01.05.2020

Stan pandemii trwa. Stan totalnego kryzysu w polskiej polityce trwa jednak znacznie dłużej niż atak Covid-19.
Obawiam się, że tak, jak nie zaakceptowaliśmy stanu klęski epidemii i związanych z nią ograniczeń, tak do tego, co wyrabia od pięciu już lat Jarosław Kaczyński z ekipą „dobrej zmiany” – spora część polskiego społeczeństwa się przyzwyczaiła.
Mało powiedzieć – przyzwyczaiła się. To więcej niż przyzwyczajenie, to przyzwolenie na kolejne zamachy na wolności konstytucyjne, na państwowe instytucje gwarantujące rządy prawa, na zwierzchność Konstytucji nad prawem stanowionym przez aktualną większość w Sejmie, na obsadzanie ważnych stanowisk w państwowych urzędach czy spółkach skarbu państwa przez ludzi bez żadnych zgoła kwalifikacji. Za to wiernych żołnierzy rządów „dobrej zmiany”. Przykładów aż nadto, każdy widzi.
Widzi — i co?
I nic!
Proces niszczenia państwa przez Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniewa Ziobrę, Mateusza Morawieckiego, Andrzeja Dudę toczy się dalej. A obecnie jesteśmy świadkami niebywałego wprost — nawet jak na tę władzę — zamachu na instytucję wyborów, to prawdziwe święto demokracji. Wyborów, które w czerwcu 89 roku, mimo ograniczeń formalnych, narzuconych przez wtedy panujących, dały początek Wielkiej Zmiany. Dały rząd pierwszego niekomunistycznego premiera Tadeusza Mazowieckiego i wszystko, co po tym.
Trzydzieści lat temu.
Wtedy, przed trzydziestu laty, była jednak nadzieja. Nadzieja budowana przez ciemne lata stanu wojennego i konspiracji. Byli bohaterowie tej walki i ludzie ją popierający. Były masowe protesty; stojących z boku, mówiących, że to nie moja sprawa, było mało. Zawsze są tacy ludzie.
Teraz jest inaczej. Teraz, po wszystkich skandalach i zamachach na wolność i demokrację — we wszystkich sondażach rządzący mają przewagę. Prezydent Duda nadal cieszy się największym zaufaniem spośród wszystkich polityków. Ten prezydent, który nie spełnił praktycznie żadnej swojej obietnicy danej — a to „frankowiczom”, a to innym pokrzywdzonym przez transformację. Tylko dlatego, że objechał cały kraj, odwiedził każde, nawet bardzo małe miasteczko, w którym nigdy nie był żaden ważny polityk — a prezydent, to już poza wyobraźnią mieszkańców; za to, że pogłaskał dzieci, zatańczył z kobietami z koła gospodyń, za to, że wykonał szereg innych pustych gestów — cieszy się poparciem ponad połowy Polaków i w każdych wyborach, tych zmanipulowanych i tych normalnych, ma poważne szanse na reelekcję.
Jesteśmy w „czarnej dziurze”. Nawet nie chce mi się komentować bieżących wydarzeń — tego, co powiedział Biedroń czy Kosiniak-Kamysz i tego, czego nie powiedział Szymon Hołownia. To nie ma żadnego sensu.
Jesteśmy w matriksie, w nierzeczywistości. To, co się dzieje, dzieje się poza czasem, mimo że biegną terminy wyznaczone prawem.
Gdy zobaczyłem wzór karty wyborczej – wyciekła do sieci – i dotarło do mnie, że jest na niej ponad dziesięciu kandydatów, w tym nazwiska, które mnie, a podejrzewam, że i innym nic, ale to kompletnie nic nie mówią…
Nazwisk jest tyle, że wzywanie do wspólnego wycofania się tych sześciu kandydatów, którzy mają poparcie jakichś środowisk czy grup politycznych — nie ma sensu. Są bowiem jeszcze inni kandydaci, całkowicie egzotyczni, tacy, jacy pojawiają się zawsze przy okazji wyborów prezydenta, dla których start w takich wyborach jest przygodą życia, którzy nie zrezygnują ze startu nigdy, za żadne pieniądze.
Nie ma więc szansy na zostawienie Andrzeja Dudy w blokach startowych samego, tak aby wybory 10, 17 czy 23 maja nie mogły się odbyć.
