- My nie musielibyśmy nic z tym robić — tylko się tą sytuacją nacieszyć. Pomysł Szymona Hołowni, aby po takim przypadkowym wygraniu uwiarygodnić się w Sądzie Najwyższym, nie jest najlepszy. Sąd najwyższy może już wtedy funkcjonować tak jak obecny Trybunał Konstytucyjny. W praktyce oznaczałoby to pytanie się Jarosława Kaczyńskiego czy pozwoli mu być Prezydentem. Odpowiedź chyba już znamy.
- Możemy pomóc ich środowisku zrozumieć absurd sytuacji, wysyłając odpowiednie zawiadomienia. Polonia wysyła listy do lokalnych władz, że reżim kontrolujący Polskę zamierza na ich terytorium zorganizować masową imprezę zagrażającą zdrowiu i życiu. Obywatele piszą do wójtów i burmistrzów, protestując przeciwko udostępnianiu ich danych osobowych Poczcie Polskiej. Można być tu kreatywnym.
Moja rada
Jeśli nie będzie to zagrażać Twojemu życiu lub zdrowiu, to zabaw się w tej pisowskiej imprezie, w końcu urządzanej za Twoje pieniądze. Pamiętaj, że to nie są wybory, więc możesz wszystko to, czego normalnie nie można: naruszać ciszę wyborczą, agitować pod lokalem wyborczym, nawet fałszować karty i cokolwiek tylko zapragniesz. Serdecznie zachęcam, bo nie wiadomo czy drugi raz w naszym życiu takie wybory na niby się przytrafią.
Skreślając krzyżyk, wybierz tak, aby kandydat reżimu miał, jak najmniejsze szanse w drugiej turze. To może nie być oczywiste i może to nie być Twój ulubiony polityk. Przeczytaj Strategia na Prezydenta.
Konkurs na wyborczy psikus
Ogłaszam konkurs na najśmieszniejszą fotografię, wideo, happening lub żart wyborczy. Do wygrania moja niewypełniona karta do głosowania. Zgłoszenia proszę nadsyłać tutaj. Premiuje psikusy naruszające nie obowiązujące pseudo-prawo pseudo-wyborcze.
Jak wygrać z PiS tę intrygę wyborczą
Zamiast bojkotować lub palić karty, można zasypać ich kartami sfałszowanymi. Nie muszą one idealnie przypominać oryginałów. Komisja z łatwością je rozpozna. Natomiast taka komisja będzie musiała je zaznaczyć w protokole jako karty nieważne i zgłosić próbę fałszerstwa.
Zabawnie byłoby zobaczyć ogłoszenie wyników typu: na 30 milionów uprawnionych oddano 40 milionów głosów, z czego 20 milionów było głosów nieważnych i co drugim okręgu zgłoszono fałszerstwa wyborcze. Ktokolwiek będzie się upierał, że został wybrany prezydentem stanie się pośmiewiskiem. Zamiast przeszkadzać PiS w fałszerstwie, można im w tym pomóc, tylko z pewną przesadą.
Jeśli sfałszowane głosy nie zostaną ujęte w wyniku wyborów, PiS samo popełni fałszerstwo wyborcze, na co my będziemy mieli twardy dowód. Skoro mogą usuwać fałszywe karty, to równie dobrze mogą usuwać lub podmieniać te prawdziwe. Musimy jedynie wiedzieć ile kart podrzucono w każdym z okręgów.
Podrzucanie fałszywych kart jest też dziecinnie proste. Wystarczy wejść do lokalu z maseczką na twarzy, krzycząc: „Mam zdiagnozowanego wirusa — proszę o zachowanie odstępu!”. Nikt takiej osobie nie stanie na drodze do urny.
Nie trzeba obawiać się konsekwencji, bo nawet jeśli Policja zatrzyma i prokuratura postraszy, to sąd uniewinni, bo to przecież nie są legalne wybory. Obywatele RP działają tak z sukcesami od dawna.
W przypadku wyborów korespondencyjnych podrzucanie fałszywych głosów powinno być jeszcze łatwiejsze.
Jeśli Jarosław Kaczyński uprze się przy inscenizacji wyborów, to się ośmieszy. Jeśli odpuści, to też się ośmieszy, bo dudy zostały już zadęte. I kto teraz będzie w potrzasku?

