21.01.2021

Zaraz po zaprzysiężeniu nowy prezydent USA Joe Biden otrzymał życzenia do papieża Franciszka. Kilka godzin później podobne życzenia nadeszły od przewodniczącego episkopatu USA José H. Gomeza, abpa z Los Angeles. Ten pierwszy życzył mu powodzenia w rządach, ten drugi przypomniał mu, że jest zwolennikiem aborcji.
Komentarz (anonimowy) z Watykanu mówi o niefortunnym liście Gomeza. To znacząca różnica zdań na temat roli polityka między głową Kościoła katolickiego i szefa lokalnego episkopatu. Pogłębił ją kardynał Blase Cupich z Chicago, dystansując się wobec listu Gomeza, który nie uzgodnił treści swego obszernego elaboratu z innymi biskupami. Myślę, że to zapowiedź konfliktu wewnątrz episkopatu USA. Czekając na rozwój wypadków (a raczej pogłębienie się podziałów wewnątrz Kościoła katolickiego w USA) warto przyjrzeć się treści obu listów.
W liście gratulacyjnym Franciszka uderza ciepły bezpośredni ton, w liście Gomeza zwraca uwagę jego formalny, niemal biurokratyczny charakter. Nie wiem, czy na takie listy zwykło się odpowiadać, ale byłoby rzeczą ciekawą porównać również stosowne odpowiedzi.
Papież zapewnia prezydenta Bidena o pamięci w swojej modlitwie:
Aby Wszechmocny Bóg dał ci mądrość i siłę w pełnieniu twego wysokiego urzędu.
Dodawał konkretne życzenia, aby „pod twoim przywództwem naród amerykański nadal czerpał siłę ze wzniosłych wartości politycznych, etycznych i religijnych, które inspirowały naród od jego powstania”. Ciekawie też brzmią życzenia w intencji określonych celów, jakie — zdaniem papieża — powinny być osiągnięte: „modlę się, aby twoimi decyzjami kierowała troska o budowanie społeczeństwa naznaczonego autentyczną sprawiedliwością i wolnością, a także niezawodne poszanowanie praw i godności każdego człowieka, zwłaszcza ubogich, bezbronnych i tych, którzy nie mają głosu”. No i wreszcie w liście Franciszka pojawiają się interesujące akcenty na temat pojednania zarówno w samych USA, jak i na świecie: „Proszę Boga, który jest źródłem wszelkiej mądrości i prawdy, aby pokierował waszymi wysiłkami na rzecz zrozumienia, pojednania i pokoju w Stanach Zjednoczonych i między narodami świata w celu wspierania powszechnego dobra wspólnego”.
Można oczywiście wzruszyć ramionami i powiedzieć, no cóż, list — jak list; i czym tu się emocjonować. W takich okolicznościach pisze się takie rzeczy. A jednak, jeśli powyższe stwierdzenia porówna się z tekstem Gomeza to widać, że Franciszek wyraźnie dystansuje się wobec prezydentury zakończonej i łączy spore nadzieje z właśnie rozpoczętej kadencji Joe Bidena.
A jak to wygląda w przypadku listu José Gomeza, o którym wspomniany anonimowy wysoki urzędnik watykański powiedział krótko: „Jest to bardzo niefortunne i prawdopodobnie doprowadzi do jeszcze większych podziałów w kościele w Stanach Zjednoczonych”. A wspomniany wyżej kardynał Cupich wyraził się jeszcze ostrzej: „Dziś Konferencja Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych wydała nieprzemyślane oświadczenie w dniu inauguracji Prezydenta Bidena. Pomijając fakt, że wydaje się, że nie ma takiego precedensu, krytyczne oświadczenie wobec prezydenta Bidena było zaskoczeniem dla wielu biskupów, którzy otrzymali je zaledwie kilka godzin przed opublikowaniem”.
Warto dodać, że kard. Cupich jest bliskim współpracownikiem papieża Franciszka w Stanach Zjednoczonych. Więc stwierdzenie, że list Gomeza został napisany bez wcześniejszej konsultacji z innymi biskupami oznacza, że nie wyraża on ich stanowiska i należy go traktować jako prywatne zdanie abpa Los Angeles. Ze swojej strony Cupich dodał, że „należy zrobić wszystko, »abyśmy inspirowani Ewangelią mogli budować jedność Kościoła i wspólnie podejmować dzieło uzdrowienia naszego narodu w tej chwili kryzysu«. Od dawna w tym samym duchu wypowiadał się świeżo mianowany przez Franciszka kardynał Waszyngtonu Wilton Gregory. Czy to oznacza początek walki wewnątrz hierarchii, czy też początek marginalizacji fundamentalistów katolickich — nie jest łatwo powiedzieć. Zapewne pokażą to najbliższe miesiące.