Co zostaje? Ogłoszenie tego, co naturalne dla każdego myślącego człowieka.
Bojkotu.
Tych wyborów, organizowanych przez „wybitnego” działacza samorządowego z Wołomina, Jacka Sasina, mającego wszelkie przymioty, aby być nikim, a dzięki decyzji prezesa wszystkich prezesów będącego wicepremierem w rządzie Mateusza Morawieckiego i ministrem ważnego resortu. Ten człowiek walczy o swoje, wręcz walczy o życie. Jest pod presją, że albo zorganizuje przy pomocy upadającej Poczty Polskiej wybory w maju, albo straci swoje stanowiska, wróci do statusu bycia nikim.
Każdy zatem, kto weźmie udział w tych wyborach organizowanych z pogwałceniem wszelkich zasad obowiązujących w demokratycznych państwach Europy — pomaga Sasinowi, legitymizuje tę farsę wyborczą.
I tu nie ma żadnego wybacz, żadnego tłumaczenia, że nie oddamy pola bez walki, że nie zejdziemy z ringu.
Śmieszność takich okrzyków jest tak wielka, że pozwala mi na weryfikację kandydatów.
Ja mam za sobą taką weryfikację. Moim naturalnym kandydatem był kandydat lewicy (takie mam poglądy – takie miałem całe życie) Robert Biedroń. Przy czym byłem i jestem świadom, że Biedroń nie zostanie prezydentem Polski – na to jest jeszcze za wcześnie o trzydzieści lat. Głosowałbym jednak na niego w normalnych wyborach. Nie mogę głosować na niego w tej żałosnej farsie. Robert nie wygra, a mój głos oznaczać będzie, że to były wybory.
A to nie będą wybory. To będzie komedia, ale z poważnymi skutkami. Tak zdecydował prezes i tak się stanie. Jak nie w maju to później, ale tylko wtedy, gdy Andrzej Duda będzie miał wygraną zapewnioną, czy przy urnie, czy w protokołach tych komisji, których nie ma, czy w orzeczeniu tej specjalnej Izby Sądu Najwyższego, co to ją sobie Kaczyński powołał.
To są bardzo gorzkie refleksje. Wiem, trudno, ale na inne mnie nie stać.

Zbigniew Szczypiński
Polski socjolog i polityk
Ur. 11 sierpnia 1939 w Gdyni – poseł Unii Pracy na Sejm II kadencji. Działał w pierwszej „Solidarności”. Po ponownej legalizacji związku, od 1991 kierował Ośrodkiem Badań Społecznych w zarządzie regionu NSZZ „Solidarność” w Gdańsku.
Przewodniczący Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.
Więcej w Wikipedii
Zadaje Pan szereg , bardzo dobrych pytań , bez odpowiedzi…Ja mam jedno : dlaczego tak skretynieliśmy jako nacja….?! Czy może zawsze tak było…?!
Yac – zawsze……
Bardzo dobra analiza Jan_Karter znaleziona na forum GW :
Dokładnie, spora część naszego społeczeństwa wykazuje najgorsze cechy zarówno chłopskich niewolników jak i nabzdyczonej pseudo-szlachty. Od tych pierwszych mamy służalczość i lękliwość, od drugich pogardę dla słabszego, ciemnotę umysłową i niczym nie uzasadnione, wybujałe ego.
A może po prostu na tym polega współczesna polskość? Każdy naród ma jakiś stereotypowy, zbiorowy zestaw cech, często przesadzony, ale ze źdźbłem prawdy. Może w wyniku kosmicznego zbiegu okoliczności i setek lat historycznego pecha, jako naród wyewoluowaliśmy do obecnego stanu i najzwyczajniej w świecie jesteśmy genetycznie zakodowani by być tak kiepskim społeczeństwem.
Dobrze byłoby przedyskutować sprawę nie-udziału w wyborach. Czy bojkot – w sensie nie oddaję głosu w ogóle, czy sprzeciw – poprzez oddanie nieważnego głosu. Ja zamierzam oddać nieważny głos. Czyż to nie byłoby piękne,, gdyby przy wysokiej frekwencji Mr-JaSięCiągleCzegośUczę otrzymał te swoje betonowe głosy, a reszta głosów byłaby nieważna?