Powaga
PiS jest grupą smutnych ludzi, którzy chcą uczynić całą Polskę równie smutną. Niektórzy z nas mają przekonanie, że i my musimy być smutni lub źli, bo inaczej nie potraktują nas poważnie. Domyślam się, że chodzi o to, iż oburzonych trudniej ignorować, bo mogą zrobić coś nieprzyjemnego w rozpaczy. Działania żartownisiów mogą jednak być równie dotkliwe. W obu przypadkach tak naprawdę chodzi o pokazanie konsekwencji i determinacji. Traktowanie poważnie nadętego i aroganckiego bufona pompuje jedynie jego balon. Trzeba pomóc mu ujawnić jego śmieszność i spuścić z niego powietrze. Dowcipne i inteligentne obnażanie absurdów jest skuteczniejsze w tej sytuacji niż próba wystraszenia ich naszą poważną miną.
Jeśli to są ostatnie dni wolności, to nacieszmy się każdą chwilą. Nie oznacza to ignorowania i bierności wobec złego. Wręcz przeciwnie. Odnajdujmy dobre cechy w ludziach. Wypatrujmy okazji i możliwości, a nie braków i ograniczeń. Zawsze jest jakaś możliwość manewru. Wolność jest stanem umysłu, a nie zewnętrzną sytuacją.
Etyka
Często mylnie utożsamiamy etykę z przestrzeganiem litery prawa. Przypominamy trochę pacyfistę, który daje się pobić w imię zasad. W moim przekonaniu nieetycznie jest dać się pobić, a bierność i strach tłumaczyć przestrzeganiem zasad. Zagadnienie opisałem w tekście Moralne (nie)posłuszeństwo obywatelskie, więc jeśli masz etyczne wątpliwości co do mojego podejścia, to tam odsyłam.
Aktualizacja
Kontekst artykułu może być niezrozumiały dla osób czytających go kilka lat po publikacji. Tekst napisałem w czasach, gdy Polską rządziło Prawo i Sprawiedliwość. To była taka bardzo autorytarna partia. Jej liderowi — Jarosławowi Kaczyńskiemu (temu, co grał w tym filmie dla dzieci) – udało się na kilka lat przejąć prawie całkowitą kontrolę nad krajem. Tekst został napisany dwa tygodnie przed niekonstytucyjną próbą zaaranżowania wyborów prezydenckich.

Dobiesław Pałeczka
Absolwent informatyki i psychologii klinicznej w Poznaniu.
Jako inżynier zajmował się pomiarami ruchu gałki ocznej w Instytucie Biocybernetyki i Inżynierii Biomedycznej PAN oraz systemami uczącymi się i wspomaganiem decyzji na Politechnice Poznańskiej. Jako psycholog pracował w szpitalu psychiatrycznym i w poradni terapii uzależnień. Przez szereg lat prowadził prywatną praktykę psychoterapeutyczną. Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychoanalitycznej.
Ostatnie lata spędził w Dolinie Krzemowej, tworząc przeglądarki internetowe. Po przejęciu władzy przez PiS zorganizował struktury KOD-u na zachodzie USA i koordynuje działaniami ruchu na tym obszarze. W styczniu 2017 postanowił zwolnić tempo i zamieszkał w Sonoma Mountain Zen Center.
Prowadzi blog.dobek.org.


W wyborach korespondencyjnych, gdyby były… Wróć! To nie będą wybory! W plebiscycie korespondencyjnym (z braku lepszego słowa) uwiarygadniamy się podając imię nazwisko i PESEL. PESEL władz instytutu im Lecha Kaczyńskiego jet publicznie dostepny. Pisało o tym OKO.press.
Ciekaw jestem ilu Jarosławów K. weźmie udział w wyborach. Ilu Andrzejów D. Itd.
To tak w ramach happeningu o ktorym autor pisał.
.
co tam słychać w Kalafiorni ? symbolistów było wielu lecz to wszystko na nic prowadzi, czasu utrata i tyle.
Teraz jestem w stanie Washington. Często się przemieszczam, ale właśnie tu pandemia mnie unieruchomiła.