W każdym razie czytając tekst Gomeza miałem wrażenie, że czytam list duszpasterski polskich biskupów, a zwłaszcza teksty czy homilie dwóch luminarzy tego grona abpa Gądeckiego i abpa Jędraszewskiego, którzy w swoich wystąpienia łączą patos z kompletnym oderwaniem od społecznych realiów naszego kraju. Jedynym punktem odniesienia jest dla nich nauczanie papieskie (najczęściej Jana Pawła II), Katechizm Kościoła Katolickiego i ich wcześniejsze listy pisane w podobnej poetyce.
Dokładnie tak jest w liście przewodniczącego episkopatu USA. Oto początek listu Gomeza: „Od wielu lat Konferencja Biskupów Katolickich Stanów Zjednoczonych stara się pomagać katolikom i innym osobom dobrej woli w ich refleksjach na tematy polityczne poprzez publikacje, które nazywamy »Formowanie sumień dla wiernego obywatelstwa«. W najnowszej publikacji mowa jest o szerokim zakresie problemów. Wśród nich: aborcja, eutanazja, kara śmierci, imigracja, rasizm, ubóstwo, troska o środowisko, reforma wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych, rozwój gospodarczy i pokój międzynarodowy”. Można rzec, wspaniale, zakres problemów imponujący, ale wiadomo, że tak naprawdę chodzi o jedno – aborcja! A wiadomo też, że Biden jest jej zwolennikiem, więc musi pamiętać, że biskup Gomez na to nie pozwoli!
Dalej jest jeszcze ciekawiej. Oto jak Gomez wyobraża sobie swoją rolę duszpasterza prezydenta Bidena: „Muszę więc zaznaczyć, że nasz nowy prezydent zobowiązał się do prowadzenia pewnych rozwiązań prawnych, które sprzyjałyby złu moralnemu i zagrażały życiu i godności człowieka, najpoważniej w dziedzinie aborcji, antykoncepcji, małżeństwa i płci. Głębokie zaniepokojenie budzi wolność Kościoła i wolność wierzących do życia zgodnie z własnym sumieniem”. Jest to stwierdzenie zdumiewające w ustach biskupa wyrażone 55 lat po zakończeniu soboru watykańskiego drugiego, który uznał, że „życia zgodnie z własnym sumieniem” jest najpełniejszym wyznacznikiem dojrzałości wiary katolika. W rozumieniu abpa Gomeza to oczywiście on sam ustala granice tej wolności, podobnie jak to przez lata czynił Jan Paweł II w encyklice Veritatis Splendor piętnując rozumienie sumienia niezgodne z nauką kościelną. Wielu hierarchów ma ciągle trudność, ze zrozumieniem, że świat nie kończy się na Kościele katolickim.
Jednak Gomez jest sprytny i cytuje oczywiście papieża Franciszka, tak jak to robią i nasi biskupi, wtedy, gdy wyjęty z kontekstu cytat pozwala legitymizować ich obsesje na punkcie ludzkiej seksualności i nieposkromionej potrzeby jej nieustannej kontroli. Powiada więc Gomez: „jak naucza papież Franciszek, nie możemy milczeć, gdy prawie milion nienarodzonych żyć jest rok po roku odrzucanych w naszym kraju przez aborcję. Aborcja to bezpośredni atak na życie, który rani kobietę i osłabia rodzinę”.
Tak oto otrzymaliśmy przy okazji kurtuazyjnych życzeń dla prezydenta elekta fundamentalistyczny wywód na temat konieczności przeciwstawiania się przede wszystkim aborcji i potrzebę odrzucenia poglądów, które — jak wiadomo — są poglądami Joe Bidena.
Nawet gdybym chciał zrozumieć mentalność Gomeza, Gądeckiego czy Jędraszewskiego i ich obsesję na punkcie ludzkiej seksualności (czego jednak nie potrafię) to jestem przekonany, że sami katolicy powinni zrobić wszystko, by ograniczyć ich obecność w przestrzeni publicznej. Jest to warunkiem koniecznym budowania społeczeństwa otwartego, demokratycznego i tolerancyjnego. Oddanie pola fundamentalistom religijnym oznacza pogłębienie istniejących podziałów, coraz większą polaryzację, a w skrajnych przypadkach przemoc w przestrzeni publicznej. Właśnie rozpoczęta prezydentura Joe Bidena gwarantuje, że fundamentalizm religijny jest w odwrocie. Czy tak stanie się i u nas?