Ohhhhh….. – jak piękna emigracja wewnętrzna. A pisdzielce spłoną ze wstydu. Ale u nas tak zawsze – przewaga pustych gestów nad niepustymi. Ale Im Pani pokaże – nawalą w gacie ze strachu. Szkoda tylko, że tajnie i anonimowo.
Problem przy tej sasinadzie polega na tym, że nie wiadomo, czy bojkotujący też nie odda głosu. A ponieważ plebiscyt jest, hehe – „tajny” to pewnie nawet nie będzie wiedział na kogo.
.
Z szulerem nie wygram, bo on ma znaczone karty. Więc z szulerem nie siadam do stołu. To rozsądne podejście. Tyle, że szuler o to nie dba, czy usiądę. I tak tę partię rozegra i będzie miał w nosie to, czy z fochem będę stał z boku.
Wydaje mi sie, że rację ma red. Pałeczka.
Jeśli gra znaczonymi kartami, to dorzućmy jeszcze parę talii. Poprzeszkadzajmy w samej grze.
.
PiS cały czas parł do wyborów, bo sondaże pokazywały zwycięstwo Dudy w pierwszej turze. Wydaje się jednak, że trend się odwrócił. Duda zaczyna notować spadki poparcia i część sondaży przewiduje konieczność drugiej tury.
Trzeba wzmacniać kontrkandydatów Dudy. Według sondaży najwyższe poparcie ma teraz chyba WKK, lub SH (różne wskazania CBOS i IBRIS). Na pewno zaś najbardziej pozytywny trend odnotowuje Hołownia. Już bardzo późno, ale gdyby jeszcze nakręcić wokół Szymona Hołowni pozytywne emocje, wzmocnić trend, to po weekendzie może sondaże pokażą, że Duda spadł do 45, a Hołownia wzrósł do 20. A to z kolei może jeszcze bardziej nakręcić oba trendy. Spadkowy Dudy i wzrostowy Hołowni. Parcie przez PiS do wyborów straci sens, jeśli nie będzie gwarancji reelekcji w pierwszej turze.
Zgadzam się, nie dowiem się co się stało z głosem.
Co można zrobić?
Oni mogą:
1.Dorzucić pakiety pomiędzy skrzynką podawczą, a urną (komisją) – tu jest słaby punt.
2.Mogą wyrzucić do kosza zawartość skrzynki i zastąpić swoją wersją.
Wszyscy:
3. „wybory rodzinne” (wariacja akcji „zabierz babci dowód”) na co zwrócił uwagę SN – polega to na tym, że np. wnuczek wypełnia kartę babci/cioci/wujka. Bo każdy może zanieść moją kartę. To szansa zwielokrotnić ważny głos. 😉
4. Możemy sami dorzucić (dołożyć im pracy).
5. Możemy ich teraz straszyć, że dorzucimy, pójdziemy – może się wystraszą i wymyślą sposób aby przesunąć wybory (np. dymisja PAD?), może wyłożą, to jest nie do zrobienia w takim czasie.
6. Można dorzucić puste pakiety (niech popracują) i ważne głosy.
Ważny głos na mocnego kandydata pozwala zawalczyć o II turę (jest możliwa przy dużej frekwencji – analizy na oko.press), a wtedy staje się możliwa wygrana. (Ok przy założeniu, że sfuszerują fałszowanie, bo potrafią – są jak gang Olsena ;), więc to prawdopodobne.
Jeśli dosypią (a nie wyrzucą), to głosy będą się dublować. Im większa frekwencja, tym większe prawdopodobieństwo, że się zdublują i co wtedy?
Pospolite ruszenie zabezpiecza nas w jeszcze jeden sposób: może się okazać, że frekwencja przekroczy 100% I co wtedy.
Trzeba stawiać na tego, kto będzie miał szanse na II turę. W tej chwili to SzH.