A to mam dobre wspomnienia, kiedyś byłem przez kilka chwil w Seattle, ładny zachód słońca nad Pacyfikiem jest na Cape Flattery jeżeli dobrze pamiętam, temat wyborów jest jednak przede wszystkim smutny, podobnie jak tu kilka innych.
To od nas zależy co jest smutne, a co wesołe. Czy ktos jest zaskoczony, że PiS tak postępuje? Czy ktoś się nie spodziewał? Za moment PiS weźmie sądy i będą procesy polityczne. My znowu będziemy zaskoczeni i pełni emocji.
Moja recepta: zmieniajmy to co da się zmienić. Zaakceptujmy to czego nie da się zmienić i na co nie mamy wpływu. Wtedy pojawia się przestrzeń na rodość z tego co zostalo i jest. Wtedy możemy tez w 100% wykorzystać nasze szanse, które mamy. Szkoda energii, aby rozpaczać nad tym czego nie możemy, albo zlościć się, że jest jak jest.
Takie jest moje przesłanie, choć wiem, że to zbyt dobrze się nie wpisuje w naszą polską tradycję ;).
Psychologia przypadku przynajmniej mojego smutku polegałaby sądzę na jednoczesnej percepcji stanów zagrożenia i braku informacji – jeszcze nie wiem co już tu straciłem i już mogę obawiać się, że stracę więcej – w zasadzie z siebie samego jako istoty społecznej.
Na pewno szkoda czasu zgoda, że także na smutki.
Pozwalam sobie zgłosić odrębne zdanie, na temat skutecznego kopa w jaja dyktatury prezesa cudzysłowów ” „i ” „. (Wypinkowałem słowa, bo brzmią tu nieprzyzwoicie)
Zamieściłem tu w innym komentarzu, ale powtórzę :
Kochani ! My tu sobie gadu gadu, a już pół kuśki w dupie. Ale
ja wierzę, że i stąd, z tej „niszy” coś się może
zacząć. (jak kiedyś KOD).
Od tego miejsca czytajcie uważnie !
W dniu wyborów wyjdę przed dom i spalę publicznie moją kartę wyborczą (albo
cały ten „pakiet”). I wzywam wszystkich co „są, więc
chcą”, aby zrobili to samo. Mili…/policjanci są zbyt
nieliczni, aby wyłapać „podpalaczy” i ukarać ich 10 tys.
grzywny za zaśmiecanie ulic i roznoszenie wirusa demokracji. A ten
popiół z ulic nie da się łatwo zamieść pod dywan.
P.S. : Należę do „grupy ryzyka”. Tak naprawdę
stanowimy tylko ryzyko świadectwa prawdy dla IPN, bo tylko pan
Alzheimer potrafi zamazać naszą pamięć. Więc patrząc wstecz, w
historię USA pamiętam te dwie akcje, chyba ostatnie sensowne w
dziejach ruchów młodzieżowych tego kraju. Pierwsza, to poparcie
dla ruchu M.L. Kinga, druga – palenie kart powołania do armii, do
przegranej wojny w Wietnamie. Oczywiście to nie ta akcja zmusiła
Forda do zakończenia wojny, ale z pewnością się przyczyniła i
przeszła do historii tego kraju, jako coś, czego można się nie
wstydzić.
Jak pisałem, bojkot ma sens jeśli organizatorom zależy na naszym uczestnictwie. Bojkot jest możliwy do przeprowadzania jeśli potrafimy sami ze sobą ustalić spójny plan działania. My jesteśmy podzieleni. Wiele środowisk opozycyjnych nawołuje do uczestnictwa. Bojkot w tej sytuacji jest jedynie emocjonalnym odruchem, w którym tylko i wyłącznie zadbamy o własne emocje. (Mam nadzieję, że nie uraziłem)
Ne sądzę, że to dobry czas na zabawę. Wystarczy bojkot. Jest jednoznaczny i nie wymaga karkołomnych uzasadnień. Po prostu nie mój cyrk nie moje małpy.
Wie Pan, problem polega na tym, że Pan może uznać, że bojkotuje i nie bierze udziału w tym cyrku, a Sasin zobaczy niegłosujący PESEL i głos dopisze.
Gdyby ponad połowa kandydatów zrezygnowała i wezwała do bojkotu i jeszcze jakieś demonstracje wokół skrzynek pocztowych w dniu wyborów organizowała, tak żeby się tego nie dało zignorować, może to by miało sens. Ale taknnie jest.
