10.08.2020

Tak, wiem, już widzę pierwsze komentarze. Obirek znowu próbuje bronić kościelnej mafii i szuka „dobrego” w gronie zdegenerowanych nieodwołalnie hierarchów Kościoła katolickiego. Otóż w istocie próbuję doszukać się jasnych stron w katolicyzmie, bo nie tracę nadziei, że przynajmniej w naszym kręgu kulturowym to wyznanie, czy szerzej rzecz ujmując, ta religia (chrześcijańska) ma szansę zmienić kierunek zmian cywilizacyjnych. Przyznaję: to moje widzenie spraw i dopóki nie znajdę przekonujących argumentów nie zrezygnuję z tej nadziei.
Tym razem znajduję ją w książce mego ulubionego kardynała Bolonii (został nim jesienią 2019 z nominacji papieża Franciszka) Matteo Zuppi, napisanej wspólnie z dziennikarzem Lorenzo Mazzini. Pierwsza część tytułu posłużyła mi za tytuł tego felietonu. Pełny tytuł zaś brzmi: Będziesz nienawidził bliźniego swego. Dlaczego zapomnieliśmy o braterstwie. Refleksje na temat lęku naszych czasów, a wydana została w 2019 roku (tytuł oryginału Odierai il prossimo tuo come te stesso. Perché abbiamo dimenticato la fraternità. Riflessioni sulle paure del tempo presente).

Powody, dla których Zuppi budzi moją sympatię są rozliczne, ale najważniejszym jest zupełny brak tzw. biskupiej czy kardynalskiej powagi, która objawia się choćby w tym, że jako kardynał książę nie zamieszkał w przynależnym mu pałacu, ale w domu księży, a jego ulubionym środkiem transportu pozostał rower. Ale to tylko taka ciekawostka.
Najważniejsze jest to, że od początku swojej działalności i jako ksiądz (od 1981) i jako biskup (od 2012) ściśle współpracował ze wspólnotą św. Idziego, która znana jest z zaangażowania w pracę z ubogimi i wszelkie inicjatywy ekumeniczne i związane z dialogiem międzyreligijnym. Wystarczy wspomnieć, że to ta wspólnota stała za słynnym spotkaniem modlitewnym w Asyżu w 1986 roku, które stało się ikoną otwarcia katolicyzmu na inne religie. A jeszcze przed wydaniem wspomnianej książki, w maju 2018 r. Zuppi napisał esej do włoskiego tłumaczenia książki Jamesa Martina Budować most, że książka jest „przydatna jako zachęta do dialogu, a także wzajemnego poznania i zrozumienia, w świetle nowej postawy duszpasterskiej, do której musimy dążyć razem z naszymi braćmi i siostrami LGBT” i że „pomoże to katolikom LGBT poczuć się bardziej jak w domu, czym jest przecież ich kościół ”.
Można się tylko zadumać nad różnicą między kardynałem Zuppim a innym hierarchą, który zasłyną klasyczną już niestety frazą o „tęczowej zarazie”.
To dobrze, że takie książki, krytyczne wobec samych katolików, powstają i że ich autorami są katoliccy hierarchowie. Zresztą nie książka jest najważniejsza, ale jej skutki polityczne. Jak twierdzą niektórzy komentatorzy Zuppi swoimi poglądami przyczynił się do upadku, powołującego się bezwstydnie na katolicyzm, Matteo Salviniego. Niezależnie od tego, czy to prawda, warto ten fakt odnotować. Kiedyś podobną rolę przypisywano innemu kardynałowi Caro Maria Martiniemu, którego poglądy miały się przyczynić do upadku Demokracji Chrześcijańskiej, podobnie jak Salvini uparcie powołującej się na katolicyzm. Przynajmniej w deklaracjach, w praktyce politycznej bywało różnie.
Książka Będziesz nienawidził bliźniego swego przyszła mi do głowy w ostatnich tygodniach, gdy obserwowałem kampanię prezydencką innego gorliwego katolika, który swoimi skrzydlatym słowem „LGBT to nie ludzie, tylko ideologia” sprowokował spiralę protestów społecznych, których końca nie widać. Inny gorliwy katolik, sprawujący ministerialną funkcję, brutalne działania policji, podduszającej pokojowo protestujących działaczy LGBT, nazwał obroną prawa i porządku, a pacyfikowanych demonstrantów, którzy nie tylko zostali brutalnie pobici, ale i aresztowani, uznał za działania usprawiedliwione „aktem bandytyzmu”, jakiego się dopuścił działacz/ka (osoba transseksualna) Margot, niszcząc furgonetkę z homofobicznymi hasłami.
Czy powoli stajemy się krajem, w którym najważniejszym przykazaniem jest Będziesz nienawidził bliźniego swego? Trudno ocenić, ale wszystko wskazuje na to, że idziemy w tym kierunku.


Idziemy od dawna, trudno nawet ustalić jakąś konkretną datę czy okres. Lata temu czytałem „Pytania o chrześcijaństwo”. Messoriego. Już sam zbiór osób, z którymi przeprowadzone zostały wywiady mnie zaskoczył, a konkretnie osoba Leonarda Sciascii.
Czytając wciąż sprawdzałem czy to aby o tym samym kościele mowa, który funkcjonuje u nas. Z każdą kolejną stroną nabierałem przekonania, że nie, że czytam o czymś bardzo egzotycznym.
Tak nasz katolicyzm jest inny ostatnio biskupi specjalizują się straszeniem sądami za zniesławienie to chyba będzie Polska specjalność
https://uploads.disquscdn.com/images/8adc019ff50bcd4320164f0ab0f0cc37e55331622472da6694649eae8f6e5f9c.jpg
Proszę nie rezygnować z doszukiwania się jasnych stron w katolicyzmie. Uzasadniona krytyka uzurpacji instytucjonalnego Kościoła nie powinna przesłonić kulturowego, w tym także teologicznego, bogactwa katolicyzmu – ktόry (nie tylko w Polsce) z rόżnych powodόw ulega trywializującej wiarę infantylizacji.
Co z kolei pozwala na jej cyniczne upolitycznienie.
Kto, jeśli nie p. Profesor, ma nie tylko wiedzę i intelektualne narzędzia, ale i osobiste doświadczenie pozwalające dobrze zdiagnozować ten pogłębiający się proces – i prόbować mu przeciwstawiać przykłady katolicyzmu mądrego, autentycznie uduchowionego i niosącego nadzieję?
Nigdy nie lubiłem Klubu JAgiellońskiego. To miedzy innymi ta grupa pseudo-myślicieli utorowała drogę do władzy PiS. Dzisiaj z pierwotnym zaciekawieniem, a potem z coraz wiekszą irytacją przeczytałem tekst dawnego ich prezesa a zarazem głównego eksperta: https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/kedzierski-przemija-bowiem-postac-tego-swiata-lgbt-ordo-iuris-i-rozpad-katolickiego/mgjdy4p,79cfc278
Tylu przeinaczeń i po prostu głupot juz dawno nie czytałem. Ten tekst zasługuje na zmiane nazwy tego pseudointelektualnego środowiska, na „wały jagiellońskie” pisane małymi literami, żeby nie obrażac nazwy zacnego zespołu. Ile trzeba mieć w głowie trocin, aby proces oświecenia, sekularyzacji i oswobadzania się z okowów ciemnogrodu nazwać lewacką rewolucją. Autor nadużywa słowa imaginarium, choc poprawne jego rozumienie w tym tekście powinno brzmiec oszukańcza iluzja.