W oko.press wspominają o równoległej kontroli poprzez sondowanie (nie wiem jak i czy to działa).
https://oko.press/sondaz-holownia-wygral-kampanie-duda-wygra-glosowanie/?u=true&fbclid=IwAR0itoQhjCadXNvbQO-YcHwg28NjOsxgrjD8s5amUdjECEgpaOmDAgq6ogw
Mam tylko cichą nadzieję, że mieszkając w Gdańsku obudzę się kiedyś i okaże się, że to znienacka kraina stabilnych praw, rozsądnych polityków i zupełnie nie będzie mi przeszkadzała konieczność doszlifowania języka niemieckiego. Bo polskiego bałaganu i „dumy z biało-czerwonej flagi” mam od 60ciu lat powyżej dziurek w nosie. I tylko szkoda lat przeżytych w tym kurwidołku co mieni się PAŃSTWEM. A jest snem wariata.
Pozdrawiam współbiedaków…..tfuuu – współobywateli.
polskointeligenckie neurozy.
proszę nie czekać aż granice się przesuną, lecz wykonać ruch przeciwpołożny. ja żałuję, że nie zrobiłam tego w odpowiednim czasie, a teraz, kiedy nic mnie nie wiąże, jestem za stara na restart.
Pani Magdaleno. Odpowiem Pani w podobnym tonie, choć odrobinę dosadnej. W doopie mam Pani pseudointeligenckie rozterki wyborcze. I megalomańskie pojmowanie siły swojego głosu. Ja napisałem o cichej nadziei – a Pani mnie wywala na emigrację. To nie ja mam wypier**lać z z życia tego kurwidołka – tylko kurwidołek ma wypierdalać z mojego życia. Wiem, że to tylko marzenie. Ale pierwej jestem CZŁOWIEKIEM a dopiero na szarym końcu – Łobywatelem. Pani może śnić swój sen o potędze – a ja mam prawo do obśmiania tego zatwardzenia umysłowego. O Pani poziomie świadczy wysyłanie mnie na tułaczkę. Sam nie wiem jak to skomentować. A Pani wie?? Bo cisną mi się na usta słowa uznane powszechnie (w tym kraiku) za parlamentarne. I pomysleć, że oboje głosujemy na AZ. Pani może te swoje puste i nic nie znaczące gesty wsadzić sobie w buty – przynajmniej zyska Pani na wzroście. I to byłoby na tyle. Choć wydaje mi się, że będzie mój ulubiony ciąg dalszy. I co do paternalistycznych połajaniek – może Pani zastosować beztrybie w w SWOICH połajankach.
Próżnoś repliki się spodziewał
Nie dam ci prztyczka ani klapsa.
Nie powiem nawet „Pies cię jebał”,
bo to mezalians byłby dla psa.
Julian Tuwim, Na pewnego endeka co na mnie szczeka.
no proszę – nawet Tuwim ogłosiłby bojkot. To jest pierwsza składna myśl jaka się pojawiła w Pani pisaninie. Szkoda, że obca. Jawi mi się to jako poparcie tezy, że uczenie kobiet czegoś ponad liczenie do dziesięciu i szydełkowania to pieniądze wyrzucone w błoto. CBDU
Gra z oszustem jest bez sensu z czysto praktycznych powodów, więc nie chodzi tu o puste gesty czy inteligenckie „uniesienia”, ale zwyczajny realizm. Wzięli w łapy wszystko i nie ma znaczenia czy ktoś pójdzie do wyborów kalkulując to sobie tak czy inaczej. Efekt będzie taki sam. Szczerze mówiąc dziwię się, że Sasin jeszcze nie ogłosił wyniku wyborów argumentując zgodnie ze swoją zaprezentowaną już :logiką” – ” Zakładamy, że tak będzie”.
To bydło ustąpi tylko przed siłą, a póki jej na horyzoncie nie widać, nie ma co się babrać w ich nawozie.
https://www.youtube.com/watch?v=o9YLVfbHHOU
Zamierzałam odpowiedzieć @Sir Jarkowi na paternalistyczne połajanki w trybie odpowiedzi, lecz tego nikt by nie zauważył, a mnie zależy aby wywołać rozmowę na temat ZASADNOŚCI ODDANIA NIEWAZNEGO GŁOSU.
Otóż, władza nie miałaby dobrego wytłumaczenia dla wyniku, w którym większość oddanych głosów byłaby nieważna. Zarówno objaśnienie zgodne z intencją głosujących, że to jest czytelny sprzeciw suwerena (poza jego betonową częścią) przeciw władzy i formie wyborów, jak i drugie możliwe tłumaczenie, że ludzie – nie mając doświadczenia w głosowaniu korespondencyjnym – choć wyrazili wolę udziału, to jednak pogubili się, są na niekorzyść władzy.