W to, co mówił Tusk, że PiS się wycofa z wyborów jeśli uczciwi ludzie powiedzą, że ten plebiscyt jest zły – nie wierzę.
Projekt pana DP ma dużo większe szanse powodzenia
Jak pisałem, bojkot ma sens jeśli organizatorom zależy na naszym uczestnictwie. Bojkot jest mozliwy do przeprowadzania jesli potrafimy sami ze sobą ustaliś spójny plan działania. My jesteśmy podzieleni. Wiele środowisk opozycyjnych nawołuje do uczestnictwa. Bojkot w tej sytuacji jest jedynie emocjonalnym odruchem, w którym tylko i wyłącznie zadbamy o własne emocje. (Mam nadzieję, że nie uraziłem)
To niepoważne. Komu będzie się chciało bawić. Kto zechce będzie głosował, inni oleją. Pary wykona jakieś demonstracje, ale to nie będzie samospalenia, więc nie wywoła efektu. Raczej zażenowanie.
Zgadzam się z pierwszą częścią Pana komentarza. Ale samobójstwo – to ostatnie o czym bym pomyślał, jako o przynoszącym efekt.
Demonstracji było wiele. Wiele było również symbolicznych gestów. Wszystko nieskuteczne, ponieważ były to raczej emocjonalne odruchy. Nie widze ani strategicznego, ani nawet taktycznego myślenia. Musimy poszukiwać nowych rozwiązań. Powtarzanie tych samych ruchów, które były nieskuteczne w przeszłości jest jedynie stratą energii. Skoordynowanego ośmieszania na poważnie jeszcze nie próbowalismy. Kpimy na okrągło, ale nie działamy tak, aby pomóc im się samym skompromitować. Te wybory na siłę są dla naszego środowiska dużą szansą, bo sami się podkładają.
To socjologicznie niebezpieczna technika: warunkuje bowiem jej użytkowników do podwójnych standardów postępowania – potem zmieniają się sytuacje, pozostaje metoda, jej liderzy i ich dążenia. Umacnia trybalizm w kiedyś społeczeństwie, które miało aspiracje być obywatelskim a wtedy szanującym różnorodność nie za wskazówką szamana.
To już niestety się stalo, tylko nie wszyscy to zauważyli. Czasem trzeba coś stracić, aby to docenić. To trochę jak z leczeniem alkoholizmu. Trzeba dac mu stoczyć się na dno, aby miał motywację się odbić. My chronimy PiS przed upadkiem, bo przejmujemy za nie odpowiedzialnośc. Niech doprowadzą do anarchii. Nie przeszkadzajmy im. Ludzie się wtedy zbuntują.
Taka trauma bdzie impulsem, aby utworzyć jakąś nową umowę społeczną. Pamięć tej traumy będzie motywacją do utrzymania tej umowy.
Na podobnej zasadzie powstała umowa międzynarodowa po traumie drugiej wojny światowej. Lęk przed powtórką powodował, że ludzie jej przestrzegali. Teraz już kolejne pokolenia zapominają, to i ład międzynarodowy się degraduje.
Może się pan zapisać i przyjrzeć się od środka, tylko proszę nie przesadzać z trunkami. Ja nie wiem czy chronicie ale wyborów normalnie wygrać nie potraficie, to fakt doświadczalny.
Mam dość spore obawy, czy swego rodzaju ,,polityczny happening” – ma rację bytu w opisanej przez Autora rzeczywistości. Nie tylko dlatego, że wszelkie ,,performansy” dobrze się czują w kontekście artystycznym. Z tego powodu również, że zachowania proponowane przez Autora, mające zaiste żartobliwy wydźwięk, mogą być bardzo różnie zdefiniowane przez otoczenie. Niekoniecznie zgodnie z intencją protagonisty. Czy ktoś zna ciąg dalszy baśni ,,Nowe szaty cesarza”?
To znaczy, co zrobił cesarz po tym jak tłum go wyśmiał? Nie znam dyktatora i władcy, który chętnie skorzysta z pomocy, żeby go ośmieszyć. A znam historie krwawego terroru w odpowiedzi na ,,niewinne” piosenki.
