09.12.2020
Ktoś z kręgu bliskich władzy profesorów, zapewne znawca starożytności i wielbiciel Sokratesa musiał przekonać dzisiejszych decydentów, że najlepszą metodą ogrania Unii Europejskiej w sporze o mechanizm praworządności będzie udawanie durnia.

Koronnym argumentem rządu za ewentualnym zawetowaniem unijnego budżetu jest rzekome zagrożenie suwerenności i pogwałcenie traktatów wynikające z przyjętego w Brukseli rozporządzenia, przewidującego zawieszenie środków unijnych dla kraju, który łamie zasady praworządności, a w szczególności narusza niezależność sądownictwa. Z Warszawy (i Budapesztu) słychać głośne skargi na mieszanie się Unii w sprawy należące do wyłącznej kompetencji państw członkowskich z pominięciem tej okoliczności, że ewentualne reformy w tych obszarach (zwłaszcza sądownictwa i kwestiach społecznych) muszą respektować zasady i wartości, na których opiera się europejska wspólnota. I to jest właśnie istota rządowej manipulacji, bo nikt nie kwestionuje kompetencji krajowych w wymienionych sprawach, lecz wyrażany jest sprzeciw wobec naruszania zasad praworządności w państwach członkowskich pod pretekstem obrony ich suwerenności.
Do blokowania budżetu i funduszu odbudowy, w tym kilkudziesięciu miliardów euro niezbędnych do reaktywowania polskiej gospodarki w sytuacji kryzysowej całego kontynentu, wykorzystywany jest przez polskie władze tryb dyscyplinowania państw członkowskich poważnie naruszających europejskie wartości opisany w artykule 7 Traktatu o Unii Europejskiej, oparty o zasadę jednomyślności Rady Europejskiej.
Drogę obejścia tej przeszkody (zasady jednomyślności) uzgodniło 25 spośród 27 państw członkowskich (bez Polski i Węgier) w postaci wspomnianego rozporządzenia uzależniającego transfery unijnych funduszy od przestrzegania praworządności. Pomijając kazuistykę sięgnięto do fundamentu wspólnoty europejskiej, czyli wartości, które są wymienione w artykule 2 Traktatu. Są to: poszanowanie godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego, jak również poszanowanie praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Usunięciu przeszkód formalnych posłużył artykuł 322 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej przewidujący zwykłą (bez wymogu jednomyślności) procedurę ustawodawczą dla unijnych instytucji, które określają w drodze rozporządzenia zasady finansowe dotyczące warunków uchwalania i wykonywania budżetu oraz kontrolowania wydatków.
Co tak uwiera polskie władze w tych staraniach Unii Europejskiej o poszanowanie jej fundamentalnych wartości i przezwyciężenie stanu bezradności w egzekwowaniu zobowiązań podjętych przez państwa członkowskie?
Odnośnie do zobowiązań nie ma przecież żadnych wątpliwości, bo ubiegając się o przystąpienie do Unii Polska zaakceptowała warunki o charakterze ekonomicznym (istnienie sprawnej gospodarki rynkowej) i politycznym, właśnie zapewnienia stabilności instytucji gwarantujących demokrację, praworządność, przestrzeganie praw człowieka oraz ochronę praw mniejszości narodowych. Z kolei, wynikające z akcesji, przekazanie części swych uprawnień na szczebel unijny następuje w drodze suwerennej decyzji państw członkowskich, a nie wymuszenia; ponadto, na co zwrócił mi uwagę ekspert europejskiej problematyki, prof. Ryszard Piasecki, ten transfer wzmacnia prawa obywateli, którzy mogą się o nie upominać na unijnym forum, jeśli przyjmuje się do wiadomości, że suwerenność należy do społeczeństwa, a nie doraźnej i podlegającej wymianie władzy.
W świetle powyższych faktów nie można się oprzeć wrażeniu, że prawdziwym motywem bałamutnej propagandy o obronie suwerenności i poszanowaniu traktatów jest impregnacja władzy od zewnętrznych wpływów, szkodliwych dla jej autorytarnych zapędów. Sięgając po groźbę zawetowania budżetu i, przy okazji, funduszu odbudowy niezbędnego do poprawy stanu gospodarki, służby zdrowia, edukacji, samorządów i innych segmentów życia społecznego nadwątlonych przez trwającą pandemię, rządząca prawica ukazuje swoje egoistyczne oblicze i brak hamulców w doborze środków dla zachowania władzy.

Eugeniusz Noworyta
Dyplomata, b. stały przedstawiciel Polski w ONZ, b. ambasador w krajach Ameryki Płd.
Więcej: Wikipedia