Po drugie, dobrze oddany nieważny glos NIE MOZE BYC SFAŁSZOWANY, co tym razem ma zasadnicze znacznie; dobrze oddany, to znaczy musi zostać wadliwie wypełniony, a nie oddany pusty .
(byłam kiedyś w komisji wyborczej; czytanie i oglądanie zawartości głosów nieważnych jest dla komisji niemożliwym do pogardzenia źródłem uciechy)
Głos nieważny TYM razem nie jest więc z zasady pustym gestem.
Natomiast wzięcie udziału w tym cyrku wyborczym poprzez oddanie ważnego głosu na któregokolwiek kandydata jest odegraniem roli – przepraszam, jeśli kogoś to ubodzie – pożytecznego idioty.
Po pierwsze, nie zmieni wyniku; chyba jasne dla wszystkich jest, ze Kaczor nie po to prze do tego głosowania, aby je przegrać.
Po drugie, wzięcie udziału w wyłonieniu Doody LEGITYMIZUJE TEN PROCES, jako zgodny z prawem i regułami demokracji. Bez względu więc na frekwencję, władza będzie w prawie twierdzić, ze obywatele w tak trudnym czasie stanęli na wysokości zadania, wzięli udział, dokonali wyboru, zwyciężyła demokracja i …. najlepszy kandydat.
Bojkotu zaś nikt nie zauważy. Niska frekwencja zostanie złożona na karb obawy przed zarazą, a za rozpętanie tej obawy odpowiadać oczywiście będzie totalna opozycja.
Przekonuje mnie Pani argumentacja, ale zaczęło nurtować mnie pytanie. Może okaże się, że jestem ignorantem. Czy istnieje możliwość, na którymś etapie zliczania głosów, że jakimś ,,dziwnym trafem” spora część nieważnych głosów przepadnie. Jaka jest gwarancja, że nieważny głos, nie może być sfałszowany. Czy istnieje w dzisiejszych czasach coś, czego nie można sfałszować?
głosu nieważnego wadliwie wypełnionego, np. poprzez skreślenie więcej niż jednego kandydata, nie da się sfałszować; chyba ze zostanie zniszczony i zastąpiony inną kartą; w normalnych wyborach nie jest to możliwe ze względów technicznych (komisja licząca głosy nie ma dostępu do niewykorzystanych kart), teraz – Sasin tylko wie.
Pani Magdaleno, w projektowanych wyborach pani głos celowo nieważny może być zastąpiony ważnym głosem na dudę już w drodze ze skrzynki do komisji liczącej głosy…
Nie ma Pani racji, Kaczyński w 2018 r zapewnił sobie możliwość fałszerstw kart do głosowania.
Za Jakubem Bierzyńskim; „PiS już dawno otworzył furtkę do kolejnego fałszerstwa wyborczego. Od 2018 r. „w myśl noweli (Kodeksu wyborczego) postawienie znaku >xx< przy innym kandydacie będzie powodowało, że głos pozostaje ważny, gdyż zamazanie kratki należy traktować jako dopisek niepowodujący nieważności głosu”.
Ten zapis sprawia, że członkowie komisji wyborczych mogą dowolnie „poprawiać” liczone przez siebie głosy. Fałszerstwo będzie nie do udowodnienia."
Ponadto, jak się przecież okazało po wypłynięciu kart w Wieliczce, nie posiadają one żadnych zabezpieczeń i można sobie ich dowolnąhlość wydrukować na domowej drukarce.
Kaczyński wyhodował sobie sektę wyborczą. A co my sobie wyhodowaliśmy.
TEN ARTYKUŁ JEST O TYM, ŻE NIC NIE MAMY!