Jest zatem szansa, aby obnażyć prawdziwe oblicze Pana K. Jeśli mamy siedzieć cicho, aby go nie zdenerwować, to Polska już jest przegrana.
Pan K już dawno obnażył swe prawdziwe oblicze…W latach 2005-2007 specjalnie się nie krył z tym co jest jego celem…Dramatem jest to że PO z Tuskiem , nie wyciągnęli ŻADNYCH wniosków z tego ostrzeżenia….Przypomina to z toutes proportions gardées… Sytuację w Niemczech lat 30 , gdzie dzięki zaniechaniom głupocie i tchórzostwie państw zachodnich i USA pozwolono Hitlerowi na dojście do absolutnej władzy w Niemczech….
My to widzimy i wiemy. Niestety nie wszyscy jeszcze na panu K. poznali, dlatego trzeba go sprowokować, aby zachowal się tak, jak mu jego natura podpowiada i aby to stalo sie widoczne dla wszystkich.
Nie miałem na myśli, żeby siedzieć cicho, żeby nie zdenerwować Pana J.K.. Wręcz przeciwnie. Popieram wszystko co mogłoby tego Pana ,,zdenerwować” – a nic go tak nie wyprowadzi z równowagi jak utrata władzy. Szczególnie przy pomocy legalnych, konstytucyjnych sposobów. Co do obnażenia jego prawdziwego oblicza, jeśli ma Pan na myśli, na przykład wprowadzenie stanu wyjątkowego i uciszenie opozycji przy pomocy wojska i policji, to może być tak, że bardzo duża część społeczeństwa, odbierze to nie jako ujawnianie się tyrana, tylko jako niezbędne środki w celu spacyfikowania ,,warchołów”. Proszę mnie dobrze zrozumieć. nie mam nic przeciwko dowcipnym i inteligentnym działaniom. Ale według mnie, jest cienka granica pomiędzy żartem a błazeństwem.
My już mamy w Polsce stan wyjątkowy, bez jego wprowadzania. Na tym polega przewaga PiS, że robią większość rzezcy, które mogliby robić w stanie wyjątkowym i równocześnie udawać, że takiego stanu nie ma.
Mam tez uczucie, że gdyby partie opozycyjne zostały siłowo uciszone, to wiele też byśmy nie stracili – może co najwyżej niespełnione nadzieje jakie z nimi wiążemy.
Zniknąłby jedynie pewien pozór. Usunięcie tego pozoru jest polepszeniem naszej pozycji, bo wtedy Pan K. juz nie może lawirować. Musi załozyć uniform dyktatora. Oczywiście będzie to propagandowo uzasadniane, ale jest to szansa, że niektóre żabki sie zorientują, że są ugotowane, bo woda już wrze.
Wiem – nieciekawa sytuacja. Wiem wolelibyśmy, aby Pan K. złagodniał, zmienił kurs. Próbujemy się do niego usmiechać, nie robic nic, aby go zdenerwować; a temperatura wody sie podnosi.
Im szybciej wszyscy się zorientuja, że pan K okpił Polaków, tym więcej zasobów nam zostanie, aby go obalić.
Zewnętrzna opozycja nie obali pana K. To co moze obalić pana K, to jego wewnętrzna opozycja – jego środowisko, które zorientuje sie, że pan K. idzie za daleko. Dlatego umusimy takich rebeliantów wzmacniąć. Gowin jest dobrym przkładem. Trzeba pomóc im się uwalniać od Kaczyńskiego. Musimy ich wspierać zamiast hejtować.
My już mamy w Polsce stan wyjątkowy, bez jego wprowadzania. Na tym polega przewaga PiS, że robią większość rzeczy, które mogliby robić w stanie wyjątkowym i równocześnie udawać, że takiego stanu nie ma. To prawda. Sporo osób podobnie twierdzi i to widać wyraźnie. Śmieszne i nieudolne są próby argumentacji, dlaczego rząd nie wprowadza stany klęski żywiołowej czy wyjątkowego. Jakoby boi, że da zły przykład i jakieś ,,oszołomy’; które przyjdą po nich, będą nieodpowiedzialnie sięgać po to narzędzie. ,,Wzruszająca” jest ta troska. Przypomina mi się stare powiedzenia, po co studenci studiują prawo? Żeby dokładnie wiedzieć jak je omijać i łamać.