Kobietą będąc jestem być może bardziej wyczulona niż p. Profesor na obsesję ludzi Kościoła w kwestii aborcji. Dotyczy to także papieża Franciszka, ktόry o prawa nienarodzonych nie omieszkał się upomnieć, choć słowo “aborcja” w jego liście nie pada. Oczekuje jednak “niezawodne[go] poszanowani[a] praw i godności […] zwłaszcza ubogich, bezbronnych i tych, którzy nie mają głosu”. Że na to ostatnie sformułowanie będą się odtąd powoływać katoliccy fundamentaliści, jestem więcej niż pewna.
Z drugiej strony trudno oczekiwać od papieża, by prawo do aborcji otwarcie zaakceptował, nadzieja, że w tej materii Franciszek da politykom wolną rękę, a wiernym prawo do decydowania zgodnie z własnym sumieniem, to oczywiste wishful thinking.
Pobuszowałem sobie troszkę po naszych turbokatolickich witrynach internetowych. Oficjalnie autorzy wypowiadają się „obiektywnie”, ale wyraźnie przez zaciśnięte zęby. Źle skrywana nienawiść do Bidena i równie źle skrywana akceptacja Trumpa dominują.
Ale komentarze czytelników… czysta zgroza. Czegóż tam nie ma: a to, że kardynał Gregory wystąpił bez kardynalskich purpur i Biden go w rękę nie pocałował; a to, że msza, w której wziął udział prezydent-elekt „w ogóle nie była mszą, tylko takim czymś”; aż do otwarcie wypowiedzianych opinii rasistowskich („same murzyny” …). Oczywiście mianowanie na wysoką funkcję osoby transpłciowej i obietnica zajęcia się problematyka LGBT też zostało potraktowane jako bezpośredni atak na Kościół katolicki. Nie rozumiem tych ludzi, kompletnie. Inny gatunek zwierzęcia.
Homo terrebis [de independens cogitandi] 🙂
Co do fundamentalizmu religijnego to żałuję, że naszym biskupom brak charakteru i tylko poza plecami mówią, że się z kims nie zgadzają, zapomniałem dodać, że emerytowany bp Filadelfii Charles Chaput (nominacja JP2) jeszcze w minionym grudniu pisał w konserwatywnym piśmie First Things, że: „Biden nie jest w pełnej komunii z Kościołem katolickim” i skrytykował biskupów, którzy wypowiedzieli się za pozwoleniem Bidenowi na przyjęcie Komunii. Nawiasem mówiąc redaktorem tego pisma jest znany hagiograf JP2 George Weigel. Z kolegą mieliśmy przeprowadzić wywiad z nim. Weigel najpierw się zgodził, a po przeczytaniu naszych pytań napisał, że nie może odpowiedzieć bo stosujemy „hermeneutics of suspicion”, która prowadzi donikąd. Więc napisaliśmy recenzję z jego książki (Przyszły papież), stosując właśnie hermeneutykę podejrzeń. Recenzja ma się ukazać w przyszłym tygodniu. w GW.
Podział na biskupów konserwatywnych jak ten amerykański przewodniczący episkopatu wraz z poplecznikami oraz polscy biskupi w tym Jędraszewski i Gądecki, a biskupów nieco bardziej rozumiejących świat współczesny jest jak widac powszechny. Ciekawe jak to wygląda w porporcjach całego KRK na świecie?
*
W istocie jest to podział na podejście normatywne i humanistyczne do doktryny krk. Podejscie normatywne zakłada bezkompromisowe głoszenie doktryny a rezultaty społeczne takiego postepowania sa dla biskupów nieważne. Zabraniamy aborcji i antykoncepcji i wychowania seksualnego a fakt, że kilkaset tysiecy płodów zostanie usunietych nielegalnie, pokatnie czy za granicą nie jest istotne. Że przy okazji kilkaset tysięcy kobiet bedzie nieszczesliwych, jakas częśc z nich umrze wskutek powikłań, jakas część popełni samobójstwo, jakaś częśc małżeństw sie rozleci dla biskupów nie ma znaczenia.
Podejscie humanistyczne nie oznacza rezygnacji z doktryny, ale głoszenie jej w sposób mniej toksyczny z założeniem, że edukacja seksualna, środki antykoncepcyjne i system opieki nad dziecmi urodzonymi są powszechnie dostępne. W wyniku takiego podejścia zdecydowanie spada rzeczywista ilość niechcianych ciąż i aborcji, a zatem zbliżamy się bardziej do realizacji doktryny krk. W wyniku podejścia humanistycznego nie występuje równiez tak wiele złych skutków nielegalnych aborcji o czym wspomniałem wyżej.