Jesteśmy wierni platformie, która postawiła błędnie na Kidawę, traktując ją jako ostatnią deskę ratunku dla siebie, nie dla Polski, nie dla Kidawy. Potem ta cała seria niezrozumiałych ruchów. W tym artykule ani razu nie pojawia się słowo platforma ani nazwisko Kidawa. Za to są wrogowie platformy i Kidawy. Cezary Michalski pisze, że PSL, Lewica i PIs walczą z platformą, chcą jej zagłady. Gdy słucham w radio np. byłego uchodźcę z Pis i wydaleńca z Platformy, obecnie jednego z najważniejszych doradców PSL: Michała Kamińskiego, to widzę mocny spin, logiczne argumenty. Gdy słyszę wypowiedzi na temat gospodarki Bosaka (o dziwo Cezary Michalski nie wymienił Konfederacji) to też gaśnie narracja platformy, z Lewicą mam największy problem, bo dzięki Schetynie napompowała sobie muskuły ponad miarę i pręży je bez umiaru, jako przeciwnika w partii Pis nie będę komentował, bo tutaj wystarczy słowo „Popis”. Chyba problem w tym, że platforma jest martwa ideowo, zamknięta na dopływ świeżych i młodych, którzy lgną gdzie się da tylko nie do Platformy.
Tak się nie da Drodzy Komentujący i Drogi Autorze. Na jakie pole nie wejdziemy – Platforma (stare wilki) jest nim zainteresowana, nie ma prawie żadnej specjalizacji. Tym samym zachodzi na pole zainteresowań wszystkich partii. Mnie najbardziej interesuje Lewica i PSL. Nie ma ścisłej współpracy i komunikacji z nimi, bo wcześniej nie było potrzeby, platforma była mocna ale gdy obie te partie się okopały w sejmie widoczna staje się rywalizacja. Jeśli Platforma będzie grać jak dotąd na własną miarę partyjną a nie przejdzie do budowania frontu opozycji na partnerskich zasadach, to już po niej. Jej argumenty w debatach są sparowane przez Pisowców i Platforma nie ma komunikacji z grupą wyborców ponad 20% jej stałego elektoratu.
Po rozbiciu Nowoczesnej taktyka platformy poszła w stronę personalną. Jak zabierzemy im rodzynki , to ich osłabimy: Cimoszewicz, Miller, Belka, Wenderlich, Nowacka, Piekarska. Nic to nie dało, walka idzie często o podobny elektorat i wszyscy widzą takie ruchy. Tak się nie da budować współpracy. Z PSL sprawa wygląda inaczej. Ma dobrego lidera, który mógłby wygrać z Dudą ale jeśli nie Duda to dla Platformy tylko Kidawa i takie to narzekanie na opozycję i własne nic nie robienie, nie wyciąganie wniosków z tego co się dzieje wokół.
PO popełnia cały czas te same błędy : 1. Zamiast Komorowskiego należało wystawić Sikorskiego- Zamiast MKB należało wystawić Jaśkowiaka… 2 . PO do kampani prezydenckich nie zatrudnia profesjonalnej agencji PR tylko dyletantów amatorów…Było tak z Komorowskim i jest w dalszym ciągu z MKB… A tak BTW moim zdaniem PO jest partią schodzącą i jej dni są już policzone…
Ciekawe spostrzeżenia odnośnie Platformy. Tak, wydaje się, że ma problem z partnerskim potraktowaniem potencjalnych koalicjantów.
Brak zdolności przywódczych? Brak myślenia krok do przodu?
.
Zupełnie inaczej na lewicy, a nawet „Lewicy” dzięki zjednoczeniu. Czarzasty odsunął się i pozwala partnerom się rozwijać. Nie wypomina idiotycznych gestów (np. jak Marcelina Zawisza uznała go za niegodnego podania ręki), nie mści się, nie rozgrywa z pozycji siły.
Kontrekspose w imieniu ZL wygłaszał Zandberg – z najmniejszej liczebnie frakcji.
Kto popiera PO, ten popiera. Rozumiem, ze dawanie głosu na SO nie oznacza przymusu popierania PO. Ja po raz ostatni poparłam PO w 2011 r.
Proszę wybaczyć Pani Magdaleno ale w tym zdaniu jest jakiś rozkrok. Dedukuję, że na Lewicę i PSL Pani nie głosuje, bo te partie nie wskazują, żeby zagłosować nieważnym głosem, zatem KO a KO to platforma. Czy tylko ja się zapętliłem, że ostatnio głosowałem ale się nie cieszyłem?
od kiedy powstało Razem – we wszystkich wyborach oddaję głos na Zandberga, gdyż chcę, aby jego głos od czasu do czasu wybrzmiewał publicznie; liczę na rządy socjaldemokratyczne w przyszłości. nie jestem jednak ani związana ani przywiązana do wskazań partyjnych. uważam branie poważnego udziału w korespondencyjnej hecy – tak przez kandydatów, jak przez wyborców – za wybór zły. oddanie zaś nieważnego głosu byłoby z mojej strony protestem przeciw tej hecy.