Mam też uczucie, że gdyby partie opozycyjne zostały siłowo uciszone, to wiele też byśmy nie stracili – może co najwyżej niespełnione nadzieje jakie z nimi wiążemy. Co do tego nie jestem pewny.Opozycja jest jaka jest. Słaba, rozrywana ambicjami, małostkowa, kierująca się skrajnie personalnymi uprzedzeniami i resentymentem – ale rzucę kilka banałów. 1. Taką wybraliśmy. 2. Pójście w politykę, zbyt często rządzi się prawami negatywnej selekcji. 3. Lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Zmiana po stronie nie PiS, z pewnością nastąpi, już następuje. Ale podejrzewam, że będzie ona powolna. Mężowie stanu nie pojawiają się jak grzyby po deszczu. Efemeryczne ugrupowania, partie i partyjki jednego sezonu, podważają jeszcze bardziej zaufanie do polityki, która nie koniecznie musi być tylko obszarem wąskich i krótkowzrocznych interesów. Wypatruję kogoś sensownego jak kania dżdżu, że użyję ponownie mykologicznego porównania.
Zniknąłby jedynie pewien pozór. Usunięcie tego pozoru jest polepszeniem naszej pozycji, bo wtedy Pan K. już nie może lawirować. Musi założyć uniform dyktatora. Oczywiście będzie to propagandowo uzasadniane, ale jest to szansa, że niektóre żabki się zorientują, że są ugotowane, bo woda już wrze. Pan Kaczyński już od dawna nosi ten uniform, wystarczy posłuchać jego wypowiedzi i jego tzw. bulterierów. Ale jest to uniform nowoczesny. Miękki, niewidoczny i bardzo sprytnie używany. Myślę, że on się w nim bardzo dobrze czuje i nigdy nie ujawni się w pełnym rynsztunku. Dlatego obawiam się, że wszelkie prowokacje obliczone na to żeby się w ten sposób zdenerwował, są pozbawione głębszego sensu. On się bardzo często wścieka, na swój sposób. To widać po lęku jego dworzan i ich skrajnym ogłupieniu. Jego tubami są Terlecki, Bielan, Kurski, Pawłowicz, Brudziński.W tej metaforze gotowania się żabek, jest ukryta pewna słabość. Żabki adaptują się do powolnego wzrostu temperatury i gdy jest gorąco mówią ciepło a gdy są ugotowane, albo nic nie mówią bo są martwe, albo mówią: trafiłyśmy do raju.
Zewnętrzna opozycja nie obali pana K. To co może obalić pana K, to jego wewnętrzna opozycja – jego środowisko, które zorientuje się, że pan K. idzie za daleko. Dlatego musimy takich rebeliantów wzmacniać. Gowin jest dobrym przykładem. Trzeba pomóc im się uwalniać od Kaczyńskiego. Musimy ich wspierać zamiast hejtować.
Z tym zgadzam się absolutnie. Ja myślę, że JK czuje już na karku oddech swoich ,,następców” i jego dni są policzone. Jego świta nie będzie miała skrupułów, gdy zobaczą, że trwanie przy Wodzu, przestaje im się opłacać,. Gowin jest pierwszym, który odważył się to powiedzieć i zrobić. Podejrzewam, że na naszych oczach już niedługo PiS – imperium zacznie się z hukiem rozpadać. Sars- Cov-2 tylko przyśpieszył ten proces.
Dziekuję za bardzo rzeczową wypowiedź.
Zgadzam się, że opozycja jest jaka jest i z taką musimy pracować. W Polsce mamy tradycje „zaorywania”. To niestety prowadzi do pustynnienia. Niewielu u nas ogrodników – za to wielu oraczy.
Mój przkład z nieistnieniem opozycji był bardziej eksperymentem myslowym. Co by było gdyby ich nie było? Opoozycja musiałaby się wytworzyć wewnątrz PiS, bo ta partia nie potrafi działac bez wroga – jej tożsamośc by się rozsypała. Więc może to jest jakis sposób? jakis kierunek myslenia? staram sie być kreatywny, bo musimy wyjść poza utarte schematy, które wkoło powtarzamy.