*
Gdyby biskupom zalezało bardziej na szczęściu wiernych i akceptacji ich własnego kościoła przez „owieczki” niż na bezkompromisowym doktrynerstwie byłoby zdecydowanie lepiej i dla krk i dla społeczeństwa. O biskupach normatywnych z cała pewnościa można powiedziec, że sa to albo idioci albo kanalie. Jedynie w biskupach humanistycznych krk moze uparywać dla siebie jakiejkolwiek przyszłości.
To bardzo celny podział, jeśli Pan pozwoli kupuję i będę z niego korzystał. Jeśli chodzi o proporcje w skali globalnej, to obserwujemy odchodzenie doktrynerów (nominajcje JP2) i coraz liczniejsze pojawianie sie biskupów o wrażliwości humanistycznej (większość, bo nie wszystkie vide casus Jędraszewskiego i innych bpów polskich, nominacji Franciszka).
Cieszę się jeżeli Panu Profesorowi ten podział odpowiada i może byc jakoś przydatny. Podejście normatywne jest łatwiejsze i wygodniejsze – jego zwolennicy nie muszą się trudzić, mysleć, zastanawiać. Podejście humanistyczne wymaga uwagi, odwagi, wrażliwości i przede wszsytkim lubienia ludzi.
Ten sam podział można zastąpić innym ujeciem:
– podejście normatywne oznacza wybiórcze stosowanie dogmatów i litery Ewangelii,
– podejscie humanistyczne jest równoznaczne ze stosowaniem ducha Ewangelii.
*
Jestem agnostykiem. W dzieciństwie odebrałem wychowanie katolickie – chrzest, komunia, bierzmowanie.
Na religię chodziłem do końca szkoły podstawowej. W mojej parafii prowadzonej przez O.O. Bernardynów, religii uczył nas ojciec Emilian. Był człowiekiem z jednej strony wymagającym – z drugiej serdecznym i wyrozumiałym. Miał pewien dar i umiejetność ciekawego opowiadania i wciągania nas w świat postaci bibilijnych. Ewangelia głoszona przez naszego katechetę była Ewangelią milości, akceptacji, przyjaźni, wsparcia, pocieszania, miłosierdzia. Była zarazem Ewangelią zapraszającą, wybaczajacą, podnoszącą na duchu, pomagajacą ludziom naprawiać własne błędy, podnosic sie po upadkach moralnych i życiowych. Kiedy myślę o moim katechecie, ciesze się, że nie musiał oglądać dzisiejszych katabasów ziejących nienawiścią, wykluczających i potępiających innych ludzi i wypaczających w ten spsób idee swojego własnego boga.
W liceum odszedłem od KRK ale Ojca Emiliana i kilku innych Bernardynów bedę nosił w życzliwej pamięci do końca.
Mam kilku znajomych księży i zakonników, których cenie, szanuję i lubie z nimi rozmawiać z wzajemnością zresztą. Cenię i szanuję ludzi, którzy tak jak ci moi znajomi księża nie próbuja nikogo na siłę nawracać czy indoktrynować. Podejscie humanistyczne to właśnie podejście rozumne i zachęcające a nie dogmatyczne i potępiająco-zniechęcające.
Oto wykorzystanie w krótkim filmiku na youtube, jest on częścią cyklu „Teologia dla młodzieży”, ktory mi zaproponował przed laty prof. Lech Mankiewicz, twórca Fundacji Edukacji Przyszłości: https://www.youtube.com/watch?v=i5Xb6u552Pk
Nawiasem mówiąc często tam wykorzystuję pomysły jakie powstają na SO.
Dziękuję – z przyjemnością obejrzałem ten filmik. Cały cykl ma głęboki sens w kontekscie teraźniejszosci i przyszłosci właśnie.
Cieszę się. Też tak uważam, tym bardziej, że religia została właściwie oddana walkowerem fundamentalistom religijnym. Tzw. katolicyzm otwarty stracił społeczne znacznie, hierarchowie nie tylko nie probują go bronić czy promować. Wyraznie czują się bardziej komfortowo w kontekście biało-czarnym i nie poczuwają sie w obowiązku wyjść na przeciw głębszym potrzebom duchowym przynajmniej niktórych katolików. Stąd galopujące ubytki…