KO ? ich już dawno nie ma …. w kupie trzyma ich jedynie subwencja.
Zatem miło mi, pozdrawiam Panią.
Co do AZ to spalił mi się w ostatnim wywiadzie w TVN24. Przy jego wypowiedziach obecny obok Petru wyszedł nagle na męża stanu. Widzę AZ na stanowisku ministra finansów: wróci na ziemię albo wyprowadzi nas do obiecanej.
Ostatnia Pani konkluzja odcinająca wydaje się być cennym prysznicem.
uzupełnię jeszcze to ostanie zdanie
…i media
Proszę nie zapominać , że dzięki WKK który sobie ubzdurał jakąś księzycową koalicje z kiepskim szansonistom niejakim Kukizem …PIS dzisiaj rządzi…Gdyby koalicja anty PIS poszła jednym blokiem do wyborów PIS by dzisiaj nie rządził….
To jest domniemanie nie mające żadnego poparcia w rzeczywistości.
Od paru lat wyraźnie było widać, że łączenie czegokolwiek z PO nie dawało efektu synergii. Nie przesparzało „punktów za jedność”. Ba, nie dawało nawet sumy tego, co zbierały łączące się podmioty z osobna. Głosów oddanych na taką koalicję było znacznie mniej.
PSL łącząc się z Kukizem uratował jakąś część elektoratu antypis przed oddaniem zmarnowanego głosu, przed zostaniem w domu, a może nawet przed oddaniem głosu na PiS.
.
W komentarzach wyżej Tomek bisał o bojkocie. Co on oznacza z punktu widzenia władzy.
W podobnym tonie wypowiedź na oko.press Ryszarda Wojtkowskiego.
https://oko.press/wojtkowski-po-co-brac-udzial-w-wyborach-ktore-zostana-sfalszowane-po-to-by-musieli-je-sfalszowac/
Pozwolę sobie zacytować fragment najbardziej współgrający z wypowiedzią Tomka:
„Mocnym argumentem jest przekonanie, że tylko odmawiając udziału w tej farsie wyborczej możemy wywrzeć silny nacisk na władzę, która będzie musiała liczyć się ze swoją słabą legitymacją wyborczą i opinią świata.
Nie jestem w stanie pojąć, co stało się takiego w ciągu ostatnich pięciu lat, co pozwalałoby nam przypuszczać, że PiS przejmuje się siłą swojej legitymacji czy też opinią świata? I jaki fakt w naszej historii uzasadnia przekonanie, że świat zauważy nasz protest, że na tej podstawie będzie chciał nam przywrócić demokrację, a nawet jak zechce, to znajdzie narzędzia, by to przeprowadzić?”
Kaczynskiego ” wyhodował ” przez 8 lat ( !!! ) Tusk z PO…..
W imieniu autora:
Do Pani Magdaleny i wszystkich dyskutantów – nie ma żadnych możliwości, by zaznaczyć swój sprzeciw przeciwko tej hucpie Sasina jak tylko bojkot. Liczenie, że oddamy glos nieważny i liczba tych nieważnych głosów będzie problemem dla ministra Sasina, jest mrzonką. Sasin i jego funkcjonariusze wyborczy ogłoszą światu tylko to, co będzie im wygodne. W tej hucpie nie ma miejsca na żadne, powtarzam żadne procedury, nie ma nawet komisji wyborczych, zwłaszcza tych wyżej postawionych. Naprawdę możemy zrobić tylko jedno – nie brać udziału w tej hucpie, odsyłać pakiety wyborcze mające status ulotki na adres Sasina i pisać protesty do Sadu najwyższego wiedząc, że ten potraktuje nas tak jak Szydło wyrok TK. Tyle możemy. Nie możemy tylko jednego – brać udział w tej farsie. Tak myślę i pozdrawiam wszystkich, bez względu na to, co zrobią.
Zbigniew Szczypiński
Wielce Szanowny Autorze. Pozwolę sobie nie zgodzić się z Panem. W PRL bojkot miał sens moralny, i był zauważany politycznie. Było tez radio Wolna Europa, które tłumaczyło Polakom co i jak. Czuliśmy się moralnymi zwycięzcami (jak zwykle zresztą). Dziś żyjemy w czasach z tego punktu widzenia trudniejszych niż za PRL. Bojkot to za mało. Zostanie zlekceważony. Trzeba podjąć wyzwanie i zasiąść do planszy. Trzeba zagrać pionami przeciwnika, choć nie do końca w jego grę. Skoro nie potrafimy mu narzucić ani swojej planszy, ani gry, trzeba postarać się zepsuć mu zabawę w chińczyka.
Lecz zapewne nie będzie okazji sprawdzić słuszności któregokolwiek podejścia, nie wydaje mi się bowiem możliwe, aby za tydzień mogło dojść do głosowania korespondencyjnego. Za to, za jakiś czas, krótszy niż dłuższy, staniemy przed wyborem czy pójść do lokalu wyborczego. i ja pójdę. i choć nie mam na kogo głosować, dam swój głos Kamyszowi. mam też nadzieję, że tym razem PO zejdzie już do lamusa na stałe.
Bojkot
1. daje im wygraną z automatu (pozwalam oszustowi oszukiwać),
2. to zostawienie w puli wolnego głosu (mogą go użyć),
3. przed niczym nie chroni, niczego nie powstrzymuje, nic nie daje,
4. powiedzą swoim to, co chcą, bo mają media (dorobią nam gębę, obrócą przeciwko nam, mają od tego fachowców),
5. bojkot obniża koszty i odejmuje im pracy,
6. przyspiesza głosowanie, impreza jest technicznie i logistycznie nie do przeprowadzenia, ale ogłaszanie bojkotu (oni robią sondaże i monitorują nas) pozwoli im oszacować frekwencję. Jeśli będzie niska, zrobią wybory najszybciej jak to możliwe. Bo co innego zrobić imprezę na 8 milionów, a co innego na 1. milion.
7. zwiększa ich bezpieczeństwo, trudniej sfałszować głosowanie kopertowe, które ma dużą frekwencję (duble i nadfrekwencja, łatwiej się potknąć).
Farsa? Tak, ale to ostatnia bitwa, a potem wrócimy na zakupy i grillować. Obywatele RP będą się kłaść pod czołgi, ci lub inni będą protestować.
Teraz rosną w siłę przedsiębiorcy. Grupa Strajk Przedsiębiorców (200 000 tys) (prowadzi ich jeden z kandydatów > Tanajno). Strajkowali już kilka razy (wypady samochodowe na w Warszawę > Co osiągnęli? może zawdzięczamy im „odmrożenia” bo na 7. maja zapowiadają strajk. Skończy się jak wszystkie akcje KOD.
I jeszcze od autora:
Do wszystkich uczestników tej fascynującej dyskusji – mój głos za bojkotem dotyczył „hucpy” Sasina. W tej hucpie, wyborach pocztowych, organizowanych przez upadającą Pocztę Polską, z wyłączeniem PKW, bez udziału strony społecznej w liczeniu głosów, niemających nic wspólnego z demokratyczną procedurą wyborczą i Konstytucją jedyne co mógł zrobić każdy myślący człowiek to odmówić udziału, by nie legitymizować wyborczej farsy, której wynik już dawno został ustalony w naradzie na Nowogrodzkiej.
Mamy obecnie trochę inną sytuację. Wyborów 10 maja nie będzie. Kiedy będą – nie wiemy, być może będą 23 maja a w jakim porządku to się okaże.
Chciałbym powiedzieć prosto i wyraźnie – jeżeli wybory organizować będzie PKW, jeżeli będą zapewnione warunki do prowadzenia kampanii dla wszystkich kandydatów, jeżeli liczenie głosów będzie spełniało podstawowe kryteria uczciwości, jeżeli będą międzynarodowi obserwatorzy – to trzeba iść do wyborów i głosować na swojego kandydata a w drugiej turze na tego, kto stanie naprzeciw Andrzeja Dudy po to, aby zakończyć tę prezydenturę. Wtedy tak, wtedy trzeba mobilizacji wszystkich i każdego. Ale tylko wtedy.
Zbigniew Szczypiński